0:000:00

0:00

Sąd okręgowy w Przemyślu nie tylko podtrzymał wyrok pierwszej instancji wydany przez sąd rejonowy, ale orzekł dodatkowy środek karny: podanie treści wyroku do publicznej wiadomości, "aby lokalna społeczność mogła się z nim zapoznać". Wyrok będzie dostępny na stronie internetowej Komendy Miejskiej Policji w Przemyślu przez 6 miesięcy.

Zaskarżeni zostali też zobowiązani do zapłaty za koszty postępowania przed sądem I instancji. "Nie istnieją żadne powody, aby Skarb Państw ponosił koszty tego typu zachowań" - argumentował sąd. Wyrok jest prawomocny.

"Wyrok sądu i tak jednoznaczna ocena zdarzenia i motywów, jakimi kierowali się oskarżeni, jest dla nas ważny - kończy prawie 4-letni proces dowodzenia, co naprawdę wydarzyło się w Przemyślu" - mówi OKO.press Piotr Tyma, prezes Związku Ukraińców w Polsce.

"Błędem śledztwa i rozpraw było jednak pominięcie wątku podżegania do nienawiści, które doprowadziło do ataku. Ktoś tę spiralę nienawiści nakręcił obrażając i nawołując do agresji".

Przeczytaj także:

Atak na procesję

26 czerwca 2016 roku w Przemyślu odbyła się procesja religijna zorganizowana przez Ukraińską Cerkiew Greckokatolicką.

Obchodzono Święto Ukraińskiej Pamięci Narodowej. Po mszy unickiej katedrze procesja ruszyła na cmentarz wojenny w Pikulicach. Miano oddać tam hołd 2 tys. internowanych Ukraińców, żołnierzom armii Ukraińskiej Republiki Ludowej oraz wziętym do niewoli żołnierzom Ukraińskiej Armii Halickiej, którzy w latach 1918-1919 zmarli w obozie w pobliżu Pikulic na tyfus.

Procesja to żadna nowość - organizowana jest co roku od lat 90. W tej, która odbyła się w 2016 roku brali udział nie tylko Ukraińcy, ale też Polacy m.in. Danuta Kuroń. W procesji szły całe rodziny, było w niej wiele dzieci.

"Gdy procesja ruszyła, po obu stronach ulicy stały grupy mężczyzn z transparentami. Wykrzykiwano agresywne, wulgarne, brutalne antyukraińskie hasła" - relacjonowała radiu TOK FM Danuta Kuroń.

Grupa osób, których Związek Ukraińców zidentyfikował jako członków Młodzieży Wszechpolskiej, wmieszała się w tłum uczestników. Jeden z członków MW rozwinął czerwono-czarną flagę, barwy kojarzone z UPA.

"Zrobiono by zdjęcie i użyto przeciwko procesji. Kto by potem dociekał, czyja to była flaga? To nie była żadna spontaniczna manifestacja, tylko dobrze przygotowana prowokacja" - mówi Tyma. Flagę schowano dopiero, gdy interweniowała policja. Wątek w śledztwie pominięto.

Zaatakowano też czoło procesji. Zerwano koszulę z jednego z uczestników, demonstracyjnie podeptano ukraińską chorągiew religijną. Próbowano podpalić niebiesko-żółtą opaskę.

"Kontrmanifestacja"

Uczestnicy procesji od jakiegoś czasu obawiali się ataku - poziom agresji środowisk nacjonalistycznych narastał. Miesiąc przed procesją na Ukraińskim Cmentarzu Wojskowym (tym samym, na który miała dojść procesja) doszło do profanacji grobów członków UPA i osób rozstrzelanych w 1947 roku w okresie akcji „Wisła”.

19 czerwca na portalu prawy.pl ukazał się artykuł zachęcający do wzięcia udziału w pikiecie - "kontrmanifestacji" wobec procesji.

"Święto to odbywa się teoretycznie w celu uczczenia sojuszu Piłsudski-Petlura. W rzeczywistości podczas wydarzenia dochodzi co roku do gloryfikacji zakazanych polskim prawem treści OUN-UPA i szowinistycznej ideologii ukraińskiego nacjonalizmu" - pisze autorka artykułu, historyczka dr. Lucyna Kulińska, kandydatka do Sejmu z list Konfederacji.

"Pikieta jest zorganizowana przez społeczność ludzi, którzy stanowczo nie zgadzają się na gloryfikację banderyzmu w Polsce" - czytamy dalej. "Nie popieramy agresji i sprzeciwiamy się postawom szowinistycznym. Nie jesteśmy organizacją, ale zapraszamy do przybycia wszystkich: pojedyncze osoby oraz organizacje, które mają podobny punkt widzenia".

Najgorszy brak reakcji

Mimo "niepopierania agresji i szowinizmu", żadna organizacja nie wyrzekła się uczestników napaści. Poseł Tomasz Rzymkowski w Sejmie nazwał napadniętych agresorami, a oskarżonych ofiarami agresji ukraińskich pątników. Wykorzystał też tę okazję, by uzasadniać antyukraińskie zmiany w nowelizowanej ustawie o IPN. Komisja Etyki Poselskiej postanowiła nie wyciągać wobec Rzymkowskiego żadnych konsekwencji, dzisiaj jest posłem kolejnej kadencji z ramienia PiS.

