0:000:00

0:00

Prawa autorskie: AFPAFP

W środowy wieczór 12 października przed barem Tepláreň w Bratysławie rozległo się około dziesięciu wystrzałów. Na chodniku zostały ciała Matúša Horvátha, studenta sinologii, i jego przyjaciela Juraja Vankuliča. Radka, postrzelona barmanka, została odwieziona do szpitala.

Zabójcą mężczyzn był 19-letni Juraj K., który w mediach społecznościowych nie krył się ze swoją nienawiścią wobec Żydów i społeczności LGBTQA+. Po morderstwie, które wcześniej starannie zaplanował i ogłosił, popełnił samobójstwo, pozostawiając manifest, w którym wyjaśnił swoje motywy.

Niezwykle utalentowany konspirator

Według nauczycieli Juraj K. był inteligentnym, ale konfliktowym uczniem, który zmienił kilka szkół dla szczególnie uzdolnionych dzieci. Nie miał wielu przyjaciół. Jego wzorami byli Anders Breivik i Adolf Eichmann. Posługiwał się angielskim tak sprawnie, że nawet służbom wywiadowczym trudno było się zorientować, że to nastolatek ze Słowacji. Z postów w mediach społecznościowych zamieszczanych pod nickiem „NTMA0315” jasno wynika, że nie korzystał z zasobów słowackiej sfery dezinformacyjnej, raczej pozostając pod wpływem przekazów amerykańskich neonazistów, rasistów i ruchu QAnon.

Był aktywny w portalu społecznościowym 4chan, gdzie pisał o rzekomej światowej dominacji Żydów, syjonistycznym spisku i wzywał do mordowania nie tylko homoseksualistów i polityków, ale także pracowników banków i urzędów skarbowych oraz ich rodzin i dzieci. Po dokonaniu zabójstwa na krótko przed śmiercią pisał, że celuje jeszcze wyżej i chce zastrzelić np. Eduarda Hegera, premiera Republiki Słowacji. Publikował także zdjęcia wykonane przed swoim bratysławskim mieszkaniem. Jego 65-stronicowy manifest zawiera szczegółowy plan ataków.

Jego nacjonalistyczny światopogląd nie odbiegał od tego, jaki prezentował jego ojciec – Juraj K. senior startował jako kandydat konserwatywno-nacjonalistycznej partii Vlasť (słow. Ojczyzna) w roku 2020, nie krył prorosyjskich sympatii, często obrażał prezydentkę Zuzanę Čaputovą i legalnie posiadał dwie sztuki broni palnej, których użył jego syn zarówno do morderstwa, jak i samobójstwa. Kiedy nauczyciele doradzili mu, aby zajął się niestandardowym zachowaniem syna i poszedł z nim do psychologa, uznał, że to hańba i odmówił uzyskania wsparcia.

Wyznawców teorii spiskowych żyje w Słowacji sporo – badania Globesec mówią, że aż 50 proc. Słowaków zgadza się z twierdzeniem, że ich wartości są zagrożone przez „Zachód” i zachodni styl życia, podczas gdy średnia europejska wynosi w tym obszarze 28 proc. 53 proc. respondentów uważa również, że ich wartości oraz tożsamość są zagrożone przez Stany Zjednoczone.

Przeczytaj także:

Wszyscy jesteśmy odpowiedzialni

Na wiecu upamiętniającym zamordowanych, w którym dwa dni po morderstwie w centrum Bratysławy wzięło udział kilka tysięcy osób, padały takie hasła jak: „Wszyscy jesteśmy odpowiedzialni, wszyscy zawiedliśmy”, „Miłość i sprawiedliwość muszą zastąpić nienawiść”, „Wybaczcie nam, że nie udało się was ochronić”, „Nienawiść stała się w ostatnim czasie częścią naszego życia”. Padały słowa nawołujące do solidarności, równości, potrzeby przerwania milczenia i przeciwstawienia się złu.

Roman Samotný, założyciel Teplarny, przed którą palą się teraz setki zniczy, przypomniał słowa, które stale wypowiadają członkowie słowackiego parlamentu czy przedstawiciele Kościoła katolickiego: „Biskup mówił, że nasze pocałunki nie pasują do RTVS (państwowego radia i telewizji – przyp. aut.), bo taki widok krzywdzi dzieci. Jeden z posłów chciał nam przywiązać kamienie młyńskie do nóg i wrzucać do wody. Ten sam chce zakazać, by w szkołach mówiono cokolwiek na nasz temat. Inny chce zakazać umieszczania tęczowej flagi w budynkach publicznych.

Mamy do czynienia z systematycznym dążeniem do wymazania nas z przestrzeni publicznej”.

