0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Jacek Marczewski / Agencja GazetaJacek Marczewski / A...

Deklaracja LGBT+ podpisana przez prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego nie przestaje irytować prawicy i Kościoła. Szczególnie często krytykują oni wytyczne WHO dotyczące edukacji seksualnej, do których odwołuje się deklaracja. I nieustannie udowadniają, że dokumentu nie przeczytali.

Arcybiskup nie odpuszcza, kurator apeluje

Arcybiskup Marek Jędraszewski, wiceprzewodniczący Episkopatu, nie zraził się krytyką swojego wystąpienia podczas konferencji, na której Episkopat prezentował wyniki kwerendy na temat pedofilii w polskim Kościele.

Dalej wypowiada się na temat edukacji seksualnej. Na konferencji prasowej w Krakowie powiedział: „Tu jest wszystko dobrze, a teraz w imię zaleceń WHO chce się uczyć dzieci czegoś takiego. Potrzebni są tutaj starsi, żeby dzieci nauczyć, czyli potrzebne jest molestowanie. I to jest dobre. Dochodzimy do absurdów.”

W wywiadzie dla tygodnika „Sieci” małopolska kurator oświaty Barbara Nowak stwierdziła, że wytyczne WHO są elementem szerszej strategii, która ma na celu zajęcie uprzywilejowanej pozycji w społeczeństwie przez „środowiska LGBT”.

Nowak uważa, że: „Jeżeli dzisiaj nie zablokujemy tego trendu w Polsce, to za chwilę się okaże, że Polacy już nie będą mieli żadnej możliwości odwołania, bo Trybunał w Strasburgu jest w tej chwili opanowany przez środowiska, które nie widzą w tym niczego złego. To ostatni dzwonek. Jeżeli się nie obudzimy, to za chwilę będzie u nas taka sama sytuacja jak na Zachodzie (…).”

Konrad Berkowicz, wierny współpracownik Janusza Korwina-Mikke i członek koalicji skrajnej prawicy Konfederacja, jakby w chórze z panią Nowak mówił 20 marca w „Salonie politycznym” radiowej Trójki:

„Karta LGBT+ przyszła z Zachodu, Unii, WHO. To jest coś z czym będziemy zdecydowanie walczyć. Już to robimy. Ta edukacja seksualna sama w sobie jest aktem pedofilii i prezydent Trzaskowski kłamie. Zmuszanie dzieci do rozmawiania o masturbacji jest oczywiście takim aktem”.

Wytyczne, nie rozporządzenia

Na podstawie dokumentu WHO kraje mogą (ale nie muszą) wprowadzać programy edukacji seksualnej. W dokumencie jest napisane, że wdrażając programy, należy mieć na uwadze uwarunkowania kulturowe.

Dlatego w różnych krajach edukacja seksualna prowadzona jest na różne sposoby: w Portugalii zaczyna się od 5. roku życia, w Holandii od 11., a w Hiszpanii od 14. roku życia.

O fantazjach i kłamstwach na temat edukacji seksualnej OKO.press pisało niedawno

Być może jednak omówienie standardów WHO to za mało. Dlatego zachęcamy do zajrzenia do samego dokumentu i jego uważnej lektury wszystkich:

  • naszych czytelników,
  • Barbarę Nowak,
  • Konrada Berkowicza,
  • arcybiskupa Jędraszewskiego
  • także wszystkich, którzy uważają, że edukacja seksualna oznacza zmuszanie dzieci do masturbacji.

Cały dokument znajduje się na stronie WHO. Zachęcamy do pobrania i spokojnej lektury! To nie boli.

Poniżej publikujemy fragmenty, szczególnie te, których fałszywa interpretacja jest źródłem prawicowych kłamstw, oraz te, które prawicową narrację obalaja.

Nauczyciele mają molestować?

Groźne słowo Matryca

To najpewniej stąd biorą się wszystkie mity o „obowiązkowym nauczaniu dzieci masturbacji” i „nauczaniu masturbacji czterolatków".

Tymczasem jak piszą autorzy raportu:

„Matryca stanowi przegląd tematów, które powinny zostać omówione w poszczególnych grupach wiekowych. Matryca została opracowana tak, aby jej struktura odpowiadała różnym grupom wiekowym.

Obejmuje osiem głównych kategorii tematycznych. Może być stosowana w elastyczny sposób, co umożliwia dopasowanie zawartych w niej informacji do potrzeb poszczególnych osób albo grup. Może ona znaleźć także zastosowanie dla osób z konkretnymi potrzebami, jak również w mniejszościowych grupach społecznych. Matryca stanowi ramę, na podstawie której nauczyciele mogą wybrać tematy szczególnie interesujące daną grupę osób.

W pierwszym opisanym okresie rozwojowym dziecka w matrycy - od 0 do 4 lat - rzeczywiście znajduje się informacja o "masturbacji w okresie wczesnego dzieciństwa". Nie chodzi jednak o "naukę masturbacji" a o przekazanie informacji na jej temat.

„To, czym najbardziej ekscytuje się prawa strona sceny politycznej, czyli że będziemy uczyć dzieci w przedszkolach masturbacji, to fake news." - tłumaczy OKO.press Dorota Łoboda, radna Warszawy i przewodnicząca Komisji Edukacji" - Po pierwsze nie ma kraju, który coś takiego robi, po drugie to świadczy o chorej wyobraźni osób, które coś takiego opowiadają. Tam jest po prostu napisane, że małe dzieci dotykają swoich narządów płciowych i nie należy ich z tego powodu zawstydzać, bo to ich etap rozwojowy. Taka jest biologia”

Warto przekonać się samemu, co rzeczywiście znajduje się w szeroko komentowanej matrycy. Poniżej publikujemy ją w całości:

;

Udostępnij:

Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.

Komentarze