„W tym roku, mając na uwadze bezpieczeństwo naszych uczestników, a przede wszystkim weteranów, którzy co roku nam towarzyszyli, zdecydowaliśmy się zmienić formułę naszego wydarzenia. 11 listopada zapraszamy wszystkich Polaków do tego, aby przyjechać do Warszawy na rondo Romana Dmowskiego samochodami i motocyklami” – oświadczyło w niedzielę 8 listopada w nocy Stowarzyszenie Marsz Niepodległości, organizujące coroczne przemarsze.
Narodowcy dodają, że zmiana formuły wynika z odpowiedzialności za „drugiego człowieka i własną wspólnotę”. Jednocześnie odcinają się od „próby destabilizacji i anarchizacji życia politycznego i społecznego państwa”, co zarzucają niewymienionym z nazwy strajkom kobiet.
Pytany w poniedziałek rano w Radiu Zet, ilu uczestników spodziewają się organizatorzy, Robert Winnicki z Ruchu Narodowego odpowiedział: „W Marszu Niepodległości uczestniczy zwykle między 100 tys. a ćwierć miliona ludzi. Ile osób zdecyduje się na formę zmotoryzowaną? Ciężko powiedzieć. To jest dla nas wielką zagadką”.
Oświadczenie narodowców ukazało się późną nocą w niedzielę, czyli dwa dni przed planowanym Marszem. Do tego czasu trwała prawna i polityczna batalia o legalność Marszu. Przeciwnikiem narodowców był nie tylko prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, ale również PiS.
Marsz czy wykroczenie drogowe?
Czy to znaczy, że „Rajd Narodowy” 11 listopada się odbędzie? Nie, nadal nie jest to pewne. Nie wystarczy, że organizatorzy wezwą uczestników, by przyjechali samochodami. Muszą mieć jeszcze odpowiednie zgody, a te są inne niż w przypadku przemarszu.
Rzeczniczka ratusza, Karolina Gałecka, powiedziała w poniedziałek, że przejazdu nie sposób uznać za zgromadzenie: „Zgodnie z przepisami organizator powinien mieć decyzję Biura Polityki Mobilności i Transportu – czyli organu, który zarządza ruchem w Warszawie – na wykorzystanie drogi w sposób szczególny”.
A czasu jest mało. „Procedura uzyskania zezwolenia na wykorzystanie drogi w sposób szczególny zajmuje do 30 dni – w tym momencie, nawet gdyby organizator złożył taki wniosek, to jest mało prawdopodobne, że do środy wyrobi się ze wszystkimi niezbędnymi formalnościami” – tłumaczyła Gałecka, dodając, że przejazd bez tych zgód byłby wykroczeniem drogowym.
Trzaskowski zakazuje Marszu Niepodległości
W piątek 6 listopada Rafał Trzaskowski poinformował, że nie zgadza się na organizację 11 listopada Marszu Niepodległości. Powołał się na opinię Mazowieckiego Państwowego Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego, który wydał negatywną ocenę bezpieczeństwa zgromadzenia. Inspektor stwierdził, że podczas zgromadzenia „może dojść do transmisji wirusa z osoby na osobę, a w przypadku przyjazdu uczestników z innych części Polski także przetransportowanie go w inne rejony kraju”. Uznał też, że istnieje „duże ryzyko rozprzestrzeniania i transmisji wirusa SARS-CoV-2 oraz choroby zakaźnej COVID-19, co w konsekwencji spowoduje przeciążenie służby zdrowia”.
https://www.facebook.com/rafal.trzaskowski/posts/10158412155121091
Jeszcze w piątek Tomasz Kalinowski, Wiceprezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości, podkreślał, że Marsz jest zgromadzeniem cyklicznym, a zatem podlega wojewodzie. „Prezydent Warszawy nie jest od tego, aby na cokolwiek pozwalać albo zakazywać” – stwierdził.
Ale to nieprawda. Marsz Niepodległości jest rzeczywiście zgromadzeniem cyklicznym. W listopadzie 2017 roku wojewoda mazowiecki wydał zgodę na organizowanie imprezy przez cztery kolejne lata. Jednak nawet w przypadku zgromadzeń cyklicznych stosuje się odpowiednio dużą część przepisów regulujących „zwykłe” zgromadzenia rejestrowane. Jednym z tych przepisów jest art. 14 ustawy o zgromadzeniach, który mówi, że organ gminy, w tym przypadku prezydent Warszawy, może wydać zakaz organizacji zgromadzenia, jeśli uzna, że „jego odbycie może zagrażać życiu lub zdrowiu ludzi albo mieniu w znacznych rozmiarach”.
