Znany fotograf Adam Ławnik (na zdjęciu) skrytykował działania Lasów Państwowych w Puszczy Karpackiej. Te chcą sprostowania, bo rzekomo jego refleksje "godzą w reputację instytucji państwowej". I sugerują, że dopuścił się zniesławienia. Ale Ławnik nie jest dziennikarzem, a jego strona internetowa to nie gazeta. "Mam prawo do swojej opinii" - mówi OKO.press
"Niestety, zamiast ochrony, z roku na rok prowadzona tutaj gospodarka leśna zmierza do dewastacji tego unikatowego terenu. Coraz bardziej zachłanna korporacja Lasy Państwowe wyrzyna drzewa starsze niż ona sama i na siłę stara się przekształcić ten teren w kolejny, marny gospodarczy las, w kolejną uprawę desek. Drwale wycinają drzewa przez cały rok, także wiosną, gdy pełne są ptasich gniazd, gdyż [...] gospodarka leśna jest ważniejsza niż przyroda i zdrowy rozsądek" - napisał o sytuacji w Puszczy Karpackiej znany fotograf przyrody Adam Ławnik.
Emocjonalny, osobisty tekst "Kiedy powstanie Turnicki Park Narodowy?" został zamieszczony na stronie internetowej artysty i udostępniony na jego profilu na Facebooku, który śledzi 18 tys. osób. Jest głosem w dyskusji o przyszłości Puszczy Karpackiej.
Wycinka tej puszczy jest jednym z najgorętszych tematów w polskiej ochronie przyrody. Drogę do społecznej świadomości utorował mu konflikt w Puszczy Białowieskiej. Zwrócił uwagę na to, że w Polsce są wciąż obszary o ogromnych walorach przyrodniczych, które nie są dostatecznie chronione. A prowadzona w nich gospodarka leśna może przekształcić je w sposób, w wyniku którego te walory zatracą.
Ale Lasy Państwowe (LP) - konkretnie Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Krośnie - postanowiły "podyskutować" z artystą inaczej. Powołując się na prawo prasowe, oficjalnym pismem sygnowanym przez upoważnionego radcę prawnego wezwały Ławnika do sprostowania jego tekstu.
Uznały, że zawarte w nim twierdzenia "są nieścisłe, a w niektórych miejscach wręcz nieprawdziwe". I w ten sposób "godzą w reputację instytucji państwowej jaką jest Państwowe Gospodarstwo Leśne Lasy Państwowe". Zasugerowały również, że - być może - celem Ławnika jest "negatywne nastawienie opinii publicznej do Lasów Państwowych".
"Nie zamierzam zamieszczać żadnego sprostowania pod moim tekstem. Żądanie Lasów Państwowych uważam za bezpodstawne. Mam prawo wyrażać swoją prywatną opinię na temat Lasów Państwowych" - mówi OKO.press Ławnik.
LP nie napisały, czy podejmą dalsze kroki prawne, jeśli Ławnik nie spełni ich oczekiwań. Ale kilkakrotnie wspomniały, że tekst fotografa świadomie godzi w wizerunek Lasów i leśników. Czyli - zniesławia.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że jest to próba wywarcia presji na osobę, która w polskim środowisku obrońców przyrody cieszy się szacunkiem, i z której opinią na temat LP wiele osób się liczy.
LP domagają się sprostowania trzech tez zawartych w tekście Ławnika. OKO.press omawia dwie z nich.
Adam Ławnik jest jednym z najbardziej znanych polskich fotografów przyrody. Jego zdjęcia publikował m.in. magazyn "National Geographic". W latach 2013-2016 był wiceprezesem i sekretarzem Zarządu Głównego Związku Polskich Fotografów Przyrody. Wielokrotnie nagradzany, sam bywa jurorem w ogólnopolskich i międzynarodowych konkursach fotograficznych.
Ławnik wspiera społeczne działania na rzecz ochrony środowiska, również walkę o powołanie Turnickiego Parku Narodowego na obszarze Puszczy Karpackiej.
"Wiele lat temu zainteresowałem się terenami, które obejmuje społecznie projektowany Turnicki Park Narodowy. Postanowiłem zrobić galerię fotografii, która byłaby uzupełnieniem galerii z istniejących parków" - opowiada w rozmowie z OKO.press. Mówi, że widział, jak w wyniku gospodarki leśnej znikają tam stare drzewa i fragmenty lasu o charakterze naturalnym. "Przy okazji przygotowywania aktualizacji galerii o Turnickim Parku Narodowym coś we mnie pękło i napisałem ten tekst. Postanowiłem w ten sposób podsumować swoje przemyślenia po 5 latach fotografowania na tym terenie" - dodaje.
