Po wyborach na żywo. Tutaj znajdziesz najważniejsze informacje. 11 listopada okazją do politycznych oświadczeń. Tusk o pojednaniu, Duda o tym, że trzeba uważać na sojusze, Kaczyński o niemieckiej partii Tuska
Po godzinie 16 Państwowa Komisja Wyborcza zliczyła już głosy z 70 procent obwodowych komisji wyborczych (dokładnie 70,66 proc.). To niemal 14 milionów głosów.
Uwaga! Pamiętajmy, że nie są to pełne wyniki. Wyniki z 70 procent komisji nie oznaczają, że ostateczny wynik będzie bardzo zbliżony do tego, co widzimy teraz. Wyniki będą się jeszcze zmieniać.
Z tych danych cząstkowych wynika, że w wyborach do Sejmu:
Pozostałe komitety wyborcze – Bezpartyjni Samorządowcy czy komitet „Polska jest jedna” – raczej nie przekroczą progu wyborczego.
Frekwencja wyniosła 73,18 proc.
Prawo i Sprawiedliwość zebrało więc już ponad 5 milionów głosów do Sejmu, Koalicja Obywatelska niemal 4 miliony, Lewica już przekroczyła milion głosów.
Wyniki spływają nierównomiernie, wciąż są miejsca, gdzie zliczono i zaraportowano mało głosów. Od rana wynik PiS długo utrzymywał się powyżej 40 proc., ale od dłuższego czasu sukcesywnie spada. Przy zliczonych głosach z 50 procent komisji, PiS miał 38,32 proc., teraz ma kolejny punkt procentowy mniej.
W porównaniu z wynikami podanymi przez PKW o 9:30, poparcie dla PiS zmniejszyło się już o 4 pkt proc. a Koalicji Obywatelskiej wzrosło o 3,5 pkt proc. Jak tłumaczyliśmy w porannym tekście, podawane kolejno wyniki PKW są obarczone tym, że próba choć ogromna (obecnie 70 procent komisji) jest wciąż skrzywiona. Jako pierwsze docierają do PKW wyniki policzone w mniejszych komisjach, w tym na wsi i małych miastach, gdzie PiS ma większe poparcie. Najpóźniej liczone będą wyniki z największych komisji wyborczych w miastach oraz zza granicy. A tam poparcie dla PiS jest zdecydowanie mniejsze niż w małych miejscowościach.
Ostateczny wynik PiS najpewniej będzie więc jeszcze zauważalnie niższy niż to, co widzimy obecnie.
Przypomnijmy, że według najnowszego sondażu late poll Ipsos po zliczeniu głosów z 90 procent komisji, które stanowiły próbę badawczą do wczorajszych sondaży exit poll, Prawo i Sprawiedliwość uzyskało 36,1 proc. głosów, Koalicja Obywatelska – 31. proc., Trzecia Droga 14 proc., Lewica – 8,6 proc., a Konfederacja – 6,8 proc.
Danych cząstkowych PKW nie przeliczamy na mandaty, bo na tym etapie nie ma to większego sensu.
Od kiedy stało się jasne, że PiS, nawet z Konfederacją, najpewniej nie będzie miał większości w Sejmie, ludzie Kaczyńskiego zerkają z nadzieją na PSL.
– Szykujemy emisariuszy do rozmów w Szymonem Hołownią i Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem. Liczymy, że Trzecia Droga w walce o swoją pozycję na opozycji będzie przynajmniej skłonna z nami rozmawiać – mówi anonimowo polityk PiS Wirtualnej Polsce. Według informacji WP, PiS-owi szczególnie zależy na politykach PSL-u. – Najlepiej byłoby, gdyby PSL zdobyło taką liczbą mandatów, żebyśmy mogli rozmawiać tylko z ludowcami, bez ludzi Hołowni – mówi WP nieoficjalnie polityk PiS.
Podobne sygnały wysyłają też oficjalnie politycy partii Kaczyńskiego. – Jeśli misję stworzenia rządu otrzyma polityk Prawa i Sprawiedliwości, to wiadomo, że będziemy rozmawiać z PSL-em – mówił rano w RMF FM Joachim Brudziński, który był w sztabie wyborczym PiS.
Jednak politycy PSL-u pytani o zaloty PiS-owców mówią jednym głosem: żadnej koalicji z PiS nie będzie.
— Nie ma takiej możliwości — mówi w rozmowie z Onetem Krzysztof Hetman, wiceprezes PSL. — Wielokrotnie już o tym mówiliśmy i będziemy to ciągle powtarzać. Nie zawrzemy żadnej koalicji z PiS. Nie zmieniliśmy zdania. Chcemy stworzyć wspólny rząd z innymi partiami opozycyjnymi.
– Ci, którzy na nas głosowali, chcą zmiany rządu, odsunięcia PiS-u od władzy – mówił w specjalnej powyborczej Rozmowie w RMF FM prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. – Wykluczam koalicję z PiS-em.
