Konfederacja chwali się, że z jej list startują tzw. „środowiska kresowe”. Przyglądamy się bliżej trójce kandydatów z tych okolic: Liliji Moszeczkowej, Włodzimierzowi Osadczemu i Andrzejowi Zapałowskiemu. Co znajdujemy? Ostrą antyukraińską retorykę, apoteozę prorosyjskich separatystów z Donbasu i regularne występy w putinowskich mediach
„Dołączają do nas znakomite nazwiska i ogromne środowiska” – cieszył się poseł Jakub Kulesza podczas konferencji prasowej Konfederacji KORWIN Braun Liroy Narodowcy dwa miesiące temu. „Są to środowiska kresowe oraz środowiska patriotyczne i wolnościowe”.
Kim są „kresowi” kandydaci, którymi chwali się Konfederacja? Przyjrzeliśmy się trójce z nich.
Urodzona w Doniecku rosyjskojęzyczna obywatelka RP i współpracownica Janusza Korwin-Mikkego Lilija Moszeczkowa kandyduje do europarlamentu w okręgu nr 3, obejmującym województwa podlaskie i warmińsko-mazurskie. Do Polski przyjechała pod koniec lat 90. Zamieszkała w Warszawie. Wcześniej ukończyła w białoruskim Mińsku studia prawnicze. Twierdzi, że pracowała na stanowisku dyrektorskim w międzynarodowej korporacji zajmującej się farmaceutykami i suplementami diety, a także prowadziła własną restaurację i gabinet wellness.
Nie jest debiutantką polityczna. W 2014 roku starała się o funkcję radnej warszawskiej dzielnicy Ochota, a rok później z listy partii KORWiN ubiegała się, również bezskutecznie, o mandat poselski z Podlasia.
Lilija Moshechkova 2015 Partia KORWiN – klip wyborczy
Politycznie Moszeczkowa stała się aktywna po rozpoczęciu się konfliktu w Ukrainie.
17 grudnia 2014 roku, wraz z prorosyjskimi grupami Obóz Wielkiej Polski i Falanga, pod flagami separatystów protestuje pod Sejmem przeciwko wizycie prezydenta Petra Poroszenki. Na demonstracji przemawia lider partii Zmiana (dziś z zarzutami szpiegostwa na rzecz Rosji i Chin, parę dni temu wyszedł z aresztu po wpłaceniu poręczenia majątkowego) – Mateusz Piskorski. Moszeczkowa trzyma plakat przedstawiający prezydenta Ukrainy w mundurze SS. „Wypowiadałam się przeciwko Poroszence, bo ukraińska armia zabiła lub raniła wielu ludzi, z którymi chodziłam do przedszkola, do szkoły. Byłam przeciwko Poroszence, bo był za wojną” – tłumaczyła potem Polskiej Agencji Prasowej.
W kolejnym roku polityczka zaangażowała się jeszcze mocniej w pomoc separatystom. W październiku kierowała warszawską zbiórką darów dla Donbasu. Tłumaczyła wtedy, że „prości ludzie, Polacy, zawsze gotowi są nieść pomoc braciom-Słowianom” i stwierdzała, że polskie media kłamią, a Polacy popierają Donbas, a nie Kijów.
W grudniu wraz z Januszem Korwin-Mikkem, Moszeczkowa udała się z oficjalną wizytą na Krym, gdzie spotkali się z władzami zajętego przez Rosję półwyspu.
Twierdziła, że Polska ma terytorialne pretensje do Ukrainy i gotowa jest z nią walczyć o to, co jej się zgodnie z prawem należy.
Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych uznało ich wizytę za „wysoce nieodpowiedzialną” i stwierdziło, że „Rzeczpospolita Polska wraz z całą Unią Europejską i znaczącą częścią wspólnoty międzynarodowej nie uznają rosyjskiej aneksji Krymu oraz zdecydowanie odcinają się od wszelkich działań i wypowiedzi noszących znamiona legitymacji aktów łamania prawa międzynarodowego i integralności terytorialnej Ukrainy przez Federację Rosyjską”.