[tab tekst="Przeczytaj tekst "Kiedy powstanie Turnicki Park Narodowy?" Adama Ławnika"]
Od ponad 15 lat regularnie podróżuję z aparatem po wszystkich polskich parkach narodowych i dostrzegam wielką niesprawiedliwość w ochronie przyrody w Polsce.
W wielu naszych parkach od lat trwają starania o przywrócenie naturalnych fragmentów lasów z gatunkami, które kiedyś porastały te tereny, a potem zostały zmienione w wyniku sztucznych nasadzeń, w ramach bezmyślnej gospodarki leśnej. Działania te wymagają dużego nakładu pracy, są kosztowne i niestety, coraz częściej budzą kontrowersje, gdy wycina się stare drzewa z powodu niezgodności z siedliskiem, a dodatkowo wprowadza odstrzał dzikich zwierząt, które rzekomo zjadają nowe sadzonki...
Z drugiej strony mamy Karpaty, gdzie zachowały się lasy o charakterze naturalnym, których skład gatunkowy jest po prostu bliski ideałowi. Nie ma tutaj potrzeby sztucznych nasadzeń, gdyż las odnawia się sam, a pogłowie zwierzyny regulują ich naturalni myśliwi - wilki i rysie.
Puszcza Karpacka to największy i wciąż najbardziej dziki obszar przyrody nie tylko w Polsce, ale także w Europie, zaś jedną z perełek tego obszaru są tereny Pogórza Przemyskiego, gdzie od dziesiątek lat bezskutecznie planowane jest utworzenie Turnickiego Parku Narodowego.
To taka nasza druga Puszcza Białowieska, lecz z zupełnie innym składem gatunkowym drzew i pięknym krajobrazem.
Powinniśmy być dumni, że cały czas mamy takie miejsca. Niestety, zamiast ochrony, z roku na rok prowadzona tutaj gospodarka leśna zmierza do dewastacji tego unikatowego terenu.
Coraz bardziej zachłanna korporacja Lasy Państwowe wyrzyna drzewa starsze niż ona sama i na siłę stara się przekształcić ten teren w kolejny, marny gospodarczy las, w kolejną uprawę desek.
Drwale wycinają drzewa przez cały rok, także wiosną, gdy pełne są ptasich gniazd, gdyż zmieniono prawo i gospodarka leśna jest ważniejsza niż przyroda i zdrowy rozsądek.
To się dzieje właśnie teraz, gdy czytasz ten tekst...
Przykre jest, że nie każdy zdaje sobie w ogóle sprawę, jak wygląda naturalny las, gdyż większość z nas po prostu nigdy go nie widziała i niestety, z każdym rokiem mamy coraz mniejszą na to szansę... To, co rośnie wokół dużych miast, jest jedynie namiastką prawdziwego lasu lub w większości jedynie kolejną plantacją z ograniczoną ilością jedynie słusznych pod względem gospodarczym gatunków, gdzie ptaki mają wyznaczone swoje miejsce w budkach przybijanych gwoździami do drzew.
Las o charakterze naturalnym jest niesamowity! Drzewa różnych gatunków rosną nierównomiernie, czasami w zupełnym chaosie, a wśród małych drzew co kilka, kilkanaście metrów można trafić na olbrzymy. Stare drzewa są częściowo spróchniałe lub połamane, dzięki czemu w ich konarach miejsca na gniazda lub dziuple znajdują rzadkie ptaki. Przez wieki las dostosował się do miejsca, ukształtowania terenu czy do trudnych warunków klimatycznych, więc drzewa rosną krzywo, przechylają się pod wpływem wichur i wszelkich przeciwności losu. Czasami przybierają karłowate kształty, a ich korzenie potrafią wypełznąć w las niczym macki ośmiornicy i w tym właśnie jest ich cały urok.
Plątaniny korzeni i jamy pod drzewami to jedyne miejsce na gawry niedźwiedzi, zaś powalone sterty drzew to idealna kryjówka dla rzadkiego rysia. Ilość martwego drewna jest fascynująca. Wiosną martwe drzewa obsypane są dzikimi kwiatami, jesienią upstrzone są koloniami kolorowych grzybów, a przez cały rok porasta je gęsty, zielony mech. W ich zakamarkach tętni życie niezliczonych roślin i zwierząt. Martwe drzewo jest niczym rafa koralowa na oceanie. To oaza bioróżnorodności w naszym polskim krajobrazie.
