Wygrana w Bitwie Warszawskiej nie miała nic wspólnego z działaniami nacjonalistów. W lipcu 1920 w obliczu inwazji Armii Czerwonej, Dmowski zaatakował Piłsudskiego za sprowadzenie niebezpieczeństwa na kraj wskutek wyprawy na Kijów, oskarżył go o zdradę i uciekł do Poznania. Dlaczego więc nacjonaliści chcą przejąc to święto?
Po zdominowaniu obchodów Święta Niepodległości 11 listopada nacjonaliści próbują przejąć obchody Bitwy Warszawskiej. Przez stolicę przeszły ich aż dwa marsze.
Wolnorynkowi nacjonaliści i integryści religijni szli w „Marszu Zwycięstwa Rzeczypospolitej”. Faszyści, terceryści i nacjonaliści socjalni w „Marszu Obrońców Europy”.
Pierwszy marsz zorganizowały Młodzież Wszechpolska (MW), Ruch Narodowy (RN) i Roty Marszu Niepodległości (RMN). Drugi nowopowołane, w miejsce rozwiązanych faszystowskich Szturmowców, organizacje: Młoda Europa i Nacjonalistyczna Warszawa.
OKO.press relacjonowało pierwszy z nich:
Warto zaznaczyć, że oba święta należą do obcego nacjonalistom ideologicznie i historycznie porządku. 11 listopada wybrane zostało jako Święto Niepodległości, ponieważ wiązało się z zakończeniem I wojny światowej dzięki zawarciu rozejmu w Compiègne 11 listopada 1918, pieczętującego ostateczną klęskę Niemiec i z przybyciem do Warszawy socjalisty Józefa Piłsudskiego.
Dlatego wielu nacjonalistów uważało przez cały XX w. za moment prawdziwego odzyskania Niepodległości 28 czerwca 1919 r., kiedy to Roman Dmowski, przywódca Narodowej Demokracji, złożył swój podpis, w imieniu narodu polskiego pod Traktatem Wersalskim w Paryżu.
Także wygrana w Bitwie Warszawskiej nie miała za wiele wspólnego z polityką czy działaniami nacjonalistów. W lipcu 1920 roku, w obliczu inwazji Armii Czerwonej, Dmowski zaatakował Piłsudskiego za sprowadzenie niebezpieczeństwa na kraj wskutek wyprawy na Kijów i oskarżył go o zdradę.
„Piłsudski miał przeciągnięty tajny kabel i przyjmował rozkazy bezpośrednio od Lenina”, „Naczelny Wódz umyślnie niszczy armię” - takie hasła podnosiła ówczesna nacjonalistyczna prasa i politycy tuż przed bitwą.
Na posiedzeniu Rady Obrony Państwa 19 lipca 1920 r. Dmowski próbował odsunąć Piłsudskiego od władzy (ostatecznie za swoim wnioskiem zagłosował tylko on sam) i sprowadził „delegację ludu” z Poznańskiego. Jej przewodniczący - ks. Adamski wprost wskazał na Piłsudskiego jako zdrajcę.
Ostatecznie Dmowski opuścił broniącą się stolicę, uciekając przez nacierającymi wojskami rosyjskimi do Poznania.
Mimo to nacjonaliści próbują obchody obu rocznic wykorzystać i zdominować. Po raz kolejny skrajna prawica przeszła nie niepokojona przez policję przez stolicę. Wolnorynkowi nacjonaliści z szeregów Konfederacji i prawicy pisowskiej przeszli spod Kopernika, Krakowskim Przedmieściem a następnie ulicami Długą, Kilińskiego, na plac Krasińskich.
Jeszcze niedawno nie było wiadomo, czy marsz w ogóle przez Warszawę przejdzie. 12 sierpnia ratusz wydał negatywną decyzję w tej sprawie. „Wydałem dziś zakaz ws. dwóch zgromadzeń, które miały się odbyć 15 sierpnia na ulicach” - poinformował prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. Wydarzenie wszechpolaków zostało „negatywnie zaopiniowane przez służby sanitarne”. „Bezpieczeństwo i zdrowie warszawianek i warszawiaków jest najważniejsze”, podkreślił Trzaskowski.
Organizatorzy zgłosili bowiem zgromadzenie na 20 tys. osób, gdy w ustawach covidowych ograniczone je do 150 osób.
„Nie zatrzymali nas bolszewicy w 1920 r. Nie zatrzyma nas dziś neomarksistowska lewica”, mówił na to podczas konferencji prasowej Robert Winnicki, prezes Ruchu Narodowego i poseł Konfederacji.
Na Marsz Zwycięstwa zapraszał również Kandydat Konfederacji na urząd Prezydenta RP Krzysztof Bosak.
Zakaz utrzymał sąd, do którego odwołali się nacjonaliści. Ostatecznie Wszechpolacy zgłosili dwa zgromadzenia w trybie uproszczonym po 150 osób, co pozwoliło im przejść przez Warszawę, ale mogli to zrobić tylko chodnikami. Łącznie było ich ok. 1000 osób.
