0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Maciek Jaźwiecki / Agencja Wyborcza.plFot. Maciek Jaźwieck...

Rozmowy koalicyjne w trójkącie KO – Trzecia Droga – Lewica toczą się już trzeci tydzień, a wciąż nie wiemy, jak będzie wyglądać umowa koalicyjna i kto obejmie najważniejsze funkcje w państwie. Wszelkie prawdopodobne ustalenia opinia publiczna rekonstruuje z nieoficjalnych informacji przekazywanych mediom przez uczestników rozmów. Nie ma w tym jednak nic szczególnie niepokojącego ani nadzwyczajnego. Formowanie rządu i negocjacje koalicyjne to jedna z najbardziej emocjonujących, delikatnych i zarazem sekretnych form funkcjonowania każdej demokracji parlamentarnej.

Czego się dowiedzieliśmy do tej pory, czego się domyślamy, a o czym wciąż nie mamy pojęcia? Postaramy się odpowiedzieć na najważniejsze pytania.

To kiedy w końcu powstanie ten rząd Tuska?

Chociaż liderzy zwycięskich formacji zadeklarowali oficjalnie, że premierem nowego rządu będzie Donald Tusk, to fakty są takie, że od wyborów minęło już 19 dni, a tworzenie rządu koalicji KO, Trzeciej Drogi i Lewicy ciągle trwa. Jednak to nie tyle wina opieszałości polityków i polityczek nowej większości parlamentarnej, a konsekwencje konstytucyjnego kalendarza, który wykorzystuje prezydent Andrzej Duda, by maksymalnie wydłużyć czas przejmowania władzy od Prawa i Sprawiedliwości.

W 2015 roku, kiedy to PiS zastępował koalicję PO-PSL, Duda zwołał posiedzenie Sejmu 18 dnia po wyborach, w 2019 roku – 30 dnia po wyborach. Wszystko wskazuje na to, że w tym roku prezydent ponownie wykorzysta maksymalne konstytucyjne widełki i pierwsze posiedzenie Sejmu X kadencji odbędzie się w poniedziałek 13 listopada, a oficjalnie termin poznamy tydzień wcześniej – w poniedziałek 6 listopada.

Data pierwszego posiedzenia Sejmu nowej kadencji jest ważna, bo to od tego momentu zaczyna upływać “termin ważności” pierwszego konstytucyjnego kroku tworzenia rządu.

W ciągu 14 dni od tego dnia prezydent musi powołać premiera i powierzyć mu misję tworzenia rządu, a nowy szef rządu od tej pory będzie miał 14 dni na uzyskanie wotum zaufania od Sejmu.

Jeśli więc prezydent Duda uszanuje jasny werdykt wyborców, którzy 15 października wybrali nową większość parlamentarną, rząd Donalda Tuska powstanie najpóźniej 11 grudnia.

Jeśli jednak prezydent w pierwszym kroku powoła na premiera kogoś, kto nie ma szans na uzyskanie większości (np. Mateusza Morawieckiego), cały proces przedłuża się o dwa tygodnie, KO, Trzecia Droga i Lewica będą bowiem musiały poczekać, aż inicjatywa tworzenia rządu przejdzie do Sejmu. Wtedy rząd Tuska powstanie najpóźniej 23 grudnia (w praktyce, bo teoretyczny termin jest o dwa dni dłuższy, ale politycy na pewno będą chcieli wyrobić się przed świętami).

Co się będzie działo na pierwszym posiedzeniu Sejmu?

Na posiedzeniu Sejmu 13 listopada nowy rząd na pewno nie powstanie. Co się więc wydarzy?

  • Obrady otworzy wskazany przez prezydenta marszałek senior i poprowadzi aż do wyboru marszałka.
  • Posłowie i posłanki złożą ślubowanie poselskie.
  • Następnie Sejm wybierze marszałka Sejmu.
  • Później w głosowaniu zostanie ustalona liczba wicemarszałków oraz nastąpi ich wybór.
  • Zostaną również wybrani członkowie i członkinie komisji sejmowych.

Kto zostanie marszałkiem Sejmu?

Z przecieków medialnych (informował o tym Onet oraz Wirtualna Polska) wynika, że będziemy mieli marszałkinię seniorkę, prezydent Duda ma bowiem wskazać na tę funkcję 69-letnią posłankę PiS Bożenę Borys-Szopę.

A kogo nowa większość wybierze na marszałka Sejmu? Od początku rozmów koalicyjnych zainteresowanie tą funkcją wykazywała Polska 2050, wskazując jako kandydata na to stanowisko Szymona Hołownię. Później do gry weszła również Nowa Lewica i jej szef Włodzimierz Czarzasty, mówiło się także o Borysie Budce z Koalicji Obywatelskiej. Opisywaliśmy w OKO.press kulisy rozmów na ten temat.

