0:000:00

0:00

4. fala zaczęła opadać - w poniedziałek 13 grudnia ministerstwo zdrowia poinformowało o 11 379 zakażeniach - to o 14,1 proc. mniej niż przed tygodniem.

Jednak teraz zaczyna się walka z czasem - z jakiego poziomu zacznie się 5. fala, wywołana wariantem omikron. Na razie nie wygląda to dobrze - poziom zakażeń jest bardzo wysoki, a wraz z nim zajętych łóżek i respiratorów, a co za tym idzie również zgonów.

Do tej pory można było pocieszać się, że mimo bierności władz, które nie wprowadziły żadnych ograniczeń mogących zdusić 4. falę, będzie ona niższa i mniej dotkliwa od 3., Teraz pozostaje tylko mieć nadzieję, że potwierdzą się wstępne doniesienia o tym, że omikron nie powoduje większych spustoszeń niż delta, a może nawet mniejsze.

Tak wygląda np. sytuacja w Wielkiej Brytanii, która rozpoczęła omikronową falę z wysokiego pułapu zakażeń jeszcze wariantem delta - wzrost z ostatnich dni to już nowy wariant. Zmarł też pierwszy pacjent zarażony omikronem.

Zakażenia COVID-19 w Wielkiej Brytanii
Zakażenia SARS-CoV-2 na milion mieszkańców w Wielkiej Brytanii

Dlatego premier Boris Johnson ogłosił wielkie przyśpieszenie dawki przypominającej dla wszystkich osób powyżej 18. roku życia. „Nie powinno być żadnych wątpliwości, nachodzi ogromna fala omikronu" - stwierdził w niedzielę 12 grudnia w przemówieniu do narodu. Premier chciałby, żeby wszyscy uprawnieni dostali dawkę przypominającą do końca roku.

Oznacza to, że trzeba by w ciągu dwóch tygodni zorganizować szczepienia dla 23 mln osób.

W tym celu mają powstać kolejne punkty szczepień, do pomocy zostanie zaangażowane również wojsko, komentatorzy wątpią jednak, czy uda się zorganizować ten proces i namówić Brytyjczyków, żeby tak szybko się doszczepili.

Dlaczego tak wielki pośpiech? Ze wstępnych danych brytyjskich wynika, że szczepionka firmy Astra Zeneca, którą Wielka Brytania szczepiła w dużej ilości, okazuje się całkowicie nieefektywna w zapobieganiu objawowemu zakażeniu nowym wariantem. W przypadku preparatu Pfizera/BioNTechu ta efektywność wynosi 30 proc. Ale dawka przypominająca Pfizera zwiększa ją do 7o-75 proc. Nie wiemy jeszcze, jak to wygląda, jeśli chodzi o zapobieganie ciężkiemu przebiegowi choroby i zgonowi.

Wszystko wskazuje na to, że omikron jest również bardziej zaraźliwy niż delta - według brytyjskiego ministerstwa zdrowia w ciągu 48 godzin stanie się wariantem dominującym w Londynie, w Danii ma to nastąpić w ciągu tygodnia. Nie wiemy jeszcze, czy wyraźnie niższy odsetek chorych wymagających hospitalizacji w RPA, gdzie fala wywołana nowym wariantem trwa już na tyle długo, że mamy również dane ze szpitali - to wynik tego, że wirus rozprzestrzenia się w młodszych grupach wiekowych niż w poprzednich falach, tego, że chorzy mają już częściową odporność po przejściu poprzedniego zakażenia, czy może też wirus złagodniał (to ostatnie jest mało prawdopodobne). A bardziej zaraźliwy wirus może oznaczać kolejną, większą od poprzednich kumulację chorych w szpitalach i kolejne śmierci - jeśli tak dobrze radzi sobie z odpornością spowodowaną przez szczepienie i tą naturalną.

O ile jednak w Wielkiej Brytanii dawkę przypominającą wzięła już połowa uprawnionych, czyli 23 mln, to w Polsce zrobiła to dopiero niespełna jedna czwarta zaszczepionych: 4,6 mln. Wiele osób nie może jej wziąć, nawet gdyby chciało, bo muszą odczekać pięć miesięcy, jeśli skończyły już 50 lat i sześć miesięcy, jeśli skończyły ich 18.

Poza tym na Wyspach Brytyjskich zaszczepionych jest już 68 proc. populacji, w Polsce - 54 proc. Także jeśli chodzi o seroprewalencję, czyli obecność przeciwciał anty SARS-CoV-2, czy to ze szczepienia, czy z zakażenia, Zjednoczone Królestwo jest górą - wśród pełnoletnich dawców krwi ma je 98,4 proc. W Polsce według danych z 10 września wykryto je u 74,8 proc. osób powyżej 20. roku życia.

