Adam Niedzielskiudzielił obszernego wywiadu portalowi „Co w zdrowiu”. Aleksandra Kurowska i Marta Markiewicz-Melon pytały ministra o plany odbudowy systemu ochrony zdrowia po pandemii, a także przyszłych reform.
Wiele poruszonych kwestii było mocno dyskusyjnych, będziemy je szczegółowo analizować. Ale jedna myśl ministra była na tyle bulwersująca, że poświęcę jej kilka słów już teraz.
Tekst publikujemy w naszym cyklu „Widzę to tak” – od czasu do czasu pozwalamy sobie i autorom zewnętrznym na bardziej publicystyczne podejście do opisu rzeczywistości. Zachęcamy do polemik
Dziennikarki zapytały o koszt zapowiadanego programu „profilaktyka 40 plus”. Niedzielski na to:
„Mamy już wstępne szacunki, ale parametrem krytycznym będzie liczba osób, które wyrażą zainteresowanie. Obserwacje z pandemii wskazują, że Polacy niestety swoim zdrowiem się nie interesują, nawet w momentach, kiedy sytuacja jest krytyczna”.
I dalej:
„Analiza liczby zgonów prowadzi nas do wielu wniosków, jeden z nich wskazuje, że za część zgonów rzeczywiście odpowiada przeciążenie systemu.
Natomiast za częścią z nich stoi brak odpowiedzialności Polaków za swoje zdrowie i lekceważący stosunek do kondycji zdrowotnej. W wielu przypadkach pacjenci odwlekali decyzję o udaniu się do lekarza czy nawet szpitala tłumacząc, że dziś to nie, jeszcze nie, a potem nagle się okazywało, że wartość saturacji wynosi zaledwie 60…”.
Poproszony przeze mnie o komentarz dr Cezary Pakulski zwrócił uwagę, że ten sam Adam Niedzielski jako szef NFZ zalecał 15 marca 2020 placówkom „ograniczenie do niezbędnego minimum lub czasowe zawieszenie udzielania takich świadczeń, jak planowane zabiegi diagnostyczne, lecznicze i operacyjne, rehabilitacja lecznicza, opieka psychiatryczna i leczenie uzależnień, badania diagnostyczne wykonywane ambulatoryjnie, jak: tomografia komputerowa, rezonans magnetyczny, PET, gastroskopia, kolonoskopia, USG oraz badania profilaktyczne i szczepienia”. Już jako minister, Niedzielski nie reagował na kolejne tego typu zalecenia NFZ.
Dr Pakulski uznał, że w tej sytuacji „przerzucanie odpowiedzialności za porażkę systemu ochrony zdrowia na pacjentów pozbawionych szansy otrzymania pomocy we właściwym czasie, jest żałosne” (cała wypowiedź na końcu).
67 112 nadprogramowych zgonów. Nasza wina?
Przeczytałem wypowiedź ministra Niedzielskiego kilkakrotnie, by sprawdzić, czy na pewno ją dobrze zrozumiałem. Jest bowiem wysoce nieprzyzwoita i niestosowna.
Do pewnego stopnia rozumiem frustrację pana ministra. Rzeczywiście, nie każdy Polak i nie każda Polka wystarczająco dba o zdrowie, są tacy, którzy chorują niemal na własne życzenie.
Ale rolą najważniejszego urzędnika od naszego zdrowia nie jest mówienie obywatelom: „Umieracie, bo jesteście sami sobie winni”, tylko tłumaczenie im, jak powinni o to zdrowie dbać i na wszelkie sposoby ułatwianie tego. Poprzez programy profilaktyczne, edukację zdrowotną, propagowanie zdrowego stylu życia, dbanie o jakość systemu – nomem omen – ochrony zdrowia.
Od niemal roku żyjemy w nienormalnych czasach. Efekty widzimy gołym okiem – w 2020 roku 67 112 zgonów więcej niż w 2019. Według niedawnej analizy Ministerstwa Zdrowia, o której pisała w OKO.press Miłada Jędrysik, w blisko 70 proc. przypadków przyczyną tych nadprogramowych śmierci był koronawirus.
I teraz od ministra zdrowia dowiadujemy się, że za te nadprogramowe zgony poza „przeciążeniem systemu” winni są w jakiejś części niemądrzy obywatele, którzy „zwlekali z udaniem się do lekarza czy nawet do szpitala”. Minister nie mówi jaka to część, ale pewnie niemała, skoro wymienia tylko te dwie przyczyny tragicznej zeszłorocznej statystyki.
