Lista wybryków homofobicznej i nacjonalistycznej radnej z Gdańska jest długa. Anna Kołakowska pozostaje jednak bezkarna. A dzięki pieniądzom z państwowej spółki może realizować swoją historyczną pasję. I - jak śpiewa mąż radnej - "wykuwać rylcem na piersi nazwiska wrogów ojczyzny": Mazowieckiego, Wajdy, Pomaski, nie mówiąc o żołnierzach radzieckich i LGBTQ
„Trzeba to coś załapać i ogolić na łyso” - radna PiS Anna Kołakowska (na zdjęciu po prawej z mężem Andrzejem) nie znieważyła tą wypowiedzią Agnieszki Pomaski, posłanki PO (na zdjęciu po lewej) - tak uznała gdańska prokuratura w postanowieniu z 29 czerwca 2017 roku. Intencją radnej „było wyłącznie wyrażenie dezaprobaty, a nie faktyczne skłonienie kogokolwiek do ataku na pokrzywdzoną". Prokuratura umorzyła postępowanie po tym, gdy sąd nakazał ponowne rozpatrzenie sprawy.
Nie po raz pierwszy radna unika odpowiedzialności za swoje wybryki. A ich lista jest długa – Anna Kołakowska nie przypadkiem ma opinię najradykalniejszej radnej PiS w Polsce. Jednak nie dowiemy się tego z krótkiego kwestionariusza na stronie gdańskiego magistratu. Dlatego postanowiliśmy go uzupełnić.
Historia najnowsza jest największą pasją radnej. W 2015 roku podczas obchodów „powrotu Gdańska do macierzy” prezydent miasta wraz z kombatantami oraz przedstawicielami konsulatów rosyjskiego i niemieckiego składał kwiaty na Cmentarzu Żołnierzy Radzieckich. Kołakowska z mężem (Andrzejem, wykładowcą Uniwersytetu Gdańskiego), synem oraz kilkunastoma innymi osobami zorganizowała z tej okazji pikietę. Krzyczała: „A na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści”, „Raz sierpem raz młotem czerwoną hołotę” oraz „Precz z komuną!”. Policja ukarała ją mandatem, lecz gdy się odwołała, sąd umorzył sprawę, przedstawiając wątpliwe uzasadnienie.
Niechęć gdańskiej radnej do poprzedniego ustroju jest zrozumiała – w stanie wojennym, w wieku zaledwie 17 lat została aresztowana i skazana za rozpowszechnianie antyreżimowych ulotek. Nie tłumaczy to jednak łatwości, z jaką określa politycznych przeciwników mianem zdrajców.
„Pani Pomaska powinna pamiętać, że z wyrokiem można żyć. Ale z piętnem zdrajcy, z piętnem hańby, z piętnem człowieka, który gardzi niepodległością i suwerennością państwa polskiego żyć jest jednak trudno” – mówi Kołakowska.
W czerwcu 2015, przekonywała na sesji rady miasta, że zmarły w 2013 roku Tadeusz Mazowiecki "włączał się w kampanię nienawiści", "umocował komunistów". Walczyła, by zespół szkół podstawowej i gimnazjum nie nosił imienia pierwszego niekomunistycznego premiera po 1989 roku. Nieskutecznie.
Od Kołakowskiej oberwało się też m.in. światowej sławy reżyserowi Andrzejowi Wajdzie, który miał nie być godny tytułu honorowego obywatela miasta Gdańska. Jak się okazuje, jego „Popiół i diament” to film „obrzydliwy”, bowiem „żołnierze wyklęci kończą w nim na śmietniku historii”.
A raczej – była praca. Radna straciła ją po tym, gdy w 2015 roku w towarzystwie męża i dzieci usiłowała zablokować trójmiejski Marsz Równości. Rodzina usiadła na trasie przemarszu. Kołakowska tłumaczyła swoje zachowanie m.in. szokiem, jakiego doznała, gdy zobaczyła „eks-kolegę ze studiów, kiedyś Radka, dziś Kingę”. „Niewykluczone, że to wtedy aż usiadłam na jezdni” - zeznawała w sądzie.
Gdy policja usunęła Kołakowskich siłą, radna apelowała: „Zróbcie porządek z tymi pedałami, a nie z nami”.
Podobnie było w 2016. Tym razem jednak, wobec starć prawicowej kontrmanifestacji z policją, próba blokady marszu skończyła się dla Kołakowskiej zarzutami o udział w zbiegowisku i groźbą trzech lat pozbawienia wolności. Zarzuty usłyszała też córka Kołakowskiej, Maria. "Wyborcza" twierdzi, że prokuratura dostała "polityczne zamówienie umorzenia zarzutów".
"To jest osoba, która usiłuje koniecznie zwrócić na siebie uwagę" - mówi OKO.press Nikodem Mrożek, prezes stowarzyszenia Tolerado, organizatora Marszu.
"Nie chodzi tylko o nasz marsz. Ona się pojawia wszędzie, gdzie może wzbudzić kontrowersje. I to przyciąga do niej jakąś grupę skrajnych wyborców."
Po zwolnieniu ze szkoły, radna PiS szybko znalazła pracę w Urzędzie Wojewódzkim, gdzie może z powodzeniem zajmować się swoją historyczną pasją - sprawdza w IPN biografie kandydatów do orderów i odznaczeń państwowych. Dzięki rządom PiS na brak pracy nie narzeka zresztą większość rodziny Kołakowskich. Pracę w publicznej TVP3 dostał syn Anny, a ona sama i jej mąż znaleźli nieoczekiwanego sponsora dla swoich zainteresowań.
Turystyczne i historyczne hobby Anny Kołakowskiej ma od niedawna państwowego mecenasa - grupę energetyczną Energa. To dzięki pieniądzom z tej potężnej spółki, która "decyzją zarządu, postanowiła zawierzyć się Bożej opatrzności i Matce Najświętszej Gromnicznej", Kołakowscy mogą jeździć po Polsce ze swoim programem edukacyjno-artystycznym "Świadomi patrioci".
"Projekt uznaliśmy za wartościowy pod kątem edukacyjnym oraz ekwiwalentny reklamowo" - mówiła "Dziennikowi Bałtyckiemu" rzeczniczka spółki. Kołakowscy odwiedzają głównie mniejsze miejscowości: Wejherowo, Wołów, Doboszowice, Kędzierzyn. Na program składają się wykład Anny Kołakowskiej o "żołnierzach wyklętych" oraz występ jej męża z pieśniami na ten sam temat.
Program "adresowany jest do środowisk kibiców, a także młodzieży szkolnej". Według męża, ulubioną pieśnią Anny jest "Śmierć wrogom ojczyzny" z dramatycznymi wersami, które mniej wyrobionego patriotycznie odbiorcę mogą zbić z tropu swoją dosłownością:
"Już nie ma odwrotu ojczyzna sprzedana
Ta rana już się nie zabliźni
Więc rylcem na piersi trzy słowa wykuwam
Śmierć wrogom ojczyzny
Śmierć wrogom ojczyzny!"
[embed]https://www.youtube.com/watch?v=D0mfhvpQ7LY[/embed]
Redaktor OKO.press. Współkieruje działem społeczno-ekonomicznym. Czasem pisze: o pracy, podatkach i polityce społecznej.
Redaktor OKO.press. Współkieruje działem społeczno-ekonomicznym. Czasem pisze: o pracy, podatkach i polityce społecznej.
Komentarze