0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Photo by ABIR SULTAN / POOL / AFPPhoto by ABIR SULTAN...

W 2007 roku, gdy zakładano darmową gazetę codzienną „Israel HaJom”, Binjamin Netanjahu miał za sobą trzy lata na stanowisku premiera. Jego jedyna dotychczas kadencja na stanowisku premiera skończyła się niemal osiem lat wcześniej. Netanjahu zawsze jednak był cierpliwym graczem politycznym. I wiedział, jak ważne dla powodzenia w wyborach jest kontrolowanie tego, co mówi się w mediach o jego partii i jego działalności.

Przychylny dziennik

„Israel HaJom” założył nieżyjący dziś miliarder i dobry znajomy Netanjahu Sheldon Adelson. Dziennik szybko stał się najpopularniejszą gazetą codzienną w Izraelu, a przez wiele lat jego linia redakcyjna była dla Netanjahu przychylna, pomimo wielu politycznych skandali, odkąd w 2009 roku ponownie objął stanowisko premiera. Dziś Netanjahu jest najdłużej urzędującym w historii Izraela premierem. W 2022 roku w wydawanym przez University of Chicago „The Journal of Politics” ukazał się artykuł naukowy, z którego wynika, że „Israel HaJom” pomógł wyborczo Netanjahu i jego partii – Likudowi.

Ale wieloletni premier traktował też „Israel HaJom” instrumentalnie. W ciągnącym się od 2019 roku procesie korupcyjnym jest oskarżony między innymi o to, że zaproponował innemu dużemu dziennikowi, „Jedi'ot Acharonot”, że załatwi zmniejszenie nakładu „Israel HaJom”, jeśli „Jedi'ot Acharonot” zatrudni dziennikarzy, którzy będą mu przychylniejsi.

Przeczytaj także:

Izraelska dziennikarka dla OKO.press

„Israel HaJom” nie jest w historii o relacji między Netanjahu a mediami jedynym bohaterem, być może nie jest nawet kluczowe. Ale to dobry przykład, jak premier nagina granice prawa i wykorzystuje osobiste znajomości i niszczy wolność mediów, byle tylko korzystniej wypaść wśród wyborców. W ostatnich latach jego rząd zamknął głównego publicznego nadawcę i otworzył zupełnie nowego, próbował też przejmować i obsadzać bliskimi sobie ludźmi kanały komercyjne.

Izraelska dziennikarka, prawniczka i obrończyni praw mediów Nurit Canetti jest w samym centrum walki z autorytarnym premierem o wolność prasy. Specjalnie dla OKO.press opisuje szczegóły tej walki, w której można znaleźć podobieństwa do działań PiS z lat 2015-2023, ale też spore różnice.

Netanjahu po prostu wszedł przez otwarte drzwi, ponieważ przez lata sympatycy prawicy w Izraelu twierdzili, że media są „lewicowe”, niewystarczająco zróżnicowane i niereprezentatywne dla różnych stanowisk i środowisk w Izraelu. Przez wiele lat mieli rację. Politycy i przywódcy polityczni wykorzystywali tę falę uzasadnionej krytyki, choć media zareagowały dywersyfikacją pracowników i poruszanych tematów. Teraz gdy znaczna część izraelskiej prasy jest uległa i bojaźliwa, prawie każda taka krytyka służy politykom.

Problemy Kanału 13

Pośród tego wszystkiego w Izraelu pracownicy Kanału 13, bezpłatnego telewizyjnego serwisu informacyjnego, bronią się przed powołaniem jawnie politycznego zarządu firmy. To prywatna stacja, większość udziałów w niej należy do urodzonego w Ukrainie amerykańsko-brytyjskiego żydowskiego potentata, Lena Blavatnika.

Nowa dyrektorka generalna Kanału 13, Julja Szamalow-Berkowicz, to była członkini Knesetu, wsławiona krytyką samotnych matek i kobiet w ogóle, i szefowa Drugiego Urzędu ds. Telewizji i Radia, organu regulacyjnego nadzorującego stacje komercyjne w Izraelu [organ podobny do polskiej Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, ale w przeciwieństwie do KRRiT nie zajmuje się nadawcami publicznymi].

Kanał 13 był znany ze swojej niezależności i krytycznego stanowiska wobec rządu, a jednocześnie borykał się z trudnościami finansowymi. Szamalow-Berkowicz była jedyną osobą w Drugim Urzędzie, która w 2018 roku sprzeciwiła się połączeniu walczącego o przetrwanie kanału z inną stacją, próbując doprowadzić do jego zamknięcia, ale ostatecznie fuzja została zatwierdzona.

