0:00
0:00

0:00

Liderzy Ruchu Narodowego - Krzysztof Bosak i Robert Winnicki (poseł Kukiz '15), 28 lipca 2017 wyszli z propozycją zakazu zagranicznego finansowania organizacji pozarządowych. Protesty przeciwko zamachowi PiS na niezależność wymiaru sprawiedliwości rozbudziły wyobraźnię nacjonalistycznych środowisk, które rozpoczęły retoryczną walkę z "piątą kolumną". Wewnętrznymi intruzami stały się organizacje pozarządowe finansowane z zagranicy.

Prawicowe i publiczne media prześcigały się w teoriach spiskowych o obcych agenturach, zewnętrznych wpływach, sterowanych demonstracjach i zagrożeniu suwerenności kraju. Wiadomości "TVP" i portal niezależna.pl "śledziły" nawet źródła finansowania "Akcji Demokracji" - pomysłodawców Łańcucha Światła pod sądami - choć organizacja podaje na stronie szczegółowe informacje o wpłatach i zarobkach swoich pracowniczek/ków.

Wrogiem publicznym numer jeden stał się George Soros - multimiliarder, Amerykanin żydowsko-węgierskiego pochodzenia, który od lat 80. przeznacza ogromne pieniądze na wspieranie demokracji i społeczeństwa obywatelskiego na całym świecie.

Przeczytaj także:

To wszystko stworzyło podatny grunt dla inicjatywy Ruchu Narodowego. Krzysztof Bosak i Robert Winnicki zaprezentowali projekt ustawy 28 lipca 2017 roku na konferencji prasowej w Sejmie. Propozycja

"ma na celu wyeliminowanie luki prawnej, polegającej na braku uregulowania kwestii zagranicznego wpływu na polskie życie społeczne i polityczne poprzez finansowanie organizacji pozarządowych".

I choć eksperci jasno zaznaczają, że to nieprzemyślany bubel prawny, sprzeczny z unijnymi przepisami, to projekt już zyskuje uwagę Kancelarii Premiera. 1 sierpnia 2017 roku Paweł Szefernaker, podsekretarz stanu w Kancelarii, w wywiadzie dla Radia Maryja pytany o projekt Ruchu Narodowego powiedział, że "państwo musi być odporne, bezpieczne i nie może być bezbronne". Dlatego wobec organizacji takich jak Otwarty Dialog - finansowanych z zagranicy, nie wystarczą działania organów państwa.

"Potrzebne są rozwiązania systemowe".

Zakaz jakiegokolwiek finansowania z zagranicy?

Ustawa stanowi: "zakazuje się zagranicznego finansowania organizacji pozarządowych". Dalej doprecyzowuje:

  • przez zagraniczne finansowanie należy rozumieć osiąganie jakiejkolwiek korzyści majątkowej, w szczególności otrzymywanie środków pieniężnych, pod jakimkolwiek tytułem prawnym, od jakiegokolwiek podmiotu zagranicznego, w tym zagranicznej osoby fizycznej, prawnej lub jednostki organizacyjnej.
  • dozwolone jest zagraniczne finansowanie na podstawie umów międzynarodowych, których stroną jest RP.

Z zapisów ustawy nie wynika wprost, co będzie zabronione. Na pewno regulacjom nie podlegają fundusze unijne i norweskie, które są częścią umów bilateralnych między państwami.

Pomysłodawcy podkreślają, że "projekt nie eliminuje całkowicie finansowania organizacji pozarządowych z zagranicy, a jedynie eliminuje możliwość ich niejawnego i niekontrolowanego finansowania". Furtką ma być zapis o "umowach międzynarodowych". Taki - jedyny dopuszczalny model finansowania - ma potwierdzać użytą w uzasadnieniu retorykę jawności, demokratyzacji i społecznej kontroli nad NGO.

Jest swoistym paradoksem, że w aktualnym stanie prawnym specjalnymi ustawami chroniona jest transparentność procesu stanowienia prawa (Ustawa o działalności lobbingowej w procesie stanowienia prawa) czy autonomia demokratycznego procesu wyborczego (Kodeks wyborczy) oraz działania partii (Ustawa o partiach politycznych), a pozbawione jakichkolwiek zabezpieczeń od zewnętrznych i niejawnych wpływów jest samo życie publiczne, mające współcześnie charakter rywalizacji ideologicznej i społecznej pomiędzy środowiskami działającymi przede wszystkim w formie organizacji pozarządowych, przekształcającymi się na czas wyborów w komitety wyborcze i niekiedy równolegle działającymi w formie partii politycznych.

