„Nature Restoration Law jest zgodne z tym, co chcemy i musimy pilnie zrobić dla przyrody. Działania zawarte NRL pomagają tym, którzy dzisiaj skarżą się na Zielony Ład. Rolnikom” – mówi Urszula Zielińska, posłanka Zielonych, wiceministra klimatu
„Rząd jest pod presją rolników i pod presją opinii publicznej, wynikającą z rolniczych protestów. Dużo jest w nich dezinformacji i niezrozumienia, czym jest Zielony Ład i co on wnosi, a czego w nim w ogóle nie ma. Problemy w rolnictwie są, ale większość z nich nie ma nic wspólnego z Zielonym Ładem” – mówi w rozmowie z OKO.press Urszula Zielińska, wiceministra klimatu i środowiska.
Jej zdaniem – podobnie jak zdaniem całego resortu klimatu, Zielonych i Polski 2050 – Polska nie powinna odrzucać jednej z najważniejszych części Zielonego Ładu, czyli Nature Restoration Law (prawa odbudowy przyrody). Cała rozmowa z Urszulą Zielińską – poniżej.
Jak pisaliśmy w OKO.press, na poniedziałkowym (18 marca 2024) posiedzeniu rządu doszło do spięcia między ministrą klimatu Pauliną Hennig-Kloską i premierem Donaldem Tuskiem.
Tusk uważa, że Polska powinna całkowicie odrzucić proponowane regulacje. „To jest potrzebne, ze względu na gospodarkę wodną i ochronę środowiska, długofalowo także w interesie rolników. Ale będziemy to robili bez przymusu europejskiego. Tam, gdzie będzie na to zgoda, ochota i pieniądze” – mówił. Zarekomendował, żeby Polska podczas zaplanowanego na 25 marca głosowania w Radzie UE odrzuciła projekt.
Okazało się, że Nature Restoration Law nie miałoby szansy na zdobycie większości głosów popierających. Gdyby projekt został odrzucony, wieloletnia praca tysięcy osób poszłaby na marne.
Jedyną drogą, żeby nie skreślać NRL, było więc przesunięcie głosowania. Belgijska prezydencja zdecydowała się na ten krok.
Nie wiemy na razie, kiedy NRL wróci na agendę. Możliwe, że dopiero po wyborach do Parlamentu Europejskiego.
Z wiceministrą klimatu i środowiska Urszulą Zielińską rozmawiamy o tym, czy jest szansa na zmianę stanowiska Polski wobec tego ważnego elementu Zielonego Ładu.
Katarzyna Kojzar, OKO.press: Belgijska prezydencja odsunęła głosowanie nad Nature Restoration Law, które miało odbyć się w poniedziałek 25 marca. Gdyby się odbyło, bardzo prawdopodobnie większość krajów zagłosowałaby przeciwko. Decyzja Belgii to w tym układzie dobra wiadomość?
Urszula Zielińska, wiceministra klimatu i środowiska, Zieloni: To właściwa decyzja. Da wszystkim czas na wsłuchanie się w głos naukowców i społeczeństwa, które 15 października gremialnie zagłosowało za bardziej zdecydowaną walką z katastrofą klimatyczną. Zresztą, rozporządzenie dopiero w lutym wyszło z tak zwanych trilogów. Musimy mieć czas na spokojną rozmowę i uspokojenie tych, którzy dziś mają obawy.
Polska powinna poprzeć Nature Restoration Law?
Powinna. Nie tylko Polska: cała Europa, a za nią reszta świata powinna wreszcie poważnie wziąć się za naprawianie tego, co przez lata jako ludzkość zniszczyliśmy. Nature Restoration Law (NRL), czyli prawo odbudowy przyrody jest zgodne z tym, co chcemy i musimy pilnie zrobić dla natury i do czego się zobowiązaliśmy w kampanii wyborczej. Ale, co jest równie ważne, działania zawarte w rozporządzeniu pomagają tym, którzy dzisiaj skarżą się na Zielony Ład. Rolnikom.
NRL nie nakłada żadnych obowiązków na rolników, za to zobowiązuje rządy do podjęcia próby rozwiązania problemów, które dziś w rolnictwie powodują miliardowe straty.
Państwowa Rada Ochrony Przyrody, powołana zaledwie kilka dni temu, w pierwszym oświadczeniu podkreśla, że NRL wprowadza obowiązek ponownego nawadniania torfowisk. Ale w ramach tego obowiązku nie byłyby zajmowane tereny rolne, bo jesteśmy w stanie unijne cele wypełnić tylko parkami narodowymi i terenami należącymi do Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa. Rolnicy nie traciliby więc swoich terenów.
Nie traciliby. Jest wręcz odwrotnie: zestaw zadań, które to prawo przewiduje, pomógłby rolnikom w rozwiązaniu problemu suszy. Tu przypomnę, że rolnicy proszą co roku o pomoc suszową. Państwo jest w stanie przeznaczyć na to najwyżej około miliarda, półtora miliarda złotych.
Tymczasem straty powodowane gwałtownymi zjawiskami pogodowymi jak susze, powodzie i pożary, wywoływanymi zmianami klimatu, szacowane są w Polsce na sześć miliardów złotych rocznie. To wynika z raportu Instytutu Ochrony Środowiska. I te straty ponoszą głównie rolnicy. Czyli mamy sześciomiliardowe straty, pomoc suszowa absolutnie ich nie pokrywa, a prawo odbudowy przyrody zawiera wiele instrumentów, które mają właśnie na celu odbudowanie zasobów wodnych w przyrodzie i w rolnictwie.
