Po wyborach na żywo. Tutaj znajdziesz najważniejsze informacje. 11 listopada okazją do politycznych oświadczeń. Tusk o pojednaniu, Duda o tym, że trzeba uważać na sojusze, Kaczyński o niemieckiej partii Tuska
Rząd chce nabić sobie polityczne punkty na antyukirańskości – mówił Donald Tusk na spotkaniu z mieszkańcami Kępna w Wielkopolsce. Odpowiedział też na pytanie o demontaż bariery na granicy polsko-białoruskiej.
Donald Tusk wystąpił w Kępnie zaraz po swojej wizycie w Brzezinach, gdzie spotkał się z mieszkanką dotkniętą wywłaszczeniem przez budowę linii kolejowej do Centralnego Portu Komunikacyjnego. „Mówiła ze łzami w oczach, jak tracą dorobek życia przez nietrafione decyzje rządu” – opisywał to spotkanie Donald Tusk. Następnie odniósł się do sytuacji kobiet w Polsce po wyroku trybunału Julii Przyłębskiej, ograniczającego do minimum prawo do legalnej aborcji.
„Wiele kobiet protestowało tutaj, w Kępnie, to był bardzo energiczny protest w obronie własnych praw i godności. Chciałbym nisko pokłonić się wam wszystkim, wszystkim kobietom w Polsce – za to, że z taką godnością i determinacją nie poddawały się” – mówił Tusk w Kępnie. – „Jeszcze miesiąc, niecały miesiąc, i znów w Polsce będzie można oddychać pełną piersią. Pełnia praw kobiet nie będzie marzeniem, a stanie się codziennością.”
Koalicja Obywatelska obiecuje załagodzenie obecnego prawa blokującego możliwość aborcji. „Aborcja do 12 tygodnia ciąży będzie legalna, bezpieczna i dostępna. Żaden szpital działający w ramach z NFZ nie będzie mógł zasłonić się klauzulą sumienia i odmówić zabiegu. Decyzja musi należeć do kobiety” – można przeczytać w jednym z punktów „100 konkretów” programowych Koalicji Obywatelskiej.
„Pamiętacie słowa pani minister zdrowia, że kobiety umierały, umierają i będą umierać? To była jej odpowiedź na pytania o te dramatyczne przypadki. Dlatego kieruję te słowa do wszystkich pań i panów ministrów: ręce precz od polskich kobiet!” – mówił Tusk.
„Dlaczego chciał likwidował pan jednostki wojskowe na wschodzie Polski? Dlaczego wpychał pan Polskę w ręce władzy rosyjskiej?” – zapytał Donalda Tuska jeden z mężczyzn wcześniej obserwujących spotkanie.
„Bardzo panu współczuję, pan jest ofiarą propagandy władzy PiS-owskiej. Uwolnienie ludzi od tej propagandy, od kłamstwa, to nasze wspólne zadanie” – odpowiedział mężczyźnie Tusk. Mężczyzny widocznie nie zadowoliła taka odpowiedź – telewizyjne kamery pokazywały, jak chce znów podejść do mikrofonu stojącego obok Tuska, powstrzymywany jednak przez działaczy Platformy Obywatelskiej.
Tusk mówił również o konflikcie wokół ukraińskiego zboża.
„Zauważyliście państwo, że z Ukrainą jest dokładnie tak samo, jak z wizami, jak z pandemią? Rząd ma dwie lewe ręce wtedy, kiedy jest ciężka praca do wykonania. Kiedy tanie ukraińskie zboże wjeżdżało do Polski, firmy, które do tej pory są utajnione przez PiS, zarabiały miliony” – mówił Tusk, próbując przebić się przez krzyk jednego z mężczyzn obserwujących jego wystąpienie.
Przeczytaj także:
„Ktoś chciał zarobić na sprzedaży tego zboża w Polsce, zamiast przeprowadzić je przez Polskę i wyeksportować do innych krajów. Mówiłem o tym w czerwcu, lipcu tamtego roku – że będzie z tym problem. Wtedy mnie wyzywali od ruskich, a teraz można ugrać coś na antyukraińskości, więc uderzają w te tony” – przekonywał lider Platformy Obywatelskiej.
Dziennikarze pytali Donalda Tuska o barierę na granicy polsko-białoruskiej – według polityków PiS lider PO po ewentualnej wygranej będzie chciał demontażu płotu. O taką możliwość rząd zapyta w referendum zaplanowanym na dzień wyborów, czyli 15 października.
„Te zarzuty Morawieckiego i pytania w referendum to cyniczna gra PiS-u. Mur na granicy musimy zbudować, bo to fikcja. W krajach arabskich i afrykańskich można kupić wizy na straganach przed polskimi ambasadami. Bariera na granicy jest fikcyjna. Prawidłowe pytanie w referendum powinno brzmieć: czy jesteś za przywróceniem kontroli na granicy z Białorusią?” – odpowiadał Tusk.
