0:00
0:00

0:00

Mówiąc językiem suchych danych temperaturowych, rok 2021 był o ok. 1,1°-1,2°C cieplejszy od lat 1850-1900, czyli okresu przyjętego jako tzw. erę przedprzemysłową sprzed gwałtownego wzrostu emisji gazów cieplarnianych do atmosfery. Niebezpiecznie szybko zbliżamy się więc do progu ocieplenia o 1,5°C, na którym skupia się – według wielu danych jedynie pozornie – wysiłek ludzkości, którego ramy zakreśla Porozumienie Paryskie. Zeszły rok był także cieplejszy o ok. 0,3°C w porównaniu z latami 1991-2020.

Przeczytaj także:

I będzie cieplej

„Globalnie rok 2021 był jednym z najcieplejszych lat w historii obserwacji, a najprawdopodobniej i w całej spisanej historii człowieka. Dokładna pozycja w rankingu zależy od metody analizy danych meteorologicznych, ale z dużą pewnością można stwierdzić, że wartość średniej globalnej temperatury w 2021 była wyższa niż zarejestrowano w każdym roku przed 2015” – mówi OKO.Press Piotr Florek, polski klimatolog pracujący w brytyjskim Met Office Hadley Centre (odpowiedniku naszego IMGW).

Według raportu o stanie klimatu przygotowanego w lipcu przez Met Office dla Światowej Organizacji Meteorologicznej (WMO), niemal pewne jest, że już w okresie do 2024 roku średnia temperatura Ziemi będzie wyższa o co najmniej 1°C w porównaniu do epoki przedprzemysłowej.

Co gorsza, mamy 20 proc. szans, że co najmniej jeden rok w latach 2020-2024 okaże się cieplejszy o 1,5° i prawdopodobieństwo, że tak będzie, zwiększa się.

Oczywistą – choć nie dla wszystkich – przyczyną wzrostu globalnej temperatury jest szybko rosnąca koncentracja gazów cieplarnianych w atmosferze, co z kolei jest efektem spalania paliw kopalnych, przede wszystkim węgla. W grudniu 2021 koncentracja głównego produktu spalania, dwutlenku węgla (CO2), wyniosła 416,71 cząsteczek CO2 na milion cząsteczek powietrza (ppm), podało obserwatorium astronomiczne Mauna Loa na Hawajach. Dwanaście miesięcy wcześniej, koncentracja CO2 wyniosła 414,26 ppm.

Różnica ok. 2,5 ppm może wydawać się niewielka. Należy jednak analizować ją w kontekście historycznym. Przyrost rzędu 2 ppm rocznie jest 200-krotnie szybszy niż na progu holocenu, gdy kończyła się ostatnia epoka lodowa. Koncentracja CO2 w atmosferze wzrosła wówczas z ok. 180 do 270 ppm przez… 10 tys. lat – a więc ok. 1 ppm na 100 lat.

La Niña nie pomogło

Florek zwraca uwagę, że jeszcze nie tak dawno rok taki jak 2021 miałby wszelkie szanse być chłodniejszy.

„Co istotne, rok 2021 zaczął i skończył się klimatycznym zjawiskiem znanym jako La Niña, które zwykle powoduje ochłodzenie dużych równikowych obszarów powierzchni Pacyfiku, a pośrednio i całej planety. Pomimo tego relatywnego ochłodzenia, 2021 był cieplejszy niż np. 1998 i 2010, które w historii meteorologii i klimatu zapisały się silnym tzw. El Niño, powodującym okresowe, dodatkowe ocieplenie Ziemi” – wyjaśnia klimatolog.

El Niño to tradycyjna nazwa fenomenu, który najlepiej widoczny jest na ogół około Bożego Narodzenia. Podczas El Niño wiatry wiejące nad południowym Pacyfikiem słabną lub zmieniają kierunek na zachodni, a powierzchnia oceanu się rozgrzewa. Gdy sytuacja odwraca się – wiatry przybierają na sile, a temperatury powierzchni wody spadają – mówimy, że występuje La Niña.

