0:000:00

0:00

„Alimenty to nie jest sprawa samych ojców. Ani samych matek. To sprawa rodziców, dziadków, sąsiadów, przyjaciół, kolegów z pracy, szefów, nowych partnerów życiowych… Nas wszystkich!” - przekonuje na swojej stronie internetowej Rzecznik Praw Obywatelskich.

Według przepisów Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego alimenty przysługują dzieciom od ich rodziców. To zdecydowanie dominująca grupa osób, które mogą uzyskać pieniądze. Ograniczone prawo do alimentów przysługuje również rodzicom, dziadkom, wnukom, rodzeństwu oraz matce pozamałżeńskiego dziecka od ojca, rozwiedzionemu małżonkowi, osobie przysposobionej, czy pasierbowi.

Uchylanie się od płacenia alimentów jest przestępstwem ujętym w art. 209 Kodeksu Karnego. Tzw. uporczywe uchylanie się od obowiązku alimentacyjnego, które skutkuje niemożnością zaspokojenia potrzeb życiowych dziecka podlega karze grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch.

Według Rzecznika Praw Obywatelskich w Polsce alimentów nie płaci ok. 300 tys. rodziców. Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej podaje, że tylko w 2014 roku ponad 400 tysięcy razy gminy (na nich spoczywa ustawowy obowiązek egzekwowania alimentów) podejmowały próby działań wobec dłużników alimentacyjnych.

Skala zadłużenia wobec osób uprawnionych do alimentów to około 10 mld złotych.

Liczba osób prawomocnie skazanych za niepłacenie alimentów w 2014 roku to niemal 13 tys. osób. Liczba wszczętych spraw - nieco ponad 50 tys. Według danych Służby Więziennej pod koniec 2015 roku w polskich więzieniach siedziało 3676 skazanych za uporczywe uchylanie się od alimentów. Nie są to jednak wszyscy osadzeni posiadający zobowiązania alimentacyjne.

Takich osób w sumie było nieco ponad 13 tysięcy, choć kara bezwzględnego pozbawienia wolności nie rozwiązuje jednak problemu niepłacenia alimentów – rodzic, który siedzi w więzieniu, nie może przecież spłacać należności.

Przeczytaj także:

Dlaczego nie płacą?

Nigdy nie zbadano, dlaczego skala niepłacenia jest aż tak wielka. Ustaleniem tego zajmuje się powołany wspólnie przez Rzecznika Praw Obywatelskich i Rzecznika Praw Dziecka Zespół do Spraw Alimentów.

RPO wskazuje na niski poziom świadomości dłużników alimentacyjnych dotyczący obowiązków rodzicielskich oraz przyzwolenie społeczne na tego typu proceder. Problemem jest również możliwość pracy w szarej strefie, co umożliwia ukrywanie dochodu i ułatwia uniknięcie egzekucji długów.

Rozwodzący się małżonkowie traktują alimenty jako część „rozgrywki” podczas rozstania. Alimenty stają się elementem tej gry, kartą przetargową, a uchylanie się od ich płacenia jest formą „kary” wymierzanej przez byłegopartnera osobie, która zostaje z dziećmi. Zazwyczaj jest to kobieta.

Co robić?

Pewnym ratunkiem jest Fundusz Alimentacyjny, czyli środki z budżetu państwa przeznaczane dla tych, którzy są pozbawieni alimentów przez rodzica, na którym spoczywa obowiązek alimentacyjny.

Problemem jest bardzo niskie kryterium dochodowe, które uprawnia do korzystania ze świadczeń Funduszu. Według dzisiejszych przepisów świadczenie przysługują, jeżeli dochód w przeliczeniu na jedną osobę w rodzinie nie przekracza 725 zł.

Jeżeli mówimy o osobie samotnie wychowującej jedno dziecko, to już pensja wyższa o 135 zł brutto od pensji minimalnej uniemożliwia korzystanie ze środków Funduszu Alimentacyjnego.

Inną kwestią jest to, że wypłacane kwoty są skandalicznie niskie. W 2014 roku przeciętna miesięczna wysokość świadczenia z Funduszu Alimentacyjnego wynosiła 373,84 zł.

Rzecznik Praw Obywatelskich proponuje rozwiązania, które miałyby pomóc w ściągalności długów alimentacyjnych. Należą do nich:

  • szkolenia dla sędziów, aby zrozumieli jak poważnym przestępstwem jest niepłacenie na dzieci,
  • możliwość podawania przez sędziów wyroków do publicznej wiadomości,
  • stosowanie kar ograniczenia wolności zamiast więzienia, aby osoba skazana mogła nadal pracować,
  • utrudnianie pracy na czarno, uczulanie na problem pracodawców,
  • prowadzenie ogólnopolskich kampanii społecznych, której celem byłoby „przekonanie ludzi, że niepłacenie na dzieci to obrzydliwa rzecz”

Udostępnij:

Kamil Fejfer

Analityk nierówności społecznych i rynku pracy związany z Fundacją Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych, prekariusz, autor poczytnego magazynu na portalu Facebook, który jest adresowany do tych, którym nie wyszło, czyli prawie do wszystkich. W OKO.press pisze o polityce społecznej i pracy.

Komentarze