Wpis Janusza Korwin-Mikkego o wizycie na Facebooku
Moszeczkowa odpowiedziała, że „Janusz postąpił prawidłowo” i że taka wizyta „to nie jest przestępstwo”. „Razem wychodziliśmy do zwykłych ludzi (…) Aby upewnić się, że nie są to jacyś podstawieni (przez separatystów) ludzie, to zatrzymywaliśmy się po drodze, rozmawialiśmy na bazarkach i ulicach”. „Nie było w tym żadnego poparcia dla władz”, zapewniała.
Nazwisko Moszeczkowej przewija się również w ujawnionej przez hakerów z grupy CyberHunta i Cyber Alliance korespondencji Białorusina Aleksandra Usowskiego. To agent wpływu Kremla, współpracownik redaktora naczelnego kremlowskiej agencji informacyjnej Regnum Modesta Kolerowa oraz Igora Girkina ps. Striełkow, szefa sztabu donbaskich separatystów.
Jak wynika z korespondencji ujawnionej przez hakerów, Moszeczkowa jest łączniczką między nim a środwiskiem korwinistów. Usowskiego kontaktuje z nią jej znajomy, były funkcjonariusz Służby Bezpieczeństwa PRL Wojciech Wojtulewicz.
Oficjalnie chodzi o wywiad dla rosyjskich mediów. Usowski przesyła pytania, a Moszeczkowa odsyła wstępne odpowiedzi. Wedle ujawnionych materiałów, jedna z odpowiedzi Korwina-Mikke brzmi następująco: „Jak będzie trzeba nastawić ludzi wrogo do Litwy względem Ukrainy, to się tych haseł użyje. Poza tym jestem realistą, nie kieruję się ani resentymentami, ani sentymentami”.
Również według informacji z tego przecieku prorosyjskie akcje, w których biorą udział polskie organizacje OWP i KORWiN, kosztują parę tysięcy euro.
Profile Moszeczkowej w mediach społecznościowych pełne są deklaracji sympatii dla prorosyjskich separatystów. Po zabiciu w zamachu dowódcy donbaskiego batalionu „Somalia”(Сомали) Michaiła Tołstycha ps. „Giwi”, na Facebooku pisała:
„Banderowcy nie pokonali go w walce, a zabili kiedy wypoczywał. Cały Donbas jest w żałobie. Pamiętamy i nie wybaczymy”.
„Na jego sumieniu są ostrzały miast i wsi z broni ciężkiej, znęcanie się nad jeńcami ukraińskimi, brutalne traktowanie cywilów, grabieże i inne zbrodnie wojenne” – komentował tymczasem śmierć „Giwiego” rzecznik ukraińskiego Ministerstwa Obrony Ołeksand Motuzjanyk. Za rażące łamanie Konwencji Genewskich Rada Europejska w lutym 2015 roku objęła separatystę sankcjami, a w czerwcu 2015 Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Ukrainy wystawiło za nim list gończy. Groziło mu 12 lat więzienia. Film, na którym „Givi” znęca się nad ukraińskimi jeńcami, można obejrzeć pod tym adresem.
W facebookowym profilu Moszeczkowej znaleźć można też zdjęcia z Aleksandrem Załdostanowem ps. „Chirurg”, liderem Nocnych Wilków zrobione w kwietniu 2016 roku w ich bazie. Moszeczkowa wyrażała też oburzenie, że Polska nie chce ich wpuścić na swoje terytorium.