„Swego czasu 1998, a potem 2010 rok były najcieplejsze w historii pomiarów, teraz nawet rok z La Niña jest od nich cieplejszy” – dodaje Florek.

Na europejskim podwórku rok 2021 nie był taki zły, wskazują dane Copernicusa. Temperatura wzrosła o zaledwie 0,1°C względem lat 1991-2020, sytuując ubiegły rok poza pierwszą dziesiątką najcieplejszych lat na naszym kontynencie.

To zasługa chłodnego kwietnia, który odczuliśmy dotkliwie także w Polsce. Średnia temperatura kwietnia była aż o 2,45°C niższa niż w okresie 1991-2020.

Nie podważa to długoterminowego trendu ocieplenia – dziesięć najcieplejszych lat w historii europejskich pomiarów przypadła po roku 2000, a siedem najcieplejszych wypadło w okresie od 2014 do 2020 roku.

Upały, powodzie, pożary

Zestawienia temperatur oznaczają nie tylko liczby w tabelkach, ale konkretne zjawiska pogodowe.

„Latem 2021 roku w Europie miało miejsce kilka ekstremalnych zdarzeń pogodowych. W lipcu nastąpiły bardzo obfite opady deszczu w Europie Środkowo-Wschodniej, co doprowadziło do poważnych powodzi w kilku krajach, z których najbardziej dotknięte zostały Niemcy, Belgia, Luksemburg i Holandia. Region Morza Śródziemnego doświadczył fali upałów w lipcu i częściowo w sierpniu, z wysokimi temperaturami szczególnie w Grecji, Hiszpanii i Włoszech” – czytamy w raporcie Copernicusa.

„Europejski rekord temperatury maksymalnej został pobity na Sycylii, gdzie odnotowano 48,8°C, 0,8°C powyżej poprzedniego maksimum, chociaż pomiar oczekuje jeszcze na zatwierdzenie przez Światową Organizację Meteorologiczną (WMO). Gorące i suche warunki poprzedzały intensywne i długotrwałe pożary, szczególnie we wschodniej i środkowej części Morza Śródziemnego, gdzie Turcja była jednym z krajów najbardziej dotkniętych, oprócz Grecji, Włoch, Hiszpanii, Portugalii, Albanii, Macedonii Północnej, a także Algierii i Tunezji”.

Wulkan przy Tonga

Dopiero co rozpoczęty rok 2022 najprawdopodobniej okaże się kolejnym z kilku najcieplejszych w historii. A to może rozstrzygnąć się już teraz za sprawą wybuchu wulkanu Hunga Tonga Hunga Ha'apai w pobliżu archipelagu Tonga na południowym Pacyfiku.

Wbrew jednemu z najtrwalszych mitów denialistów klimatycznych, erupcje wulkanów mają znikome znaczenie dla emisji CO2. Wszystkie światowe erupcje wulkaniczne wyrzucają do atmosfery ok. 300 mln ton CO2, co jest faktycznie znikomą ilością przy 36 mld ton pochodzenia antropogenicznego (spowodowanego przez działania człowieka).

Wulkany mogą mieć natomiast znaczenie dla przejściowego… ochłodzenia klimatu ze względu na emisję innego gazu, dwutlenku siarki.

“Według naszych prognoz, średnia temperatura globalna w 2022 może być zbliżona do 2021, ale erupcja Tonga może to trochę zmienić. Zależy od ilości dwutlenku siarki, które dostały się w górne warstwy atmosfery, i które tworzą cząsteczki odbijające i rozpraszające światło słoneczne, powodując ochłodzenie poniżej. Jeśli erupcja była odpowiednio silna, możemy spodziewać się trochę niższych temperatur globalnych w przyszłych 2-3 latach. Na razie jednak wstępne dane sugerują, że nie była wystarczająco silna” – mówi Florek.

;
Wojciech Kość

W OKO.press pisze głównie o kryzysie klimatycznym i ochronie środowiska. Publikuje także relacje z Polski w mediach anglojęzycznych: Politico Europe, IntelliNews, czy Notes from Poland. Twitter: https://twitter.com/WojciechKosc

Komentarze