I właśnie taką decyzję wydał Trzaskowski po konsultacji z Inspektorem Sanitarnym.
Narodowcy niezwłocznie się od tej decyzji odwołali, a po przegranej w Sądzie Okręgowym, który 7 listopada decyzję podtrzymał, złożyli apelację. Uprzedzając decyzję Sądu Apelacyjnego, która zapewne nie różniłaby się od tej wydanej przez Sąd Okręgowy, narodowcy zmienili formułę.
Marsz Niepodległości nie jest zgromadzeniem spontanicznym
Narodowcy podnoszą argument, że dopiero co przez cała Polskę przetoczyły się strajki kobiet, których nigdzie nie zgłaszano, ale organizowano w charakterze zgromadzeń spontanicznych. W Warszawie w zgromadzeniach tych brał udział nawet Rafał Trzaskowski. Narodowcy wypominają prezydentowi hipokryzję i zapowiadają, że Marsz się odbędzie w terminie. Na razie trwają prace „nad możliwie najlepszą formą tegorocznego marszu”, jak to określił Mateusz Marzoch, wiceprezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości
Poseł Konfederacji Michał Urbaniak, jeszcze w piątek powtarzał, że Marsz przejdzie jako zgromadzenie spontaniczne.
Zgodnie z ustawą (art. 3 punkt 2) „zgromadzeniem spontanicznym jest zgromadzenie, które odbywa się w związku z zaistniałym nagłym i niemożliwym do wcześniejszego przewidzenia wydarzeniem związanym ze sferą publiczną, którego odbycie w innym terminie byłoby niecelowe lub mało istotne z punktu widzenia debaty publicznej”.
Strajki kobiet spełniają tę definicję. Są bezpośrednim sprzeciwem wobec wyroku Trybunału Konstytucyjnego i trudno sobie wyobrazić, by miały być czyjąś decyzją przeniesione na czasy po pandemii.
Sytuacja prawna strajków kobiet i Marszu Niepodległości jest jednak inna. Marsz jest zgromadzeniem cyklicznym. Został jako taki zarejestrowany, spełnia przesłanki z art. 26a punkt 1 ustawy o zgromadzeniach – odbywa się w dniu święta państwowego i ma „na celu w szczególności uczczenie doniosłych i istotnych dla historii Rzeczypospolitej Polskiej wydarzeń”.
zobacz przepisy ustawy o zgromadzeniach
Art. 3. 1. Zgromadzeniem jest zgrupowanie osób na otwartej przestrzeni
dostępnej dla nieokreślonych imiennie osób w określonym miejscu w celu odbycia
wspólnych obrad lub w celu wspólnego wyrażenia stanowiska w sprawach
publicznych.
2. Zgromadzeniem spontanicznym jest zgromadzenie, które odbywa się
w związku z zaistniałym nagłym i niemożliwym do wcześniejszego przewidzenia
wydarzeniem związanym ze sferą publiczną, którego odbycie w innym terminie
byłoby niecelowe lub mało istotne z punktu widzenia debaty publicznej.Art. 26a. 1. Jeżeli zgromadzenia są organizowane przez tego samego
organizatora w tym samym miejscu lub na tej samej trasie co najmniej 4 razy w roku
według opracowanego terminarza lub co najmniej raz w roku w dniach świąt
państwowych i narodowych, a tego rodzaju wydarzenia odbywały się w ciągu
ostatnich 3 lat, chociażby nie w formie zgromadzeń i miały na celu w szczególności
uczczenie doniosłych i istotnych dla historii Rzeczypospolitej Polskiej wydarzeń,
organizator może zwrócić się z wnioskiem do wojewody o wyrażenie zgody na
cykliczne organizowanie tych zgromadzeń (…)
PiS zakazał zgromadzeń spontanicznych
Niezależnie od tego, czy w świetle prawa zgromadzenie narodowców 11 listopada mogłoby zostać zakwalifikowane jako zgromadzenie spontaniczne, trzeba pamiętać, że obowiązujące obecnie rozporządzenie Rady Ministrów z 9 października 2020 ich zakazuje.
