Po wyborach na żywo. Tutaj znajdziesz najważniejsze informacje. 11 listopada okazją do politycznych oświadczeń. Tusk o pojednaniu, Duda o tym, że trzeba uważać na sojusze, Kaczyński o niemieckiej partii Tuska
Chodzi rzecz jasna o pieniądze – zasugerował jeden z liderów Lewicy po tym, jak prezydent powierzył misję formowania rządu Mateuszowi Morawieckiemu. Tym samym przedłużył życie obecnego gabinetu, który przez kilka tygodni będzie mógł korzystać z profitów ze sprawowania władzy.
„Czy to jest mądre? Wątpię. Czy to wiele zmienia? Powiem państwu szczerze, wiele to nie zmienia, przedłuża to proces o dwa tygodnie, może trzy. Wielu cwaniaków, panie prezydencie, na podstawie pana decyzji zrobi kaskę, poprzedłużają sobie czasy wypowiedzenia z trzech miesięcy do roku albo do półtora, ktoś podpisze jakiś kontrakt. Przyzwolił pan potencjalnie na dwa-trzy tygodnie cwaniactwa” – mówił Czarzasty na antenie RMF FM.
Szef Gabinetu prezydenta Marcin Mastalerek wyraził mocne poparcie dla Mateusza Morawieckiego. Premier, wyznaczony do misji tworzenia rządu, ma być mocno „zdeterminowany”. Jednocześnie Mastalerek potwierdził, że premierem mógł być Władysław Kosiniak-Kamysz.
W Polsacie News Marcin Mastalerek bronił decyzji prezydenta o powierzeniu misji tworzenia rządu Mateuszowi Morawieckiemu. Jak stwierdził, przekazanie takiego zadania przedstawicielowi partii z najlepszym wynikiem wyborczym to dobry zwyczaj nie tylko w Polsce. W Hiszpanii zadanie tworzenia rządu przypadło Partii Ludowej, która dostała najwięcej głosów, choć potem nie udało jej się utworzyć swojego gabinetu.
„Nie trzeba być na wakacjach w Hiszpanii, by wiedzieć, że kolega Donalda Tuska z Europejskiej Partii Ludowej wygrał wybory z wynikiem powyżej 30 proc., dostał misję tworzenia rządu, na co miał dwa miesiące. Dopiero potem Socjaliści otrzymali możliwość uformowania rządu. Czy wtedy Donald Tusk krzyczał, jeździł do Brukseli, próbował swojego kolegi przekonać, że nie warto się starać?” – pytał retorycznie Mastalerek.
„Premier Morawiecki jest zdeterminowany, by stworzyć rząd. Bardzo tego chce, i dostał swoją szansę. Czy wyglądał wczoraj na upokorzonego? Mam wrażenie, że nie” – podkreślał szef gabinetu prezydenta
Mastalerek przekonywał, że Morawiecki ma też mocniejszy mandat od Tuska wśród popierających go parlamentarzystów.
„Wyborcy Trzeciej Drogi nie głosowali na Donalda Tuska, politycy partii Razem zapowiadali, że nie poprą premiera Tuska”. – stwierdził polityk, dodając, że zapowiedź utworzenia koalicji nie daje gwarancji, że taka w rzeczywistości powstanie. - „Daję przykład 2005 roku, kiedy miała formować się koalicja PO-PiS, ale była wyłącznie w mediach, nie istniała naprawdę.”
Mastalerek musiał odpowiedzieć również na pytanie o współpracę ze środowiskiem PSL. Członek partii Marek Sawicki otrzymał wczoraj od Dudy tymczasową i symboliczną, choć prestiżową funkcję marszałka-seniora otwierającego pierwsze posiedzenie Sejmu. Szef gabinetu prezydenta wyjawił, że ludowcy mogli liczyć na o wiele więcej, a przy odpowiednim nastawieniu lider ugrupowania Władysław Kosiniak-Kamysz mógłby liczyć nawet na premierostwo.
„Prezes Kosiniak-Kamysz powiedział wtedy: tylko Donald Tusk” – odpowiedział Mastalerek. Jak stwierdził, teka premiera mogłaby przypaść Kosiniakowi-Kamyszowi, gdyby miał choćby „jedną dziesiątą” determinacji, którą przedstawił Morawiecki. – „W 2025 roku będą wybory w PSL-u. Może wtedy ktoś przypomni liderowi partii: Władek, mogłeś być premierem.”