Granica pomiędzy życiem politycznym i społecznym jest obecnie płynna, dlatego nie zabezpieczając od zewnętrznych wpływów życia społecznego, otwieramy na nie zarazem życie polityczne. Obecne w polskim prawie zakazy zagranicznego finansowania partii politycznych i komitetów wyborczych, czy też obecne w debacie rozwiązania planowane dla repolonizacji mediów i ochrony narodowej autonomii polskiej debaty publicznej, nie będą w stanie spełnić swojej funkcji jeśli nie będą szły w parze z zakazem niekontrolowanego zagranicznego finansowania organizacji obywatelskich i twardą ochroną narodowej autonomii całości polskiego życia zbiorowego.

Warto również odnotować, że obecny w polskim Kodeksie karnym art. 130, dotyczący szpiegostwa, pozostaje częściowo martwy, ponieważ cały szereg zadań wywiadowczych można obecnie zupełnie legalnie prowadzić i finansować z zagranicy pod postacią organizacji pozarządowych. Można postawić pytanie o to po co właściwie jakikolwiek agent wpływu miałby uciekać się do nielegalnych form działania, skoro państwo polskie pozwala by dowolne zadania ideowe i polityczne za obce pieniądze na jego terytorium realizować całkowicie legalnie? Aby przekonać się, że nie jest to argument czysto teoretyczny wystarczy przyjrzeć się głośnej sprawie przebywającego od roku w areszcie byłego posła Mateusza Piskorskiego.

Proponowane w niniejszym projekcie przepisy regulujące kwestię zagranicznego finansowania organizacji pozarządowych są zgodne z polską Konstytucją. Mają one na celu realizację jej 2. artykułu, a więc realizację normy, iż Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej. Zarówno wymogi demokracji jak i sprawiedliwości społecznej domagają się starannej troski o standardy debaty publicznej i życia społecznego, które muszą się toczyć w sposób wolny, a więc niezależny od zewnętrznych wpływów, prób manipulacji, presji finansowej i innych form jawnego i niejawnego nacisku.

Przepisy projektu służą uzupełnieniu ustaw czyniących zadość normie z art. 12. Konstytucji, która gwarantuje wolność tworzenia i działania stowarzyszeń, ruchów obywatelskich, innych dobrowolnych zrzeszeń oraz fundacji. Mają one bezpośrednie umocowanie w art. 31. Konstytucji, który to dopuszcza ustawowe ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności, gdy są one konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego.

Ustrojodawca w art. 31 Konstytucji podkreślił, że ograniczenia takie nie mogą naruszać istoty konstytucyjnych wolności i praw, dlatego należy podkreślić wyraźnie, że niniejszy projekt ustawy nie ingeruje w wolność zrzeszania się, nie ogranicza jej ani też nie ogranicza zakresu działania organizacji pozarządowych, a jedynie ustanawia niezbędne dla bezpieczeństwa państwa wymogi dotyczące źródeł ich finansowania, na wzór analogicznych rozwiązań obecnych już w polskim porządku prawnym, których konstytucyjności nigdy nie podważano.

Należy także zauważyć, że proponowany projekt nie eliminuje całkowicie możliwości finansowania organizacji pozarządowych z zagranicy, a jedynie eliminuje możliwość ich niejawnego i niekontrolowanego finansowania. Projekt ustawy zawiera bowiem wyłączenie zakazu dla finansowania na podstawie umów międzynarodowych, co może dotyczyć zarówno pojedynczych organizacji jak i całych międzynarodowych programów grantowych czy programów współpracy, również tych już obecnie trwających. Ich dopuszczenie, poprzez zawarcie niezbędnej umowy międzynarodowej, w myśl proponowanego rozwiązania będzie jednak zależne od państwa polskiego. Tym samym decyzje takie zostaną poddane demokratycznej kontroli i będą zależne od pozytywnego nastawienia gospodarzy, którzy będą mieć prawo powstrzymać napływ niechcianych środków finansowych, ale też dopuścić te służące autentycznemu dobru wspólnemu obywateli.

Projekt nie jest sprzeczny z prawem UE i nie rodzi skutków dla budżetu państwa.

Bosak: chcemy, żeby to było akceptowalne dla PiS

"Projekt jest na etapie konsultacji. Weźmiemy różne głosy pod uwagę, bo chcemy żeby to prawo weszło w życie. I żeby w momencie złożenia było akceptowalne dla większości parlamentarnej" - mówi OKO.press lider Ruchu Narodowego Krzysztof Bosak.

