0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot: JAAFAR ASHTIYEH / AFPFot: JAAFAR ASHTIYEH...

Zaproponowane przez katarskich mediatorów porozumienie między Hamasem a Izraelem przewidywać ma wymianę części izraelskich cywilnych zakładników na palestyńskich więźniów, konkretnie kobiety i dzieci, a także tymczasowe zawieszenie broni.

Spośród ok. 240 osób, które Hamas wziął jako zakładników, jak dotąd wypuszczono tylko czworo. Z kolei przed 7 października w izraelskich więzieniach było ok. 5200 Palestyńczyków, po 7 października przybyły kolejne tysiące.

Jak mówi Abdullah Kharoub, dyrektor palestyńskiej organizacji Sustainable Change For Development z siedzibą w Nablusie, od 7 października Izrael aresztował wielu palestyńskich dziennikarzy, naukowców, artystów czy członków palestyńskiej rady legislacyjnej. Wśród aresztowanych jest także wiele kobiet i dzieci, również starsze kobiety – 85- i 89-letnie.

Aresztowania, w tym również dzieci, to jednak dla Palestyńczyków żyjących na okupowanym Zachodnim Brzegu żadna nowość.

Papierosy nie dla nieletnich, więzienie tak

– W izraelskich więzieniach i aresztach można spotkać cały przekrój palestyńskiego społeczeństwa: prawnicy, lekarze, budowlańcy, bezrobotni, starzy, młodzi, nawet dzieci czy nastolatki” – opowiadał mi Ziad, pracownik organizacji al-Hak.

Aby to zilustrować, Ziad opowiedział mi anegdotę z czasu, kiedy sam miał odsiadkę:

– Razem z drugim facetem paliliśmy papierosy na spacerniaku, kiedy podszedł do nas ten dzieciak. Miał jakieś 12 lat i trafił tam razem z braćmi – dziesięcio i czternastolatkiem. Zabrali go na przesłuchanie, nie mogliśmy nic zrobić. Kiedy stamtąd wyszedł, poprosił nas o fajkę, a my spojrzeliśmy na siebie z zakłopotaniem. Wiem, że to niezdrowe, uzależnia, pewnie, że dwunastoletni dzieciak nie powinien palić. Ale pomyślałem, że w sytuacji, w jakiej się znalazł musiał szybko zmężnieć, a papieros pewnie kojarzył mu się z dorosłością. Myślę, że ten chłopak chciał po prostu poczuć się jak mężczyzna, bo znalazł się w sytuacji, w której nie powinno się znaleźć dziecko. Co miał zrobić, wyjąć zabawki? Więc dałem mu tę fajkę. Zapalniczki nie miałem, o nią musieliśmy prosić strażników, zwróciłem się więc do tego, który nas pilnował.

„Dzieciom nie można dawać papierosów” – odpowiedział niewzruszony.

Zupełnie jakby można je było zamykać za kratkami razem z dorosłymi.

Edukacja w cieniu aresztu

– Gdy byłem w areszcie, razem ze mną siedziało około dziesięciu nieletnich – opowiada Ziad. – „Śmialiśmy się, że to przedszkole, a nie więzienie. Staraliśmy się zapewnić im jakieś zajęcie.

Nieletni Palestyńczycy w więzieniu mają wprawdzie nieobowiązkowe zajęcia, ale nijak się one mają do palestyńskiego programu nauczania i nie przygotują ich do egzaminów.

– Dla wielu z nich areszt to koniec edukacji – mówi Ruba. – Palestyńskie Ministerstwo Edukacji zadecydowało, że jeśli dziecko opuści jedną czwartą roku szkolnego, musi powtarzać klasę. A dla nich to jak podwójna kara. Jest to szczególnie trudne dla tych dzieci, które przed aresztowaniem dobrze się uczyły.

Ruba pamięta chłopaka ze wsi Beita niedaleko Nablusu, który przed zatrzymaniem był jednym z najlepszych uczniów w swojej szkole. Marzył o tym, by zostać nauczycielem.

– Został aresztowany w środku roku szkolnego, skazano go na 5 czy 6 miesięcy za rzucanie kamieniami. Gdy wyszedł, jego klasa przygotowywała się do matury, a on miał powtarzać rok. Było mu bardzo trudno zaakceptować to, że musi powtarzać rok razem z uczniami, którzy nie zaliczyli klasy. Opuścił szkołę i zaczął pracować w lokalnym sklepie. Jego koledzy poszli na studia.

