0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Pawel Malecki / Agencja GazetaPawel Malecki / Agen...

Pretekstem do takiej decyzji ma być fakt, że liczba posłów trwających przy Gowinie w parlamencie, mocno się skurczyła. Zwolennicy secesjonisty Adama Bielana konsekwentnie powtarzają, że wicepremier ma obecnie już tylko 9 posłów.

"Porozumienie z PiS zostało wynegocjowane, gdy Jarosław Gowin miał 18 przedstawicieli w Sejmie. Dziś ma ich dziewięciu, po Sośnierzu i Maksymowiczu odejście zapowiada Michał Wypij. To jest niewspółmierne do tego, czym dysponował na początku" - mówił 29 maja Michał Cieślak w wywiadzie w Forsal.pl. To minister w Kancelarii Premiera, którego dymisji żądał Gowin po tym, jak wyrzucił go z Porozumienia.

Jak ustaliliśmy, PiS chce zabrać z resortu Gowina dwa lub trzy działy administracji rządowej. Chodzi o:

  • dział pracy,
  • dział budownictwa.

To działy, które od momentu, gdy Gowin objął nad nimi nadzór, stały się dla jego ludzi atrakcyjnym polem budowania suwerenności swojej partii: pozyskiwania samorządowców czy wierności ludzi, którym załatwił stanowiska.

"Chcemy przeciwdziałać budowaniu pozycji Gowina przed kolejnymi wyborami" - tłumaczy nam nasze źródło z Kancelarii Premiera.

"Bez możliwości zapewnienia pracy swoim ludziom, bez pieniędzy z subwencji i z Bielanem kuszącym tę garstkę, która przy nim została, nie będzie atrakcyjnym partnerem nawet dla PSL" - podsumowuje nasz rozmówca.

Przeczytaj także:

Rozczłonkować Gowina jak rycerza w Monty Pythonie

Zapasy w ramach Zjednoczonej Prawicy i misja wycięcia Jarosława Gowina coraz bardziej przypomina znaną scenę o Czarnym Rycerzu z filmu "Monty Python i Święty Graal". Z każdym kolejnym tygodniem wrogowie Gowina ze Zjednoczonej Prawicy odcinają mu kolejne członki, by usunąć go z politycznej drogi.

A to zlekceważono jego wnioski o odwołanie z rządu Cieślaka czy Jacka Żalka, również usuniętego z Porozumienia za konszachty z Bielanem.

A to odcina mu się dostęp do mediów narodowych. A to ustala się z nim, że może zgłosić kandydata na RPO, a potem stwierdza się, że to zły kandydat i wyznacza swojego.

Odebranie Gowinowi kluczowych działów w jego resorcie byłoby kolejnym ciosem. Mimo tego wszystkiego Gowin stara się robić dobrą minę do złej gry. Niczym montyphytonowski Czarny Rycerz stara się bagatelizować dotkliwe rany. Potem przyznaje, że faktycznie został ugodzony, ale zapewnia, że to tylko draśnięcie. Widać, że już nie jest kompletny, ale dalej przekonuje, że trwa.

Coś się jednak zaczyna zmieniać. Poważnie poraniony Gowin nie może już zaklinać rzeczywistości. Mówi wprost o wrogich akcjach, hakach i szantażach. Z jego słów wynika, że każdy członek Porozumienia jest pod ostrą presją. A PiS z Bielanem przymierza się do odcięcia mu kolejnych członków i pozostawienia na pastwę losu.

PiS jednak nie ma zamiaru odcinać Gowinowi głowy, czyli wyrzucać go z rządu. Niczym u Czarnego Rycerza chce zostawić kadłubek. Wtedy jego wierzganie nikomu w obozie władzy już nie zagrozi, a równocześnie stanie się mało atrakcyjny dla opozycji, która tak długo próbowała przeciągnąć go na swoją stronę.

Czy dzisiaj Gowin faktycznie jest taki słaby?

Gdyby był, nie trzeba byłoby go tak bezwzględnie atakować. Gowin szybko zadomowił się w resorcie rozwoju, pracy i technologii. Poprzednia kadencja pokazała mu, że w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego nie jest w stanie się politycznie wzmacniać.

W rozmowach ze współpracownikami przyznawał, że nie zdawał sobie sprawy, jak wielkie możliwości otworzy przed nim nowy resort. Ochotnicze Hufce Pracy jego ludzie bezpardonowo przejęli, nie bacząc ani na wieloletnie układy w instytucji, ani na ekipę z PiS, która tam trafiła po 2015 roku.

"W OHP marazm panował od lat, ale to instytucja z potencjałem. Ma oddziały w całej Polsce, etaty do obsadzenia i środki na modernizację. Pracowali tam ludzie z polecenia PiS. Ludzie wicepremiera dokonali czystki i pozatrudniali swoich, jakby była to zmiana po wyborach" - oburzali się na początku roku zbuntowani politycy Porozumienia.

Komendantem Hufców został Grzegorz Walter - polityk Porozumienia ze Szczecina - i zapowiedział wielkie zmiany. Skargi na niego trafiały m.in. do marszałek Sejmu Elżbiety Witek, która w tej sprawie miała interweniować u Kaczyńskiego. Ludzie Gowina w OHP już słyszą, że następnego dnia po odejściu wicepremiera wylecą na bruk.

"Jeśli Gowin straci kontrolę nad OHP, czystka będzie błyskawiczna" - przyznaje polityk Zjednoczonej Prawicy.

Drugim działem potencjalnie budującym pozycję polityczną Gowina jest budownictwo. Potencjalne korzyści polityczne są olbrzymie. Prezes Porozumienia podróżuje po Polsce i uczestniczy w tworzeniu kolejnych spółek przeznaczonych do budowy mieszkań.