Rząd zdecydował o przedłużeniu wakacji kredytowych na cały przyszły rok. Do tej pory kredytobiorcy mogli skorzystać z zawieszenia spłaty rat przez cztery miesiące w 2022 i cztery miesiące w 2023 roku. Podobną możliwość dostaną w przyszłym roku, choć nie obędzie się bez zmian. „Będziemy stosowali kryterium dochodowe; nie chcemy, aby mogli z nich skorzystać ci bardziej zamożni, bardziej majętni, ci, których stać na spłatę” – zapowiedział premier w rozmowie z Polsat News. – „Poleciłem opracowanie kryteriów dochodowych, które będą sprawiedliwe”- stwierdził szef rządu.
PiS – 32,8 proc., Koalicja Obywatelska – 26,3 proc., Trzecia Droga – 10,6 proc., Lewica – 10,2 proc., Kofederacja – 9,5 proc., Bezpartyjni Samorządowcy – 3,2 proc. Takie wyniki sondażu autorstwa United Surveys przedstawiła Wirtualna Polska. Jak przekłada się to na mandaty? „Okazuje się, że PiS może liczyć na 185 mandatów. Koalicja Obywatelska zdobyłaby ich 145, Trzecia Droga – 46, Lewica – 45, a Konfederacja – 39. Jeden mandat przypadłby posłowi mniejszości niemieckiej” – pisze portal, powołując się na szacunki prof. Jarosława Flis, socjologa i eksperta od systemu wyborczego z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Jeśli takie wyniki powtórzyłoby się w dniu wyborów, opozycja demokratyczna zyskałaby większość umożliwiającą uformowanie rządu. Wielu jest niezdecydowanych – 7,2 proc. osób odpowiedziało, że nie wie jeszcze, na kogo zagłosować.
Kampania będzie intensywna, mocno postawimy na temat migracji – zapowiada Jarosław Kaczyński w wywiadzie z „Gazetą Polską”.
„Zintensyfikowaliśmy naszą kampanię i podjęliśmy decyzję, że oprócz prezentowania osiągnieć i propozycji programowych, będziemy starali się uświadomić wyborcom, czym skończy się dla nich powrót rządów ekipy Tuska” – mówił w wywiadzie dla „Gazety Polskiej” prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Jednocześnie dał do zrozumienia, że podchodzi realistycznie do możliwości sukcesu takiej kampanii – nie chodzi w niej o przekonanie do swoich racji wszystkich wyborców. – „Przekonanie nawet niewielkiej części przybliży nas do wygranej, nawet wówczas, gdy wszyscy inni przekroczą próg wyborczy” – mówił Kaczyński w rozmowie z prawicową gazetą. W wywiadzie Kaczyński stwierdził, że dotychczasowe działania Koalicji Obywatelskiej są nieskuteczne, a kierownictwo wchodzących w jej skład ugrupowań musi zdawać sobie z tego sprawę. Ma to kontrastować z refleksyjnością PiS-u, ugrupowania, które „potrafi przyznać się do błędów i wyciąga z nich wnioski, a nie jest to w polityce częste”.
Kaczyński postraszył również migrantami. „Dopóki my rządzimy, ludzie będą mogli bezpiecznie wychodzić z domów, nie obawiając się ataków ze strony osób z innego kręgu kulturowego” – mówił Kaczyński powtarzając argumenty, które on i jego otoczenie powtarza od kilku dni. Jak dodawał, powrót Donalda Tuska oznaczałby przymusową relokację osób szukających lepszego życia w Europie. W OKO.press pisaliśmy już, że w Unii Europejskiej takie regulacje nie istnieją.
Przeczytaj także:
„Podstawowym zadaniem policji jest uniemożliwienie oponentom politycznym jakiejkowolwiek konfrontacji fizycznej i zapewnienie wszystkim swobody wypowiedzi” – mówił na antenie Radia Zet szef MSWiA Michał Kamiński. Minister odniósł się w ten sposób do wczorajszego zatrzymania posłanki KO Kingi Gajewskiej. Policja w ten sposób zareagowała na użycie megafonu przez polityczkę podczas spotkania wyborczego Mateusza Morawieckiego w Otwocku. Do zatrzymania nie powinno dojść, bo posłankę chroni immunitet. Kamiński ma na ten temat inne zdanie.
„Poseł ma prawo organizować swoje spotkania z wyborcami, nie może uniemożliwiać swoim oponentom politycznym głoszenia swoich racji. Polska policja ma zapewnić wszystkim kandydującym swobodę wypowiedzi” – stwierdził minister.
Członek rządu PiS sięgając po te argumenty mógłby odnieść się do wczorajszej próby zakłócenia konferencji Donalda Tuska. Przed siedzibę TVP wyszedł wtedy pracownik stacji Michał Rachoń, próbując przekrzykiwać wystąpienie lidera PO. Wtedy policja nie interweniowała. Minister postanowił jednak pominąć ten wątek.
Kamiński mówił też o osobach „zwichrowanych”, które mogą zagrozić bezpieczeństwu polityków. Według niego policja w czasie interwencji miała na uwadze taką możliwość.
„Nie może dojść do tego, że ktokolwiek z polityków zostanie zamordowany. Pamiętamy przypadek Pawła Adamowicza” – mówił Kamiński.