Jak powstaje hejt i jak się buduje na nim kapitał polityczny? Czy zupełnie nietrafiona kampania wyborcza nacjonalistów może skończyć się tragicznie? Kto zyskał, a kto stracił na antyhinduskiej kampanii Ruchu Narodowego? Badamy temat krok po kroku
"Naprawdę celuje pan w taki elektorat?"
"Celuję w takie problemy bo nie chcę przekształcenia mojego narodu w kierunku multikulti"
Ruch Narodowy zaczyna kampanię prawie równo pół roku przed wyborami samorządowymi. Po zgodnych wypowiedziach liderów i aktywistów w mediach społecznościowych i sieciowych oraz używaniu przez nich głównego hasztagu #pisoszukał widać, że rząd ma być atakowany z prawej za złamanie wyborczych obietnic. Sądząc zaś po wypowiedziach przywódców nacjonalistów w owym czasie i kolejnym hasztagu #stopimigracji, na pierwszoplanowy temat wybrana zostaje kwestia migracji.
Zdaniem działaczy Ruchu Narodowego, rząd PiS, mimo niezgody na przyjęcie uchodźców, pokątnie i tajnie, sprowadza duże ilości zagranicznych pracowników. Z racji ciemnego koloru skóry czy sikhijskich turbanów, spośród nowo przybyłych do Polski, da się na ulicach łatwiej odróżnić Hindusów, Pakistańczyków i Nepalczyków. To oni zostają wybrani na głównego wroga w tej kampanii. Uderza w nich już w maju lider nacjonalistów Krzysztof Bosak. Pierwsze wpisy można zauważyć 17 maja 2018 roku. Bosak twittuje:
Właśnie minął mnie kierowca Uber Eats - Hindus w turbanie pedałując na rowerze. Czy to żeby pewna grupa ludzi miała zawiezione jedzenie zamiast pójść samodzielnie do baru lub sklepu jest tak istotną potrzebą gospodarczą że chcemy iść w multikulti? Czy ta sprawa nie wymaga debaty?
I dalej dyskutując z użytkownikami:
Celuję w takie problemy bo nie chcę przekształcenia mojego narodu w kierunku multikulti
Ilość komentujących i odzew w mediach sprawia, że temat hinduskich migrantów staje się jednym z głównych motywów kampanii samorządowej Ruchu Narodowego. Bosak kontynuuje temat i zamieszcza skrin wiadomości, którą jakoby otrzymał od kolegi:
"Jakiś czas temu napisałem o hinduskich imigrantach i zalała mnie fala komentarzy, że oni są super bo świetnie się integrują. Dowodami integracji miało być że pracują i grają w krykieta. Cóż, chyba mamy różne wyobrażenia integracji. W nawiązaniu do tego SMS od kumpla"
Kilkanaście dni później 27 lipca Bosak dramatycznie pyta w mającym konsolidować nacjonalistyczne media portalu Media Narodowe „Czy Warszawa staje się miastem ukraińsko-hinduskim?:
Pod filmem z wypowiedzią Bosaka na Youtube - 1 220 komentarzy. Zdecydowania większość w agresywnym tonie i wrogich migrantom.
Wedle nich – migranci gwałcą, przenoszą choroby, pobierają socjal i są wynikiem związków kazirodczych. Każdy tego typu głos jest lajkowany kilkadziesiąt razy. Przestrzeń zaś dla takich wpisów otwiera wywiad z Krzysztofem Bosakiem i jego obecność w głównym nurcie polskich mediów.
Im bliżej do wyborów samorządowych, tym ilość i częstotliwość wpisów nacjonalistów o Hindusach w mediach społecznościowych zdecydowanie wzrasta. 9 sierpnia 2018 wciągnięty zostaje do tego Biłgoraj. Bosak twittuje:
"Ostatni weekend spędziłem pod Biłgorajem. Trzy dni wyłącznie wśród Polaków. Tak już się od tego odzwyczaiłem żyjąc w centrum Warszawy, że czułem się jakbym wyjechał zagranicę"
12 września Bosak podkreśla, że nowi „obcy kulturowo” przybysze są winą rządu PiS:
"Zaktualizowane na wrzesień dane o sumarycznej liczbie osób z ważnymi pozwoleniami na pobyt w Polsce z wybranych państw spoza Europy. Przegląd danych z kolejnych lat pozwala uchwycić moment otwarcia granic. W drugiej tabeli dynamika wzrostu imigracji obcej kulturowo za rządów PiS"
23 września ląduje na Twitterze Bosaka informacja podana dalej z konta Radia Maryja o prześladowaniach chrześcijan w Indiach:
"Ks. abp J. #Barwa o prześladowaniach chrześcijan w Indiach: Wiele osób zamordowano w okrutny sposób, pytając, czy wyrzekną się Chrystusa, ale nikt nie zaparł się wiary"
"Indie. U nas w debacie przedstawiane są jako oaza spokoju na tle Afryki i Bliskiego Wschodu, a także źródło bezpiecznej imigracji.
