W programie „Gość Wydarzeń" Polsat News poświęconym pandemii i szczepieniom przeciw COVID wystąpiła psychiatra Katarzyna Ratkowska. Notorycznie mijała się z prawdą, a w mediach społecznościowych Polsatu jej słowa bez komentarza szły w świat
Katarzyna Ratkowska jest znana z tego, że napisała list do prezydenta i premiera, żeby zaprzestać „eksperymentów medycznych" na dzieciach, czyli szczepień przeciw COVID-19, dopuszczonych obecnie od 12. roku życia. Bogdan Rymanowski zaprosił ją do programu „Gość Wydarzeń" Polsat News razem z prof. Andrzejem Falem ze szpitala MSWiA w Warszawie, wykładowcą Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego i specjalistą od zdrowia publicznego.
Rozmowa była o pandemii koronawirusa i o szczepieniach. Pomiędzy dyskutantami nie było jednak parytetu wiedzy, a może dobrej woli. Dr Ratkowska zdążyła w ciągu 20 min. programu – z czego przysługiwało jej około połowy czasu antenowego, czyli 10 min. – wypowiedzieć niesłychaną ilość tez niezgodnych nie tylko z obecną wiedzą medyczną, ale i z faktami.
Jej rewelacje, jak to, że zaszczepieni częściej od niezaszczepionych umierają po zakażeniu wariantem Delta, bezkrytycznie publikowano na mediach społecznościowych telewizji Polsat.
Lekarka zaczęła od amantadyny:
Czas na zmianę strategii i na docenienie leków. W Polsce mamy bardzo skuteczny lek, jakim jest amantadyna. Zostało już wyleczonych tym lekiem co najmniej kilka tysięcy, jeśli nie kilkanaście tysięcy osób.
Amantadyna jak na razie jest typowym „cudownym lekiem", do którego odwołujemy się w przypadku trudnych do leczenia schorzeń. Pojawia się też lekarz-cudotwórca, który oferuje potrzebującym taką terapię i ich uzdrawia. W tym przypadku to dr Włodzimierz Bodnar z Przemyśla. I dlatego właśnie w Polsce zainteresowanie amantadyną – lekiem stosowanym m.in. w chorobie Parkinsona – jest tak duże, a przekonanie, że amantadyna leczy – tak mocne.
Problem w tym, że aby dopuścić lek do użytku w leczeniu konkretnego schorzenia, trzeba udowodnić, że naprawdę jest skuteczny i nie ma skutków ubocznych, które przeważają nad korzyściami. Dr Ratkowska mówi, że amantadyna pomogła kilkunastu tysiącom osób, w tym siostrom Misjonarkom Miłości zarażonym przywiezionym z Indii wariantem Delta koronawirusa. Ale skąd mamy wiedzieć, czy nie pomogło im zupełnie coś innego? Na przykład większość zakażonych misjonarek była najprawdopodobniej bardzo młoda, bo zakażenie występowało w domach zakonnych, gdzie przebywają dopiero wstępujące do zakonu osoby. Młodzi ludzie chorują lżej, a przypadki zgonów są wśród nich 600 razy rzadsze niż np. wśród osób powyżej 80. roku życia.
Żeby stwierdzić, iż leczenie jakimś specyfikiem daje pozytywne rezultaty, stosuje się badanie kliniczne z podwójnie ślepą próbą. Ochotników do takiego badania dzieli się na dwie grupy – jednym daje się lek, a drugim placebo. Próba nazywa się podwójnie ślepą, bo ani ochotnik nie wie, co dostaje, ani lekarz nie wie, co komu daje. Dzięki temu nie będzie się sugerował własnymi wyobrażeniami na temat skuteczności lub braku skuteczności specyfiku.
Takie badanie kliniczne amantadyny, finansowane m.in. przez polską Agencję Badań Medycznych, jest właśnie prowadzone w siedmiu ośrodkach w Polsce, a także w Danii. Problem w tym – jak mówi jeden z prowadzących badanie, prof. Konrad Rejdak z Oddziału Neurologii Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego nr 4 w Lublinie – że brakuje wystarczającej ilości chętnych do badania. Prof. Rejdak ma nadzieję, że próbę uda się skompletować do końca czerwca.
Prawda jest też taka, że gdyby amantadyna dawała nadzieję na skuteczne leczenie COVID-19, już dawno zainteresowałyby się nią wiodące ośrodki medyczne na świecie. Ponieważ jednak trafiają się czasem zdarzenia o niskim stopniu prawdopodobieństwa, najbezpieczniej po prostu poczekać na wyniki polskich i duńskich badań.
Dr Ratkowska spróbowała również udowodnić słabą skuteczność szczepionek przeciw COVID-19:
W Wielkiej Brytanii jest sześć razy więcej zgonów wśród osób zaszczepionych, jeśli chodzi o obecne zakażenia, a 50 proc. zakażeń to są osoby zaszczepione po dwóch dawkach szczepionki.