Niestety, opisane fragmenty lasu znajdują się już tylko w nielicznych, najczęściej bardzo trudno dostępnych miejscach, na zboczach gór czy w głębokich leśnych wąwozach...
Kiedy mam przed oczami takie dzikie fragmenty lasu, a potem wchodzę na odcinek, który właśnie dosięgła tzw. racjonalna gospodarka leśna, to za każdym razem ogarnia mnie rozpacz, przerażenie i niepojęte obrzydzenie, gdy widzę, co można zrobić w szybkim czasie z tak niesamowitymi i pięknymi miejscami.
Usuwane są prawie wszystkie przewrócone i martwe drzewa pełne rzadkich gatunków roślin czy kryjówek dla dzikich zwierząt. Swoje prawa tracą drzewa, które przez lata wyrosły choć odrobinę krzywo, rosną zbyt blisko siebie lub po prostu są w odpowiednim wieku, aby pociąć je na kawałki...
Las naturalny, bioróżnorodny i piękny nie mieści się w tępych głowach niektórych leśników, którym wpojone dogmaty z uczelni leśnych przesłoniły rozum i jedyną opcją lasu jest las z podręcznika, który ma być niczym wypielona uprawa marchewki w przydomowym ogródku lub zagon cebuli i buraków na polu.
Las po „gospodarskich pracach” nie znika, lecz z oazy dzikości staje się czysty i sterylny, niczym sala operacyjna w szpitalu. Pozostaje jedynie zieloną plamą na mapach.
Zostają tylko drzewa w podobnym wieku, które teraz rosną prosto i mają odpowiednią, określoną podręcznikowo wielkość przestrzeni i czekają na swoje przeznaczenie, którym wcześniej czy później będzie tartak.
Nie ma już miejsca dla dzikich zwierząt, które straciły swoje wszystkie naturalne kryjówki, a las dodatkowo zostaje pocięty siecią leśnych dróg, aby można było szybko dojechać i na bieżąco wycinać drzewa. Ponadto co kilkaset metrów stawiane są myśliwskie ambony do mordowania dzikich zwierząt dla rozrywki, dla pieniędzy.
Ta poprawność w regulowaniu przyrody jest zupełnie bezduszna, zaś gospodarka leśna jest niczym ideologia nazistowska, która szuka poprawności gatunkowej wśród drzew i zwierząt lub niczym komunistyczne plany gospodarcze, które nie mają racjonalnego uzasadnienia, a służą jedynie propagandzie czy wyrobieniu normy.
Gdy rozmawiam czasami z niektórymi leśnikami, to jestem przerażony ich podejściem do przyrody, a właściwie ich niezwykłą pogardą do wszystkiego, co dzikie... W ich wypowiedziach dominuje wielkie pragnienie pełnej kontroli, dominacji nad danym terenem.
- Jak się nie wytnie na czas starych drzew, to zgniją; duże drzewa zasłaniają światło młodym drzewom; jak się nie wystrzela części zwierząt, to zjedzą las.
- A co robicie z tymi pisklakami, które wypadają z gniazd, ze ściętych drzew? Dobijacie je łopatami? - chciałem zapytać, zapomniałem...
Potem czytam raporty finansowe z nadleśnictw karpackich i okazuje się, że wszystkie są nierentowne lub co najwyżej wychodzą na zero. Co roku pompowane są miliony złotych w niedochodowe nadleśnictwa z Funduszu Leśnego korporacji Lasy Państwowe, czyli z pieniędzy publicznych - z naszych pieniędzy. Korporacja Lasy już chyba tylko z nazwy jest państwowa, gdyż nie ma nad nią żadnej kontroli społecznej, a wszystkie uwagi zgłaszane przez stronę społeczną i naukową są w bezczelny sposób, z uśmiechem na twarzy, wywalane do kosza.
Wąska grupa osób z nadleśnictw z gigantycznymi pensjami zupełnie odrealnionymi od poziomu karpackich wiosek jest panami życia i śmierci na tym terenie, która w imię własnych korzyści dewastuje to unikalne miejsce w Polsce.
Przyroda zaś na tych terenach nie potrzebuje żadnych prac ze strony człowieka, nie potrzebuje płacenia pieniędzy - jedyne czego potrzebuje Puszcza Karpacka to zostawienie jej w świętym spokoju.
