Po wyborach na żywo. Tutaj znajdziesz najważniejsze informacje. 11 listopada okazją do politycznych oświadczeń. Tusk o pojednaniu, Duda o tym, że trzeba uważać na sojusze, Kaczyński o niemieckiej partii Tuska
Podczas spotkania z wyborcami w Tomaszowie Lubelskim premier Mateusz Morawiecki oskarżył opozycyjne formacje o „antydemokratyczne” zapędy.
„Dlaczego oni się tak bardzo boją, dlaczego Tusk krzyczy, kompromitując się zresztą, że będzie unieważniał to referendum? Unieważniał referendum. I to jest demokratyczne? Nie, to jest antydemokratyczne. Dlaczego? Dlatego, że boją się tych pytań, prawda? Gdyby się nie bali, gdyby nie mieli nic do ukrycia, to co by zrobili? Zaprosiliby do tego referendum. Ale co robi ktoś, kto ma inne plany, inne zamiary? Usiłuje zrobić wszystko, żeby to referendum było niewiążące, żeby ono było nieważne” – stwierdził premier.
„Platforma Obywatelska przeciw, Lewica przeciw, TVN przeciw, PSL i Hołownia też przeciw. Wszyscy głosowali przeciw temu arcydemokratycznemu posunięciu. Z nich są tacy demokraci, jak ze mnie niski blondyn o kręconych włosach” – dodał.
Przypomnijmy, że ogólnokrajowe referendum odbędzie się w dzień wyborów do Sejmu i Senatu 15 października 2023 roku. Rządzący zadadzą nam tendencyjne pytania o „wyprzedaż majątku narodowego”, podniesienie wieku emerytalnego, „likwidację zapory na granicy polsko-białoruskiej”, czy rzekomo narzucanego nam przez „biurokrację europejską” przyjęcia „tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki”.
Referendum jest częścią kampanii wyborczej PiS i kolejnym przykładem niszczenia demokratycznych instytucji w Polsce.
Do materiału Platformy Obywatelskiej demaskującego korupcjogenną politykę PiS sprowadzania tysięcy imigrantów wciśnięto 11 ilustracji, które mają budzić ksenofobiczne odruchy. Migawki z obozów, młodzi brodaci faceci o ciemnym kolorze skóry. W najnowszej analizie Piotr Pacewicz i Magdalena Chrzczonowicz zastanawiają się, czy imigranci już dziś są ofiarami na wyborczej wojnie.
W piątek 8 września dwie największe partie – PiS i PO – prowadziły lustrzaną kampanię. Pierwsi wyszli z akcją „kłamstwa Tuska”, drudzy odpowiedzieli spotami „oszustwa PiS”
Od rana w mediach społecznościowych trwa nowa ofensywa PiS. W związku z sobotnią konwencją programową Koalicji Obywatelskiej w Tarnowie, na której Donald Tusk ma przedstawić 100 konkretów na pierwszych 100 dni rządu, PiS zawiesił składanie własnych mikroobietnic na trzecią kadencję. W zamian wystartował z „narodowym czytaniem konkretów Tuska”.
W sieci co godzinę pojawiają się nowe filmy, na których politycy PiS cytują program wyborczy Platformy Obywatelskiej z 2011 roku. I zarzucają jej niedopełnienie obietnic.
„Zlikwidujemy obowiązek noszenia przez kierowcę przy sobie dowodu rejestracyjnego swojego pojazdu i prawa jazdy, które policja i inne służby mogą skontrolować, łącząc się elektronicznie z odpowiednim urzędem. Mieli na to wiele lat i nawet tak prostej rzeczy nie zrobili” – mówi na jednym z pierwszych klipów rzecznik rządu Piotr Muller.
Na kolejnym poseł Przemysław Drabek przekonuje, że PO obiecywała radykalne ograniczenie dostępu służb do bilingów obywateli, ale nic takiego się nie stało. A poseł Jan Kanthak łączy gaz łupkowy z wiekiem emerytalnym. Każdy materiał opatrzony jest hasztagiem #KłamstwaTuska.
W odpowiedzi Platforma Obywatelska rozpoczęła akcję „oszustwa PiS”. „Polacy mieli żyć długo i szczęśliwie. Długo to czekają w kolejkach do lekarzy. Za czasów rządów PiS czas oczekiwania na wizytę u lekarza specjalisty wydłużył się aż o 1,7 miesiąca. W ubiegłym roku ponad cztery milion Polaków korzystało z prywatnych ubezpieczeń” – słyszmy na jednym z opublikowanych dziś spotów.
Działacze PO pytają też m.in. o niespełnione obietnice wybudowania 3 mln mieszkań, pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy, czy szybkie uniezależnienie Polski od surowców z Rosji. Wśród „oszustw PiS” wymieniają także dotacje z publicznych środków przekazane kluczem politycznym, a także uwłaszczenie klasy politycznej na państwowym majątku.