– Gdy go spotkałam rok później, powiedział, że cieszy się szczęściem swoich kolegów, ale nie rozmawia już z nimi, bo przypominają mu o tym, co stracił. To problem, który dotyczy zbyt dużej części nieletnich Palestyńczyków, aby go bagatelizować – podkreśla Ruba.

Przeczytaj także:

Zatrzymanie, poniżanie, upokarzanie

Już samo zatrzymanie jest dla nieletnich Palestyńczyków traumatycznym przeżyciem. Dolną granicą odpowiedzialności karnej na terytoriach okupowanych jest 12 lat, ale bywają też młodsi. Jak opowiadała Ruba Abdallah z palestyńskiego oddziału Defense for Children International (DCIP), zwykle odbywa się to w środku nocy. Często najpierw zamykają członków rodziny w innym pomieszczeniu, a później przedostają się do pokoju, w którym śpi on, rzadziej ona. Wyciągają go z łóżka, skuwają kajdankami i przy użyciu przemocy zaciągają do samochodu. Izraelscy żołnierze krzyczą po hebrajsku – w języku, którego nastolatek nie rozumie.

– Wyobraź to sobie: zdezorientowany nastolatek szuka wzrokiem swoich rodziców, ale nie ma ich przy nim – oburza się Ruba Awdallah. – Choć bywa i tak, że rodzice są świadkami aresztowania, pytają: „dlaczego za zbieracie moje dziecko?” i “gdzie go zabieracie?”, zwykle jednak nie otrzymują odpowiedzi.

A zabierają go do miejsca, które rodzicom bardzo ciężko będzie odwiedzić – spośród trzech sekcji dla nieletnich, dwie znajdują się na terenie Izraela, jedna wprawdzie znajduje się niedaleko palestyńskiego Ramallah, ale wejście dla odwiedzających jest od strony Jerozolimy, w której władzę sprawuje Izrael. Rodzice, aby się tam dostać, potrzebują specjalnego pozwolenia wydawanego przez Czerwony Krzyż. Z dużym prawdopodobieństwem więc zbyt szybko nie zobaczą swojego dziecka.

Drogę do aresztu nieletni Palestyńczycy zwykle przebywają związani. Są poniżani, obrażani i upokarzani. Większość z nich doświadcza fizycznej i psychicznej przemocy, 84 proc. ma zasłonięte oczy, a blisko połowa pokonuje drogę do aresztu na podłodze pojazdu wojskowego.

Prawie wszystkie dzieci są przesłuchiwane bez obecności rodziców.

Więzienie za spoliczkowanie żołnierza

Według danych gromadzonych przez Defense for Children International Palestine każdego roku około 500-700 palestyńskich dzieci i nastolatków jest zatrzymanych i sądzonych przez izraelskie sądy wojskowe, w których normy sprawiedliwego procesu nie są respektowane. Dzieci sądzone są przed tymi samymi sądami co dorośli. Nieletni Palestyńczycy są najczęściej oskarżani o rzucanie kamieniami.

– To około 70 proc. skazanych dzieci, które trafiają do izraelskich więzień – tłumaczy mi Ruba. – Bo jeśli chodzi o dzieci w detencji, nie da się podać dokładnej liczby, bo w tym przypadku nie ma nawet aktu oskarżenia.

Nieletni Palestyńczycy trafiają za kratki także za obrazę funkcjonariusza na służbie. Tak było w przypadku Ahed Tamimi, w momencie aresztowania niespełna 17-letniej Palestynki z burzą rudo-blond loków. Została zatrzymana w 2017 roku za spoliczkowanie izraelskiego żołnierza. Incydent miał miejsce w trakcie demonstracji przeciwko ekspansji izraelskich kolonii położonych niedaleko jej wsi, Nabi Saleh, po tym jak jej kuzyn, wówczas 15-letni, został postrzelony w głowę gumowym pociskiem z bliskiej odległości. Ahed skazano na osiem miesięcy więzienia.

Dziś ma 22 lata i znów jest za kratkami, podobnie jak jej ojciec, Bassem. Tamimi to rodzina aktywistów. Świetnie znane są im rozłąki z powodu tego, że ktoś z nich trafia do aresztu, ale też żałoba po tym, jak ktoś z rodziny został zabity. Siostrę Bassema zabił izraelski tłumacz, który zepchnął ją ze schodów w izraelskim sądzie wojskowym w 1993 roku.

