0:000:00

0:00

"Widziałem ten transport przepływający tuż obok zatopionej łachy, na której znajdowała się kolonia rybitwy białoczelnej. Czułem smutek i frustrację" - mówi OKO.press Przemysław Doboszewski z Towarzystwa Przyrodniczego ALAUDA.

Zrzut wody zrobiono po to, by spławić barkę transportującą fragment statku zbudowany w Stoczni Rzecznej w Płocku "Centromost" i dwa pchacze. Ale żeby statki mogły przepłynąć trzeba było podnieść poziom wody poniżej zapory we Włocławku o około 90 cm. Tyle że stało się to w środku okresu lęgowego, również gatunków objętych ścisłą ochroną, m.in. sieweczki rzecznej, sieweczki obrożnej, rybitwy białoczelnej i rybitwy rzecznej. A także na obszarze Natura 2000 Dolina Dolnej Wisły.

"Jeśli poziom wody się podniesie, to dojdzie do zagłady całego tegorocznego lęgu ptaków gniazdujących na łachach dolnej Wisły na odcinku co najmniej stu pięćdziesięciu km poniżej zapory" - mówił nam Doboszewski.

Kiedy OKO.press pisało o tym wczoraj (25 maja), był jeszcze cień szansy, że Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska (RDOŚ) w Bydgoszczy zatrzyma zrzut wody. Apelowały o to - poza ALAUDĄ - również WWF Polska, Fundacja Greenmind i cała Koalicja Ratujmy Rzeki.

RDOŚ poinformował bowiem, że: "W odpowiedzi na zgłoszenie dotyczące planowanego na dzień 26 maja 2018 roku zwiększenia przepływu wody przez stopień wodny we Włocławku uprzejmie informuję, że Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska w Bydgoszczy podjął kroki mające na celu wyjaśnienie przedmiotowej sprawy oraz wstrzymanie planowanego w ww. terminie zrzutu wody".

Była też alternatywa. Gdyby spławić statki ok. półtora miesiąca później, to ptaki by nie zginęły, a gniazda nie zostały zniszczone. OKO.press skontaktowało się wczoraj z płocką stocznią"Centromost", by zapytać, czy taka ewentualność wchodziłaby w grę. Dowiedzieliśmy się jednak, że takich sprawach wypowiadać się mogą tylko prezes albo dyrektor handlowy. A żadnego z nich nie było. Poproszono nas o kontakt w poniedziałek 28 maja. Czyli dwa dni po zaplanowanym zrzucie wody.

Przeczytaj także:

"Wszystkie gniazda zostały zalane i zmyte przez wodę"

Towarzystwo Przyrodnicze ALAUDA było dziś (26 maja) w stanie oszacować tylko punktowo straty przyrodnicze. Mają dane z kilku lokalizacji poniżej stopnia wodnego Włocławek, m.in. z Bobrowników, gdzie na łasze wiślanej była największa kolonia rybitwy białoczelnej. Było tam ok. 25 gniazd tego gatunku, a także ok. ośmiu gniazd rybitwy rzecznej i cztery sieweczki rzecznej.

"Wszystkie zostały zalane i zmyte przez wodę" - relacjonuje OKO.press Doboszewski.

I dodaje "Jesteśmy załamani i wkurzeni tym, że instytucje państwowe nie szanują prawa, co jest w tym wszystkim chyba najbardziej frustrujące.

To jest kompletna hipokryzja, bowiem obszar Natura 2000 Dolina Dolnej Wisły ustanowiono właśnie po to, by chronić gatunki, których gniazda zniszczył zrzut wody".

Jak informowała Fundacja WWF Polska, wszelkie czynności oddziałujące negatywnie na gatunki chronione powinny uzyskać zezwolenia na odstępstwa od zakazów wymienionych w ustawie o ochronie przyrody (art. 52). Art. 33 tej samej ustawy zabrania również prowadzenia działań mogących negatywnie oddziaływać na cele ochrony obszaru Natura 2000.

Fundacja zwróciła się do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska (RDOŚ) w Bydgoszczy z pytaniem, czy wydała zezwolenie na ww. odstępstwa w przypadku planowanego zrzutu wody. I czy zostały oszacowanie szkody przyrodnicze, jakie powstaną w wyniku tego działania. Nie dostała odpowiedzi.

Już wczoraj Fundacja Greenmind złożyła w tej sprawie zawiadomienie do Komendy Miejskiej Policji we Włocławku o możliwości popełnienia przestępstwa z art. 181 Kodeksu karnego (KK), który mówi o powodowaniu zniszczeń w przyrodzie. Dzisiaj zawiadomienie do prokuratury złożyło Ogólnopolskie Towarzystwo Ochrony Ptaków.

;

Udostępnij:

Robert Jurszo

Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.

Komentarze