To pansłowiańska, nacjonalistyczna grupa motocyklowa. Ma ona oddziały w Rosji, na Białorusi, Ukrainie, w Bułgarii, Macedonii, Serbii, Rumunii. Ich motory zdobią symbole nawiązujące do tradycji ZSRR - sierp i młot, czerwona gwiazda i sztandar ZSRR. Członkiem grupy jest znany ze stosowania tortur i morderstw politycznych przywódca Czeczenii Ramzan Kadyrow. Cel działania grupy według Załdostanowa to „opór wobec globalnego satanizmu, rosnącego zdziczenia Europy zachodniej, biegowi ku konsumeryzmowi, który neguje duchowość, zniszczenie tradycyjnych wartości, całej tej mowie homoseksualnej i amerykańskiej demokracji”.
„Nocne Wilki bardzo dużo robią dla społeczeństwa, pomagają ludziom, wspierają zwykłych Rosjan. I nie jest to dla mnie żaden gang” - przekonywała tymczasem Polską Agencję Prasową Moszeczkowa.
Za to o swojej dawnej ojczyźnie Moszeczkowa nie myśli za dobrze: „Nie widzę żadnej perspektywy dla Ukrainy, aby ta mogła stać się członkiem Unii Europejskiej. Nawet jeżeli przeskoczy sama siebie i spełni wszelkie wymogi, co jest niemożliwe dla kraju, w którym obecnie toczy się wojna - oni po prostu nie mają szans. Myślę, że w najbliższym czasie Unia Europejska przestanie istnieć jako instytucja”.
Kolejny „kresowiak” z list Konfederacji również budzi kontrowersje. Mowa o startującym z trzeciego miejsca, w okręgu 8, obejmującym Lubelszczyznę, Włodzimierzu Osadczym. Pochodzi on z Wołynia. Studiował historię na Uniwersytecie Lwowskim im. Iwana Franki. Od 1993 roku mieszka w Polsce - przyjechał jako stypendysta Fundacji Jana Pawła II. W Polsce zrobił doktorat i habilitację. Pracuje w Instytucie Historii Kościoła i Patrologii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Wykłada także stosunki międzynarodowe Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Chełmie.
Jego praca jest związana z Ukrainą i Ukraińcami. Jest dyrektorem Ośrodka Badań Wschodnioeuropejskich – Centrum Ucrainicum KUL, a w latach 2006-2009 był kanclerzem Europejskiego Kolegium Polskich i Ukraińskich Uniwersytetów. Pełni też funkcję pełnomocnika wojewody lubelskiego ds. współpracy z Ukrainą. Często występuje jako ekspert od tego kraju w Radiu Maryja i Telewizji Trwam oraz na łamach "Naszego Dziennika" i portalu kresy.pl.
Jego relacje z Ukrainą są jednak dość chłodne. Używa wobec mordów Polaków na Wołyniu słowa „ludobójstwo” i podsyca napięcie w tej sprawie między Ukrainą a Polską. Udział Andrzej Dudy w obchodach dnia niepodległości Ukrainy określa słowami „niebywała hańba!”. Ambasadora RP w Kijowie Jana Piekło określa wprost jako „osobę skandaliczną”, występującą w interesie USA, która prowadzi „politykę uległości wobec Ukrainy”.
Na zorganizowaną przez siebie na KUL konferencję „Pojednanie polsko-ukraińskie? Wymiana doświadczeń” nie zaprosił nikogo z Ukrainy. Ponadto stwierdził, że Ukraińcy „reprezentują inną mentalność, wschodnią” i nie ma z kim rozmawiać.
Podczas tego samego wydarzenia prof. Czesław Partacz z Politechniki Koszalińskiej (persona non grata w Ukrainie) oznajmiał, że Polska wpadła w zależność od Waszyngtonu i Tel Awiwu a nawet „Kijowa, ponieważ lobby jest potężne i opanowało najwyższe stanowiska w Polsce”.
Osadczy był też współautorem „ukraińskiej” części nowelizacji Ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej. Wywołały one skandal dyplomatyczny i zostały zakwestionowane przez Trybunał Konstytucyjny. „Jesteśmy świadkami totalnego ataku na cywilizację chrześcijańską, niszczenia cywilizacji zachodniej. (…) Upomnienie się o pamięć wywołała aż tak niespodziewany i zupełnie irracjonalny odzew zarówno na Wschodzie i Zachodzie dlatego, że Polska chrześcijańska, narodowa, mocna, nie jest potrzebna” – komentował skandal dyplomatyczny jaki wywołały jego zapisy.