We wtorek 8 czerwca z władzami sześciu miast i gmin ogłosił budowę 650 mieszkań. Po latach porażek kolejnych gabinetów na tym polu, mało kto wierzy, że tym razem się uda. To jednak dobry fundament dla tworzenia legendy, że na tle nieudaczników z rządu tylko Gowin ma realne sukcesy. Co więcej, każdy kolejny przedstawiciel w kolejnych lokalnych spółkach SIM odpowiedzialnych za budowę mieszkań ma realne szanse, że utrzyma stanowisko, nawet gdy Porozumienie zostanie wyrzucone z rządu.

"Do odwołania ludzi z zarządu spółek potrzebna jest jednomyślność Rady Nadzorczej składającej się m.in. z samorządowców. Wystarczy, że jedna osoba się nie zgodzi, a nasz nominat będzie bezpieczny" - mówi nam nasze źródło w ministerstwie Gowina.

Rzekome oferty i MSZ na pocieszenie

Politycy związani z Bielanem nieustannie powtarzają, że ich celem nie jest usunięcie Gowina z rządu, ale zapewnienie Zjednoczonej Prawicy stabilnej większości. W środę "Dziennik Gazeta Prawna" napisał, że Porozumienie dostało ofertę wprowadzenia swojego człowieka do TVP.

"To bzdury. Mieliśmy swojego kandydata, radnego Lecha Jaworskiego. W końcu nic z tego nie wyszło, choć to jeden z zapisów umowy koalicyjnej!" - twierdzi polityk Gowina i dodaje, że zamiast stanowiska radny dostał wilczy bilet i do TVP już go nie zapraszają.

Drugim pojednawczym gestem miało być wznowienie rozmów o przekazaniu części pieniędzy z subwencji PiS na potrzeby Porozumienia. "Żadne takie rozmowy nie są prowadzone" - oświadczył Gowin zapytany o partyjne pieniądze w Radiu Plus.

"Sam Gowin mógłby nawet zostać w rządzie, byleby nie próbował wszystkiego wywracać" - mówi nam nasze źródło z okolic Kancelarii Premiera. Według posłów Porozumienia, którzy z nami rozmawiali, bielaniści mieli nawet nawet zapewniać lojalnych wobec Gowina, że nie powinni czuć się zdrajcami.

"Przekonywali, że jeśli przejdą do nowego ugrupowania Bielana, do Partii Republikańskiej, to Gowin jako dysponent tylko pięciu, sześciu głosów w Sejmie będzie mógł dostać prestiżowy, ale nie budujący poparcia w terenie resort spraw zagranicznych" - mówi nam jeden z posłów wiernych Gowinowi.

Jednak takie rozwiązanie absolutnie nie interesuje już ambitnego wicepremiera. Zdaje sobie sprawę, że byłby to koniec jego marzeń o budowie silnej partii, a nawet sięgnięcia kiedyś po tekę premiera. Wierzy w zasadę, że co go nie zabije, to go wzmocni.

"Porozumienie jest wypychane ze Zjednoczonej Prawicy, ale będzie to oznaczać wcześniejsze wybory. Mamy alternatywne scenariusze" - mówił w Radiu Plus Gowin.

Przypomnijmy, że Porozumienie ma obecnie 13 posłów, którzy deklarują wsparcie swojego lidera Jarosława Gowina. Z tego 11 posłów jest w klubie parlamentarnym PiS. Dwoje jest poza tym klubem - to Andrzej Sośnierz, który utworzył koło poselskie Polskie Sprawy i Monika Pawłowska, była posłanka Lewicy, obecnie niezrzeszona.

Na razie mimo wielu prób kuszenia i szantażów ci posłowie do Bielana nie przechodzą. Z ich deklaracji wynika, że ataki tylko wzmacniają ich determinację i opór wobec przystąpienia do PiS.

Czarny rycerz okaże się hydrą?

Na razie na linii PiS - Porozumienie trwa impas. Gowin marzy, by PiS wyrzucił go z rządu, bo zapewni mu to rolę męczennika i da szansę na uwiarygodnienie się w elektoracie niechętnym PiS.

Prezes Jarosław Kaczyński jednak na taki ruch nie może sobie pozwolić, dopóki nie będzie pewien, że z Gowinem zostaje tylko garstka posłów. Stąd pomysł, by pozostawić Gowina jako szefa kadłubowej partii w koalicji, bez możliwości manewru, by powoli się wykrwawiał.

To scenariusz realny, bo opozycja traci do Gowina cierpliwość. Wprost zapowiada, że okienko dla niego wkrótce może się zamknąć.

Gowin nie jest jednak nowicjuszem. Nie bez powodu jest politykiem, który najdłużej spośród polityków utrzymuje się jako minister w kolejnych rządach. Nie jest wykluczone, że gdy Kaczyński utnie mu w końcu głowę, na jej miejsce wyrosną trzy nowe.

Realnym jest przecież jego sojusz z PSL, grupą samorządowców, a także ewentualnie uchodźców z Platformy. Niewykluczone też, że rozmowy, jakie z ludźmi Szymona Hołowni prowadził m.in. Michał Wypij, będą zalążkiem przyszłej współpracy. Jeśli doprowadzi to do sojuszu PSL-Polska 2050-Porozumienie, to po stronie konserwatywnej wyrósłby PiS-owi poważny konkurent.

Udostępnij:

Radosław Gruca

Pisał m.in. dla "Gazety Wyborczej", "Dziennika" i "Faktu"; współpracuje z kanałem Reset Obywatelski. Autor książki "Hipokryzja. Pedofilia wśród księży i układ, który ją kryje". Od sierpnia 2020 w OKO.press.

Komentarze