O tym, dlaczego nie jest prawdziwa informacja, że zaszczepieni umierają częściej niż niezaszczepieni zakażeni wariantem Delta, pisaliśmy już w OKO.press obszernie:
W skrócie chodzi o to, że w Wielkiej Brytanii najwięcej zaszczepionych jest w populacji najstarszej, która jest najbardziej narażona na śmierć, a przy wariancie Delta skuteczność szczepionki w ochronie przed objawowym zakażeniem jest nieco niższa niż w przypadku dzikiego wirusa czy wariantu Alfa, odpowiedzialnego za wiosenną falę w Wielkiej Brytanii i w Polsce.
Oznacza to, że zaszczepieni mogą się zarażać w większym stopniu niż poprzednio. I tak jednak są dobrze chronieni przed ciężkim przebiegiem choroby i zgonem. Jeśli spojrzeć na dane w rozbiciu na grupy wiekowe, to wśród osób powyżej 50. roku życia w pełni zaszczepionych:
Czyli wśród zaszczepionych zmarła jedna na 70, a wśród niezaszczepionych jedna na 25 osób.
Z kolei wśród młodszych zaszczepionych nie zmarł nikt, w odróżnieniu od niezaszczepionych.
Lekarce pomyliły się najwyraźniej również dane z Wielkiej Brytanii z tymi z Izraela. W Zjednoczonym Królestwie do tej pory - według briefingu technicznego Public Health England z 25 czerwca – wykryto 7 235 zakażeń wśród w pełni zaszczepionych i 53 822 zakażeń wśród niezaszczepionych.
Najprawdopodobniej dr. Ratkowskiej chodziło o Izrael, gdzie rzeczywiście przedstawiciel ministerstwa zdrowia prof. Chevy Levy powiedział, że około 40-50 proc. zakażonych to osoby zaszczepione. Tylko że – jak wyjaśnia np. na swoim blogu epidemiolożka i biostatystyczka dr Katelyn Jetelina, mamy tu do czynienia z błędem logicznym (albo w przypadku osób chcących udowodnić szkodliwość szczepionek manipulacją), tzw. zaniedbaniem miarodajności.
Jeśli w Izraelu zaszczepionych jest 83 proc. dorosłej populacji, to w przypadku, gdy mamy 100 dorosłych i cztery przypadki zakażenia, dwa z nich przypadają na 17 proc. niezaszczepionycvh, a pozostałe dwa na aż 83 proc. zaszczepionych. Czyli skuteczność szczepionki w zapobieganiu zakażeniu jest nadal wysoka.
Lekarka mówiła jeszcze o tym, że szczepionki przeciw COVID-19 są „eksperymentem medycznym", co kontrował prof. Fal, tłumacząc, że w przypadku warunkowego dopuszczenia do użytku są one dokładniej badane niż inne wpuszczane na rynek leki. Poza tym w Unii Europejskiej co roku w taki warunkowy sposób dopuszcza się do użytku około 10 preparatów.
O bezpieczeństwie szczepionek mówiła obszernie w OKO.press dr hab. Ewa Augustynowicz z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego - Polskiego Zakładu Higieny:
Padł również argument o szkodliwości dla naszych organizmów szczepionek, które skłaniają nasze organizmy do produkcji białka kolca koronawirusa SARS-CoV-2, a więc praktycznie wszystkich szczepionek dostępnych w Polsce i w Unii Europejskiej. Tutaj znowu nie ma żadnych badań, które by potwierdzały taką szkodliwość.
Wiemy, że występują bardzo rzadkie poważne efekty uboczne, jak zakrzepica w połączeniu z małopłytkowością w przypadku preparatów wektorowych (koncernów AstraZeneka i Johnson&Johnson) oraz być może łagodne zapalenie mięśnia sercowego w przypadku szczepionki Pfizera. Nie jest to jednak częstotliwość niepokojąca i mieści się w kryteriach stosowanych dla wszystkich innych dopuszczanych do użytku leków. A szczepionek przeciwko COVID-19 zużyto już na świecie ponad 3 miliardy.
Miłada Jędrysik – dziennikarka, publicystka. Przez prawie 20 lat związana z „Gazetą Wyborczą". Była korespondentką podczas konfliktu na Bałkanach (Bośnia, Serbia i Kosowo) i w Iraku. Publikowała też m.in. w „Tygodniku Powszechnym", kwartalniku „Książki. Magazyn do Czytania". Była szefową bazy wiedzy w serwisie Culture.pl. Od listopada 2018 roku do marca 2020 roku pełniła funkcję redaktorki naczelnej kwartalnika „Przekrój".
Miłada Jędrysik – dziennikarka, publicystka. Przez prawie 20 lat związana z „Gazetą Wyborczą". Była korespondentką podczas konfliktu na Bałkanach (Bośnia, Serbia i Kosowo) i w Iraku. Publikowała też m.in. w „Tygodniku Powszechnym", kwartalniku „Książki. Magazyn do Czytania". Była szefową bazy wiedzy w serwisie Culture.pl. Od listopada 2018 roku do marca 2020 roku pełniła funkcję redaktorki naczelnej kwartalnika „Przekrój".
Komentarze