"Ustawa - zgodnie z treścią przedłożonego uzasadnienia - jasno wskazuje, że dopuszczalny będzie każdy rodzaj pomocy międzynarodowej, który zostanie uregulowany umową międzynarodową. Warto podkreślić, że celem ustawy nie jest wspieranie finansowania zagranicznego tylko jego uregulowanie. Uważamy, że polskie życie społeczne powinno być autonomiczne, a kanał finansowania międzynarodowego jest najgroźniejszym. Wiadomo, że to pieniądze najbardziej uzależniają.

Myśmy ustawę napisali dość ogólnie, tak żeby dać możliwość ewentualnych działań jej bazie. Oczywiście można napisać ustawę super szczegółową, kazuistyczną - tak z reguły w Polsce pisze się prawo - ale ten kształt daje np. możliwość uruchomienia umów ramowych.

Jeśli dobrze wczytać się w treść ustawy to okaże się, że być może wystarczy właśnie zawarcie kilku umów ramowych i w ich ramach stworzenie prostych mechanizmów kontrolnych czy możliwości wetowania finansowania w przypadku ryzyka czy niezbieżności z interesem społecznym.

Projekt jest na etapie konsultacji. Weźmiemy różne głosy pod uwagę, bo chcemy żeby to prawo weszło w życie. I żeby w momencie złożenia było akceptowalne dla większości parlamentarnej".

Każda zagraniczna dotacja - niezgodna z treścią ustawy - ma podlegać zwrotowi w przeciągu 30 dni od jej otrzymania, w innym wypadku przepadnie na rzecz Skarbu Państwa.

Niezastosowanie się do przepisów będzie karane grzywną a nawet ograniczeniem lub pozbawieniem wolności do lat 2.

Bubel prawny

O komentarz poprosiliśmy współpracownika NGOsów (m.in. Watchdog Polska czy Polska Zielona Sieć) i eksperta od funduszy, Krzysztofa Wychowałka. Zwrócił uwagę, że poza kwestią ideologiczną - w sensie praktycznym - ustawa jest nieprzemyślanym bublem.

Jej skutki byłyby katastrofalne, bo większość instytucjonalnego finansowania nie jest częścią typowych umów międzynarodowych.

Wychowałek: "Jest mnóstwo fundacji czy funduszy wspierających np. współpracę międzynarodową pomiędzy organizacjami z różnych krajów i nie każda taka kooperacja jest efektem umów międzynarodowych, w których Polska jest stroną. Np. Fundusz Wyszehradzki jest zarejestrowany jako fundacja z siedzibą w Bratysławie. Każda dotacja z tego funduszu byłaby w myśl projektu zakazana".

Informacje ze strony internetowej funduszu

Program Grantów Wyszehradzkich Międzynarodowego Funduszu Wyszehradzkiego wspiera finansowo projekty rozwijające współpracę krajów należących do Grupy Wyszehradzkiej i Ukrainy.

Cele Celem Funduszu jest wspieranie współpracy krajów z Grupy Wyszehradzkiej, czyli Czech, Węgier, Polski i Słowacji oraz Ukrainy i integracja tych państw z Unią Europejską, z położeniem nacisku na cztery aspekty: innowacyjność, wymiar regionalny, młodzież, zrównoważony rozwój.

Obszary wsparcia Każdy projekt powinien być związany z jednym lub dwoma obszarami tematycznymi programu:

  1. Kultura i wspólna tożsamość
  2. Edukacja i budowanie potencjału
  3. Środowisko
  4. Wartości demokratyczne, media
  5. Polityka publiczna i partnerstwa instytucjonalne
  6. Wymiany naukowe i współpraca badawcza
  7. Rozwój lokalny, przedsiębiorczość, turystyka
  8. Rozwój społeczny

Wyjaśnienie i doprecyzowanie powyższych obszarów znajduje się w przewodniku. Preferowane są projekty, których uczestnicy pochodzą ze wszystkich krajów Grupy Wyszehradzkiej. Projekty muszą obejmować co najmniej trzy podmioty z trzech różnych krajów V4. Jeżeli o grant aplikuje organizacja z Ukrainy, partnerami projektu muszą być co najmniej trzy kraje V4.

Dofinansowanie Granty Wyszehradzkie mają dwie kategorie finansowe: do 6000 euro i od 6001 euro (ta druga dotyczy także Grantów Strategicznych). Grant wypłacany jest w transzach.

