Po wyborach na żywo. Tutaj znajdziesz najważniejsze informacje. 11 listopada okazją do politycznych oświadczeń. Tusk o pojednaniu, Duda o tym, że trzeba uważać na sojusze, Kaczyński o niemieckiej partii Tuska
Im bliżej wyborów, tym więcej teorii na temat strategicznego głosowania. Czy głos na mniejszą partię to głos zmarnowany? A może wyborca opozycji powinien schować poglądy w kieszeń i pomóc innej partii przekroczyć próg? Opłaca się głosować na „jedynki” na listach, a może kandydat obywatelski, którego znamy i lubimy też się sprawdzi?
Witold Głowacki rozwiewa wszystkie wątpliwości, żebyście nie zmarnowali ciszy wyborczej na samodzielnie próby zhakowania systemu. Zachęcamy do lektury jego tekstu:
„To są bardzo, bardzo ważne wybory na pewno najważniejsze od ’89 roku i pierwsza sprawa, o której będziemy tutaj decydowali to jest po prostu przyszłość polskiej niepodległości” – powiedział wicepremier Jarosław Kaczyński w Starachowicach.
Największym zagrożeniem dla Polski ma być według prezesa PiS reforma Unii Europejskiej. „Polskie władze stracą w istocie panowanie nad ogromną większością praw, które dot. naszego kraju, które się dzieją w naszym kraju. Cała demokracja stanie się jedną wielką fikcją. Po prostu takim teatrem, który nie będzie miał w gruncie rzeczy żadnego znaczenia. A decyzje będą zapadały w Brukseli. Ale Bruksela jest pod tak silnym wpływem Berlina, że można spokojnie powiedzieć, że będą zapadały w Berlinie” – stwierdził Jarosław Kaczyński.
Odrzucenie planów większej konsolidacji na poziomie unijnym, ma być gwarantem „szans na dobry rozwój Polski”. „To jest warunek, żeby Polska miała szanse na to, by wykorzystać to wszystko co pokazano w ciągu ostatnich 8 lat tzn. że jeżeli Polską rządzą Polacy. A nie telefon z Berlina czy Moskwy. To wtedy naprawdę potrafimy dać sobie radę” – mówił prezes PiS.
„Prezes NIK nie da się zastraszyć żadnymi szantażami i manipulacjami zmonopolizowanej władzy, która robi wszystko, aby ostatni bastion niezależności, demokracji i praworządności został podporządkowany jej partyjnej, autorytarnej władzy” – oświadczył Marian Banaś
Na nagraniu opublikowanym dziś przez TVP Info prezes NIK Marian Banaś mówi, że namówił syna do startu z list Konfederacji, by partia Mentzena i Bosaka nie weszła po wyborach w koalicję z PiS. Całą treść taśm, na których prezes Najwyższej Izby Kontroli rozmawia z adwokatem prof. Markiem Chmajem, TVP Info zamierza ujawnić dziś wieczorem. Politycy PiS dostali już jednak paliwo na ostatnie godziny kampanii wyborczej. Przekaz jest prosty: „Głos na Konfederację jest głosem na Tuska”. A Tuskowi w nic wierzyć nie można.
Marian Banaś najpierw zrezygnował z udziału w konferencji prasowej NIK, która dotyczyła podejrzanych dotacji w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju. Głos zabrał dopiero w piątek popołudniu. W odpowiedzi na doniesienia prorządowej stacji oświadczył, że to „bezprecedensowe i bezprawne działanie służb, wymierzone w niezależność Najwyższej Izby Kontroli i jej prezesa” Banaś twierdzi, że PiS chciał w ten sposób przykryć ustalenia kontrolerów ws. nieprawidłowości w NCBiR.
„Jest to identyczna sytuacja jak ta, która miała miejsce przed ogłoszeniem wyników kontroli w sprawie wyborów kopertowych, Funduszu Sprawiedliwości i niegospodarności w Elektrociepłowni Ostrołęka” – stwierdził Banaś.„W tych kontrolach skala nieprawidłowości i strat finansowych szła w setki milionów i była bardzo niewygodna dla rządzących. Dlatego przy pomocy bezprawnych działań służb próbowano mnie zastraszyć, by te konferencje nie mogły się odbyć” – dodał prezes NIK.