Obecnie najbardziej prawdopodobny scenariusz zakłada, że marszałek Sejmu będzie stanowiskiem rotacyjnym:

w pierwszej połowie kadencji na fotelu marszałka miałby zasiadać Szymon Hołownia, w drugiej – Włodzimierz Czarzasty.

To o tyle logiczne rozwiązanie, że Hołownia z pozycji marszałka chce startować w wyborach prezydenckich, które odbędą się w 2025 roku. Można zakładać, że do tego czasu Czarzasty byłby wicemarszałkiem.

Przeczytaj także:

Czy wiadomo już, kto będzie w rządzie Tuska?

Co nieco wiadomo, lub przynajmniej niektóre nazwiska i powiązane z nimi funkcje wydają się bardzo prawdopodobne.

Wiemy więc na pewno, że premierem będzie Donald Tusk. Wydaje się również, że koalicjanci zrezygnowali z pierwotnego planu powołania tylko jednego wicepremiera – zastępców Tuska będzie najprawdopodobniej dwóch.

Pierwszym ma zostać szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz, który jednocześnie będzie szefem jednego z dwóch resortów – gospodarki lub obrony narodowej. Drugim wicepremierem zostanie zapewne Krzysztof Gawkowski z Lewicy (w mijającej kadencji szef klubu tej formacji), który wg przecieków medialnych ma objąć resort cyfryzacji.

Nazwisko Kosiniaka-Kamysza jako wicepremiera wydaje się przesądzone, potwierdzenie Gawkowskiego niemal pewne, ale zależy jeszcze od ustaleń w gronie samej Lewicy, która – o czym zazwyczaj się nie pamięta – składa się dwóch frakcji w partii Nowa Lewica (SLD i Wiosny) oraz partii Razem. Gawkowski, choć kiedyś był w SLD, dziś należy do frakcji Wiosny w Nowej Lewicy.

Jeśli chodzi o pozostałe resorty i nazwiska, obraz jest o wiele bardziej zamglony. Jako kandydata na ministra finansów wymienia się 42-letniego ekonomistę i analityka Andrzeja Domańskiego z KO. Co jest o tyle istotne, że wypowiedziach dla mediów po wyborach Domański twardo zapowiadał utrzymanie przez nowy rząd zobowiązań dotyczących świadczenia 800+, a także 13. i 14. emerytury.

Nie ma natomiast wiarygodnych przecieków dotyczących dwóch ministerstw, które w nowej kadencji będą jednymi z najtrudniejszych – sprawiedliwości i zdrowia.

Kiedy poznamy umowę koalicyjną?

Zapewne wcześniej niż skład rządu Tuska. Nad kwestiami personalnymi debatują liderzy (Tusk, Kosiniak-Kamysz, Hołownia i Czarzasty), nad umową koalicyjną pracuje zespół roboczy złożony z przedstawicieli wszystkich formacji przyszłej koalicji. Czego możemy się spodziewać po umowie? Oto najbardziej prawdopodobne spekulacje.

  • Po pierwsze, zapewne będzie jawna.
  • Po drugie, nie będzie bardzo szczegółowa, przyjmując raczej formę mapy drogowej dla nowego rządu, a nie katalogu konkretnych działań z podanymi ramami czasowymi. Mówiąc prościej, mieszać się w niej będą konkretne rozwiązania z bardziej ogólnymi deklaracjami.
  • Po trzecie, z konkretów, które wydają się najbardziej prawdopodobne, przeczytamy w niej o podwyżkach dla nauczycieli, przywracaniu praworządności i pluralizmu w mediach publicznych oraz o proeuropejskim kursie nowej większości, z czym wiązać się będzie pewnie deklaracja o pozyskaniu funduszy z Krajowego Planu Odbudowy.
  • Po czwarte, co dla części opinii publicznej może być trudne do zaakceptowania, niemal na pewno nie znajdą się w niej zapisy o legalizacji zabiegów przerywania ciąży i wprowadzeniu związków partnerskich dla par jednopłciowych.

Należy jednak pamiętać, że wiele rozwiązań będzie można w Sejmie przeprowadzić za pomocą np. projektów poselskich, a nie rządowych, czyli inaczej mówiąc, doraźnych koalicji w ramach koalicji rządowej. Ustawy przechodzą w parlamencie zwykłą większością, a więc wystarczy, że więcej głosów będzie za niż przeciw. Kluby PiS i Konfederacji mają 212 posłów, więc do przegłosowania każdej ustawy będzie potrzeba 213 posłów i posłanek na 248 mandatów w posiadaniu KO, Trzeciej Drogi i Lewicy.

To oznacza, że nie zawsze i nie w każdej sprawie wszyscy przedstawiciele nowej większości muszą głosować za konkretnymi rozwiązaniami.

Jeszcze inną kwestią są możliwe weta prezydenta Andrzeja Duda, ale to już temat na inną opowieść.

;

Udostępnij:

Michał Danielewski

Wicenaczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi

Komentarze