Karcąc Polki i Polaków minister zapomniał, że w tych nienormalnych, trudnych czasach należy im się raczej wyjątkowa uwaga i opieka ze strony osób odpowiedzialnych za nasze zdrowie, za organizację systemu, za komunikację ze społeczeństwem w tym względzie.
Walka z jakąkolwiek epidemią to nie dobra wola, lecz ustawowy obowiązek każdej władzy.
DOM, czyli pomysł z XXI wieku. Gorzej z realizacją
Rozumiem (częściowo) konkretną frustrację pana ministra. Oto rząd, którego jest członkiem, zaoferował Polakom w listopadzie 2020 roku dostęp do pulsyksometrów. Specjalnych urządzeń, które pozwalają zmierzyć poziom tlenu we krwi i na tej podstawie ocenić czy osoba zakażona koronowirusem powinna znaleźć się w szpitalu i być leczona tlenem. Takie postępowanie, wdrożone odpowiednio wcześnie, może uratować życie osobom chorującym na COVID-19.
Sam pomysł udostępnienia owych pulsyksometrów umożliwiających lekarzom w odległym Centrum Kontaktu monitorowanie stanu pacjenta i w razie czego szybkie kierowanie go do szpitala, był fantastyczny, rodem z XXI wieku. Ministerstwo wydało na to – nie szczędząc środków – ok. 22 mln złotych.
Sęk w tym, że programu nie dopracowano w szczegółach. W efekcie spalił on – przynajmniej początkowo – na panewce. Jak pisał w połowie grudnia 2020 portal „Rynek zdrowia”, na 30 tys. wydanych przez resort pulsoksymetrów w ramach Domowej Opieki Medycznej (DOM) zadziałał zaledwie co szósty.
Na dodatek wiele danych przesyłanych do Centrum Kontaktu było fałszywych. Użytkownicy nie wiedzieli, jak stosować pulsoksymetry. Ostatecznie w pierwszych tygodniach działania programu udzielono niewielu porad. Zaledwie w 40 przypadkach zadecydowano o przewiezieniu chorego do szpitala.
Dlaczego rząd tego nie promuje?
Od dłuższego czasu Ministerstwo Zdrowia milczało na temat efektywności programu DOM. Dopiero 15 lutego 2021 roku na ministerialnym Facebooku ukazała się informacja o milionie przesłanych przez pacjentów pomiarów badań.
Innych danych, w tym najważniejszej – u ilu osób wykryto w ten sposób groźny spadek saturacji i skierowano je do szpitala – na razie brak. Rządowe pulsoksymetry zaczynają chyba jednak spełniać swoją rolę. Ale jak wielu z państwa słyszało o tej możliwości? Czy rząd to odpowiednio nagłaśnia?
Jeśli już wydało się 22 mln zł na porządne urządzenia, czy nie można było dorzucić jeszcze miliona na akcję promującą zamawianie i rejestrację pulsyksometrów, proste tłumaczenie obywatelom jak te urządzenia działają i do czego służą?
A jeśli nawet zabrakło czasu lub pieniędzy na zorganizowanie zmasowanej akcji, to czy sam minister Niedzielski nie mógłby przy okazji częstych wystąpień publicznych w kółko powtarzać, że państwo wypożycza za darmo narzędzie, które może uratować życie?
Media chętnie propagowałyby tę wiadomość, zapewniam pana ministra.
Wiem, że mówił o tym kilkukrotnie, ale może zbyt rzadko? Za to opowiada o pacjentach, którzy „odwlekali decyzję o udaniu się do lekarza czy nawet szpitala”.
„Trzeba było się ubezpieczyć”
Ciekaw jestem, czy pan minister zastanawiał się nad przyczynami odwlekania przez Polki i Polaków decyzji udania się do szpitala. Bo obok lekceważenia objawów choroby działały tu inne mechanizmy:
- obawa, że szpital zamiast pomóc jeszcze nam zaszkodzi,
- obawa przed wysłaniem na kwarantannę i wiążącej się z tym utraty części zarobków,
- uogólniona nieufność wobec systemu opieki zdrowotnej i wobec władzy.