„Dzisiaj mamy podobną sytuację tuż przed konferencją w sprawie ogłoszenia wyników z kontroli w NCBR, które są kompromitujące dla rządzących i świadczą o wykorzystaniu środków publicznych idących w miliardy jako prywatnych. Działo się to z udziałem polityków partii rządzącej i pracowników służb. Zrobiono wszystko, by o tych nieprawidłowościach nie dowiedzieli się obywatele, a przynajmniej by osłabiono wiarygodność Izby” – czytamy w oświadczeniu szefa NIK.
Banaś oświadczył, że „nie da się zastraszyć żadnymi szantażami i manipulacjami zmonopolizowanej władzy, która robi wszystko, aby ostatni bastion niezależności, demokracji i praworządności został podporządkowany jej partyjnej, autorytarnej władzy”.
Dodał, że NIK musi pozostać instytucją niezależną, która służy wyłącznie interesom obywateli i państwu polskiemu.
„Chciałbym wyraźnie podkreślić, że podsłuchiwanie Prezesa NIK, przedstawiciela jedynej instytucji niezależnej w Polsce, organu konstytucyjnego jest przestępstwem, które powinno być ścigane z urzędu. Jest to skandal w skali europejskiej. W związku z powyższym oczekuję na stosowne działania prokuratury” – podsumował Banaś.
TVP info sugeruje, że prof. Chmaj pełni „rolę pośrednika z Donaldem Tuskiem”. Banaś prosi go o „przekazanie informacji szefowi”.
„Żebyś tam przekazał informacje. Ja się zgodziłem, żeby Kuba [Banaś, syn Mariana – red.] tam był z jednego powodu, że my musimy pilnować, żeby oni nie weszli w koalicję z PiS-em” – mówi na nagraniu Banaś. Marek Chmaj potakuje.
Z nagrania wynika, że start Jakuba Banasia z list Konfederacji był pomysłem Banasia seniora.
I że prezes NIK jest zdeterminowany, by nie dopuścić PiS do ponownego rządzenia w koalicji z Konfederacją.
„Ja bym go nie puścił. Rozumiesz. Mówię chłopie, bo my musimy. Wiesz, bo tam były takie tendencje, że może być koalicja. A ja do tego nie dopuszczę” – mówi Banaś.
Potem prezes NIK przyznaje, że od dawna gra na osłabienie PiS. Stwierdza, że to on wpłynął na posłankę Annę Marię Siarkowską, by opuściła Zjednoczoną Prawicę i związała się z Konfederacją. Siarkowska startuje z drugiego miejsca w okręgu siedleckim.
„To jest moja robota (…) W ten sposób ich osłabiamy cały czas, bo ten elektorat może tylko i wyłącznie zgarnąć Konfederacja. Nikt więcej, a każda część elektoratu… Ona ma za sobą niemałe środowisko tych katolików i tych innych” – mówi na nagraniu Banaś.
Uruchomienie 200 km zapory elektronicznej na granicy z Rosją ogłosił dziś szef resortu spraw wewnętrznych Mariusz Kamiński.
„Mamy trudnego sąsiada, Rosja prowadzi bardzo agresywną i brutalną politykę wobec krajów z nią sąsiadujących. Prowadzi brutalną, okrutną wojnę na Ukrainie. Skala potencjalnych zagrożeń płynąca z Rosji i z tego trudnego sąsiedztwa jest bardzo duża. Musimy być przygotowani na różne scenariusze. Mimo tego, że obecnie sytuacje uznajemy za stabilną, to przyszłość może być różna” – ostrzegał minister Kamiński w Kętrzynie.