"Żadnego publicznego potępienia ze strony władz czy Kościoła... A przecież w procesji brali udział hierarchowie, przedstawiciele rządu Ukrainy. Jak się to zestawi choćby z reakcjami po pobiciu Polaków w Wielkiej Brytanii albo weźmie pod uwagę, że mówimy o uroczystości religijnej, to ten brak reakcji jest szokujący" - mówi Tyma.

W stan oskarżenia postawiono 20 osób. Dostali wyrok w trybie nakazowym, czyli bez procesu, ale się od niego odwołali. Sąd rejonowy w Przemyślu w wyroku I instancji uznał wszystkich oskarżonych za winnych.

Wyrok: nieodpłatne prace społeczne przez okres od 6 do 1 roku i dwóch miesięcy - w zależności od liczby zarzutów i wcześniejszej karalności. Oskarżonych odpowiedzialnych za atak na członka procesji zobowiązano do zapłacenia 500 zł nawiązki i opłacenia kosztów jego pełnomocnika - 4,6 tys. zł. 11 tys. za adwokata oskarżonych miał zapłacić Skarb Państwa.

Od wyroku odwołały się obie strony - oskarżeni wciąż uważali, że są niewinni, dla oskarżających kara była zbyt łagodna.

"Uważaliśmy wyrok za bardzo łagodny, biorąc pod uwagę zorganizowany charakter napaści, brak skruchy większości oskarżonych oraz absurdalną linię obrony, w której próbowali przedstawić siebie jako ofiary" - mówi Tyma.

Sąd II instancji: tak wygląda pseudopatriotyzm

Sąd okręgowy w Przemyślu uznał, że wina oskarżonych nie budzi wątpliwości."Poza dyskusją pozostaje fakt, że podstawowym celem oskarżonych było wszczęcie awantury, rozróby, przeszkodzenie w tego typu czynnościach [procesji] z przyczyn zupełnie nieracjonalnych" - argumentował sędzia.

Zdaniem sądu organizowane od wielu lat procesje stały się tradycją, elementem obyczajów religijnych, a wysuwane przez obrońców tezy o "banderyzacji środowiska ukraińskiego" są absurdalne.

Postawę oskarżonych sędzia określił jako "pseudopatriotyzm" i zwrócił uwagę, że prawie połowa z nich była już skazana "i to nie za drobne wykroczenia, ale za rozboje, kradzieże, dystrybucję narkotyków, pobicia – to jest właśnie ta forma patriotyzmu, która jest tutaj reprezentowana przez grupę dorosłych".

"Wielu oskarżonych ma już swoje lata, w związku z czym wypadałoby zająć się naprawdę własnym życiem i innymi sprawami, niż czynienie burd na terenie miasta" - pouczał sędzia.

Wierzchołek góry

"Wyrok sądu pierwszej instancji pomógł nagłośnić problem, ale niestety nie przełożył się na lokalną refleksję czy debatę. Zarówno w trakcie rozprawy, jak i po ogłoszeniu wyroku publicznie broniono sprawców" - mówi Tyma, który

zwraca uwagę na dwie ważne porażki śledztwa i rozpraw sądowych: bezkarność Młodzieży Wszechpolskiej oraz porzucenie wątku podżegania do nienawiści, które sprowokowało agresję.

"Członkowie Młodzieży Wszechpolskiej wykrzykiwali podobne hasła, co oskarżeni. Publicznie deklarowali, że uczestniczyli w proteście, zamieszczali zdjęcia i wpisy w mediach społecznościowych. Chwalili się nawet, że zorganizowali przyjazd do Przemyśla przedstawicieli MW z innych miast. Jak dotąd nie wyciągnięto wobec nich żadnych konsekwencji".

Zdaniem Tymy kluczowym elementem dochodzenia powinien być nie tylko atak na procesję, ale to, co do niej doprowadziło. "Zarówno procesja, jak i wcześniejsze profanowanie grobów było elementem mobilizacji w internecie, kumulowania negatywnych skojarzeń i komentarzy dotyczących relacji polsko-ukraińskich".

"Ktoś uruchomił tę spiralę i brał udział w podgrzewaniu atmosfery - to wychodziło w zeznaniach oskarżonych, którzy mówili, że o wszystkim dowiadywali się z internetu".

"Ich linia obrony także była zbieżna z tym, co o sprawie pisali publicyści, historycy i kresowi aktywiści. Zeznania oskarżonych pokazywały, jak dalece wpisy w internecie i wypowiedzi części lokalnych liderów nacjonalistycznych, obecnie radnych, oddziałują na tego typu ludzi. Ten ważny wątek sprawy jednak porzucono".

;

Udostępnij:

Marta K. Nowak

Absolwentka MISH na UAM, ukończyła latynoamerykanistykę w ramach programu Master Internacional en Estudios Latinoamericanos. 3 lata mieszkała w Ameryce Łacińskiej. Polka z urodzenia, Brazylijka z powołania. W OKO.press pisze o zdrowiu, migrantach i pograniczach więziennictwa (ośrodek w Gostyninie).

Komentarze