Czas trwania Projekty mogą być realizowane przez maksymalnie 12 miesięcy (całkowity okres trwania projektu). Granty strategiczne - przez okres od 12 do 36 miesięcy.

Kto może ubiegać się o fundusze: Wnioski o dofinansowanie projektów mogą składać organizacje i osoby fizyczne. Preferowane są organizacje pozarządowe, społeczne, władze lokalne, gminne. Akceptowane są też wnioski od szkół publicznych, uniwersytetów, instytutów badawczych i - ogólnie - instytucji publicznych. Instytucje rządowe (w tym takie jednostki jak Instytut Polski) nie mogą aplikować i nie mogą być partnerami projektów.

Wychowałek zwraca też uwagę, że projekt blokuje przepływy finansowe pomiędzy organizacjami (np. partnerskimi), a także uniemożliwia im prowadzenie działalności usługowej (np. sprzedaż koszulek zagranicznym klientom). Ustawa uniemożliwia m.in.

  • zwrot kosztów podróży - np. czeska organizacja przygotowuje konferencję, a po konferencji chciałaby zwrócić uczestnikom przelewem koszty podróży;
  • realizowanie wspólnych projektów, gdzie jedna organizacja jest liderem projektu i refunduje partnerom z innych krajów wydatki;
  • sprzedaż towarów przez organizacje prowadzące działalność gospodarczą - np. organizacja chce sprzedać koszulkę ze swoim logo komuś mieszkającemu w Paryżu;
  • zlecenie usług organizacji np. zapłacenie polskiej eksperckiej fundacji za jakąś analizę.

To tylko część przykładów "zagranicznego finansowania", które zakazuje ustawa.

Na liście poszkodowanych znalazłyby się zarówno zagraniczne podmioty finansujące polskie organizacje jak i ich beneficjenci, np.

  • Fundacja Konrada Adenauera finansowana w ponad 90 proc. przez niemiecką partię CDU, która od lat wspiera polskie organizacje kościelne;
  • granty z ambasad, które nie mają potwierdzenia w umowach międzynarodowych (np. Sweden Abroad);
  • współpraca przygranicznych samorządów np. inicjatywy kulturalne na Śląsku Cieszyńskim czy przyrodnicze dotyczące ekosystemu Odry;
  • Open Society Foundation - największy grantodawca wspierający działalność organizacji prawnoczłowieczych na świecie;
  • ale także zagraniczni darczyńcy - osoby fizyczne wpłacające nawet niewielkie kwoty na wsparcie organizacji.

Ustawa uderzy w szereg organizacji prawicowych i Kościół?

Ofiarą ustawy padłyby również organizacje prawicowe, a nawet kościelne finansowane "obcych źródeł".

Na liście znalazłby się na pewno Instytut Prawny - Ordo Iuris. Organizacja konsekwentnie odmawia ujawnienia struktury finansowania, ale wiadomo że utrzymuje się z wpłat darczyńców. Sami twierdzą, że dotują ich wyłącznie Polacy mieszkający za granicą, ale to mało prawdopodobne. Ewa Siedlecka pisała, w "Wyborczej", że „Ordo Iuris utrzymuje się - według złożonej mi deklaracji - wyłącznie z darowizn osób prywatnych i prawych.

W 2014 r. było to 831 tys. zł. To dużo, organizacje pozarządowe w Polsce zbierają rocznie z darowizn średnio 9 tys. zł, a ich roczny budżet to przeciętnie 27 tys.".

Jakub Dymek w "Wyborczej" przypominał, że znienawidzona na prawicy Fundacja im. Stefana Batorego (polski operator funduszy norweskich) oskarżana o dotowanie jedynie "projektów liberalno-lewicowych" wspierała też przedsięwzięcia konserwatywne i kościelne:

  • Caritas,
  • Stowarzyszenie Brata Alberta,
  • Chrześcijańskie Stowarzyszenie Osób Niepełnosprawnych "Karat".

Z dotacji Fundacji Batorego korzystali Jarosław Gowin, Piotr Gliński czy Adam Glapiński.

Ustawa w obecnym kształcie nie ma zapewne szans przejścia przez Sejm, choćby dlatego, że jej zapisy są jawnie sprzeczne z prawem europejskim.

Równie groźny jest jednak scenariusz, w którym PiS potraktuje ustawę Ruchu Narodowego jako radykalną propozycję, którą trzeba złagodzić i zaproponuje - szkodliwe dla organizacji społecznych - "kompromisowe" rozwiązanie.