To dlatego tak wielu dziennikarzy sprzeciwia się tej nominacji. Ktoś, kto wówczas próbował zamknąć stację, dziś nie powinien nimi zarządzać. Ale poglądy Szamalow-Berkowicz i wcześniejsza niezgoda na ratowanie kanału nie są najważniejszymi powodami sprzeciwu.

Polityczna nominacja

Pracowników stacji oraz wielu dziennikarzy w Izraelu najbardziej irytuje to, że nominacja ta jest w pełni polityczna i wiąże się z nią rażący konflikt interesów. Jako przewodnicząca Drugiego Urzędu Szamalow-Berkowicz wyznaczyła trzech przedstawicieli do rady nadzorczej kanału, a teraz oni wybrali ją na prezeskę.

Jeden z nich, Avraham Nathan, aktywny współpracownik Likudu – partii Netanjahu, został nagrany, gdy ostrzegał byłego ministra komunikacji, że jeśli nie chce zostać politycznie unicestwiony, nie może zwalniać Szamalow-Berkowicz za to, że sprzeciwiła się fuzji.

Na nagraniach opublikowanych niedawno przez izraelski dziennik „Haarec” słychać, jak Nathan sugeruje ministrowi Ajjubie Kary, również z Likudu, że jego stanowisko podziela także premier.

Komitet dziennikarzy Kanału 13 zwrócił się do członków rady nadzorczej o powołanie na stanowisko prezesa profesjonalnego dziennikarza z kompetencjami menedżerskimi. Mimo to rada nadzorcza nie ogłosiła konkursu, nie przeprowadziła rozmów z profesjonalnymi kandydatami ani nie zorganizowała żadnych merytorycznych spotkań w sprawie obsadzenia stanowiska.

Skarga dziennikarzy do Sądu Najwyższego

Niektóre informacje zostały ujawnione podczas rozprawy w Sądzie Najwyższym po tym, jak pracownicy kanału wraz z Izraelskim Związkiem Dziennikarzy, reprezentującym około 3000 dziennikarzy z różnych izraelskich mediów, złożyli wniosek o unieważnienie nominacji Szamalow-Berkowicz.

Chociaż Kanał 13 to prywatna komercyjna stacja telewizyjna, nadzór nad nią sprawuje rada nadzorcza, w skład której wchodzą przedstawiciele publiczni. Trzech z nich zostało wcześniej wyznaczonych przez nową dyrektor generalną.

Składający skargę dziennikarze argumentowali, że Drugi Urząd, jako regulator mediów komercyjnych, powinien był odrzucić tę nominację z powodu konfliktu interesów i niewłaściwej procedury wyboru kandydata na stanowisko. Sąd Najwyższy zgodził się na rozpatrzenie skargi i zażądał protokołów dokumentujących proces wyboru. Teraz czekamy na odpowiedź od organów, którym postawiono zarzuty.

Dziennikarskie nieposłuszeństwo

Dziennikarze kanału, wspierani przez Związek Dziennikarzy, prowadzą szeroką kampanię sprzeciwu wykraczającą poza samą petycję.

Od momentu, gdy dowiedziano się o nominacji, pracownicy ogłosili, że będą ignorować obecność Szamalow-Berkowicz i nie będą się z nią spotykać. Kiedy została dodana do grupy WhatsApp wydawcy kanału, gdzie zbierane są wszystkie doniesienia prasowe, demonstracyjnie opuścili grupę i utworzyli inną, już bez nowej szefowej.

Na ulicach miast pojawiły się billboardy potępiające nominację i obwiniające przedstawiciela Blavatnika w Izraelu – Nadva Topolskiego – o niszczenie stacji. Topolski jest odpowiedzialny za częste rotacje na stanowiskach kierowniczych – to już piąta zmiana w ciągu dwóch lat.

Niestabilność w firmie doprowadziła do spadku oglądalności i odejść dziennikarzy oraz innych kluczowych postaci. Po dwóch tygodniach bez odpowiedzi na żądania Sądu Najwyższego kierownictwo kanału ogłosiło zamiar zdjęcia z anteny odnoszącego sukcesy codziennego programu prowadzonego przez Raviva Druckera, jednego z najbardziej znanych dziennikarzy Kanału 13, kojarzonego z oporem wobec nowej władzy.