„Andrzej Duda nie słabnie na tym ruchu, ale kompromituje Mateusza Morawieckiego, który stracił kontakt z rzeczywistością” – oceniał Adam Szłapka z Koalicji Obywatelskiej po decyzji prezydenta o powierzeniu misji tworzenia rządu obecnemu premierowi.
W TVN24 Szłapka mówił, że spodziewał się wyznaczenia Morawieckiego do tej roli. „Konstytucja mówi wyraźnie: prezydent ma dowolność” – zauważył Szłapka. Jednocześnie stwierdził, że do zachowania prezydenta można przyczepić się w innych sprawach – na przykład w przypadku jego postawy wobec kryzysu praworządności w Polsce.
„Gdyby było tak, że w wyniku wyborów PiS miałby 235 mandatów (większość – przyp. aut), to jestem przekonany, że Morawiecki nie byłby premierem, Zbigniew Ziobro by do tego nie dopuścił” – stwierdził Szłapka.
„Większość jest znana i spokojnie robimy swoje” – tak decyzję Andrzeja Dudy o powierzeniu misji tworzenia rządu premierowi Morawieckiemu komentował lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz
Prezydent Andrzej Duda w wieczornym orędziu zapowiedział, że w pierwszym kroku konstytucyjnym powierzy misję formowania rządu obecnemu premierowi Mateuszowi Morawieckiemu, chociaż nie dysponuje on większością w Sejmie. W ten sposób obóz władzy w desperacki sposób próbuje przedłużyć fantazje o kolejnej kadencji. Misja skazana jest na porażkę, bo PSL, do którego uśmiecha się PiS, nie zamierza iść na współpracę.
Lider ludowców Władysław Kosiniak-Kamysz decyzję prezydenta skomentował tak: „Większość jest znana i spokojnie robimy swoje. Partie Paktu Senackiego są gotowe do wzięcia odpowiedzialności za Polskę”.
„Decyzję Dudy można też czytać jako pomysł prezydenta na siebie po 2025 roku, kiedy zakończy drugą i ostatnią kadencję na swoim stanowisku. W tym kontekście można interpretować jego gest jako wyrażenie woli i chęci, by po zakończonej kadencji być liderem „koalicji polskich spraw”, o której mówił w lipcu 2020 roku przed drugą turą wyborów prezydenckich. Duda zgłosił akces do liderowania w przyszłości szerokiemu obozowi konserwatywno-narodowemu” – komentował w OKO.press Michał Danielewski. „Ale to dopiero pieśń przyszłości. Na razie Duda postanowił objąć Prawo i Sprawiedliwość opieką paliatywną i przedłużyć na ile się da władzę PiS-u w oczekiwaniu na to, co nieuniknione”.
Przeczytaj także:
Lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk na wrocławskim Jagodnie przedstawił dziś polityczny „rozkład jazdy” formującej się koalicji. 10 listopada liderzy PSL, Polski 2050, Lewicy i KO mają być gotowi do parafowania umowy, a 12 listopada wrócą z konkretami do swoich partii. 13 listopada, podczas pierwszego posiedzenia Sejmu, najdrobniejsze szczegóły personalne i programowe będą gotowe do ogłoszenia opinii publicznej.
W poniedziałek we Wrocławiu Tusk deklarował zresztą, że „koalicja jest dopięta”. „Będę apelował nie raz o chwile cierpliwości. To nie będzie prosta koalicja. Wasza presja, dobra wola i ich pozytywne nastawienie to też jest jeden z tych cudów” – mówił Tusk. „Będziemy musieli być cierpliwi, konsekwentni, czasem twardzi, ale nikt nie ma prawa zmarnować tego, co wydarzyło się 15 października”.
Przeczytaj także:
Na pierwszym po wyborach posiedzeniu klubu PiS zabrakło lidera fromacji Jarosława Kaczyńskiego. Szeregowi posłowie i senatorowie mieli otrzymać informację o absencji szefa chwilę przed spotkaniem. Wcześniej sztabowcy zapewniali, że spotkanie będzie miało charakter mobilizacyjno-organizacyjny. Przewodniczenie dyskusji przejął przymierzany do funkcji szefa klubu Mariusz Błaszczak. Głos zabierały także Beata Szydło i Elżbieta Witek. Czołowi politycy partii podkreślali, że PiS wciąż nie rezygnuje ze zbudowania większości w Sejmie.