Centrum nadzoru bariery odwiedził też sam prezydent RP Andrzej Duda. „Biorąc pod uwagę to, że Rosja jest agresorem na Ukrainie i że jest biorąc pod uwagę, wszystkie wypowiedzi przedstawicieli niestety także i państwa rosyjskiego, dzisiaj nieprzyjaźnie nastawiona do Polski, możemy się spodziewać właściwie wszelkich działań ze strony rosyjskiej, więc stworzenie tego systemu, który monitoruje granicę i wspiera tutaj funkcjonowanie Straży Granicznej, było w ostatnim czasie jednym z priorytetów. Cieszymy się, że ten system jest uruchamiany” – mówił prezydent.
Pytany o kwestię relokacji migrantów, Andrzej Duda stwierdził, że Polska ma prawo prowadzić w tej kwestii suwerenną politykę.
„Będziemy tutaj w tym zakresie prowadzili politykę zdecydowaną, mówię to z całą odpowiedzialnością. Będziemy się nadal sprzeciwiali takiej przymusowej relokacji ludzi i przywożeniu ich przymusowo do naszego kraju, bo uważamy, że każdy ma prawo decydowania o sobie. My również mamy prawo decydowania o sobie i w związku z tym tutaj decyzja naszego społeczeństwa jest najważniejsza” – stwierdził prezydent.
Zachęcał też, by zagłosować w referendum organizowanym przez PiS w dniu wyborów do Sejmu i Senatu 15 października 2023.
„Będzie dodatkowo możliwość już w niedzielę wypowiedzieć się w referendum. Zachęcam do udziału, są pytania właśnie także dotyczące kwestii migracji, są także pytania dotyczące bariery, która ma chronić bezpieczeństwo RP przed napływem niekontrolowanej imigracji” – mówił Andrzej Duda.
Przyszłości szkół poświęcona była kolejna piątkowa konferencja prasowa Lewicy. „Chcemy szkoły, która nie służy realizowaniu ideologii tego, czy innego rządu; tylko służy temu, żeby przygotować uczniów i uczennice do życia w XXI wieku” – mówiła Magdalena Biejat. Według Lewicy uczniowie powinni w szkole dostać opiekę i rzetelną wiedzę, a nie zabobony.
Lewica obiecuje też co najmniej 20 proc. wzrost płac w oświacie. „Żeby ludzie, którzy uczą i wychowują nasze dzieci byli godnie wynagradzani; żeby chcieli w tych szkołach zostać; żeby mieli przestrzeń do tego, żeby się dokształcać; żeby widzieli dla siebie przyszłość w zawodzie” – mówiła Biejat.
W programie Lewicy są też obietnice włączenia do programu nauczania nowych przedmiotów. „Chcemy szkoły, która uczy nie tylko przedsiębiorczości, ale praw pracowniczych – tego jak poradzić sobie na rynku pracy. Chcemy szkoły, która uczy dzieci o ochronie środowiska; która uczy nowocześniejszej wiedzy; która uczy kooperacji, a nie wiecznej rywalizacji. Chcemy szkoły, w której dzieciaki mają dostęp do nowoczesnej, dostosowanej do ich wieku edukacji seksualnej” – przekonywała Magdalena Biejat.
Joanna Scheuring-Wielgus dodała, że ze szkół musi za to zniknąć religia, a rozwiązania domaga się problem kryzysów psychicznych wśród dzieci i młodzieży.
W sobotę 14 października, czyli już na czas ciszy wyborczej, przypada Dzień Edukacji Narodowej, znany popularnie jako „Dzień Nauczyciela”. Z tej okazji Lewica już dziś postanowiła złożyć pracownikom oświaty życzenia. „Żeby szkoły były dobrze finansowane; żebyście nie musieli się bać, czy będzie was stać, żeby utrzymać swoją rodzinę. Życzymy wam, żeby w szkołach uczono nauki, a nie ideologii. Żeby szkoła była dobrym miejscem pracy; żebyście nie czuli, że musicie się szarpać – praca bez jeżdżenia od szkoły do szkoły, dosztukowywania etatów, wypełniania wakatów, których dziś w szkołach jest tak dużo” – mówiła Magdalena Biejat. „Wszystkiego najlepszego i mam nadzieję, że 15 października zarowno szkoła, jak i cała Polska obudzi się w nowej erze” – dodała.