Niewygodny dziennikarz

Program śledczy Druckera niedawno opublikował dwuczęściowe szczegółowe dochodzenie w sprawie domniemanych nadużyć, być może przestępczych, popełnionych przez minister transportu Miri Regev i jej doradców.

Drucker jest krytyczny wobec rządu (a także opozycji). Ujawnił m.in. nieprawidłowości w zakupie okrętów podwodnych i okrętów wojennych, co doprowadziło do oskarżenia osób odpowiadających za izraelskie zaopatrzenie w broń, ale także ujawniło zaangażowanie premiera Netanjahu w sprzedaż przez Niemców Egiptowi zaawansowanych okrętów podwodnych, bez informowania o tym władz bezpieczeństwa.

Prokurator generalny ogłosił, że w tej sprawie Netanjahu nie jest podejrzany o działania przestępcze. Ale wielu przeciwników premiera, opierając się na rewelacjach Druckera, nadal ma wątpliwości co do jego niewinności.

Doniesienia o zamiarze zdjęcia z anteny programu Druckera, którego oglądalność systematycznie bije na głowę większość konkurentów, zmieniły walkę z o Kanał 13 w publiczną debatę wykraczającą poza świat mediów.

Dziennikarze spoza stacji bronią Kanału 13

Związek Dziennikarzy zorganizował nadzwyczajne spotkanie, na którym starsi dziennikarze z różnych mediów poparli kolegów z Kanału 13 kolegów i ostrzegli przed zagrożeniami dla izraelskiego dziennikarstwa.

„To, co dzieje się w News 13, jest częścią kompleksowego planu zniszczenia wolności prasy, politycznego przejęcia organu dziennikarskiego, częścią głównego planu. Jest to wrogie przejęcie profesjonalnej stacji informacyjnej prowadzącej ważne dochodzenia. To nie przypadek, że program Druckera jest pierwszym, który chcą zniszczyć; to nie przypadek, że dzieje się to po mianowaniu na stanowisko dyrektora generalnego osoby bez odpowiednich kwalifikacji dziennikarskich” – powiedziała Anat Saragusti, rzeczniczka ds. wolności prasy Związku Dziennikarzy, odnosząc się do uporczywych prób ministra komunikacji Szlomo Karhiego, aby kontrolować również mianowanie na stanowiska u publicznego nadawcy „Kan”.

Sędzia-lojalista

Od czasu swojej nominacji około półtora roku temu, Karhi nie szczędził wysiłków, aby wprowadzić do każdej rady i komitetu zarządzającego przedstawicieli, z których część stanowią osoby lojalne wobec rządu, ale także klasyczni nienawidzący mediów „lewicowcy”. Za kilka miesięcy skończą się kadencje wielu przedstawicieli rady nadzorczej publicznego nadawcy. Podczas gdy minister nie może wyznaczyć ich następców, może wyznaczyć sędziego kierującego komisją selekcyjną, i tak też zrobił, stawiając na jej czele sędziego Moszego Droriego.

Sędzia ten mówił o izraelskich kanałach telewizyjnych, używając tego samego terminu, co polityczni przeciwnicy mediów głównego nurtu, a ponadto znany jest z kontrowersyjnych orzeczeń. Drori jest uważany za lojalistę ministra, który jednocześnie mianował nowych przedstawicieli do Drugiego Urzędu, tego samego organu regulującego transmisje komercyjne, o którym wspominałam wcześniej. Wszyscy oni są postrzegani jako prominentni działacze polityczni reprezentujący w swoich dziedzinach nie tylko prawicowe poglądy, ale i stanowisko Netanjahu.

Zmiana w mediach publicznych

W 2017 roku Izraelska Korporacja Nadawców Publicznych zastąpiła poprzedniego publicznego nadawcę – Izraelski Zarząd Programów Antenowych. Nie była to jednak ścisła inicjatywa polityczna Netanjahu, choć premier chciał oczywiście nadzorować publiczne media. Ale stary nadawca, który istniał od początku istnienia państwa, od 1948, nie miał dobrego wizerunku. Uważany był za politycznie skorumpowany i dysfunkcyjny, niemożliwy do zreformowania.