Szli członkowie Młodzieży Wszechpolskiej, Ruchu Narodowego, Klubów „Gazety Polskiej” i Straży Marszu Niepodległości. Nieśli flagi przedwojennego nacjonalistycznego Stronnictwa Narodowego i Młodzieży Wszechpolskiej. Skandowali „Śmierć wrogom ojczyzny” i nieśli transparent z napisem „Dziś zwycięstwo od nas zależy” i angielskim „Victory Belongs tu us” i przekreślone litery LGBT.
Hasło po angielsku nie było wiernym tłumaczeniem polskiego i budziło wyraźne skojarzenia ze słynną, śpiewaną przez młodego nazistę w filmie Boba Fossa z 1972 r. Kabaret, piosenką „Tomorrow belongs to me”.
Skandowano również hasła rewindykacyjne wobec Litwy i Ukrainy („Lwów i Wilno pamiętamy, bolszewikom żyć nie damy”) oraz grożono śmiercią marksistom („A na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści”). Krzyczano również „Wielka Polska, katolicka” oraz hasła homofobiczne takie jak „Nie czerwona, nie tęczowa, tylko Polska narodowa!”. Policja nie reagowała.
Robert Bąkiewicz, prezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości oznajmił, że „marksizm tęczowy zagraża polskiej rodzinie” i że „ta nawała tęczowa czy czerwona atakuje. Chce doprowadzić do zniszczenia naszej tożsamości, naszej rodziny. Ale nie pozwolimy na to”. Dodatkowo, według Bąkiewicza, 100 lat temu nad warszawskim niebem naprawdę pojawiła się Matka Boska.
Impreza ta nie była jednorazowym wydarzeniem. Odbywa się w Warszawie od 2017 r. Nacjonaliści chcą tu zastosować tę samą strategię, którą obrali kilkanaście lat temu rozpoczynając demonstracje z okazji Święta Niepodległości 11 listopada. Nie przejmując się niską frekwencją, stale organizują demonstrację, powoli budując swoistą „markę” i będą starać się przekształcić tę demonstrację w kolejny Marsz Niepodległości.
Przewodniczącym sobotniego Marszu Zwycięstwa był prezes Młodzieży Wszechpolskiej w Warszawie Paweł Lizoń. To
%20">rzecznik uwolnienia z więzienia rasistowskiego mordercy i terrorysty Janusza Walusia, który odsiaduje dożywocie w RPA. Odwiedzał go nawet w zakładzie karnym w Afryce.
Brał on także udział w czterdziestosobowej próbie blokady przed Teatrem Powszechnym w Warszawie przeciwko spektaklowi „Klątwa”, po której dziewięć osób doprowadzono na komisariat. Współorganizował również w Warszawie manifestację „Uniwersytety wolne od marksizmu”, której celem była obrona przed relegowaniem z UW oskarżanego o sympatie faszystowskie studenta i działacza Ruchu Narodowego Konrada Smuniewskiego.
Tu na filmie Rafał Mossakowski i Paweł Lizoń obiecują modlić się za Janusza Walusia
Tego samego dnia z Placu Trzech Krzyży wyruszył inny marsz nacjonalistów – Marsz Obrońców Europy. Zorganizowały go dwie organizacje – Młoda Europa i Nacjonalistyczna Warszawa.
Ta pierwsza to nowa odsłona rozwiązanych w ubiegłym roku Szturmowców, środowisko grupujące antykapitalistycznych nacjonalistów, faszystów, autonomicznych nacjonalistów i tercerystów.
Pod dawną nazwą zakończyło ono funkcjonowanie po serii działań podjętych przeciwko nim przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego i licznych doniesieniach medialnych o ich faszystowskich, rasistowskich i homofobicznych działaniach i wypowiedziach.
Ich nowa nazwa - Młoda Europa - nawiązuje do dwóch organizacji. Pierwsza to międzynarodowa organizacja rewolucyjna założona w Bernie 12 kwietnia 1834 przez Giuseppe Mazziniego. W jej skład wchodziły Młoda Italia, Młode Niemcy, Młoda Francja, Młoda Szwajcaria, Młoda Hiszpania, Młoda Polska, a celem było stworzenie Europy wolnych, wzajemnie się popierających republikańskich, państw.
Druga to Jeune Europe (po francusku „Młoda Europa”) działający w latach sześćdziesiątych ruch euronacjonalistyczny utworzony przez belgijskiego kolaboranta hitlerowskiego Jean-François Thiriarta.
Postulował on w okresie zimnej wojny powstanie zjednoczonej Europę, która nie byłaby „ani Moskwą, ani Waszyngtonem”, a raczej trzecim, faszystowskim z ducha, supermocarstwem. Młoda Europa miała swoje główne oddziały we Francji, Włoszech i Hiszpanii, a także mniejsze grupy w dziewięciu innych krajach.