Te obawy z czegoś się biorą. Ludzie oglądali przecież na ekranach telewizorów kolejki karetek stojących przed szpitalami. I od miesięcy słuchali sprzecznych, niekonsekwentnych a czasem nieodpowiedzialnych wypowiedzi premiera i ministrów zdrowia o epidemii. Widzieli też siedemdziesięcioletnie panie i panów, którzy stali w kolejkach jak w PRL, by dowiedzieć się, że zabrakło terminów na szczepienie.
Pańskie zrzucanie winy na nieroztropnych obywateli przypomina mi odpowiedź pewnego dyrektora, który na pytanie, jakie są przyczyny marnych wyników nauczania w jego szkole powiedział, że „uczniowie są leniwi”.
Przypomniało mi się również, jak pewien znany polityk po powodzi 1997 roku powiedział: „Trzeba się było ubezpieczyć”.
Uczniowie w szkole wspomnianego dyrektora prawdopodobnie nie garnęli się zbytnio do nauki. Ale zadaniem szkoły było zmienić to nastawienie, a nie zdejmować z siebie odpowiedzialności.
Osoby, które mieszkały nad wodą a nie ubezpieczyły swoich domów, nie wykazały się zapobiegliwością, ale w tamtym momencie zadaniem władz było pomagać i ratować, a nie mędrkować.
Podobnie pacjenci – mogli pewnie lepiej skorzystać z rządowych pulsoksymetrów, a także szybciej wzywać karetkę, gdy spadała saturacja. Ale tak jak dyrektor powinien traktować porażkę uczniów jak swoją własną, tak panu – najważniejszemu urzędnikowi dbającemu o nasze zdrowie i życie – nie wypada mówić, że jest zawiedziony postawą swoich „podopiecznych”.
Nie tylko dlatego, że to nieprzyzwoite i błędne, bo o dramatycznych skutkach epidemii decydowało załamanie systemu. Także dlatego, że podważa pan zaufanie do siebie i utrudnia sam sobie dalszą pracę, która musi opierać się na zaufaniu.
Pana wypowiedź to również błąd polityczny. Jestem pewien, że wywiad pan autoryzował. Zapewne widział go też pana rzecznik. Każdy może coś „chlapnąć” w rozmowie. Ale skoro ani pan, ani pana rzecznik potem takich rzeczy nie zauważa, to znaczy, że tak po prostu panowie myślicie.
„My jesteśmy w porządku, ciężko pracujemy, poświęcamy się. To naród jest niemądry i niewdzięczny”. Czy czegoś to panu nie przypomina?
Dr Cezary Pakulski: słowa godne paska w TVP Info
Spytałem kilku znajomych lekarzy o opinię na temat pana wypowiedzi. Odpowiedź dr. hab. Cezarego Pakulskiego z Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie. przytaczam w całości.
„Minister Zdrowia pozwolił sobie na stwierdzenie, którego nie można pozostawić bez reakcji.
Zaprawdę byłoby to kapitalne i godne paska w TVP Info wytłumaczenie obecnego od października 2020 roku zjawiska nadumieralności Polek i Polaków, gdyby nie fakt, że powiedziała to ta sama osoba, która w chwili, gdy pandemia w Polsce się pojawiła, kierowała Narodowym Funduszem Zdrowia, którego centrala 15 marca 2020 wysłała do świadczeniodawców pisma:
1) przypominające lekarzom, pielęgniarkom i położnym Podstawowej Opieki Zdrowotnej o możliwości realizowania świadczeń w postaci teleporad, ale nie uruchomiono żadnego mechanizmu kontrolującegotaki sposób realizowania świadczeń;
2) zalecające ograniczenie do niezbędnego minimum lub czasowe zawieszenie udzielania świadczeń wykonywanych planowo lub zgodnie z przyjętym planem postępowania leczniczego. Zalecenie to dotyczyło
- planowanych pobytów w szpitalach w celu: przeprowadzenia diagnostyki oraz zabiegów diagnostycznych, leczniczych i operacyjnych,
- prowadzenia rehabilitacji leczniczej,
- świadczeń z zakresu opieki psychiatrycznej i leczenia uzależnień,
- stomatologii,
- ambulatoryjnej opieki specjalistycznej,
- badań diagnostycznych wykonywanych ambulatoryjnie takich jak: tomografia komputerowa, rezonans magnetyczny, PET, gastroskopia, kolonoskopia, USG oraz badań profilaktycznych i przeprowadzania szczepień.