Nowy publiczny nadawca szybko osiągnął sukces – jego programy miały wysoką jakość, cieszyły się popularnością. Rząd szybko zdał sobie sprawę z tego, co zrobił – stworzył podmiot nadawczy z niezależnym serwisem informacyjnym, chronionym przed wpływami politycznymi. Na nowe publiczne radio i telewizję można politycznie wpływać, ale jest to niełatwe trudne. Nawet pomimo tego, że już w trakcie zakładania instytucji, niektóre stanowiska zostały objęte przez urzędników państwowych.

Premier szybko więc zaczął szukać rozwiązania w nowych przepisach.

Netanjahu zdecydował się oddzielić serwis informacyjny od reszty systemu nadawczego, ułatwiających kontrolę nad programami informacyjnymi. Premier uzasadnił następnie chęć zmiany prawa tym, że gdy w 2014 roku tworzono prawo, na podstawie którego przeprowadzono zmiany, Netanjahu był zajęty konfliktem w Strefie Gazy i nie zwracał uwagi na szczegóły.

Miri Regev, ówczesnej minister kultury i członkini Likudu miała wówczas powiedzieć podczas posiedzenia rządu: „Jaki jest sens korporacji, jeśli jej nie kontrolujemy?”.

Eurowizja na ratunek

Wówczas również interweniował Związek Dziennikarzy. Organizacja złożyła petycję do Sądu Najwyższego przeciwko działaniu na szkodę nadawców publicznych. Jednak ratunek przyszedł z zupełnie nieoczekiwanej strony.

W 2018 roku piosenkarka Netta Barzilai wygrała Konkurs Piosenki Eurowizji. Europejska Unia Nadawców ostrzegła wówczas Izrael, że nie może być gospodarzem konkursu w 2019 roku, jeśli publiczna korporacja nadawcza działa bez niezależnego serwisu informacyjnego.

Sprawa nabrała międzynarodowego rozgłosu a rząd nie chciał przepuścić okazji do zorganizowania konkursu Eurowizji. Wycofano się więc ze zmian.

Konserwatywny Kanał 14

Trzeba wspomnieć o jeszcze dwóch przypadkach bliskich związków Netanjahu z mediami. Jego rząd wielokrotnie wspierał zarówno finansowo, jak i regulacyjnie inną stację – Kanał 14, który powstał jako tradycyjna i konserwatywna stacja żydowska. Kanał został założony przez miliardera Izaaka Mirilaszwilego, urodzonego w Gruzji oligarchę, jednego z współtwórców rosyjskiej sieci społecznościowej VK. Stacja, choć mieni się kanałem informacyjnym, prezentuje stronnicze treści polityczne jako wiadomości, a także osobiste poglądy Netanjahu.

Programy przedstawiane w tej stacji zwykle atakują przedstawicieli opozycji, często wykorzystując fałszywe informacje. Netanjahu, który rzadko udziela wywiadów hebrajskim mediom, ostatnio udzielał ich wyłącznie tej stacji. Kanał 14 odnotował wzrost oglądalności i często zajmuje drugie miejsce w krajowych rankingach pośród czterech głównych kanałów.

Premier oskarżony o korupcję w mediach

Netanjahu sprawował również kontrolę nad gazetą „Israel HaJom”, wyraźnie wspierającą premiera. Po śmierci założyciela dziennika – Sheldona Adelsona dziennik zmienił swoją linię i przestał wspierać premiera.

Zmiana ta najpewniej nastąpiła po tym, jak właściciele tytułu, zdali sobie sprawę, że Netanjahu był skłonny osłabić ich pozycję w negocjacjach z wydawcą „Jedi'ot Acharonot” – w tamtym okresie najpopularniejszej i bardzo wpływowej gazety – aby doniesienia prasowe na jego temat były mu przychylne.

Negocjacje te są znane jako „Sprawa 2000”. To oficjalna nazwa jednej ze spraw karnych Netanjahu. Trwający od lat proces obejmuje trzy sprawy, z których dwie dotyczą obsesji Netanjahu na punkcie mediów.

W kolejnej – „Sprawa 4000” – zarzuca się mu, że zapewnił korzyści regulacyjne potentatowi telekomunikacyjnemu Shaulowi Elovitchowi w zamian za zamieszczanie pozytywnych relacji na jego temat na stronie internetowej „Walla!”. Elovitch jest jej właścicielem. Dziennikarze „Walla!” opisali, jak regularnie instruowano ich, aby przeformułowywali nagłówki artykułów i zmieniali umiejscowienie krytycznych tekstów, a promowali te korzystne dla Netanjahu i jego rodziny.

