0:000:00

0:00

Gabriela Lazarek przyjechała do Warszawy z Cieszyna. Prowadzi tam zakład fryzjerski. Jest też działaczką Obywateli RP; ostatnio organizowała pod biurem PiS w Cieszynie milczące pikiety upamiętniające Piotra Szczęsnego, który 19 października 2017 podpalił się pod Pałacem Kultury i Nauki w Warszawie.

W Święto Niepodległości chciała m.in. stanąć wraz z innymi Obywatelami RP na trasie Marszu Niepodległości, by zaprotestować przeciwko udziałowi w nim "środowisk jawnie faszystowskich". Ponieważ hasłem tegorocznego marszu są słowa z katolickiej pieśni: "My chcemy Boga", zabrała ze sobą baner z cytatem z papieża Jana Pawła II: " Rasizm to grzech, który stanowi wielką zniewagę Boga".

11.11.2017 r. Gabriela Lazarek z banerem rozwiniętym podczas mszy poprzedzającej Marsz Niepodległości. Fot. Tomasz Stępień

Przed marszem poszli z grupą znajomych do kościoła św. Barbary przy ul. Nowogrodzkiej w Warszawie. O godzinie 12.00 odbywała się tam msza rozpoczynająca uroczystości zorganizowane z okazji Święta Niepodległości przez narodowców, poprzedzająca Marsz Narodowy. Pierwotnie miała ona być odprawiana w nadzwyczajnym rycie rzymskim, po łacinie (tzw. msza trydencka), ale ostatecznie z tego zrezygnowano. Mszę koncelebrował ks. Roman Kneblewski z Bydgoszczy, znany z nacjonalistycznych poglądów.

"Chcieliśmy zobaczyć jak ta msza wygląda, jak wygląda msza dla tzw. »Polski patriotycznej« - mówi Gabriela Lazarek - Najpierw ksiądz pozdrawiał wszystkie »środowiska patriotyczne«, wymieniając: Ruch Narodowy, Młodzież Wszechpolską, ONR, władze tych ruchów. Ludzie uczestniczący we mszy mieli opaski z logo ONR, oraz symbolami Polski Walczącej i Falangi na ramionach. Mieli też transparenty religijno- patriotyczne.

W kazaniu ksiądz zaczął mówić, że nie powinniśmy wstydzić się swojej wiary, Boga i pamiętać o naukach Jana Pawła II. I wtedy nie wytrzymałam i wyciągnęłam ten mój transparent".

Podczas mszy Lazarek siedziała w ławce, ale po wyjęciu transparentu wstała i stanęła z nim w bocznej nawie, przodem do ludzi w ławkach, na tle obrazu przedstawiającego Jana Pawła II.

"Tam ten transparent rozwinęłam. Hasło na nim, tak jak na transparentach innych uczestników mszy było religijne. Nie planowałam wyciągać go w kościele, ale to co się tam działo, tak mną wstrząsnęło, że musiałam to zrobić. Najpierw zaczęto mi go wyrywać. A jak nie pozwoliłam sobie go wyrwać, kilka osób rzuciło się na mnie i zaczęli mnie ciągnąć za ubrania przez kościół w kierunku wyjścia. Nie ukrywam, że krzyczałam, bo to nie było przyjemne.

Tak mnie pchano, że w którymś momencie wywróciłam się. Wzięli mnie z podłogi jak worek ziemniaków za kurtkę i wyrzucili za drzwi, na schody przed kościołem. Krzyczano za mną: »Wynocha! Wynoś się stąd!«. I zatrzaśnięto za mną drzwi".

Mimo, że podczas szamotaniny było głośno, a Lazarek, jak sama mówi, krzyczała, ksiądz prowadzący mszę nie zareagował na to, co się działo. "Musiał widzieć, co się dzieje. Był na ambonie".

Gdy działaczka Obywateli została wyrzucona z kościoła, wyszła za nią również grupa chłopaków i młodych mężczyzn. Przez jakiś czas szli za nią. "Trafiłam na turystów i zapytałam, czy mogę iść z nimi kawałek. Wtedy tamci zawrócili".

Do czasu publikacji artykułu nie udało nam się uzyskać komentarza władz Parafii Św. Barbary ani księdza prowadzącego mszę.

Udostępnij:

Bianka Mikołajewska

Od wiosny 2016 do wiosny 2022 roku wicenaczelna i szefowa zespołu śledczego OKO.press. Wcześniej dziennikarka „Polityki” (2000-13) i krótko „GW”. W konkursie Grand Press 2016 wybrana Dziennikarzem Roku. W 2019 otrzymała Nagrodę Specjalną Radia Zet - Dziennikarz Dekady. Laureatka kilkunastu innych nagród dziennikarskich. Z łódzkich Bałut.

Komentarze