§ 28. 1. Do odwołania zakazuje się organizowania zgromadzeń w rozumieniu art. 3 ustawy z dnia 24 lipca 2015 r. –
Prawo o zgromadzeniach (Dz. U. z 2019 r. poz. 631), z wyłączeniem zgromadzeń organizowanych na podstawie zawiadomienia, o którym mowa w art. 7 ust. 1, art. 22 ust. 1 albo decyzji, o której mowa w art. 26b ust. 1 tej ustawy (…)
Przepis ten zatem przyzwala jedynie na organizowanie zgromadzeń rejestrowanych w urzędzie gminy oraz zgromadzeń cyklicznych pod warunkiem, że liczba ich uczestników nie przekracza pięciu osób (przed 23 października limit ten wynosił 150 osób), a wszystkie osoby stosują się do reżimu sanitarnego (odstępy 1,5 metra, maseczki).
Tym samym rząd uznał, że zgromadzeń spontanicznych zakazano. Takie komunikaty wydaje również czasem policja zabezpieczająca zgromadzenia.
Problemy z zakazem są wielopiętrowe. Po pierwsze, jak wskazują eksperci taka ingerencja w konstytucyjnie chronione wolności może odbywać się jedynie w drodze ustawowej. Tu podstawą jest teoretycznie ustawa o zwalczaniu chorób zakaźnych, ale jej sformułowania są ogólnikowe, a cała treść i tak znajduje się w rozporządzeniu Rady Ministrów. Dodatkowo zakaz zgromadzeń spontanicznych nie spełnia testu proporcjonalności w sytuacji, gdy dopuszczamy zgromadzenia rejestrowane i cykliczne, które nie różnią się stopniem stwarzanego zagrożenia. Szczegółowo kwestie te analizował na łamach OKO.press Bohdan Widła: Wesela tak, protesty – broń boże! Jak rząd zabrał nam prawo do spontanicznych demonstracji
Same limity dla zgromadzeń rejestrowanych uderzają jednak również w samą istotę tej wolności. Od 23 października w zgromadzeniach takich może uczestniczyć maksymalnie pięć osób, co sprawia, że trudno jest je w ogóle nazwać zgromadzeniami. I wreszcie – zawieszenie prawa do zgromadzeń możliwe jest jedynie w przypadku wprowadzenia stanu wyjątkowego, czego PiS nie zrobił.
Na razie sądy wyrażały swoje wątpliwości co do konstytucyjności przepisów całkowicie zakazujących zgromadzeń, które obowiązywały w pierwszych miesiącach pandemii. Nie możemy mieć jednak pewności, czy podobnie podchodzić będą zakazu zgromadzeń spontanicznych.
Policja zaczyna rozbijać protesty
Pomimo formalnie obowiązującego zakazu zgromadzeń spontanicznych, policja dotychczas nie szła na pełne zwarcie z protestującymi. Przez pierwsze dwa dni (22-23 października) policjanci wypisywali mandaty pojedynczym osobom, które zazwyczaj ich nie przyjmowały, by skierować sprawę na drogę sądową. W kolejnych dniach takie działania policji w Warszawie były zdecydowanie bardziej ograniczone, bądź nie były w ogóle podejmowane.
Przełomem stało się jednak zgromadzenie na placu Defilad 6 listopada. Policja otoczyła kordonem uczestników i organizatorów, ostrzegała przez megafon o tym, że zgromadzenie jest nielegalne, a następnie zaczęła uczestników spisywać i wystawiać im mandaty. OKO.press prowadziło relację live z tego wydarzenia. Presja policji zadziałała i w ciągu pół godziny manifestacja się rozproszyła.
Było to możliwe ze względu na stosunkowo małą liczbę uczestników (około 200-300 osób), ale niewykluczone, że odtąd policja w Warszawie będzie chciała konsekwentnie trzymać się nowej strategii wobec protestów kobiet.
Jak ujawniła w poniedziałek 9 listopada „Gazeta Wyborcza”, Jarosław Kaczyński (wicepremier ds. bezpieczeństwa) naciskał na policję, by siłowo rozprawiła się ze strajkami kobiet. Kaczyńskiemu postawił się szef policji Jarosław Szymczyk i ma za to zapłacić dymisją.
PiS maszeruje w internecie
Co by się stało, gdyby organizatorzy nie zdecydowali się na samochodowy Marsz Niepodległości? Zakaz wydany przez Rafała Trzaskowskiego najpewniej podtrzymany zostanie przez sąd. Tak stało się w sierpniu z zakazem Marszu Zwycięstwa narodowców. Po dwukrotnej przegranej w sądzie narodowcy zarejestrowali trzy zgromadzenia w trybie uproszczonym. Skorzystanie z niego możliwe jest jedynie w przypadku, gdy planowane zgromadzenie nie będzie powodować utrudnień w ruchu drogowym, a w szczególności powodować zmiany w jego organizacji. Oznacza to, że Marsz musiałby zmienić swoją formułę, trasę albo zadowolić się przejściem chodnikami.