(Tekst został pierwotnie opublikowany na stronie internetowej fotografa.)
Tekst Ławnika to - najkrócej rzecz ujmując - emocjonalna opowieść o tym, jak gospodarka leśna LP niszczy Puszczę Karpacką, o której pisze, że jest "naszą drugą Puszczą Białowieską". Las w ten sposób nie ginie, ale "z oazy dzikości staje się czysty i sterylny, niczym sala operacyjna w szpitalu".
"Ta poprawność w regulowaniu przyrody jest zupełnie bezduszna, zaś gospodarka leśna jest niczym ideologia nazistowska, która szuka poprawności gatunkowej wśród drzew i zwierząt lub niczym komunistyczne plany gospodarcze, które nie mają racjonalnego uzasadnienia, a służą jedynie propagandzie czy wyrobieniu normy" - pisze fotograf.
O ten fragmentu pretensje mają LP, gdyż "skutkuje wywołaniem bardzo negatywnych skojarzeń", bo "jest rzeczą oczywistą, że ideologia nazistowska była ideologią zbrodniczą i doprowadziła do krzywd milionów ludzi wielu wyznań i narodowości".
Lasy oczekują, że Ławnik zamieści sprostowania o treści: "Nie jest prawdą, że gospodarka leśna jest niczym ideologia nazistowska, która szuka poprawności gatunkowej wśród drzew i zwierząt lub niczym komunistyczne plany gospodarcze, które nie mają racjonalnego uzasadnienia, a służą jedynie propagandzie lub wyrobieniu normy".
A do tego wskazują, że porównanie gospodarki leśnej do ideologii nazistowskiej może stanowić pomówienie w świetle art. 212 Kodeksu Karnego (KK).
"Oczywiście nie chodziło mi o to, że gospodarka leśna jest tym samym, co ideologia nazistowska. To po prostu - jestem tego świadomy - mocna metafora" - mówi nam Ławnik. I wyjaśnia sens tej przenośni:
"Naziści chcieli, by prawo do życia miała jedna właściwa rasa ludzi o określonym wzorcu. I gospodarka leśna jest w pewien sposób do niej podobna: drzewa, które odbiegają od leśniczego ideału muszą zostać usunięte, a cała reszta ma być taka sama".
Mówi, że to porównanie nasunęło mu się, gdy spacerował w części Puszczy Karpackiej nieopodal Arłamowa. "Zobaczyłem, że np. krzywe drzewa, czyli o niepożądanych ekonomicznie cechach, są po prostu usuwane, bo nie wpisują się w założony model. A, przykładowo, nie jest brana pod uwagę ich rola jako kryjówek dla zwierząt" - dodaje.
Radczyni prawna dr Beáta Filipcová uważa za nieracjonalne doszukiwanie się w cytowanej wypowiedzi "zarzucania Lasom Państwowym określonego postępowania lub pewnych właściwości, które by poniżały tę instytucję".
"Z przywołanego fragmentu nie wynika bowiem, by Autor przypisywał Lasom Państwowym kierowanie się ideologią nazistowską a jedynie porównuje gospodarkę leśną – biorąc pod uwagę wyłącznie kryterium jednorodności (poprawności gatunkowej) – do takiej ideologii" - mówi OKO.press prawniczka.
Z tego porównania nie da się wywieść przypisywania przez Ławnika jakichkolwiek właściwości Lasom Państwowym. "Co więcej, w doktrynie przyjmuje się co do zasady, że pomówienie w rozumieniu art. 212 KK. musi mieć charakter wypowiedzi o faktach, a przytoczona wypowiedź Autora jest ściśle ocenna. Z tego też powodu próba powoływania się na ten przepis nie jest zasadna" - dodaje dr Filipcová.
A co z zestawienie gospodarki leśnej z komunizmem przez Ławnika? "Miałem na myśli przede wszystkim to, że Lasy Państwowe deklarują, iż osiągają zysk, a jednocześnie finansują nadleśnictwa, które są nierentowne. Ale również o to, że LP swobodnie korzystają z pieniędzy z wycinki dobra wspólnego, jakim są lasy.
Przy okazji z tych środków finansują gigantyczną machinę propagandową, np. filmy fałszywie przedstawiające konflikt w Puszczy Białowieskiej. To wszystko przypomina mi słusznie minione czasy" - mówi fotograf.