„Guardian”: „Zmiana rządu najprawdopodobniej doprowadzi to do przemiany krajowej sceny politycznej w Polsce i wznowienia stosunków z Brukselą”. Czytamy zagraniczne media po wynikach late poll
Brytyjski „Guardian” pisze, że jeśli wyniki będą zgodne z exit i late pollami, „to prawdopodobnie doprowadzi to do przemiany krajowej sceny politycznej w Polsce i wznowienia stosunków z Brukselą, które nadwątliły ataki PiS na niezależność sądownictwa i inne kwestie związane z praworządnością. Następuje to po miesiącach zaciekłej kampanii, w której lider KO podkreślał szkody wyrządzone Polsce przez ostatnie osiem lat, a PiS twierdził, że Tusk jest zagraniczną marionetką, który zniszczy kraj” – relacjonuje dziennik.
Cały przegląd prasy można przeczytać tutaj:
O wyborach piszą również nasi sąsiedzi. W „Die Zeit” dziennikarze zwracają uwagę na „germanofobię” Prawa i Sprawiedliwości.
„Polska jest już prawie tak samo ważna jak Francja jako partner gospodarczy. Jeśli chodzi o wsparcie Ukrainy, nic nie działa bez współpracy z Warszawą. A rządzący narodowi konserwatyści z PiS za pomocą germanofobicznej propagandy zamienili wybory w swego rodzaju referendum w sprawie Niemiec” – czytamy.
„Ukraińska Prawda” o wyborach pisze tak: „Zdaniem polskich politologów ostry konflikt z Kijowem może stać się jednym z czynników spadku notowań PiS. Ale czy to oznacza, że stosunki ukraińsko-polskie mają się na jakiś czas poprawić? Przez pewien czas – tak. Ale to zależy od obu stron”
To już drugi przegląd zagranicznej prasy, który publikujemy w OKO.press. Reakcje światowych mediów na gorąco, tuż po exit pollu, można przeczytać tutaj:
Ipsos przekazał wyniki late poll z 90 proc. komisji. Wynika z nich, że
Według obliczeń Ipsos opartych na wynikach w komisjach obwodowych oznacza to, że koalicja prodemokratyczna mogłaby liczyć aż na 249 mandatów:
PiS (196 mandatów) nie ma żadnych szans na dalsze rządy, nawet z Konfederacją (15 mandatów) miałby ich ledwie 211 (Ipsos gdzieś zgubił jeden mandat mniejszości niemieckiej, która popiera siły prodemokratyczne).
Według modelu, z którego korzystamy w OKO.press, szacując liczbę mandatów, jeśli wyniki late poll by się potwierdziły, PiS miałby nieco więcej (204 posłów i posłanek), a KO nieco mniej (151 mandatów). Razem z Trzecią Drogą (62 mandaty) i Lewicą (28) koalicja prodemokratyczna miałaby zatem 241 mandatów, co także oznacza bezpieczną większość.
Obliczenia Ipsos mogą być bliższe prawdy, bo opierają się na realnych danych w okręgach.
O porannym late poll (z 50 proc. komisji) pisaliśmy w OKO.press:
Drugi late poll pracowni Ipsos, niemal w całości oparty na prawdziwych wynikach powinien być prawie idealnie zgodny z wynikami wyborów, które zapewne poznamy we wtorek. Oznaczałoby to, że podane w niedzielę wyborczą wyniki exit poll (opartego na ankietowaniu osób wychodzących z lokali wyborczych) były dobrze utrafione. Przypomnijmy, że Ipsos podał wtedy prognozowane wyniki wyborcze:
Średni błąd w stosunku do late poll wyniósł zatem 0,6 pkt proc., co należy uznać za wysoką trafność. Ostateczną trafność sondaży Ipsos będziemy jednak mogli ocenić, gdy PKW poda komplet wyników.
W wyborach do Senatu znamy już wyniki z 58,64 proc. komisji. Coraz mniej jest okręgów bez żadnych wyników (trzy) i takich, w których wyścig jest zbyt bliski, żeby coś powiedzieć (pięć).
Obecnie oceniamy, że w pozostałych okręgach obecna opozycja w ramach Paktu Senackiego powinna zdobyć 54 mandaty, PiS – 38. Ale za wcześnie na ogłaszanie zwycięstwa. Jako pewne oceniamy teraz 35 mandatów dla opozycji, 19 wciąż klasyfikujemy jako prawdopodobne.
Opozycja przejmuje niektóre okręgi, które w ostatnich wyborach zdobył PiS. W okręgu numer 85 (Ostróda) obecna senatorka z PiS Bogusława Orzechowska najpewniej nie obroni swojego miejsca w Senacie. Po przeliczeniu dwóch trzecich głosów prowadzi tam Gustaw Brzezin z Trzeciej Drogi z przewagą 7 tys. głosów i 9 punktów procentowych.
Do bloku PiS zaliczamy Ewę Gawędę z okręgu numer 72 (Jastrzębie-Zdrój), która reprezentuje Bezpartyjnych Samorządowców. W ostatnich wyborach Gawęda była jak najbardziej partyjna i została senatorką z ramienia PiS. W tych wyborach PiS nie wystawił jej kontrkandydatki. Gawęda prowadzi obecnie z kandydatem KO Henrykiem Siedlaczkiem różnicą 2,5 tys. głosów i niecałych trzech punktów procentowych.