Większość ludzi, którzy są choć w minimalnym stopniu świadomi problemów, z jakimi stykają się mniejszości w Słowacji, nie postrzega tego morderstwa jako odosobnionego aktu zdesperowanej lub chorej jednostki, ale jako wynik długotrwałej kampanii nienawiści prowadzonej przez konkretne osoby, przez partie polityczne i sam Kościół katolicki. Konsekwencją długotrwałego odmawiania podstawowych praw społeczności LGBTQA+ oraz innym mniejszościom jest odmowa zajęcia się ustawodawstwem na rzecz równości, odmowa zajęcia się kwestią fizycznych i/lub słownych napaści czy ataków w mediach społecznościowych w systemie wymiaru sprawiedliwości w sprawach karnych.

Sama prezydentka Zuzana Čaputová w podcaście opublikowanym kilka godzin po zabójstwie stwierdziła, że trzeba spojrzeć na to wydarzenie w szerszym kontekście: „Eksperci – od tych zajmujących się zdrowiem psychicznym, przez socjologów aż po prawników – od lat wskazują, że mowa nienawiści jest tolerowana w przestrzeni publicznej, w dyskusjach zwłaszcza w mediach społecznościowych, ale także w publicznych wystąpieniach polityków, na poziomie werbalnym, bez żadnej reakcji, nie mówiąc już o odpowiedzialności karnej”.

Życie mniejszości LGBTQA+ w Słowacji

Prezydentka Zuzana Čaputová powiedziała również w swoim przemówieniu, że to nie członkowie społeczności LGBTQA+ oraz innych mniejszości nie należą do Słowacji: „To nie oni powinni bać się chodzić po ulicy. To, co nie należy do Słowacji, to nienawiść”.

Rzeczywistość jest jednak taka, że duża liczba osób należących do mniejszości LGBTQA+ ukrywa swoją orientację, przenosi się do stolicy lub jeszcze dalej – za granicę, do Pragi. Akceptacja mniejszości w Słowacji nie tylko nie jest ugruntowana – wręcz przeciwnie, jej żądania dotyczące równych praw są uporczywie ignorowane.

Próbuje się ich dosłownie wymazać z przestrzeni publicznej, nie mówić na ich temat, nie głosować nad ustawami, które mogłyby poprawić ich życie, uzasadniając, że mogłoby się to przyczynić do polaryzacji społeczeństwa.

Zarówno liderzy polityczni, jak i religijni, wiążą prawa osób LGBTQA+ z zagrożeniem dla tradycyjnej rodziny i wartości chrześcijańskich.

Choć koalicja rządząca i opozycyjne konserwatywne partie chrześcijańskie i nacjonalistyczne rzadko się ze sobą zgadzają, to jednym głosem zgłaszają sprzeciw przeciwko jakimkolwiek zmianom na korzyść mniejszości LGBTQA+, gdy chodzi o kwestie kulturowe, w tym zarejestrowane związki partnerskie, adopcję przez osoby tej samej płci czy aborcję.

Według badania przeprowadzonego w 2017 roku przez inicjatywę Inakosť (Inność – przyp. tłum.), dla 81,1 proc. respondentów najpoważniejszym problemem, z którym obecnie borykają się osoby LGBTQA+ w Słowacji, są uprzedzenia, stereotypy, niezrozumienie i ignorancja wobec przedstawicieli i przedstawicielek tej mniejszości. 66,7 proc. ankietowanych szczególnie martwi się brakiem ogólnej równości, akceptacji i brakiem regulacji prawnych. 52,7 proc. za najpoważniejszy problem uważa stygmatyzację, przezywanie, znęcanie się w szkole, a 47,1 proc. – niemożność zawarcia małżeństwa z osobą tej samej płci.

Jednak według inicjatywy Inakosť obecny stan prawny w Słowacji „nie widzi” prawnie par tej samej płci i nie zapewnia żadnej ochrony prawnej ich związkom. Słowacja jest jednym z ostatnich sześciu krajów Unii Europejskiej (to również Polska, Łotwa, Litwa, Rumunia i Bułgaria), w których pary jednopłciowe nie są w ogóle uznawane przez państwo, co niesie ze sobą codzienne problemy w opiece zdrowotnej, kwestiach finansowych takich jak pożyczki, sprawy dotyczące współwłasności nieruchomości czy opieki nad dziećmi.

A co na to konstytucja i prawo?

Co roku w Słowacji ponawiane są próby ograniczenia praw mniejszości i niedopuszczenia do zmian w ustawie zasadniczej. Konstytucja Słowacji wyklucza pary tej samej płci z dostępu do instytucji małżeństwa poprzez artykuł 41, który stanowi, że „małżeństwo jest wyjątkowym związkiem mężczyzny i kobiety”.

