„Z żalu” zmarła młoda Syryjka – żona Mahmouda, którego tragiczną śmierć w zamkniętym obozie dla cudzoziemców w Przemyślu opisaliśmy niedawno. Prokuratura przyśpieszyła postępowanie po upublicznieniu sprawy. Prowadzi dochodzenie m.in. w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci – wg świadków funkcjonariusze mieli długo nie udzielić pomocy medycznej choremu
Dwa tygodnie temu opisaliśmy sytuację, jaka wydarzyła się w zamkniętym ośrodku dla cudzoziemców w Przemyślu. 28-letni Syryjczyk 17 marca, po siedmiu dniach pobytu w ośrodku zmarł. Świadkowie – migranci i aktywiści pozyskujący z ośrodka informacje – mówili OKO.press, że funkcjonariusze Straży Granicznej długo ignorowali prośby cierpiącego o pomoc medyczną. Jego kolegom, którzy błagali o wezwanie lekarza, pracownicy SOC mieli nawet grozić pobiciem. Nad ranem pogranicznicy mieli „skopać” chorego. Dopiero potem wezwali karetkę. Za późno – chory zmarł. Lekarz w karcie napisał, że należy zawiadomić policję.
Strażnicy SG utrzymywali w tajemnicy zgon Syryjczyka przed jego kompanami, mimo wielu ich zapytań. Dopiero gdy sprawa wyszła poza obóz – po śledztwie jednej z aktywistek Marii Książak, psycholożki, która pomaga uchodźcom – okazało się, że Mahmoud nie żyje.
Według kilku rozmówców OKO.press wiele wskazywało na to, że sprawa była „zamiatana pod dywan”. Policja w ogóle nie udzieliła nam odpowiedzi na pytania, a SG tylko na niektóre. Z kolei prokuratura niewiele zrobiła w tej sprawie przez prawie miesiąc.
Tragedia się pogłębia. Żona Mahmouda, żyjąca w Syrii, w Aleppo – mieście, które najbardziej wycierpiało w trwającej od lat wojnie – w ciągu ok. 10 dni od informacji o śmierci męża zmarła. Informację potwierdzamy w kilku źródłach. „Ona umarła z powodu tego, co stało się jej mężowi Mahmoudowi. Z żalu” – pisze nam jeden z kolegów Syryjczyka, nadal w obozie w Przemyślu.
„W ostatnim SMSie napisała mi, że sama chce pogrzebać Mahmouda. Potem urwał się kontakt. Dostałam informację, że źle się poczuła, a w piątek, że nie żyje” – opisuje Książak, która była w kontakcie z rodziną w Syrii. Gdy żona dowiedziała się od niej o śmierci Mahmouda, bardzo rozpaczała.
„To było straszne! Miała takie fazy, że mówiła: »przyślij mi zdjęcie, bo może to nie on«. A to był on. Rodzina jest teraz pogrążona w piekielnej żałobie” – mówi Książak.
Młodzi rodzice osierocili półroczną córeczkę.
Nie udało nam się dowiedzieć, jaka panuje obecnie atmosfera w obozie, mimo prób kontaktu z piątką migrantów nadal tam osadzonych. „Boją się rozmawiać” uważa Joanna Kapusta, aktywistka, która pomaga osobom w ośrodku, wysyłając im paczki z żywnością i produktami pierwszej potrzeby.
Koledzy Mahmouda z Syrii, którzy razem z nim przybyli do Polski szlakiem przez Grecję i Bałkany dostali właśnie decyzje wykorzystujące tzw. dublińskie rozporządzenie – Polska ma ich odesłać do Grecji, gdzie weszli na teren EU.
Dwa tygodnie temu atmosfera była w obozie bardzo zła – migranci bali się o własne życie po tym, co przydarzyło się Mahmoudowi. Część chciała zeznawać i rozmawiała z OKO.press i aktywistami.
Po nagłośnieniu sprawy w mediach sytuacja w Prokuraturze Rejonowej w Przemyślu zmieniła się diametralnie. W połowie kwietnia – czyli prawie miesiąc po śmierci Mahmouda, prokuratura nie przesłuchała jeszcze głównych świadków, nie miała wyników sekcji zwłok, ignorowała lub wymijająco odpowiadała na pytania o efekty przeglądu zapisów z monitoringu, oraz o to, czy na ciele denata stwierdzono ślady pobicia.
Teraz, prawie dwa tygodnie później, sprawa nabrała rozpędu. Według prokurator rejonowej Anny Szczerba, z sekcji zwłok i opinii biegłego wynika, iż przyczyną śmierci było ostre zapalenie mięśnia sercowego skutkujące niewydolnością serca i zatrzymaniem krążenia. „W kwestii oględzin zewnętrznych biegły nie stwierdził karygodnego działania osób trzecich – czyli zupełnie nie znaleziono na ciele śladów pobicia bądź kopania”, tłumaczy Anna Szczerba. Już przesłuchano ośmiu świadków – migrantów z SOC. To obywatele Syrii, Egiptu i Maroka.
Czemu? „Na chwilę obecną postępowanie prowadzimy w kierunku nie tylko nieumyślnego spowodowania śmierci, ale również należytego udzielenia pomocy medycznej i prawidłowego wywiązywania się ze swoich obowiązków przez funkcjonariuszy SG w ośrodku dla cudzoziemców” podkreśla Szczerba.
Dodaje, że dla dobra postępowania, na tym etapie prokuratura nie będzie ujawniać zebranego materiału dowodowego – czyli np. nagrań monitoringu, czy zeznań świadków. Zapisy z monitoringu zostały przejrzane, zbierana jest dokumentacja medyczna. „Nigdzie w materiałach nie mamy wpisane, by migrant istniał jako NN. Denat wszędzie w postępowaniu jest wpisany z imienia i nazwiska” podkreśla pani prokurator. W OKO.press opisaliśmy, że Maria Książak uzyskała z dyspozytorni informacje, iż feralnego dnia – 17 marca – osoba, która zmarła w SOC Przemyśl, została opisana przez lekarza karetki jako NN. Dokumentacji aktywistka jednak nie zobaczyła.