Porównujemy Polskę z Wielką Brytanią, bo i tam do tej pory - w odróżnieniu od państw Unii Europejskiej - nie było bardziej zdecydowanych restrykcji, koniecznych, by zminimalizować liczbę ciężkich przypadków i śmierci. Dopiero teraz Brytyjczykom rekomenduje się pracę z domu, wprowadzono paszporty covidowe w nocnych klubach i przy większych wydarzeniach publicznych oraz obowiązkowe maseczki w miejscach publicznych.

Jednak jeśli chodzi o liczbę zgonów w fali wywołanej deltą jesteśmy w nieporównanie gorszej sytuacji - m.in. ze względu na to, że w Polsce zaszczepił się mniejszy odsetek seniorów - 75 proc. osób powyżej 60. roku życia, w Wielkiej Brytanii to prawie 90 proc.

zgony na COVID-19 w Polsce i Wielkiej Brytanii od lipca 2021
Zgony na COVID-19 na milion mieszkańców w Polsce i w Wielkiej Brytanii od lipca 2021 roku

Podsumowując: nasza sytuacja wyjściowa jest wielokrotnie gorsza niż Zjednoczonego Królestwa. Może również być trudno z przestrzeganiem nowych limitów (30 proc. miejsc dla wszystkich, reszta dla zaszczepionych) w miejscach publicznych, które wejdą w życie od 15 grudnia, bo przyzwyczailiśmy się już do ich lekceważenia, a zarządzający tymi miejscami nie mają narzędzi prawnych, by sprawdzać, kto jest zaszczepiony, a kto nie.

Przeczytaj także:

Walka na dane

Dyskutujemy za to zaciekle w mediach społecznościowych na temat efektywności szczepionek - co w takiej intensywności jest specyfiką krajów byłego RWPG. Kraje z drugiej strony żelaznej kurtyny nie mają co do szczepień tyle wątpliwości. W dodatku polskie władze ośmieliły swoją biernością lobby antyszczepionkowe.

Ministerstwo zdrowia udostępniło 7 grudnia dane na temat zgonów na COVID-19, także z informacją, czy dana osoba była zaszczepiona, czy też nie.

Z 4. falą liczba zmarłych zaszczepionych rośnie - po pierwsze dlatego, że wzrósł odsetek zaszczepionych w populacji, po drugie - spada odporność po szczepieniu bez dawki przypominającej. Ale i tak widać wyraźnie, że ryzyko dla osób niezaszczepionych jest wielokrotnie większe.

O ile dokładnie? Badacze z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego obliczyli, że względne ryzyko zgonu na COVID-19 niezaszczepionych w porównaniu do zaszczepionych (po uwzględnieniu różnic ze względu na wiek) wynosi 59,92, czyli jest blisko 60 razy większe.

A jeśli spojrzeć tylko na 4. falę, to umarło w niej do tej pory 20 razy więcej niezaszczepionych niż zaszczepionych osób w wieku 71-75 lat i 10 razy więcej w wieku 31-40 lat.

tabela ryzyko zgonu COVID-19
źródło: https://twitter.com/alutk_a

Przy okazji, widać tu klasyczny w statystyce paradoks Simpsona - średnia z sumy zgonów jest mniejsza od danych z poszczególnych grup wiekowych.

Te dane są jednak albo trudne do przetrawienia, albo niewygodne dla Konfederacji, która woli epatować podsumowaniem odsetka osób zakażonych i zaszczepionych oraz zmarłych i zaszczepionych.

View post on Twitter

Jak pisaliśmy wyżej, im więcej osób zaszczepionych w populacji, tym więcej zakażeń i zgonów wśród zaszczepionych. Gdyby zaszczepieni byli wszyscy, to te dane wyglądałyby jeszcze gorzej na niekorzyść zaszczepionych - bo tylko oni byliby w tych tabelkach. Ale ponieważ wiedzy o efektywności szczepionek, infekcjach przełamujących i statystyce nie wymagano od nas ani na egzaminie ósmoklasisty, ani na maturze, podobne dane robią wrażenie i sieją dezinformację nt. szczepień.

Najważniejsza informacja, na którą teraz wszyscy czekają: jaka będzie efektywność szczepień w zapobieganiu ciężkiemu przebiegowi COVID-19 i śmierci w przypadku wariantu omikron.

;

Udostępnij:

Miłada Jędrysik

Miłada Jędrysik – dziennikarka, publicystka. Przez prawie 20 lat związana z „Gazetą Wyborczą". Była korespondentką podczas konfliktu na Bałkanach (Bośnia, Serbia i Kosowo) i w Iraku. Publikowała też m.in. w „Tygodniku Powszechnym", kwartalniku „Książki. Magazyn do Czytania". Była szefową bazy wiedzy w serwisie Culture.pl. Od listopada 2018 roku do marca 2020 roku pełniła funkcję redaktorki naczelnej kwartalnika „Przekrój".

Komentarze