"Przed ONR czapki z głów, a ignoranci niech się wreszcie dowiedzą prawdy o szlachetnych i wspaniałych polskich nacjonalistach!" - napisał 4 maja na swoim profilu na Facebooku ks. Roman Kneblewski. Zaledwie kilka dni po tym, gdy Episkopat opublikował dokument, w którym potępia nacjonalizm. OKO.press pyta diecezję bydgoską, co dalej z proboszczem-nacjonalistą
To nie pierwszy raz, kiedy ks. Roman Adam Kneblewski, proboszcz bydgoskiej parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa, ignoruje zalecenia przełożonych. W październiku 2015 roku biskup Jan Tyrawa nakazał swojej kurii zbadać publiczne wypowiedzi księdza, który z ambony wygłasza ksenofobiczne kazania (we wrześniowym kazaniu mówił o "inwazji najeźdźców-islamistów" na Polskę), ale także jego aktywność w mediach.
"Nie daj Boże, gdyby miało się tak stać, że będą nam podrzynać gardła, gwałcić kobiety, a dzieci zmuszać do przechodzenia na Islam",
nauczał z ambony bydgoski duchowny.
Innym razem mówił, argumentując przeciwko przyjmowaniu przez Polskę imigrantów i uchodźców:
"To jest inwazja. Większość zdecydowaną tych najeźdźców stanowią młodzi, zdrowi mężczyźni, dobrze zbudowani i odżywieni. Oni przyjeżdżają, chcą mieć wysoki socjal. W odczuciu islamistów to jest haracz, który im się należy od nas - psów niewiernych, w zamian za to, że łaskawie pozwalają nam w ogóle żyć".
Wówczas ksiądz Kneblewski został zobowiązany do wzięcia pod uwagę krytyki biskupa. Dyscyplinująca rozmowa niewiele dała i bydgoski proboszcz wciąż ignoruje zarówno bp Tyrawę, jak i oficjalne stanowisko Konferencji Episkopatu Polski dotyczące nacjonalizmu.
3 maja 2017 roku udostępnił wpis prof. Jacka Bartyzela:
"A mon avis wszelkie próby racjonalnego przekonywania kretynów bądź łajdaków domagających się delegalizacji ONR, MW czy innych formacji narodowych i narodowo-radykalnych, że ruch narodowy w Polsce nie miał i nie ma nic wspólnego z nazizmem, nie mają żadnego sensu i są stratą czasu. Tym nieukom nie chodzi przecież o żadną prawdę historyczną czy politologiczną. Oni i tak "wiedzą" swoje i wierzą lub udają, że wierzą w to, co napisze "GW" albo Lis."
Społecznościowe konta ks. Romana Kneblewskiego - w tle zdjęcia husarii i cytaty z prezydenta Węgier Viktora Orbana - były wielokrotnie blokowane za promowanie mowy nienawiści. Za pośrednictwem dwóch kont - prywatnego i publicznego - ksiądz Kneblewski gloryfikuje ONR, nawołuje do nienawiści wobec uchodźców i wyznawców islamu oraz wzywa do pozwania Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych, który, jak można przeczytać w udostępnionym przez bydgoskiego księdza artykule, „już wielokrotnie dopuścił się przestępstw wobec środowisk narodowych”.
Ks. Kneblewski zresztą nie bawi się w subtelności i poparcie dla faszyzmu wyraża wprost:
"I też faszyzmu bym nie potępiał, dopóki się go nie wyeksplikuje. Jeżeli mianem faszyzmu mielibyśmy określać np. frankizm, który ocalił katolicką Hiszpanię z rąk komunistycznych zbrodniarzy, jestem jak najbardziej za".
Czy to oznacza, że ks. Kneblewski jest za tym, żeby przeciwników politycznych i wszystkich, którzy nie popierają jedynie słusznej, nacjonalistycznej wizji świata, wtrącać do obozów koncentracyjnych? Dokładnie to robili frankiści w ramach hiszpańskiego białego terroru. Do frankistowskich gułagów, jak określa je brytyjski historyk Antony Beevor, zesłano setki tysięcy ludzi. Ofiarami terroru nacjonalistów hiszpańskich było ok. 200 tys. ludzi. Czy to już „wyeksplikowany faszyzm”?
W związku z działalnością księdza Kneblewskiego, otwarcie wspierającego nacjonalistyczny ONR, zapytaliśmy biskupa Jana Tyrawę, jakie konsekwencje zamierza wyciągnąć wobec swojego podwładnego. Odpowiedział rzecznik diecezji bydgoskiej ks. Sylwester Warzyński:
"Ksiądz biskup z zainteresowaniem i troską przygląda się działalności księdza Romana Kneblewskiego".
Rzecznik nie chciał wypowiadać się na temat ewentualnych kroków, które zostaną podjęte wobec duchownego.
OKO.press sprawdziło też wytyczne Konferencji Episkopatu Polski dotyczące działalności medialnej przedstawicieli kleru. W dokumencie „Normy KEP dotyczące występowania duchownych i osób zakonnych oraz przekazywania nauki chrześcijańskiej w audycjach radiowych i telewizyjnych” z października 2005 roku napisano:
Biskupi potrafią skutecznie egzekwować te zalecenia, o czym świadczy choćby zakaz wypowiedzi dla ks. Wojciecha Lemańskiego czy ks. Adama Bonieckiego. Ale ks. Kneblewskiemu Kościół głosu nie odebrał.
Proboszcz bydgoskiej parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa mówi o Annie Grodzkiej per "to coś", które "należy wysłać do weterynarza". Osoby homoseksualne porównuje do pedofilów i sadystów, uważa, że osoby w związkach partnerskich są kierowane przez szatana. Broni też gorliwie byłego księdza Jacka Międlara, znanego z bliskich kontaktów z narodowcami i podzielającego ich poglądy.
To hierarchii Kościoła Katolickiego na razie nie przeszkadzało. Ks. Kneblewski sprzeciwia się też otwarcie niedawno ogłoszonemu stanowisku Episkopatu w sprawie zagrożenia nacjonalizmem. Dokument z 27 kwietnia 2017 roku nosi tytuł „Chrześcijański kształt patriotyzmu” , brzmi:
"Za niedopuszczalne i bałwochwalcze uznać należy wszelkie próby podnoszenia własnego narodu do rangi absolutu, czy też szukanie chrześcijańskiego uzasadnienia dla szerzenia narodowych konfliktów i waśni. Miłość do własnej ojczyzny nigdy bowiem nie może być usprawiedliwieniem dla pogardy, agresji oraz przemocy"
Ksiądz Kneblewski, mimo dużej aktywności na Facebooku, na razie nie odpowiedział na pytania, które OKO.press wysłało mu tym kanałem.
Jednocześnie OKO.press apeluje do biskupa Jana Tyrawy o podjęcie zdecydowanego działania wobec aktywności podległego mu księdza Kneblewskiego.
Komentarze