Pani uważa, że powinniśmy NRL poprzeć, tego samego zdania jest ministra klimatu Paulina Hennig-Kloska. A we wtorek (19 marca) na konferencji prasowej premiera Tuska usłyszeliśmy, że te przepisy powinny zostać zablokowane. Skąd ten opór?
To nie opór, a różnica zdań na temat tego, jak wypełnić zapisy umowy koalicyjnej mówiące o ochronie przyrody i wspieraniu rolnictwa. Rząd jest pod presją rolników i pod presją opinii publicznej, wynikającej z rolniczych protestów. Do tego w przestrzeni medialnej dużo jest dezinformacji i niezrozumienia tego, czym jest Zielony Ład i co on wnosi, a czego w nim w ogóle nie ma. Problemy w rolnictwie są, ale większość z nich nie ma wiele wspólnego z Zielonym Ładem.
To słynne ugorowanie, które było podnoszone w protestach, po pierwsze było opcjonalne, po drugie dotyczyło tylko największych gospodarstw rolnych. Po trzecie – już dawno zostało usunięte.
31 stycznia ten zapis został zmieniony. Mam poczucie, że teraz dla uproszczenia wszystkie problemy rolników, łącznie z tymi naprawdę głębokimi i nabrzmiewającymi od lat, dostały etykietkę „Zielony Ład”.
To niebezpieczna ścieżka. Konfliktująca rolników z przyrodą, od której zależą. Przecież Zielony Ład jest o tym, żeby rolnicy mieli wodę do upraw, mieli żyźniejszą glebę, nie byli uzależnieni od coraz droższych nawozów w coraz większej ilości tylko po to, żeby utrzymać poziomy produkcji upraw na tym samym poziomie. O tym wszystkim jest Zielony Ład.
Jednocześnie w rządzie trwają prace nad tym, żeby rozwiązać te najgłębsze problemy rolników. Oni muszą dziś konkurować z produktami, które nie spełniają tych samych wymagań, co produkty z UE. To jest nierówna konkurencja i trzeba ją uregulować.
Ten problem nabrzmiewa od kilku lat i nie wiąże się tylko z Ukrainą, która potrzebuje naszego wsparcia, ale również z importem żywności z Rosji, Chin czy Ameryki Południowej.
Te problemy są i nikt tego nie neguje. Ale one nie mają wszystkie na imię Zielony Ład.
Myślę, że w związku z tym bardzo wiele jest obaw i chęci pokazania rolnikom, że rząd naprawdę ich wspiera. Bo wspiera. Ale mam nadzieję, że ofiarą tych chęci nie padnie właściwa polityka i właściwe narzędzia, które tak naprawdę ratują nas – i nasze rolnictwo – przed gigantycznymi wyzwaniami klimatycznymi. Odrzucenie NRL byłoby naprawdę złym rozwiązaniem.
Jest szansa, że stanowisko rządu się zmieni? Mamy bardzo odmienne zdania w partiach koalicji rządzącej, mamy poparcie dla NRL w resorcie klimatu i środowiska. To są silne głosy, które jakiś wpływ na premiera powinny mieć. A skoro zyskaliśmy teraz czas do głosowania na NRL, to może uda się go przekonać.
Wierzę, że kiedy już dojdzie do głosowania, to rząd podejmie najlepszą z możliwych decyzji. I wierzę, że nasz rząd, który w umowie koalicyjnej zapisał klimat, środowisko i lasy jako priorytet i dobro, które trzeba chronić, będzie dalej dążył w tym kierunku. Dodam jeszcze, że rozporządzenie o odbudowie przyrody jest bardzo zbieżne z punktami dotyczącymi ochrony środowiska, które zawarliśmy w 100 konkretach na 100 dni. A my Zieloni weszliśmy do rządu premiera Tuska po to, żeby wspierać go w podejmowaniu słusznych decyzji w zakresie polityki klimatycznej.
Te odmienne zdania w sprawie NRL to kryzys w koalicji?
W koalicyjnych rządach są różne zdania, trzeba to rozwiązywać i dochodzić do wspólnych konkluzji. Do kompromisowych rozwiązań. Na tym polega demokracja. Myślę, że to jest coś całkowicie normalnego. Czeka nas dużo więcej takich sytuacji, gdzie na początku nie będziemy się zgadzać, ale finalnie znajdziemy rozwiązanie. W wieloczłonowym rządzie, który się składa z partii od Lewicy, przez Zielonych, po bardziej konserwatywne ugrupowania to jest normalne.
Profesor Wiktor Kotowski podkreślał w rozmowie z OKO.press, że ten sprzeciw wobec prawa odbudowy przyrody jest spowodowany niewiedzą. Może nawet niewiedzą premiera, który na konferencji prasowej wymienił jednym tchem protesty rolników i prawo odbudowy przyrody. To wygląda jak zadanie dla rządu, który powinien wyjaśnić społeczeństwu, na czym polegają te regulacje. Przeprowadzić jakąś akcję edukacyjną, konferencję, opowiedzieć o NRL.
To jest zdecydowanie właściwy kierunek. Potrzebujemy akcji informacyjno-edukacyjnej i będę na to namawiać kierownictwo ministerstwa. Finalną wersję rozporządzenia opublikowano niedawno, pod koniec lutego, po angielsku. To nie jest łatwa i ogólnodostępna wiedza. Dlatego więcej czasu na tę debatę pomoże wszystkim podjąć właściwą, najlepszą z możliwych decyzji. A najlepsza z możliwych decyzji to poparcie odbudowy przyrody.
Ekologia
Ministerstwo Klimatu i Środowiska
Unia Europejska
protesty rolników
rolnicy
Urszula Zielińska
Zieloni
zielony ład
Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.
Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.
Komentarze