Na jednym z klipów Donald Tusk „ujawnia konkrety Morawieckiego”.
„Obligacje skarbowe o wartości 4 403 140 zł. Dom o powierzchni około 150 metrów kwadratowych, wartość – 1,9 mln zł. Mieszkanie o powierzchni 72,4 metra o wartości 1,1 mln zł. Dom o powierzchni 100 metrów kwadratowych warty razem z zabudowaniami i działką około 3,5 mln zł. Segment wartości 1 mln zł będący w połowie własnością Mateusza Morawieckiego. I działka rolna warta 200 tys. zł. To jest zaledwie wierzchołek góry lodowej. To co ukrył i przepisał na rodzinę ujrzy światło dzienne kiedy wygramy wybory” – mówi lider PO.
Jeden z klipów, który ma pokazywać skalę oszustw PiS odnosi się do głośnej w ostatnich dniach afery związanej z rzekomą korupcją przy wydawaniu wiz dla obywateli państw Afryki, czy Azji. „Straszyli, straszyli, a sami ich wpuścili” – słychać na początku spotu. Dalej widać sceny, które w żaden sposób nie odpowiadają obrazowi migracji do Polski. Ludzie opatuleni w koce, koczujący na dziko przy ogniskach w pustostanach. Mężczyźni z plecakami dobijający targu. Szare postacie stojące w kolejce do granicy. A wszystko powtórzone kilka razy. Całość buduje lęk przed obcymi, jak ze spotów PiS z 2015 roku, czy materiałów TVP.
Nie pierwszy raz w tej kampanii KO cynicznie uderza w antyimigranckie nastroje.
W kolejnym odcinku Programu Politycznego dziennikarki OKO.press, Dominika Sitnicka i Agata Szczęśniak, zastanawiają się:
„Lewica jest gwarancją tego, że Polską nie będzie rządziła Konfederacja” – powiedział Adrian Zandberg w Zielonej Górze podczas konferencji prasowej Lewicy.
Zandberg ostrzegał „przed realnym niebezpieczeństwem, które wisi nad Polską, że skrajna prawica dostanie do ręki ster władzy w Polsce. Temu niebezpieczeństwu trzeba zapobiec”. Mówił, że to w takich miastach jak Zielona Góra rozstrzygnie się, czy trzeci mandat (po PO i PiS) zdobędzie Konfederacja czy Lewica.
„Na sejmowych korytarzach słychać nierozsądne pomysły, żeby demokratyczna opozycja wchodziła w jakieś alianse ze skrajną prawicą”. Zandberg odniósł się w ten sposób do poranej wypowiedzi rzecznika Platformy Obywatelskiej. Jan Grabiec powiedział w Polsat News: „Może uda się stworzyć [z Konfederacją] rząd mniejszościowy, który pozwoli odsunąć PiS od nadużywanych narzędzi władzy”.
Lewicowy lider stwierdził, że „takie pomysły pojawiają się z braku rozsądku a nie złej woli. My się na to nigdy nie zgodzimy”.
„Lewica nie wejdzie do rządu z brunatnymi” – zapowiedział Zandberg.
„Nie uważamy, że Konfederacja to jest mniejsze zło, tylko większe zło. Realne zagrożenie dla praw kobiet, praw człowieka, europejskiej przyszłości Polski. Lewica chce rządu demokratycznego, prospołecznego, proeuropejskiego
Rząd z Konfederacją – nie z nami”.
Magdalena Biejat, współprawodnicząca Lewicy Razem i kandydatka paktu senackiego powiedziała o Konfederacji: „Będą się stroić w piórka wolnościowców. Ale mamy dowody. Sąd uznał i orzekł, że Konfederacja jest w istocie brunatną siłą, która wypowiada się w sposób antykobiecy. To jest opowieść o nienawiści, o zamordyzmie, o tym, żeby dzielić na lepszych i gorszych, a wśród tych gorszych znajdą się przede wszystkim kobiety”.
Głos zabrała też posłanka z Zielonej Góry, Anita Kucharska-Dzidzic: „W Zielonej Górze protesty wybuchły chwilę po ogłoszeniu wyroku. Zorganizowały je studentki. Podczas jednego z protestów zostałam znieważona przez policjantów. Będziemy z kobietami, będziemy ich bronić. Będziemy zgłaszać postulaty kobiet i nie spoczniemy, dopóki nie nastąpi pełna restytucja praw kobiet w Polsce”.
Wypowiedziała się też jedna z organizatorek kobiecych protestów, studentka prawa Klaudia Karwicka:
„Jako młode kobiety, studentki, boimy się o naszą przyszłość. W kraju, w którym nasze prawa są ograniczane, a nasze zdrowie i życie jest zagrożone”.