Radykalniej niż Putin?

Nawet po znaczących korektach ustawa zbliżałaby Polskę do rozwiązań z Rosji. W maju 2015 roku Władimir Putin podpisał ustawę o tzw. agentach zagranicznych wymierzoną w międzynarodowe organizacje pozarządowe działające w Rosji oraz rodzime, które są finansowane z zagranicy. Ustawa umożliwia uznanie ich za "niepożądane", jeśli stanowią zagrożenie dla:

  • podstaw ustroju konstytucyjnego;
  • obronności i bezpieczeństwa państwa.

A decydować o tym - bez orzeczenia sądu - może Prokuratura Generalna w konsultacji z Ministerstwem Spraw Zagranicznych. Każdy rodzaj działalności "niepożądanych podmiotów" - nawet informacyjny - jest zakazany, operacje finansowe - wstrzymane, pracownicy organizacji podlegają karom finansowym, a grozi im nawet pozbawienie wolności. Jako pierwsze za niepożądane zostały uznane:

  • Human Rights Watch;
  • Amnesty International;
  • Carnage Moscow Center oraz
  • słynny Memoriał - najstarsza organizacja działająca na rzecz praw człowieka w Rosji;

Prokuratura na listę wciągnęła też m.in. organizacje, które zajmują się wspieraniem młodych badaczy i projektów naukowych tj. Dynasty Foundation czy The MacArthur Foundation. Według Amnesty International w pierwszych 18 miesiącach obowiązywania ustawy na liście „obcych agentów” w Rosji znalazło się 148 organizacji - z czego 27 zostało zamkniętych.

Drastyczne i czysto uznaniowe prawo Putina, zostawia jednak możliwość finansowania z zagranicy dla "wybranych". W Poslce zakaz byłby całkowity.

Węgierskie "Lex NGO"

W czerwcu 2017 roku węgierski parlament przyjął łagodniejszą wersję ustawy o agentach zagranicznych tzw. "lex NGO" Wiktora Orbána. Organizacje, które otrzymują wsparcie finansowe ze źródeł zagranicznych powyżej 7,2 miliona forintów (ok. 100 tys. zł) rocznie, muszą zarejestrować się jako „finansowane z zagranicy” i zostają objęte surowszym reżimem kontroli finansowej i możliwych sankcji.

Ustawa jest jawnie dyskryminująca: spod jej działania wyłączone są fundacje i stowarzyszenia religijne, sportowe oraz narodowościowe. Jej celem jest utrudnienie funkcjonowania organizacjom pożytku publicznego – na przykład monitorujących skalę korupcji, przejrzystość działań rządu, czy ochrony praw człowieka.

Lex NGO skrytykowały światowe organizacje zajmujące się monitorowaniem praw i wolności obywatelskich oraz stanu demokracji. Komisja Wenecka przytoczyła swoją opinię o rosyjskiej ustawie o obcych agentach

„[przyjęte prawo] nie powinno powodować stygmatyzowania i ostracyzmu niektórych organizacji społeczeństwa obywatelskiego wyłącznie na podstawie faktu ich zagranicznego finansowania.”

Przejrzystość finansowania NGO

W 2010 r. Ogólnopolska Federacja Organizacji Pozarządowych przyjęła Kartę Zasad Działania Organizacji Pozarządowych. Jedną z najważniejszych jest jawność finansowania: "Działalność merytoryczna i finansowa organizacji pozarządowych jest działalnością jawną z uwagi na szczególną troskę o posiadane przez nie środki publiczne bądź powierzone im przez osoby prywatne.

Przejrzystość finansów organizacji musi pozwalać na zewnętrzną ocenę zasadności i racjonalności wydatków".

Znacząca część organizacji korzysta z tych rekomendacji i informacje o swoich finansach umieszcza na stronie internetowej. Właśnie dlatego "Wiadomości" TVP nie mają trudności w "tropieniu" budżetu takich organizacji jak Fundacja im. Stefana Batorego czy Akcja Demokracja.

Kłopoty z jawnością mają natomiast takie organizacje jak Ordo Iuris czy Fundacje o. Tadeusza Rydzyka. "Lux Veritatis" i "Nasza przyszłość" nie chciały ujawnić wpływów z budżetu. Dopiero po batalii stoczonej przez Sieć Obywatelską Watchdog ujawniły część wpływów i to tylko z publicznych pieniędzy.

;
Na zdjęciu Anton Ambroziak
Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Komentarze