Wywiad starszego dziennikarza z premierem przed wyborami w 2015 roku został zredagowany bez jego wiedzy, ponieważ Netanjahu nie podobały się niektóre pytania. Dziennikarze „Walla!” doświadczali mobbingu, a niektórzy z nich zrezygnowali z pracy w portalu lub odeszli z zawodu.

Presja na dziennikarzy

Ten sposób zarządzania mediami doprowadził do tego, że wielu utalentowanych dziennikarzy zostało usuniętych z pracy lub z niej zrezygnowało ze względu na ich poglądy polityczne, opozycyjne wobec władzy. Nawet media, które nie zostały „przejęte” przez rząd, starają się nie zwracać na siebie uwagi, aby uniknąć konfliktu lub presji ekonomicznej. W sektorze mediów komercyjnych własność jest często w rękach magnatów biznesowych, którzy polegają na rządowych regulacjach i decyzjach dotyczących ich innych interesów. Wiele osób uważa więc, że Len Blavatnik, wspomniany już właściciel Kanału 13 faworyzuje Netanjahu, ponieważ decyzje rządu mogą wpłynąć na należący do Blavatnika monopol cementowy.

Niemal żadne media w Izraelu nie pozostały niewrażliwe na próby Netanjahu kształtowania programów informacyjnych zgodnie z jego upodobaniami, czy to poprzez autocenzurę, mianowanie starszych pracowników, groźby ekonomiczne czy inne środki.

Wojna trwa nadal, ale bitwy na wielu frontach zostały już przegrane. Wieloletnia praca pod nieustanną presją polityczną odciska swoje piętno, niszczy podstawowe zasady rządzące dziennikarstwem, motywację i profesjonalizm.

Netanjahu przywiązany do tradycyjnych mediów

Jasnym punktem jest ogromna waga, jaką Netanjahu przykłada do tradycyjnego dziennikarstwa. Pomimo intensywnego korzystania z mediów społecznościowych podczas kampanii wyborczych, premier rozumie, że sieci społecznościowe jedynie uzupełniają dziennikarstwo głównego nurtu, a nie je zastępują. Jeśli Netanjahu wierzy, że dziennikarstwo jest nadal niezbędne, to jest szansa, że uda się je podtrzymać przy życiu, a w dalszej perspektywie uzdrowić.

Są też autentycznie dobre, bieżące wiadomości. Po kilku tygodniach intensywnej walki oraz po kilkudniowych mediacjach między kierownictwem a dziennikarzami, przy udziale pośrednika reprezentującego właściciela kanału – Lena Blavatnika – osiągnięto porozumienie. Julja Szamalow-Berkowicz zostanie zastąpiona, a w ciągu 60 dni, zgodnie z wszelkimi procedurami, zostanie powołany nowy dyrektor wiadomości Kanału 13.

Walka pracowników, jedna z najbardziej znaczących w historii izraelskiego dziennikarstwa, została uwieńczona sukcesem.

Są powody do obaw

Jednak obawy nie opuszczają pracowników. Dyrektorka generalna odmawia opuszczenia swojego stanowiska, a wspierają ją w tym trzej przedstawiciele publiczni z zarządu. Są to te same osoby, które zostały przez nią wyznaczone, a których lojalność wobec społeczeństwa jest krytykowana.

Dodatkowo pracownicy są świadomi, że w lokalnym środowisku medialnym znajdują się potencjalni kandydaci, których nominacje mogą wydawać się rozsądne. Ale jednocześnie nie można być pewnym, czy nie będą oni przedkładać potrzeb właściciela nad profesjonalizm i ulegać naciskom politycznym. W dyskursie publicznym pojawiło się kilka nazwisk starszych dziennikarzy, którzy zostali mianowani na wyższe stanowiska kierownicze, w czasie gdy Netanjahu dążył do przejęcia kontroli nad mediami. Osoby te są znane z ulegania naciskom politycznym, a część z nich wręcz chętnie się podporządkowuje. Choć jedna bitwa dobiegła końca, wojna wciąż trwa. Nie ma wątpliwości, że dziennikarzy czeka długi i trudny okres niezłomnego oporu.

Tłum. Anna Halbersztat

;
Nurit Canetti

Starsza dziennikarka i prowadząca program w izraelskim radiu publicznym. Jest współzałożycielką Izraelskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy, którego przewodniczącą była do niedawna

Komentarze