Osadczy nie ma problemu z wypowiadaniem się dla kremlowskich mediów. W rozmowie dla Sputnika narzeka na „wielki tupet środowisk banderowskich” i krytykuje polską politykę wschodnią. Wywiad z nim prowadzi sam ponad 90-letni Leonid Sigan, który pracę jako spiker zaczął jeszcze w stalinowskim Związku Patriotów Polskich w 1943 roku.
Podobnych związków jest w wypadku Osadczego więcej. Jest on członkiem Zarządu Wojewódzkiego Stowarzyszenia „Polska-Wschód”, następcy prawnego Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej, a w wyborach samorządowych w 2018 otwierał listę komitetu Jedność Narodu – Wspólnota do sejmiku województwa lubelskiego. To prorosyjska nacjonalistyczna mikropartia mającą siedzibę w dawnym Domu Przyjaźni Polsko-Radzieckiej przy ul. Marszałkowskiej 115.
Jedność Narodu założył Bogusław Rybicki, w latach osiemdziesiątych tajny współpracownik Służby Bezpieczeństwa o pseudonimie „Rogulski”, wydawca antysemickiej literatury i członek Zjednoczenia Patriotycznego Grunwald. Twierdzi on m.in., że polskich wojskowych zabito w Katyniu z żydowskiego rozkazu, a Antoni Macierewicz nie wsiadł do Tupolewa do Smoleńska, bo jako Żyd wiedział, że planowany jest zamach.
Członkiem Jedności Narodu jest także kolejny „kresowy” kandydat z list Konfederacji - dr hab. Andrzej Zapałowski. Był nawet członkiem rady krajowej tej mikropartii. Związany jest z Przemyślem i z Podkarpacia startuje z miejsca 9 na liście Konfederacji.
Zaczynał w Konfederacji Polski Niepodległej i jako jej członek z list Akcji Wyborczej Solidarność trafił w 1997 roku po raz pierwszy do Sejmu. W 2001 już z list PSL nie uzyskał reelekcji. Przystąpił następnie do Ligi Polskich Rodzin i zasiadł we władzach krajowych tej partii. W 2004 roku kandydował do europarlamentu. Mandat otrzymał jednak dopiero po śmierci deputowanego Filipa Adwenta, który zginął w wypadku samochodowym. Szybko opuścił LPR.
Kilka lat popierał tylko w wyborach różne skrajnie prawicowe komitety, aby w 2010 wstąpić do Jedności Narodu. W 2015 roku liderował przemyskiej liście KWW Grzegorza Brauna Szczęść Boże, a w 2018 uzyskał mandat radnego Przemyśla z listy Kukiz’15. Wraz z będącymi dziś w PiS prorosyjskimi politykami - Sylwestrem Chruszczem, Adamem Andruszkiewiczem zakładał też Stowarzyszenie Endecja.
Jest regularnym gościem Radia Maryja, Telewizji Trwam. Wypowiada się tam jako specjalista od geopolityki, wojskowości i Ukrainy. Jego zdanie o tym kraju, podobnie jak Osadczego, jest niezwykle krytyczne.
„Akcję Wisła” (czyli antyukraińską czystkę etniczną prowadzoną przez władze PRL w latach 1947-1950) Zapałowski uważa za uzasadnioną, a posłowie PO apelujący o upamiętnienie tej czystki - według niego - „wpisują się w ideologię banderyzmu”. Zresztą jego zdaniem „lobby ukraińskie w Polsce nie tylko kanonizuje oprawców Polaków, Żydów i przecież samych Ukraińców nie sprzyjających »upowcom«, ale robi to za pieniądze Polaków, polskich podatników, ponieważ Związek Ukraińców w Polsce jest dotowany przez polski rząd!” – oburza się Zapałowski.