Prokuratura od nas dowiedziała się, że żona Mahmouda też nie żyje. „Nie ma to znaczenia dla dalszej procedury wydania ciała rodzinie. Ambasada (Syryjskiej Republiki Arabskiej – red.) wydała oświadczenie, że rodzina będzie zwłoki odbierać. Proszą o wstrzymanie procedury związanej z ewentualnym pochówkiem” - dodaje Szczerba.
14 kwietnia, tuż po tym, gdy Książak ustaliła, iż Mahmoud nie żyje, SOC w Przemyślu miał wizytację przedstawicieli Rzecznika Praw Obywatelskich. W zespole wizytującym byli m.in. zastępca RPO Valeri Vachev i przedstawicielka Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur (KMPT) w BRPO Justyna Zarecka. Powodem tej wizyty była śmierć Syryjczyka.
"Rozmawialiśmy z cudzoziemcami, kierownictwem SOC i analizujemy przekazane nam materiały, w tym zapis z monitoringu. W krótkim czasie zapadnie decyzja o dalszych działaniach w tej sprawie” – mówi Maciej Grześkowiak, główny koordynator ds. współpracy strategicznej w Biurze RPO.
Z informacji, jakie zbieramy od aktywistów wspierających migrantów w zamkniętych obozach dla uchodźców, wynika, iż SOC w Przemyślu, od czasu zamknięcia Wędrzyna, cieszy się bardzo złą sławą. „SOC w Przemyślu faktycznie nie ma dobrej opinii wśród wielu osób, które zwracają się do RPO z prośbami o interwencje" – przyznaje Grześkowiak.
„Oczywiście, że SOC w Przemyślu ma bardzo kiepską opinię” – mówi Książak. Oprócz tego, że jest asystentką społeczną posła Tomasza Aniśko w zespole interwencyjnym ds. ochrony praw człowieka, jest też ekspertką ds. tortur i przemocy, przez lata współpracowała z RPO i KMPT, wizytowała obozy dla migrantów.
Według niej jedną z przyczyn tak kiepskiej opinii SOC w Przemyślu jest fakt, że na terenie tego zamkniętego ośrodka dla cudzoziemców jest areszt, a ten jest wykorzystywany do karania ludzi. „Trzymają tam osoby po samobójstwach, po protestach, głodówkach” – opisuje psycholożka.
O tym, jak kiepska jest opinia o tej placówce świadczy też fakt, że poprzednia wizytacja RPO w ośrodku miała miejsce ledwo w grudniu 2022 roku. Przeprowadzała ją m.in. dr Hanna Machińska – ówczesna zastępczyni RPO – oraz przedstawiciele KMPT. W notatce po wizytacji RPO krytykowało:
„Wizytujący otrzymali także sygnały dotyczące m.in. problemów z dostępnością lekarza i psychologa”, czytamy w notatce.
W kwietniu 2023 migranci w przemyskim obozie nadal skarżyli się najbardziej na ograniczony dostęp do specjalistycznej opieki medycznej. I kiepskiej jakości opiekę podstawową.
„Na wszystko dostawaliśmy Apap. Na każdą dolegliwość”, mówi nam migrant, który pół roku siedział w Przemyślu.
To, że środki przeciwbólowe to recepta na większość schorzeń, powtarzało kilku migrantów, oraz aktywistek.
Opisywaliśmy historię chłopaka z Iraku, który miał jaskrę, siedział w SOC-ach prawie dwa lata i ani razu nie trafił do okulisty. W Przemyślu sytuacja była tak nabrzmiała, że interweniowała posłanka Joanna Mucha. Bezskutecznie. Dopiero gdy interwencję w tej sprawie podjął RPO, komendant poinformował, iż udzielono migrantowi konsultacji okulistycznej.
Do rzecznika Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej – zarządza SOC w Przemyślu – wysłaliśmy następujące pytania:
Do momentu zamknięcia tego tekstu, mimo kilkukrotnych próśb o ich nadesłanie, nie otrzymaliśmy odpowiedzi na żadne z pytań. „Jestem w trakcie zbierania materiałów. Odpowiedź zostanie przesłana po opracowaniu” – napisał w SMSie ppor Piotr Zakielarz, rzecznik prasowy BOSG.
AKTUALIZACJA
W piątek 28 kwietnia, SG wysłało nam maila w którym nie odpowiadają na ww. pytania (za wyjątkiem jednego). Za to piszą m.in., że
Ślązak, z pierwszego wykształcenia górnik, potem geograf, fotoreporter, szkoleniowiec, a przede wszystkim dziennikarz, od początku piszący o podróżach i rozwoju, a od kilkunastu lat głównie o służbie zdrowia i mediach. Zaczynał w Gazecie Wyborczej w Katowicach, potem autor w kilkudziesięciu tytułach, od lat stały współpracownik PRESS, SENS, Służba Zdrowia. W tym zawodzie ceni niezależność.
Ślązak, z pierwszego wykształcenia górnik, potem geograf, fotoreporter, szkoleniowiec, a przede wszystkim dziennikarz, od początku piszący o podróżach i rozwoju, a od kilkunastu lat głównie o służbie zdrowia i mediach. Zaczynał w Gazecie Wyborczej w Katowicach, potem autor w kilkudziesięciu tytułach, od lat stały współpracownik PRESS, SENS, Służba Zdrowia. W tym zawodzie ceni niezależność.
Komentarze