Powiedziała to też ta sama osoba (Adam Niedzielski), która, gdy już została ministrem zdrowia, nie zareagowała na wydane przez kolejnego p.o. prezesa NFZ zalecenia ograniczenia do niezbędnego minimum lub czasowego zawieszenia udzielania świadczeń wykonywanych planowo, dla których istniało prawdopodobieństwo konieczności leczenia w okresie okołooperacyjnym w oddziale intensywnej terapii (operacje tętniaków aorty, pomostowania naczyń wieńcowych, nieonkologiczne zabiegi wewnątrzczaszkowe, duże zabiegi korekcyjne kręgosłupa, itd.).
Można naturalnie zrozumieć, że celem tych zaleceń było zminimalizowanie ryzyka transmisji infekcji COVID-19, ale jeżeli ich skutkiem było faktyczne zamknięcie znacznej części gabinetów POZ i całej ambulatoryjnej opieki specjalistycznej, zmniejszenie liczby wydawanych kart DILO, wykonanych mammografii, odroczenie na nie wiadomo kiedy terminów operacji ważnych z punktu widzenia życia i jakości życia pacjentów, to przerzucanie odpowiedzialności za porażkę systemu ochrony zdrowia na pacjentów pozbawionych szansy otrzymania pomocy we właściwym czasie, jest żałosne”.
Natomiast za częścią z nich stoi brak odpowiedzialności Polaków za swoje zdrowie i lekceważący stosunek do kondycji zdrowotnej. W wielu przypadkach pacjenci odwlekali decyzję o udaniu się do lekarza czy nawet szpitala tłumacząc, że dziś to nie, jeszcze nie, a potem nagle się okazywało, że wartość saturacji wynosi zaledwie 60…”.
Wypowiedz Niedzielskiego odnosi sie TYLKO do Covid. Czy to jest tak ciężko zrozumieć? Ok trzeba robic hucpe z niczego. Pan redaktor jako jeden z niewielu miewał ciekawe artykuly ale dzisiaj to zonk. Mega.
Co ciekawe ta wypowiedz ministra doskonal pasuje do sytuacji mojego przyjaciela. Mial objawy covida i to calkiem powazne tuz przed świętami ale je zlekceważył (65 lat grupa ryzyka). Nawet odwolal swieta. Tuz po świętach sytuacja pogorszyła sie gwałtownie i zabrana go karetka do szpitala. Przeżył ale nadal nie jest w pełni zdrowy. Mogl wczesniej sie zglosic, mogl ale olal sprawe.
Poza tym Polacy niestety nie stosuje prewencji i lekceważą objawy i to nie ma nic wspólnego z dostępnością do lekarza lub jej brakiem.
Ja to zrozumialem, ze uwaga pana ministra odnosila sie tylko do COVID i wiem, ze ludzie zwlekaja z pojsciem do szpitala, ale minister nie powinien tak mowic. Powinien zrobic wszystko, zeby ludzie nie zwlekali, edukowac ich, robic kampanie w mediach, tlumaczyc. A nie mowic zmarliscie na wlasne zyczenie.
To kto ma to powiedzieć? Prezentuje pan dziecinne myślenie "niech się mną państwo zaopiekuje, ja za nic nie odpowiadam". A jak rozsądnie Polacy się zachowują to było widać ostanio na Krupówkach – co oni też niczemu nie winni?
Aha – Cimoszewicz mówiąc "trzeba się było ubezpieczyć" miał świętą rację. To samo – za własną nieodpowiedzialność wini się państwo. A takie teksty jak Pana tylko ludzi w tej postawie utwierdzają.
W punkt.
Pan minister Niedzielski (ten "pan" to z przyzwyczajenia) jest przestępca, który oddzielił od chorych państwowe przychodnie zdrowia bariera telefoniczna. Skazał ich, zwłaszcza tych biedniejszych, na nieokreślone w czasie zebranie o kontakt telefoniczny z lekarzem. Jest ponadto złodziejem, bo za nieistniejąca opiekę zdrowotna nadal pobiera składki na ochronę zdrowia. Rozumiem, że ochronę służby zdrowia przed chorymi.