Brała także udział w konferencji 1962 w Wenecji, gdzie zadeklarowała razem z Ruchem Zjednoczeniowym (byłego lidera Brytyjskiej Unii Faszystów) Oswalda Mosleya, byłym liderem lewego skrzydła NSDAP Otto Strasserem, Niemiecką Partią Rzeszy i faszystowskim Włoskim Ruchem Socjalny, stworzenie paneuropejskiej Narodowej Partii Europy.
Jeune Europe utrzymywała również kontakty z siecią byłych oficerów SS, która organizowała się za pośrednictwem ich magazynu „Nation Europa”. Młoda Europa przyjęła za swój symbol, szeroko stosowany w neofaszyzmie, krzyż celtycki.
Spektrum ideologiczne grupy stanowił szeroko rozumiany paneuropejski faszyzm. Celem była zjednoczona Europa, jako federacja wolnych zorganizowanych hierarchicznie, antykapitalistycznie i tożsamościowo narodów . W dużej mierze te postulaty pokrywają się z dzisiejszym stanowiskiem byłych Szturmowców, którego liczny wyraz możemy znaleźć w ich flagowym piśmie „Szturm”. Ich symbolem jest również krzyż celtycki.
Już sama nazwa marszu antykapitalistycznych nacjonalistów jest niepokojąca. Marsz Obrońców Europy nawiązuje bowiem wprost do ideologii nazistowskiej, gdzie oficjalnie koalicja państw Osi nazywała się „Paktem Antykominternowskim”, a ich głównym elementem spajającym miał być antykomunizm i wizja nowej krucjaty w obronie Europy przed bolszewikami.
To podejście jest obecne w pismach grup współtworzących demonstrujące na placu Trzech Krzyży Środowisko (czyli w „Szturmie”, „W pół drogi” i „Szczerbcu” a także w tekstach na autonom.pl). Na marszu obecne były także flagi z nazistowskim czarnym słońcem, narodowo-bolszewickim neopogańskim toporłem i krzyżami celtyckimi.
Środowiska demonstrujące w Marszu Obrońców Europy zorganizowały także niedawno katowicki marsz pod hasłem „Katowice Miastem Nacjonalizmu”. Uwagę opinii publicznej zwrócili wówczas uwagę młodociani członkowie organizacji Front Oczyszczenia Narodowego z Gniezna: Michał Ostrzycki i Marika Matuszak, którzy zapowiadali, że celem istnienia ich organizacji jest oczyszczenie Polski „z wszelkich skaz, brudów i wrogów narodu polskiego”.
Szczególnie niepokojące w tym kontekście były zdjęcia Ostrzyckiego z bronią, którymi chwalił się w mediach społecznościowych. Zanim zaczął działać on w FON, był aktywnym członkiem Młodzieży Wszechpolskiej i asystentem b. senatora Prawa i Sprawiedliwości Roberta Gawła.
Dlaczego jednak po raz kolejny faszyści i antykapitalistyczni nacjonaliści nie szli z Ruchem Narodowym? Wynika to z trwającego od końca 2018 rok konfliktu, który rozgorzał pomiędzy dwoma obozami polskich nacjonałów. W jego wyniku na początku 2019 r. rozpadł się ONR. W grudniu 2018 roku ONR opuściło czterech członków zarządu:
Robert Bąkiewicz opuszczając ONR zabrał ze sobą także część członków i ogłosił powstanie nowej formacji ONR ABC. Szybko zmieniła ona nazwę na Roty Niepodległości.
Wskutek rozłamu ta część działaczy ONR, którzy pozostali w macierzystej organizacji zerwała z Ruchem Narodowym. Ten zaś wszedł razem ze środowiskiem Młodzieży Wszechpolskiej do Konfederacji. ONR zaczął w efekcie przesuwać się w kierunku mniejszych organizacji narodowo-socjalnych.
Bąkiewicz nazywany jest dziś przez byłych kolegów „oszustem”, „krętaczem”, „manipulatorem” oraz „gnidą”, Zarząd Młodzieży Wszechpolskiej nazywają oni z kolei „bandą skurwieli bez zasad” a Ruch Narodowy „banda zachłannych frajerów” (pisownia oryginalna).
Aktualnie istnieje więc na scenie faszystowskiej sporo małych organizacji i środowisk narodowo-socjalnych. Tylko kwestią czasu było, kiedy nastąpią tu ruchy zjednoczeniowe.
W 2019 r. powstały dwa regionalne bloki antykapitalistycznych nacjonalistów – Porozumienie Północne i Nacjonalistyczne Południe. W skład tego ostatniego weszła post -NOP-wska tercerystyczna Trzecia Droga Bartosza Biernata, Małopolscy Patrioci, Tarnowski Obóz Narodowy, Patriotyczne Beskidy, Narodowe Żory i ONR Podhale.
Wsparcia udzieliło im postszturmowe Radykalne Południe. Cel: budowa bazy społecznej dla socjalnych nacjonalistów. Czy im się uda, czy powstanie jedna zjednoczona partia faszystowska, czas pokaże. Pierwsze kroki zostały już jednak podjęte. Warszawski marsz to jeden z nich.
Komentarze