Lasy Państwowe obruszyły się również na zamieszczone w tekście Ławnika słowa o "wyrzynaniu drzew przez zachłanną korporację". W piśmie swojego pełnomocnika tłumaczyły, że wszelkie wycinki w Puszczy Karpackiej odbywają się zgodnie z prawem i są regulowane przez Plan Urządzenia Lasu.
Uzasadniając konieczność wycinania drzew, Lasy powołały się na słowa Ignacego Krasickiego: "Jest to stary błąd, na tem utrzymanie lasu zasadzać, żeby żadnego drzewa nie tykać. Każda rzecz w przyrodzeniu ma swój kres, do którego przyszedłszy, trwa czas niejaki w doskonałym stanie, ten przebywszy, psuć się musi. Drzewo przestarzałe staje się niezdatnem i próżno miejsce zalega: trzeba go więc w czasie doskonałej jego pory wycinać, ale w tem wycinaniu tak poczynać roztropnie, żeby aktualna korzyść dalej nie przeszkadzała".
To zastanawiające, że Lasy Państwowe powołały się na autorytet XVIII-wieczny. Tym bardziej, że był on duchownym, poetą i publicystą, a nie ekspertem od leśnictwa, które w tamtym czasie dopiero raczkowało jako nauka.
Podpierając się autorytetem Krasickiego, Lasy Państwowe domagają się od Ławnika kolejnego sprostowania: "Nie jest prawdą, że prowadzona na terenie RDLP w Krośnie gospodarka leśna zmierza do dewastacji unikatowego terenu, który powszechnie jest określany mianem tak zwanej Puszczy Karpackiej. Nie jest także prawdą, że Lasy Państwowe na siłę starają się przekształcić ten teren w kolejny, marny gospodarczy las, w kolejną uprawę desek. Nie jest prawdą, że drwale wycinają drzewa pełne ptasich gniazd".
"Pisząc o tym, że LP gospodarką leśną niszczą Puszczę Karpacką nie chodziło mi o to, że robią to celowo. Po prostu krytykuję sposób, w jaki leśnicy patrzą na ten las" - tłumaczy Ławnik. "To, że chcą go widzieć nie naturalnym, ale zagospodarowanym. Że LP myślą o tym co dzikie jako o nieużytku, który powinien zastąpić uporządkowany las podobny - mówiąc obrazowo - do uprawy marchewek.
Punkt widzenia leśników jest więc zupełnie inny niż miłośników przyrody" - dodaje fotograf.
Radczyni prawna dr Beáta Filipcová nie ma wątpliwości:
"Domaganie się zamieszczenia sprostowania jest bezzasadne".
Prawniczka w rozmowie z OKO.press podkreśla, że strona internetowa Ławnika służy prezentacji jego twórczości artystycznej oraz oferuje zdjęcia na sprzedaż i usługi fotograficzne. "To nie jest serwis informacyjny. Rzeczona wypowiedź artysty pojawiła się tam niejako przy okazji, a jej celem nie było informowanie szerokiej rzeszy społeczeństwa o tym, co się dzieje w Puszczy Karpackiej, ale wyrażenie po prostu własnego zdania na ten temat.
Dlatego jego tekst w ogóle nie ma charakteru materiału prasowego" - dodaje.
Jeszcze w kwietniu rzeczniczka prasowa LP Anny Malinowskiej w wywiadzie dla "Głosu Lasu", pisma kierowanego do pracowników Lasów, mówiła, że Lasy nie wytaczają procesów mediom, bo nie mają pewności co do wyroku sądu.
"Dlaczego LP nie wytaczają procesów mediom, które piszą o nas stronnicze teksty czy przekazują nieprawdziwe informacje?" - zapytał redaktor.
"Co do procesów, polegamy na opinii radców prawnych analizujących konkretne przypadki i oceniających sytuację procesową. Muszą oni rozważyć wiele czynników: realne szanse na uzyskanie korzystnego, prawomocnego wyroku, czas, w jakim to potencjalnie nastąpi, znaczenie, jakie to wtedy będzie miało, i różne inne konsekwencje, koszty postępowania" - odpowiedziała Malinowska.
Rzeczniczka dodała, że "sprawy z zakresu wolności wypowiedzi, a zwłaszcza prawa prasowego, nie są proste", a nawet dużo trudniejsze niż "sprawy przeciwko aktywistom blokującym w pełni legalne działania leśników w Puszczy Białowieskiej". "Jakie były rezultaty wielu z tych ostatnich, wszyscy wiemy" - zakończyła odpowiedź.
Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.
Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.
Komentarze