To ostatnia prosta do powstania Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego – zapewnia Jacek Sasin. NABE przejmie od spółek energetycznych elektrownie węglowe i będzie je utrzymywała aż do zamknięcia. Nie będzie to tanie – ostrzegają eksperci.
Rządzącym być może uda przed wyborami dopiąć plan, którego realizację zapowiadali już trzy lata temu. Wydaje się, że na ostatniej prostej jest sprawa utworzenia rządowej agencji, która przejmie od spółek energetycznych ich węglowe biznesy. Narodowa Agencja Bezpieczeństwa Energetycznego ma wchłonąć elektrownie na węgiel, a także niektóre odkrywki. W ten sposób państwowe przedsiębiorstwa działające w branży mogłyby utrzymać konkurencyjność. Skorzystają na tym Polska Grupa Energetyczna, Enea, Energa i Tauron. NABE ma przejąć od gigantów energetycznych 70 bloków węglowych i kopalnie węgla brunatnego, czyli dwie odkrywki: Bełchatów i Turów.
Dzięki takiemu rozwiązaniu portfolio spółek energetycznych się zazieleni. Uwolnione od obciążenia rosnącymi kosztami utrzymywania węglowych elektrowni przedsiębiorstwa będą mogły skupić się na przykład na odnawialnych źródłach energii. Po pozbyciu się węglowych aktywów spółki nie będą też musiały kupować unijnych certyfikatów uprawnień do emisji dwutlenku węgla. Łatwiej będzie im również pozyskać finansowanie w instytucjach finansowych faworyzujących biznesy dążące do zeroemisyjności.
Nic więc dziwnego, że kierownictwo energetycznych gigantów czekało na powstanie NABE z dużą nadzieją. Start działalności agencji jednak się przeciąga. Rządzący pierwszą datę startu agencji wyznaczyli już na 2021 rok. Przeszkodziły w tym między innymi trudne negocjacje rządu z przedstawicielami spółek i ich pracownikami. Energetycy zatrudnieni przy węglowych instalacjach chcieli wynegocjować jak najlepsze warunki zatrudnienia po przejściu do NABE. Ten krok – według zajmującego się NABE ministra aktywów państwowych Jacka Sasina – miał być kamieniem milowym na drodze do powstania agencji. Od ogłoszenia porozumienia minęło jednak ponad osiem miesięcy, a w sprawie do niedawna nie było widać wyraźnego postępu.
Po drodze konsolidacji węglowych biznesów pod parasolem rządowej agencji chciał przyjrzeć się Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Ministerstwo Aktywów Państwowych w skierowanym do Sejmu projekcie ustawy wyłącza jednak NABE spod tego mechanizmu, mimo że UOKiK mógłby przyczepić się do rządowego planu. W końcu zakłada on skupienie w jednym podmiocie ok. 50 proc. mocy polskiej energetyki. Pod koniec lipca rząd przyjął projekt ustawy o gwarancjach finansowych dla NABE. Skarb Państwa ma przekazać agencji 60 mld zł, między na nabycie udziałów od spółek energetycznych i uprawnień do emisji dwutlenku węgla.
Na naprawdę ostatniej prostej według Sasina znaleźliśmy się w czwartek 10 sierpnia. Wtedy władze PGE, Enei, Energi i Taurona podpisały ostateczne porozumienie zezwalające na przejście ich węglowych biznesów do NABE.
„To, można powiedzieć, ostatni etap, ostatni etap wraz z ustawą, która w tej chwili również jest procedowana w polskim Sejmie o gwarancjach finansowych dla Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego. W ten sposób zamykamy proces – ten długi, trudny i czasochłonny proces budowy Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego” – mówił Jacek Sasin, zapowiadając powstanie agencji na jesieni. Wtedy pod jej parasol przejdą pierwsze aktywa, przejęte od spółki PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna. Chodzi między innymi o Elektrownię Bełchatów i zapewniającą przepalany w niej węgiel odkrywkę.
Minister Sasin z zadowoleniem mówi o nowych możliwościach energetycznych gigantów. Spółki mają teraz się zająć przede wszystkim rozwojem OZE, głównie wiatrakami na Bałtyku i energetyką słoneczną.
Na przejęciu niewygodnych aktywów z pewnością skorzysta PGE. Władze Grupy na sprzedaży udziałów w węglowych biznesach państwu zarobią 849 mln złotych. Chwalą się też oceną agencji Moody's, która wskazała na pozytywny wpływ porzucenia węgla na profil kredytowy PGE. Podobnego efektu może oczekiwać również reszta spółek energetycznych.
W ten sposób rząd faktycznie bierze na siebie ryzyko i koszty wynikające ze zbliżającego się kresu węgla w polskiej energetyce. Rządowe plany zakładają, że węglowe elektrownie będą działać najwyżej do 2035 roku. Największa z nich – czyli Bełchatów – ma produkować prąd jeszcze przez 7 lat. Tym ruchem rząd Zjednoczonej Prawicy przyznaje więc, że nie ma nadziei na dalsze opieranie energetyki na węglu, choć na co dzień politycy rządzącej koalicji przedstawiają się jako obrońcy tego surowca. Mimo to nazwą bardziej odpowiadającą rzeczywistej roli NABE mogłyby być Państwowe Zakłady Wyłączeń Elektrowni Węglowych – po uprzednim, stosownie długim okresie podtrzymywania ich przy życiu na koszt podatników.
Nie brakuje wątpliwości co do konsolidacji elektrowni i odkrywek w węglowym monopolu. Pisał o nich między innymi analityk polityki energetycznej Paweł Czyżak. Ekspert wskazywał, że przedstawiane w 2020 roku wyliczenia bilansu finansowego NABE nie są realistyczne. „Analiza kosztów i przychodów dla każdego bloku węglowego uwzględnionego w planie restrukturyzacji wykazała, że nawet przy niezwykle optymistycznych założeniach NABE do 2040 roku wygeneruje 31,1 mld zł strat, zamiast deklarowanych 3,6 mld zł dodatnich przepływów pieniężnych” – czytamy w komentarzu Czyżaka.
Aktywiści Greenpeace porównali działanie ministra Sasina do „kreatywnej rachunkowości”. Bo w gruncie rzeczy nie zmienia się nic – Polska dalej produkuje brudną energię i przyczynia się do postępu kryzysu klimatycznego. Na papierze zyskuje jednak cztery zielone energetyczne czempiony.
„Szumnie ogłaszany plan restrukturyzacji energetyki to nic innego jak kolejne ogromne subsydia na utrzymywanie energetyki węglowej. Tym razem gorący kartofel jest przerzucany z jednej kieszeni do drugiej” – oceniała Katarzyna Guzek z Greenpeace Polska. Jej zdaniem „NABE będzie węglową studnią bez dna”. W końcu Skarb Państwa będzie musiał pokrywać koszty działania coraz mniej rentownych kopalń i elektrowni.
Prawdopodobnie na najbliższym posiedzeniu Sejmu (16-17 sierpnia) posłowie przegłosują ustawę o finansowych gwarancjach dla NABE. Wtedy droga do węglowego monopolu będzie już prosta.
Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska, Radiu Kraków i Off Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl.
Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska, Radiu Kraków i Off Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl.
Komentarze