Narodowcy ostro krytykowali Trzaskowskiego za zakazanie Marszu, a zmiana formuły to efekt rozgrywki na linii PiS-narodowcy. Trzaskowski celowo podkreślał w swoich komunikatach, że po jego negatywnej decyzji, cała odpowiedzialność za przebieg przyszłego Marszu i jego ewentualne rozwiązanie spoczywa już tylko na policji.
PiS, który w ostatnim czasie lekko zbliżył się z narodowcami w imieniu „obrony kościołów”, znalazł się w dwuznacznej sytuacji. Z jednej strony media PiS wściekle atakują demonstracje kobiet, mówiąc o śmiertelnym zagrożeniu i rozsiewaniu wirusa. Mateusz Morawiecki sam apelował, by ze względu na epidemię „Marsz jednak się nie odbył”. Pozwolenie więc na przejście wielkiemu pochodowi narodowców byłoby niekonsekwencją i pokazaniem słabości.
Z drugiej strony wystawianie im masowo mandatów, tak jak zaczęto to robić wobec zgromadzeń strajkowych, dawałoby narodowcom paliwo do przedstawiania PiS-u jako „prześladowców patriotów”.
W tym samym czasie jednak na Twitterze wśród kont związanych z PiS-em zaczął być promowany hasztag #MaszerujemyOnline. Na Twitterze i na Facebooku założono nawet profile Internetowego Marszu Niepodległości. Główny przekaz jest taki, że winę za wszystko ponosi Rafał Trzaskowski i jego podwójne standardy, ale odpowiedzialni obywatele gromadzą się wirtualnie.
Te ruchy, w oczywisty sposób zmierzające do zneutralizowania oryginalnego Marszu Niepodległości, nie mogły umknąć uwadze narodowców. I stąd zapewne ich reakcja w postaci zmiany formuły na „rajd niepodległości”.
Wygasające już tak zwane "strajki' tak zwanych "kobiet" to w większości nielegalne zgromadzenia zdziczałych idiotek, które powinny być surowo rozpędzane. Dzięki czyjejś mądrości pozostawiono tą hołotę samą sobie i nie używano wobec niej przewidzianych prawem metod. Obecnie te "protesty" wygasają i nie mogą mówić jaka ta władza jest brutalna. Za jakiś czas nikt nie będzie już i tym pamiętał.
"Hołota"?? To kim ty jesteś? Prawiczkiem wyklętym i mizoginem przeklętym?
proponuję nie karmić trolla, umrze wtedy śmiercią naturalną 😀
Popieram.
Idioty szukaj najpierw w swojej głowie.
Oko.Press.
Kiedy w końcu oddelegujecie kogoś do moderacji komentarzy?
Jak to możliwe, że pozwalacie rozpisywać się osobom, które uprawiają notorycznie mowę nienawiści????
Może każdy Redaktor/ka powinien doglądać swojego artykułu i reagować na plugawe komentarze???
…co ci Niewolniku, przeszkadzają inni. Nie czytaj. I wszystko w porządku.
Jak kulturalnie. Obelgi Radykalnej Prawicy Tylko Z Wielkiej Litery.
Chłopcy narodowcy mam propozycję dla was żebyście na ten swój zmotoryzowany marsz niepodległości przyjechali samochodami elektrycznymi od Morawieckiego.
…przecież już DOSTALI CICHE PRZYZWOLENIE! Zobaczymy bardzo kulturalnych i ułożonych Narodowych Polaków…. Za szkody, faktury, miasto niech prześle Rządowi.
A do kogo przesyłać faktury za zniszczone zabytki po przemarszach lewackich bojówek kilka dni temu? Ratusz w Warszawie, Wrocławiu, Lodzi itd?
Faktury za interwencje policji w sprawie tych co kochają swoją Ojczyznę, pryskając rodaczkom gazem łzawiącym w twarz, kopiąc je z całej siły w brzuchy i głowy oraz bijąc teleskopowymi pałkami lub bejsbolami gdzie popadnie, już w rozliczaniu.