Wcześniej rzecznik PiS Rafał Bochenek w wywiadzie dla Radia Kraków mówił tak: „Zawsze mówię, że nie ma PiS bez premiera Jarosława Kaczyńskiego. On spaja nasze środowisko, jest kreatorem myśli naszej partii, wyznacza kierunki i zmiany. On nas prowadzi od lat z sukcesami. To gwarant, że PiS będzie dalej funkcjonował w polityce”.
Chodzi o decyzję dotyczącą utworzenia szpitala tymczasowego na Stadionie Narodowym w czasie pandemii COVID-19. Według kontrolerów NIK nieprzemyślany ruch miał doprowadzić do wyrządzenia szkody przekraczającej 69 mln zł.
Kontrolerzy oskarżają prezesa rady ministrów o to, że nie sprawdził rzeczywistego zapotrzebowania na łóżka szpitalne. Dane z placówek miały pokazywać, że rezerwy są wystarczające, a uruchomienie polowego szpitala na warszawskim stadionie jest niepotrzebne. Premier miał także źle ocenić dostępność kadr i koszty utworzenia szpitala. Zarzut? Przekroczenie uprawnień i działanie na szkodę interesu publicznego (art. 231 kodeksu karnego).
Jak ustaliło OKO.press, od 1 grudnia 2023 roku sędzia Paweł Juszczyszyn ponownie będzie orzekał. Po 10 miesiącach faktycznego zawieszenia sędzia wraca do pracy w wydziale cywilnym Sądu Rejonowego w Olsztynie.
Przeczytaj także:
22-letni mężczyzna z Syrii trafił do szpitala w Hajnówce z raną postrzałową w plecach. „Siedem-dziewięć kilometrów od granicy usłyszał krzyk – a zaraz potem padł strzał”. Okoliczności wyjaśnia Żandarmeria Wojskowa.
Przeczytaj także:
Politolog Leszek Sykulski założył własną partię polityczną. Głównym postulatem Bezpiecznej Polski jest normalizacja relacji z Rosją i Białorusią. Kolejnym: wystąpienie z NATO. Ugrupowanie Sykulskiego to trzecia prorosyjska partia polityczna w Polsce.
Przeczytaj także:
„Trudno o zaskoczenie, prezydent Andrzej Duda przyzwyczaił nas do tego. To już ósmy rok sprawowania funkcji przez prezydenta i z reguły postępuje tak, jak nakazuje matka partia, tak jak wskaże prezes Kaczyński, tak robi prezydent Andrzej Duda, więc tym razem chyba też nie zaskoczył” – tak wskazanie Mateusza Morawieckiego na premiera komentował rzecznik prasowy PO Jan Grabiec w programie “Kropka nad i” na antenie TVN24. „Prezydent mógłby powiedzieć wszystko, gdyby był prawdziwym prezydentem. Czuł się rzeczywiście głową państwa, a nie emanacją swojej partii politycznej” – dodał.
Przeczytaj także:
Grabiec stwierdził, że współpracę z nową większością Duda postanowił zacząć od konfliktu. „A w zasadzie od porażki, bo przecież Andrzej Duda będzie współodpowiedzialny za tę porażkę Mateusza Morawieckiego. Skoro naprawdę wierzy w to, że tam jest jakaś większość, za chwilę się okaże, że jej nie ma, to znaczy, że prezydent poniósł porażkę” – stwierdził Grabiec.
Pytany o rozmowy koalicyjne, zadeklarował, że te są na finiszu. „Umowa koalicyjna będzie na pewno przed pierwszym posiedzeniem sejmu. Tak deklarują liderzy, tak deklaruje Donald Tusk. Liderzy, z którymi Donald Tusk jest w stałym kontakcie. Rozmowy trwały w weekendy, trwały nawet dzisiaj rano” – mówił Grabiec.
W ocenie Grabca, nagły zwrot, którym była zapowiedź orędzia we wcześniej już ogłoszonym kalendarzu politycznym, to wynik desperacji. „To charakterystyczne, że kiedy Andrzej Duda, jego kancelaria usłyszała, że umowa jest właściwie dopięta, jest porozumienie, że wszystko zostanie ogłoszone, że już nie ma żadnych spraw właściwie dzielących koalicjantów, to wtedy postanowił przyspieszyć. Chyba nie wytrzymał jednak ciśnienia” – mówił Grabiec.
Dodał, że Andrzej Duda stracił szansę na pokazanie się w nowej roli, a porażka PiS, do której dojdzie nieuchronnie, będzie sierotą.