A o panującej tam dyskryminacji kobiet, przemocy seksualnej, konfliktach wewnętrznych, przemocy wobec chrześcijan w prawych i lewych mediach cisza" - dodaje od siebie Bosak.
Dzień później wtóruje mu Monika Piskorz – wiceprzewodnicząca Narodowej Organizacji Kobiet, żeńskiej przybudówki Ruchu Narodowego – sugerując, że popularne święto kolorów – Holi – to pretekst do molestowania kobiet:
"Mówiąc dalej o "ciekawostkach" dotyczących Indii - Święto Holi, które od pewnego czasu obchodzone jest w Warszawie, wiąże się z przyzwoleniem na molestowanie kobiet (!)"
Powołuje się nawet na dość nietypowe jak na polskich nacjonalistów źródło – „Wysokie obcasy”:
"Kilka lat temu spotkałam się z "ciekawostką" dotyczącą Bollywood-w filmach nie można było "pokazywać pocałunków" za to sceny gwałtu już tak i że jest to zgodne z Indyjską kulturą (screen z Wysokich obcasów, który o tym wspomina)"
Zresztą Piskorz jest i samodzielnie bardzo aktywna w promowaniu hashtagu #PiSoszukal i atakowaniu rządowej polityki migracyjnej. Tu cała seria twittów poświęcona atakowaniu rządowej polityki migracyjnej:
I znów uruchamia się Bosak, który komentuje:
"Potrzebujemy urzędników-narodowców, a nie „państwowców” którym skład kulturowo-etniczny społeczeństwa nie robi różnicy"
Wracają też mityczni repatrianci i hasło repatrianci nie migranci:
"Czy zdolności językowe polskich repatriantów do nauki języka polskiego od Wietnamczyków czy Hindusów są mniejsze?"
"Jeśli chodzi o ranking najszybciej rozwijających się populacji muzułmańskich Hindusi też na topie".
30 września Bosak znów w swoim twittcie wraca do kwestii hinduskiej:
"Olsztynek. Po spotkaniu i dyskusji z mieszkańcami jemy obiad w Karczmie Stara Księgarnia. Przy okazji trafiam na książkę wydaną w 1986 roku w Indiach, dzięki której poznaję bliżej kulturę i wierzenia nowych Polaków. Trzeba się powoli zorientować czym jesteśmy ubogacani kulturowo"
Wkleja zdjęcie jednej ze świętych ksiąg hinduizmu Bhagavad Gity. 18 października Robert Winnicki nawołuje:
"Wbrew polityce liberałów i rządu PiS, który otworzył nasz kraj na masowy napływ Ukraińców, hindusów, muzułmanów!"
Wybory samorządowe nie przynoszą owoców tej szeroko zakrojonej kampanii antyimigranckiej. Ruchowi Narodowemu nie udaje się przekonać do siebie wyborców. Ostatecznie nacjonaliści otrzymują 1,26 proc., co jest 9 wynikiem spośród komitetów. Jednak mimo końca kampanii Hindusi pozostają dla nacjonalistów ważnym tematem. Dzień po wyborach Bosak twittuje:
"Choć rok się jeszcze nie skończył to wojewodowie w tym roku już wydali więcej zgód na pobyt w Polsce niż w całym 2017–ponad 101 tys. 8 lat wcześniej była to liczba 34 tys. (..) W tym roku obywatele Indii stanowią trzecią najliczniejszą grupę narodową, otrzymującą zgodę na pobyt"
To rozpętuje kolejną spiralę niechęci i nagonki na indyjskich migrantów:
"Pisałem aby robic im zdjęcia jak chodza po naszych miastach i zamieszczać na necie" (pisownia oryginalna).