Cóż, dla mieszkańców Warszawy te "narodowe marsze" to nie są szczyty rozrywki. Więc pełny szacunek dla prezydenta Trzaskowskiego, że zasłaniając się wymaganiami sanitarnymi jej zakazał. A jak to będzie w praktyce? Nawet przy dobrych chęciach defilada samochodów w "formule" spontanicznego przejazdu będzie chyba trudna do zatrzymania. Mamy przecież wciąż wolność poruszania się i chociaż oglądanie narodowców do przyjemności nie należy wolności konstytucyjne przysługują wszystkim. Jak na razie PIS ugiął się w sprawie strajków kobiet, więc jeśli dodatkowo ugnie się wobec narodowców to wszystkim nam to uginanie się tylko wyjdzie na dobre. Trochę zależy jak od zachowania "narodowych entuzjastów". Odpalanie rac z wnętrza samochodów mogłoby się skończyć kilkoma pożarami, od klaksonów pewnie uszy bolą, ale to jednak dużo mniej wyraźne niż wykrzykiwanie różnych "narodowych" hasełek przez kilometrowy tłum, COVID się wśród nich raczej dodatkowo nie rozprzestrzeni. Trzaskowski powinien sprawdzać jak hotele wywiązują się z obowiązującego zakazu przyjmowania turystów – przyjechanie z drugiego końca Polski, parugodzinny "objazd" stolicy i (wymuszony brakiem lokalu do spania) powrót tego samego dnia to jednak sport tylko dla prawdziwych hardkorowców. Suma sumarum, obecnie im więcej (zakazanych) demonstracji tym większy problem dla prezesa i Matousza, więc im gorzej tym per saldo lepiej. I tak trzymać dalej.
P.S. Fajnie by było, gdyby w ramach akcji obrony kościołów pojawiły się jakieś hasła, plakaty etc. broniące tego kozła Gulbinowicza przed lewackim Watykanem.
Uprzejma prośba do redaktorów OP- proszę usunąć komentarze użytkownika "Osoba niebinarna" oraz zblokować go skutecznie, gdyż są one w większości pełne hejtu, którego nikt nie chce czytać ( i pewnie większość nie czyta… ).
Z drugiej strony użytkownik "Osoba niebinarna" dysponuje chyba bardzo dużą ilością wolnego czasu, skoro pluje się pod każdym artykułem i szkoda, że zamiast przeznaczyć ten czas na coś pożytecznego, sieje nienawiść.Żal mi go.
Kasiu, polityczna poprawność nie jest sposobem na tamowanie dyskusji. W ten sposób trzeba by eliminować użytkowników:
"Jedenaste Przykazanie", Adam Malodobry i wielu innych.
Czy podnoszenie kwestii wypowiedzi Margota na temat zachowań Suchanow to sianie mowy nienawiści??? Czy Oko press nie powinno stanąć twarzą w twarz z kwestią przemocy wobec kobiet we własnym gronie (bandyta Szutowicz to podobno kobieta) Poza tym jeśli ktoś chce zobaczyć na żywo mowę nienawiści to powinien pójść na tak zwany "strajk" tak zwanych "kobiet" i posłuchać wulgarnych krzyków Lampartowej albo rozhisteryzowanych czternastolatek. Ale raczej to się nie uda, bo te tak zwane "strajki" właśnie dogorywają:))))
Niebinarna potrzebuje zaciągnąć się gazem łzawiącym i zebrać kopa w łeb oraz teleskopem po kolanach, od tych nie tylko politycznie niepoprawnych, kóltólarnyh patryjotuf.
Typowe komunistyczne podejście autorek- nielegalne zgromadzenia agresywnych lewackich bojówek pod hasłem "Antykoncepcja na Zyczenie" było ok. Natomiast kiedy spokojne demonstracje (symptomatyczne ze od 2015 nie było ŻADNEJ zadymy na Marszu Niepodległości- cud jakiś) ludzi którzy kochają Polskę i maja wielki szacunek do jej historii to nagle jest złe.
I bardzo dobrze.
Ilu nazioli zmieści się w uberze?
Nie wiem nad czym tu debatować. Sprawa jest prosta -jeśli ktoś chce zorganizować demonstracje to i tak to zrobi czy PiSowi i Trzaskowskiemu się to podoba czy nie. Nieistotne czy to będzie strajk kobiet, narodowcy czy np. zwolennicy naleśników z truskawkami. Bo co niby Policja może zrobić? Wiecie jak to wygląda w TV gdy idących spokojnie ludzi traktuje się armatkami wodnymi?
Pomysł z przejazdem samochodami jest o tyle dobry, że znacznie zmniejsza ryzyko wystąpienia 'nieoczekiwanych' zdarzeń na trasie przemarszu tudzież przejazdu.