W prawa mniejszości uderzało referendum w sprawie rodziny, które odbyło się w 2015 roku przy ogromnym wsparciu Kościoła katolickiego i Aliancie za rodinu (słow. Przymierza dla rodziny – przyp. tłum.). W referendum znalazły się pytania dotyczące zdefiniowania małżeństwa jako związku jednego mężczyzny i jednej kobiety, zapewnienia adopcji tylko dla par heteroseksualnych oraz umożliwienia dzieciom rezygnacji z edukacji seksualnej czy eutanazji.

Referendum nie było ważne ze względu na niską frekwencję, ale według Lucie Plavákovej, prawniczki i polityczki, miało negatywny wpływ na społeczność LGBTI: „Dotąd praca różnych organizacji pozarządowych mająca na celu zwiększenie szacunku dla osób LGBT+ działała, odnosiły one spore sukcesy. Z ankiet wynika, że od czasu referendum, kiedy nastąpiła eskalacja nienawiści wobec nas, wszystko przepadło i nasza sytuacja pogorszyła się wielokrotnie”.

Kościół również wziął bardzo aktywny udział w kampanii, list pasterski ówczesnego arcybiskupa Jana Babjaka groził wiernym odebraniem dzieci i namawiał do wzięcia udziału w referendum. Arcybiskup pisał: „Tak, dobrym uczynkiem jest pójście na referendum, aby zapobiec edukacji seksualnej w szkołach. Jest ona destrukcyjna i prowadzi małe dzieci do niepohamowanego życia seksualnego (…). Biorąc udział w referendum zapobiegniemy absurdowi, jakim jest wysyłanie rodziców do więzienia za brak zgody na udział ich dzieci w edukacji seksualnej. Nie możemy też dopuścić do tego, by rodzicom odbierano dzieci, a następnie oddawano je na wychowanie parom homoseksualnym, które nigdy nie będą w stanie stworzyć optymalnego środowiska rodzinnego dla dzieci”.

W czerwcu tego roku poseł koalicji György Gyimesi (OĽaNO) i poseł opozycji Tomáš Taraba (Život) złożyli projekt ustawy, która zakazuje władzom państwowym i szkołom umieszczania na i w budynkach „symboli ruchów, organizacji, społeczności i ideologii promujących jakąkolwiek orientację seksualną”. Za złamanie prawa miała grozić kara grzywny do siedmiu tysięcy euro. Projekt ustawy nie przeszedł.

W 2021 roku deputowani z nacjonalistycznej Partii Ludowej Nasza Słowacja (ĽSNS) Mariana Kotleby złożyli projekt zmiany konstytucji, mający na celu uniemożliwienie legalnej korekty płci. Głosowano też w sprawie zakazu dyskutowania na tematy związane z LGBTQA+ w szkołach i mediach dostępnych dla dzieci poniżej 18 roku życia. Żadna z tych ustaw nie przeszła.

Dziennikarka Ria Gehrer, która od dawna zajmuje się tą tematyką, uważa, że trend ten nie zmieni się nawet po zabójstwie dwóch młodych ludzi: „Kolejne ustawy będą się raz po raz pojawiać w parlamencie, czy chodzi o zakaz wywieszania tęczowych flag, czy o zakaz wypowiadania się w mediach na temat homoseksualności czy osób transpłciowych przed godziną 22:00. W zeszłym roku w parlamencie złożono jednocześnie pięć projektów ustaw, których celem było utrudnianie życia osobom LGBTQA+. W jednej z debat padały wyzwiska, łączenie homoseksualności z chorobami wenerycznymi, jeden z posłów LSNS twierdził, że co czwarty gej miał w życiu ponad tysiąc partnerów seksualnych”.

Groźby, ataki, wulgaryzmy pozostają bezkarne

Równie absurdalne jest zlikwidowanie specjalnej komórki do spraw przeciwdziałania ekstremizmowi, która przez cztery lata działała przy Prokuraturze Specjalnej i stawiała przed sądem niekaranych wcześniej posłów oraz byłego premiera za nienawistne wypowiedzi i działania.

Prezydentka Čaputová komentowała: „Nie rozumiem tego. Był to dział, w którym należało zwiększyć liczbę pracowników. Robił dobrą robotę, a my zamykając go, zrobiliśmy krok do tyłu. Dość często byłam przesłuchiwana w roli poszkodowanej, ponieważ grożono mi śmiercią. W ciągu trzech i pół lat mojego urzędowania ani jedna z tych spraw nie trafiła do sądu, nie zidentyfikowano sprawców. Nie były to przypadki skutecznego ścigania z ramienia prawa”.