Na początku listopada Bassem, ojciec Ahed, został wtrącony do więzienia Ofer. Przetrzymywany jest w areszcie administracyjnym i nie postawiono mu zarzutów. Wkrótce po nim do aresztu, ale innego, trafiła jego córka pod zarzutem podżegania do przemocy i działalności terrorystycznej. Jej matka zaprzecza tym zarzutom. Jej zdaniem na Instagramie jest wiele kont z imieniem i zdjęciem dziewczyny, a nawołujący do przemocy post, na który powołują się Izraelczycy, był napisany po hebrajsku – w języku, którym Ahed nie włada.

Dziś młoda Palestynka nie ma dostępu do prawnika, dwa razy stawiła się na rozprawie w sądzie wojskowym – z wyraźnymi śladami pobicia, ale z głową uniesioną wysoko.

Gdy współautorka jej biografii (“They Called Me A Lioness: A Palestinian Girl’s Fight For Freedom”), Dena Takruri, zapytała ją, czy nie boi się izraelskich żołnierzy i osadników, młoda Palestynka odpowiedziała: „Wiem, że w każdej chwili mogą mnie zabić”.

Ma powody do strachu. W ubiegłym roku, izraelski żołnierz zabił jej kuzyna, 19-letniego Qusaya.

Detencja bez procesu i wyroku

Traktowanie nieletnich Palestyńczyków jak młodych terrorystów sankcjonują izraelskie nakazy wojskowe, które wciąż stanowią jedno ze źródeł prawa obowiązującego na terenach Zachodniego Brzegu Jordanu. Podlegają mu tylko Palestyńczycy. Izraelczycy zamieszkujący położone na Zachodnim Brzegu kolonie są podmiotami izraelskiego prawa cywilnego, choć mieszkają na palestyńskich terenach okupowanych. To przykład apartheidu.

Zgodnie z nakazami wojskowymi, które obowiązują na okupowanych terytoriach palestyńskich (w strefie B i C Zachodniego Brzegu Jordanu, według podziału Palestyny na podstawie Porozumień z Oslo z 1993 roku) zatrzymane dziecko ma prawo do kontaktu z rodzicami i prawnikiem.

Często jednak to prawo jest łamane.

Instytucję aresztu administracyjnego wymyślili jeszcze Brytyjczycy w czasach, gdy sprawowali w Palestynie władzę mandatową. Do dziś prawo obowiązujące Palestyńczyków to istny patchwork: z jednej strony izraelskie nakazy wojskowe, z drugiej prawo cywilne ustanowione przez Izrael, które obowiązuje Palestyńczyków żyjących we wschodniej Jerozolimie, prawo stanowione przez Autonomię Palestyńską, a z historycznych względów również przepisy prawa jordańskiego na Zachodnim Brzegu i prawa egipskiego w Gazie, a także prawo z czasów brytyjskiego mandatu.

Administracyjna detencja umożliwia władzom Izraela przetrzymywanie Palestyńczyków za kratkami bezterminowo bez postawienia im zarzutów, bez sprawiedliwego procesu i bez wyroku. Decyzje o umieszczeniu w detencji oparte są zwykle na bardzo niejasnych podejrzeniach, a obrońcy nie mają dostępu do akt.

To wszystko, ma się rozumieć, ze względów bezpieczeństwa.

Wprawdzie nakaz detencji wydawany jest maksymalnie na 6 miesięcy, jednak po upływie tego czasu może być wielokrotnie odnawiany. Gdy okres detencji zbliża się już do końca, wojskowy trybunał może ją po prostu przedłużyć na kolejne miesiące, nawet bez postawienia zarzutów.

Na zdjęciu: Zamaskowany palestyński chłopiec rzuca kamieniami za pomocą procy podczas starć z siłami izraelskimi po demonstracji przeciwko zakładaniu izraelskich posterunków w Beit Dajan, na wschód od Nablusu na okupowanym Zachodnim Brzegu, 10 czerwca 2022.

;
Na zdjęciu Dalia Mikulska
Dalia Mikulska

Studiowała prawa człowieka w świecie arabskim (Arab Master's in Human Rights and Democratization) w Bejrucie, prawo i pomoc humanitarną, ukończyła także Polską Szkołę Reportażu i Szkołę Letnią Międzynarodowego Prawa Humanitarnego na Okupowanych Terytoriach Palestyny. Z zawodu pracowniczka humanitarna i reporterka. Stypendystka Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej, nominowana do nagrody dziennikarskiej Człowiek z Pasją za reportaż o zbrodniach dokonywanych w syryjskich aresztach, finalistka konkursu Wydawnictwa Poznańskiego.

Komentarze