Podchwytuje przemyslaw - https://twitter.com/przemys49264626/status/1054354393611599873
"Trzeba nagłaśniać jakie firmy ich zatrudniają i wywierać na nie presję. Polacy powinni wiedzieć, kto stoi za tą antynarodową polityką"
2 grudnia na twitterze dramatyczną historią dzieli się inny nacjonalista z Ruchu Narodowego – Konrad Smuniewski:
"Zwróciłem uwagę Hindusom w Złotych Tarasach, żeby nie krzyczeli, bo spokojnie myśleć się nie da. W odpowiedzi usłyszałem, że jestem białym biedakiem, że mam się zająć sobą i nie zwracać uwagi lepszym od siebie. Najbardziej wygadany mówił, że jest Polakiem i że mam tanie buty..."
Efekt? 226 podań dalej, 465 polubień.
Smuniewski kontynuuje:
"Zostałem zwyzywany. Ich zachowanie idealnie obrazuje wyższość klasy średniej, która kieruje się jedynie pieniędzmi w życiu. Nie zapomnieli wspomnieć, że miał ubrania Luis Viton (?) - nie noszę takich, to nie wiem ?
Jestem biednym białym Polaczkiem, w swoim własnym państwie..."
"A Polacy siedzący obok byli po ich stronie, ponieważ niepotrzebnie w ogóle zwracałem uwagę.
Za to policja przybyła potem i pytała o zajście to się zgodzili, że trzeba zwracać uwagę obcym, żeby się nie panoszyli i żeby nie było jak na Zachodzie, gdzie Europejczycy czuja się obco"
"zerowa asymilacja, 100% kultury hinduskiej. Czyli kultury krzyczenia, a nie rozmawiania".
Temat podejmują momentalnie sprzymierzony od niedawna z Ruchem Narodowym korwinistyczny Najwyższy Czas! Tomasza Sommera i Stanisława Michalkiewicza, mająca siedzibę w Moskwie Gloria.tv i portal eks księdza, antysemity i nacjonalisty Jacka Międlara i kilka innych mniejszych skrajnie prawicowych portali i stron internetowych.
Jakie będą efekty tej nacjonalistycznej nagonki? Ośrodki badania opinii publicznej generalnie nie badają stosunku Polaków do Hindusów. Sądząc jednak po bardzo niechętnym stosunku Polaków do Arabów i pochodzących z Indii Romów, nie zapowiada się miły i przyjazny start w nowym kraju dla świeżo przybyłych migrantów z subkontynentu indyjskiego. Jakimś memento mogą być graffiti, jakie po raz pierwszy w tym roku zaczęły pojawiać się w Warszawie. Takie jak np. to, które można znaleźć na ul Sokołowskiej na Woli:
Pozostaje pytanie – czy Bosak, Piskorz, Winnicki i Smuniewski wezmą za swoje słowa odpowiedzialność, kiedy komuś stanie się krzywda?
Jak wielu migrantów z krajów subkontynentu indyjskiego przebywa w Polsce? I czy rzeczywiście ich liczba w ostatnich latach wzrosła?
Wedle stanu z 11.12.2018 ważnych pozwoleń na pobyt dla obywateli Indii, Bangladeszu, Nepalu, Pakistanu i Sri Lanki jest aktualnie 13332. Najwięcej (8068) wydał ich Wojewoda Mazowiecki, najmniej (30) Wojewoda Opolski. Uzyskało je 8934 Hindusów, 1549 Nepalczyków, 1465 Pakistańczyków, 1217 Banglijczyków i 164 Syngalezów/Tamili. Większość z nich mieszka i pracuje w Warszawie.
W stosunku do stanu z 1.01.2016 r. to wzrost o prawie 9 tys. osób (wówczas pozwoleń było łącznie 4572). Dla porównania pozwolenie na pobyt w Polsce posiada aktualnie: 177968 Ukraińców, 21305, Niemców, 19902 Białorusinów, 12409 Wietnamczyków, 11961 Rosjan, 9042 Chińczyków i 8270 Włochów. Imigranci z Indii są dopiero na 7 miejscu.
Pozwolenia na pobyt to dokumenty wydawane na okres dłuższy, bo i do trzech lat. Żeby zbadać realną ilość migrantów trzeba zwrócić też uwagę na ilość pozwoleń na pracę. Te związane z konkretnym kontraktem są o wiele krótsze. Po ich zakończeniu pracownicy wracają do kraju macierzystego. Spośród migrantów z subkontynentu Indyjskiego w 2017 r. przybyło 9732 Nepalczyków, 4604 Hindusów, 3397 Banglijczyków i 450 Pakistańczyków. Do Polski przyjeżdża więc trochę pracowników z tych krajów, ale liczby te wobec całego polskiego rynku pracy szacowanego na 16 565 000 osób, stanowią ciągle ok. 0,08 proc.
Komentarze