Współpracę z Ukrainą uważa za bezsensowną, gdyż jego zdaniem jest ona państwem upadłym i rządzi tam banderowski reżim.
Domaga się budowy 3-metrowego płotu o długości 500 km na granicy polsko-ukraińskiej. Uważa też, że straży granicznej w pilnowaniu polsko-ukraińskiej granicy powinny pomagać „obywatelskie patrole”, a nielegalnemu przekraczaniu granicy powinno towarzyszyć „bardziej restrykcyjne prawo”.
Brał też udział w organizowanym przez Jana Engelgarda „Rajdzie szklakiem ogniomistrza Kalenia”, czyli bohatera kina patriotycznego PRL, który w Bieszczadach zwalczał UPA i grupy Narodowych Sił Zbrojnych. Wygłosił tam wykład dla młodzieży.
Jan Engelgard jest filarem środowiska „endekokomuny”. To nacjonaliści, którzy w okresie Polski Ludowej działali legalnie w reżimowych organizacjach. Wspierani byli przez PZPR-owski „beton” - natolińczyków i moczarowców. Te pozornie leżące na przeciwnych biegunach politycznych środowiska łączyła prorosyjskość, antysemityzm, antyniemieckość oraz deterministycznie pojmowana geopolityka.
Zapałowski jest zwolennikiem zbliżenia w relacjach z Rosją. Już kilkanaście razy występował w kremlowskim „Sputniku”. Z nim również rozmawia dla tej stacji sam Leonid Sagin. To nie jedyne rosyjskie putinowskie media z którymi rozmawia. Wypowiadał się również dla stacji Ruposters i Pravda TV oraz agencji informacyjnych Regnum i NewsBalt. Wszystkie one związane są z rosyjskimi władzami lub oligarchami.
Na współpracy z kremlowskimi mediami jego prorosyjskie działania się nie kończą. Zapałowski ma na swoim koncie liczne publikacje dla Europejskiego Centrum Analiz Geopolitycznych. To think tank, założony przez Mateusza Piskorskiego (szefa partii Zmiana), który do momentu aresztowania, zajmował się pisaniem o polityce zagranicznej, wydawał książki, organizował konferencje i prowadził portal geopolityka.org.
W 2010 roku wraz z Piskorskim i Chruszczem Zapałowski wyjeżdża obserwować wybory na Prezydenta Ukrainy. Reprezentują tam Organizację Monitorowania Wyborów Wspólnoty Niepodległych Państw (CIS-EMO). To jedna z wielu prokremlowskich organizacji pozarządowych. Pojawiają się tam, gdzie Moskwa ma swoje interesy: na Ukrainie, w Abchazji, Osetii Południowej.
Ich raporty są zgodne z linią Kremla. Wygrywa kandydat prorosyjski - wybory są uczciwe. Jest niespodzianka - CIS-EMO pisze, że wybory należy powtórzyć. Każdy taki wyjazd to kilkaset tysięcy rubli dotacji od Rosji.
Aktualnie Zapałowski uważa, że Unia Europejska i NATO nie przetrwają najpewniej kilku lat.
W maju 2018 prezydencki minister Paweł Soloch w imieniu Biura Bezpieczeństwa Narodowego zażądał od IPN-u usunięcia Zapałowskiego z grona uczestników konferencji nt. polskiej myśli geopolitycznej. Zaprotestowały niechętne Ukrainie kresy.pl, engelgardowska Myśl Polska, zarejestrowana w Rosji telewizja internetowa Gloria TV.
Sam lider Ruchu Narodowego Krzysztof Bosak, komentując wpis Witolda Jurasza i odnosząc się do Zapałowskiego pisze „to co wzmiankujesz, to agentura i wariatkowo, a nie narodowcy”.
Opinię po chwili wykasował. W Internecie jednak nic nie ginie.
Komentarze