Zabójca, Juraj K., pisał w mediach społecznościowych o swoich planach, nie krył nienawiści do mniejszości, ani podziwu dla masowych morderców. Słowacka policja twierdzi, że dzięki jego dobrej znajomości angielskiego i anonimowości nie można było go namierzyć i zainterweniować zawczasu.

Ale prawda jest taka, że groźby są powszechne wśród przedstawicieli mniejszości, którzy pogodziły się już z tym, że zgłaszanie takich sytuacji lub domaganie się ochrony jest pozbawione sensu.

Roman Samotný, założyciel Teplarny i bliski przyjaciel zamordowanych mężczyzn, opowiada o tym, jak co tydzień ktoś zamieszczał nienawistny komentarz w mediach społecznościowych, co tydzień ktoś pluł na drzwi Teplarny lub zdrapywał tęczowe naklejki: „Gdyby każdy taki incydent był zgłaszany na policję, całe życie spędzilibyśmy na przesłuchaniach”.

Wulgarne dyskusje na portalach społecznościowych wywołują nie tylko zwykli anonimowi użytkownicy, ale także osoby publiczne. Od wyzwisk i pospolitych wulgaryzmów po używanie nazwisk, dehumanizację i wezwania do „oczyszczenia” kraju z pasożytów czy ludzi chorych. Wspomnijmy gruboskórne i wulgarne wypowiedzi byłych premierów Roberta Fico i Igora Matoviča, którzy regularnie używają takich zwrotów jak „uciszanie dziennikarza” czy „dziennikarska prostytutka”. Fico stwierdził, że „przynajmniej woli kobiety”, poseł Mazurek określa mniejszość LGBTIQ+ zwrotem „mniejszość wybrana”.

Brak wrażliwości można jednak również odnaleźć w subtelniejszych wypowiedziach, takich jak słowa obecnego premiera Eduarda Hegera, który przemawiając po zabójstwie stwierdził, że „nikt nie powinien obawiać się o swoje życie ze względu na wybór stylu życia”. Premier przeprosił za niefortunny dobór słów po tym, jak członkowie mniejszości LGBTQA+ zwrócili uwagę na to, że orientacja seksualna nie jest ani wyborem, ani stylem życia. Przeprosiny polityka za wypowiedź to na Słowacji jednak wyjątek.

Episkopat Słowacji opublikował jedynie bardzo krótkie i ogólnikowe oświadczenie, w którym biskup złożył rodzinom kondolencje bez podawania przyczyn zabójstwa. Przewodniczący parlamentu Boris Kollár, znany z rozwiązłości i posiadania dwanaściorga nieślubnych dzieci, również złożył krótkie kondolencje, bez wezwania do potrzeby propagowania tolerancji. Z kolei znanemu z egocentrycznych wypowiedzi byłemu premierowi Igorowi Matovičowi udało się w niby kondolencjach również odnieść tragedię do siebie - przedstawił się jako ofiara nienawiści, z tym, że z powodu swojej heteroseksualności i konserwatywnych ideałów.

Jedyną osobą, która zareagowała wystarczająco szybko, stanowczo i odpowiednio, była prezydentka Čaputová, która wielokrotnie podkreślała, że nie był to odosobniony czyn obłąkanej osoby, lecz taki, który odzwierciedla stan całego społeczeństwa: „Przestępstwa z nienawiści są w rzeczywistości atakiem na samą istotę tego, co ma trzymać społeczeństwo razem, i w tym sensie jest to atak na nas wszystkich”.

Jednak smutek i przerażenie z powodu zabójstwa dwóch niewinnych osób nie przyniesie szybko ani zmian legislacyjnych, ani zmian w debacie publicznej, ani tym bardziej radykalnej zmiany stosunku Słowaków do mniejszości.

Autorka jest dziennikarką "Dennika N.". Tłumaczyła Kamila Buchalska

;

Udostępnij:

Monika Kompaniková

studiowała malarstwo na Akademii Sztuk Pięknych (VŠVU) w Bratysławie, jest autorką czterech książek dla dorosłych i pięciu dla dzieci. Powieść „Piąta łódź” zdobyła nagrodę Anasoft litera (polskie wydanie w przekładzie Izabeli Zając, Wrocław 2016). Na kanwie tej historii został nakręcony film w reżyserii Ivety Grófovej, który zdobył Kryształowego Niedźwiedzia na MMF Berlinale. Przez siedem lat pracowała w księgarni Artforum w Bratysławie, założyła gazetę literacką „What To Read?", była także redaktorką portalu medziknihami.sk. Jako współautorka tekstów piosenek działa w grupie muzycznej Toddler Punk, pisze teksty muzyczne, a od 2019 roku jest redaktorką wydania książkowego „Denníka N".

Komentarze