Może Niedzielski jest dobrym lekarzem – tego nie wiem. Jest fatalnym ministrem, nieudolnie zarządza służba zdrowia, oszukuje obywateli. Kolejny karierowicz polityczny
Autor wspomniał o paskach TVPDEZINFO, ale nie zaakcentował tego, że prawdziwa telewizja publiczna akcje prozdrowotne winna promować na okrągło i bezpłatnie. Obecna telewizja rządowa woli np. Trzaskowskiego "mieszać" ze śniegiem niż robić to co powinna.
Cała ta historia świadczy o jednym: dzisiejsza władza, nawet jeśli wymyśli coś dobrego (bardzo rzadko) to w praktyce to i tak sp…
Oczywiście, że winni są Polacy, jednak nie w tym sensie, co wydumał minister. To Polacy są winni, że mamy taki rząd jaki mamy i w konsekwencji taki matoł jest ministrem zdrowia i może zupełnie bezkarnie pleść takie głupoty. Nikt obcy nam pisorów nie wybrał, jak tylko Polacy. Teraz to już można tylko wyciągnąć wnioski na przyszłość.
Dokładnie tak.
Oby nie było tak "Polak przed szkodą i po szkodzie głupi".
Tak, Polacy winni. Najpierw na 3 miesiące zamknęli nas w domach i zakazali nawet spacerów. Do lasu zabronili wchodzić (dziwnym trafem jak już zezwolili, to wycinka lasów była już zaawansowana), zamknęli siłownie i baseny, ale jasne – to przecież nasza wina, że mamy słabą kondycję fizyczną i psychiczną. No i oczywiście kompletnie, ale to kompletnie na stosunek do leczenia nie ma wpływu, że sam resort zdrowia przez kilka miesięcy wypiął się na Polaków i praktycznie nie świadczył usług i akceptował taki stan rzeczy. Bo przecież przykład idzie z dołu, nie z góry 😉 A na sam stan zdrowia Polaków zresztą i przebieg choroby (gdy już na covid zachorują) brak opieki medycznej przez kilka miesięcy i ich kondycja też nie ma absolutnie żadnego wpływu. Jakie to logiczne!
Ćwiczyć można w domu. A zapasienie się jak świnia nie jest spowodowane zamykaniem lasów, tylko żarciem jak świnia. Kto chce dbać o kondycję, szuka sposobu. Kto nie chce, szuka wymówki.
Debil
Postuluję słuzbe zdrowia bez ministra. Byłoby 100 razy lepiej, bez tego szztucznego tworu zwanego MZ, które tylko bruździ. Szpitale i tak podlegają wojewodom i samorządom, a jaka byłaby oszczędnośc naszych podtków.
I to właśnie jest problem. No bo jeśli samorządem kieruje opozycja do partii rządzącej, to ani przepływu pieniędzy nie można kontrolować, ani nie można mieć wpływu na decyzje personalne. No i jak tu się w takich warunkach nachapać Mocium Panie?
Z tego właśnie powodu zlikwidowano kiedyś kasy chorych.
Trudno o lepszy przykład tak dobrze opisanej przez profesora Ledera "relacji folwarcznej". Zamiast wziąc odpowiedzialnośc lub /i przyznać sie do popełnionych błędów a może nawet za nie przeprosić, zamiast w trosce o ludzi ich edukować, wspierać – urzędnik decyduje się na połajanki, paternalistyczne uwagi wobec współobywateli jakby byli dziećmi. Gdzie akcje edukacyjne i prozdrowotne w telewizji publicznej? Gdzie codzienne informacje jak dbać o zdrowie (również psychiczne)? Zamiast tego nakazy i zakazy, np zakaz wejścia do lasu.
Tylko że jak ludzie siedzieli w domach niedzielski cwaniaku, to doszukiwaliście się przyczyn w… siedzeniu w domach i szczoteczkach do zębów. Wszystko byle się doj*bać do ludzi. Ty jak inni tobie podobni gadacie o sobie samych, podświadomie. To wy jesteście odpowiedzialni za ludobójstwo. To nie ludzie sobie zamykali szpitale czy przychodnie. To nie ludzie zamykali zieleń i to nie ludzie kazali nosić maseczki na świeżym powietrzu, co to w ogóle za wymysł… Tak samo największy kłamca w kraju krzyczy najwięcej o kłamaniu innych i mogę tak o innych wymieniać, ale to za długo by trwało, po prostu. Wasze wypowiedzi są jak obusieczny miecz. Wiele o was mówi, szczególnie gdy bierzecie się za zarzucanie komuś czegoś, szczególnie urojonego. Najpierw w TVP leciało, że "propagandę ktoś sieje z tymi zgonami i urodzeniami. Nie słuchajcie ich. No patrzcie na nasze statystyki!", to teraz co to było z Pańskiej strony? Nieprawda ale prawda? Kiedy kolejni koledzy i koleżanki zaczną się sami negować jak Pan czy niczym ten pro-lifer co zabrał swoją córkę do kliniki aborcyjnej? Aborcja wygodą psychiczna dla "rasy panów", a w TVP co innego? Czy ludzie z głodu i z braku pracy również umierają nie z pańskiej winy? Po prostu na myśl o utracie pracy skakali z radości? Wy sobie te premie przyznajecie faktycznie za wymyślną i "ciężką" fuchę, bo żeby mordować w białych rękawiczkach to trzeba faktycznie się nakombinować. Proponuję w PL ordery albo pomniki… w sercu Polski za zabijanie Polaków, na pewno "ładnie" to będzie wyglądać.
Mam serdecznie dość oszczerstw tego pana wobec Polaków. Ten pan, który zajmuje miejsce ministra zdrowia niczego jeszcze dla Polaków nie zrobił oprócz rzucania oszczerstw, kłamstw i propagandy.
"o której pisała w OKO.press Miłada Jędrysik, w blisko 70 proc. przypadków przyczyną tych nadprogramowych śmierci był koronawirus."
Proszę dowód na to, że 70% tych śmierci była spowodowana covid a nie utrudnieniami w dostępie do lekarzy, bo z moich obserwacji – miałam bardzo utrudniony dostęp do lekarza. Praktycznie dostęp do specjalisty jest jedynie prywatny za pieniądze i to też po zamknięciu wielu przychodni terminy nie na już. Te 70% to jest wina niekompetencji rządu i służby zdrowia oraz zwalania wszystkiego na covid bo da się bezkarnie popełnić błąd w ROZPOZNANIU covid.
.
"W wielu przypadkach pacjenci odwlekali decyzję o udaniu się do lekarza czy nawet szpitala tłumacząc, że dziś to nie, jeszcze nie, a potem nagle się okazywało, że wartość saturacji wynosi zaledwie 60…"
Tak? Gdy saturacja poniżej 75% powoduje siność powłok, a 70% to już pełnoobjawowa sinica? Ktoś tu chyba bajki opowiada.
.
Wina rządu i służby zdrowia która daje się zastraszyć i jest łakoma na bezkarność+.
.
Tutaj dowody na służbę zdrowia – raport ze szczepień. Kto winny – na pewno nie pacjent.
"1759) ból w klatce piersiowej, gorączka (39,5°C), zawroty oraz ból głowy, spadek ciśnienia rozkurczowego, tachykardia, w 1 dobie po szczepieniu wysokie stężenie troponin TnT, nie hospitalizowany"
"448) Wymioty, zażółcenie powłok skóry, spadek saturacji do 85% bez tlenu. W trakcie tlenoterapii do 89–90%. NIEHOSPITALIZOWANA"
Całość opisu ciekawszych przypadków pod koniec tego artykułu: https://wolne-forum-transowe.pl/art-koronawirus-i-nieodpowiedzialnosc-sluzby-zdrowia
Halo? Wysokie troponiny, inny przypadek – saturacja na tlenie 90, bez tlenu 85 i pacjent się nie domodlił do szpitala???
Niestety, pan minister powiedział prawdę. To Polacy winni, bo nie mają ochoty przestrzegać zasad, obostrzeń, noszą maski na brodach, chodza z wystającymi nosami, używają przyłbic udając że się chronią (w rzeczywistości przyłbica bez maski chroni tylko przed mandatem). Polacy mają w swoich czterech literach zalecenia zdrowotne, więc Polacy umierają. I chyba ma to sens. W końcu jakaś selekcja naturalna być musi, przyroda się broni przed idiotyzmem. Jak jest za dużo lemingów – biegną stadami i spadają do przepaści. Kto powie że nie są winne temu, że spadły? Nie należy mieć pretensji do rządu pochodzącego z partii, którą wybrała w wolnych, demokratycznych wyborach większośćPolaków (co też swoje świadczy o tym pięknym narodzie, tylko ci ludzie…)