0:000:00

0:00

W Polsce w na kilku fermach hoduje się ponad 4 mln norek. Zwierzęta uśmierca się gazem, a ich skóry sprzedaje się w Kanadzie i Finlandii.

Polscy hodowcy i producenci, jeśli chodzi o dochody, lokują się w europejskiej czołówce. W 2011 roku mieli miliard złotych obrotu rocznie. Nic dziwnego, że stać ich na lobbing w ochronie swojego biznesu.

Jednak warunki, które panują na fermach są koszmarne, a hodowcy notorycznie łamią przepisy prawa budowlanego, weterynaryjnego i ochrony środowiska. Z raportu Najwyższej Izby Kontroli z 2015 roku wynika, że:

  • prawie 90 proc. hodowli nie przestrzega wymagań ochrony środowiska, m.in. nie ma skutecznych oczyszczalni i szkodliwe substancje płyną ze ściekami do kanalizacji;
  • połowa hodowli mieści się w nielegalnie postawionych lub użytkowanych budynkach;
  • co trzecia hodowla prowadzona jest niezgodnie z przepisami weterynaryjnymi.

Śledztwo przeprowadzone w 2013 roku przez Stowarzyszenie "Otwarte Klatki" na farmach norek ujawniło fatalne warunki, w których żyją zwierzęta.

" rel="noopener nofollow" target="_blank">Ferma w Pawłowie, sierpień 2013

Obrońca branży futrzarskiej dołącza do zespołu

W poprzedniej kadencji Sejmu również były próby zakazu hodowli norek - nieskutecznie. Lobby futrzarskie je zablokowało.

Teraz znów zorganizowała się grupa posłów, która chce wprowadzić zakaz hodowli zwierząt futerkowych od 2025 roku. Ma to być nowelizacja ustawy o ochronie zwierząt. Pracują nad tym w Parlamentarnym Zespole Przyjaciół Zwierząt pod przewodnictwem posła Platformy Obywatelskiej Pawła Suskiego. Zespół jest wielopartyjny. Poseł PiS Krzysztof Czabański zapowiadał, że projekt może trafić do Sejmu jeszcze przed wakacjami. Nie wiadomo jednak, czy tak się stanie.

"Zakaz hodowli zwierząt na futra nie leży w osobistym interesie niektórych działaczy PO, którzy mają udziały w hodowlach futerkowych" - mówi OKO.press Julia Dotkiewicz ze Stowarzyszenia "Otwarte Klatki".

Takim osobiście zainteresowanym posłem jest Zbigniew Ajchler z PO, który niespodziewanie dołączył do zespołu. Według "Otwartych Klatek" jest lobbystą hodowców zwierząt futerkowych.

Podczas debiutu w Zespole Parlamentarnym (5 kwietnia 2017 roku) Ajchler, który jest inwestorem jednej z ferm, musiał wysłuchać relacji ludzi, których domy znajdują bądź mają się znaleźć w sąsiedztwie ferm norek. Na spotkaniu obecni byli też przedstawiciele organizacji prozwierzęcych.

Mimo szokujących relacji o warunkach panujących na fermach i niedogodnościach, które powoduje dla mieszkańców sąsiedztwo ferm, poseł Ajchler deprecjonował protesty lokalnych społeczności, podważał raporty, opisujące praktyki hodowców, przygotowywane przez organizacje strażnicze. Na wszelkie sposoby podkreślał, że "to nie jest kwestia norek", że utrzymanie tego biznesu jest ważne dla "funkcji, którą musi pełnić wieś w dzisiejszych czasach".

Bardzo w wielu przypadkach [protestów] decydują tutaj emocje, prywatnie zupełnie, nikomu nieznane działania wielu, wielu osób.
Zarzut, który stawia odnosi się raczej do branży futrzarskiej
Posiedzenie Parlamentarnego Zespołu Przyjaciół Zwierząt,05 kwietnia 2017

W zespole, który do tej pory debatował nad projektem zawrzało. Poglądy posła Ajchlera na przemysł futrzarski są jasne - jest przeciwny zakazowi.

Przeczytaj także:

"W naszą działalność wkradł się lobbing"

O sytuację w zespole parlamentarnym zapytaliśmy innych posłów i posłanki pracujące nad projektem. Ewa Lieder, Nowoczesna: "Kiedy Zbigniew Ajchler pojawił się w zespole, wiele się zmieniło. To człowiek szalenie pracowity, ale absolutnie o przeciwnych poglądach niż inni członkowie zespołu".

Lieder opowiada dalej: "Z zespołu wyszedł gotowy projekt. Miał być ponadpartyjny. Nie cały Klub Nowoczesnej go poprze, ale wiedziałam, że uda mi się zebrać sporo podpisów. W pewnym momencie Paweł Suski - inicjator projektu - powiedział, że w PO nikt tego nie podpisze. Nie ma na to odgórnej zgody, dlatego nie ma projektu ponadpartyjnego. Teraz debatuje nad nim klub poselski PiS. To jest taka sytuacja jak z łowiectwem - temat nieustannie wraca, ale jest utrącany cicho".

Lieder sama doświadczyła, jak działa ta branża: "W momencie, kiedy złożyłam swój projekt - ja i Ryszard Petru - dostaliśmy lawinę listów i maili. W sprawie norek przychodziły listy od kół łowieckich, myśliwych i leśników. To był atak pocztowy".

Paweł Suski przyznaje: "Może być kłopot ze zrealizowaniem ponadparlamentarnej inicjatywy. Prowadząc zespół staram się nie upolityczniać krzywdy zwierząt. Mamy konkretne cele i zadania. Projekt został przygotowany. Teraz debatuje nad nim PiS - czeka na decyzje pozostałych klubów".

Nie chce oficjalnie powiedzieć jakie jest stanowisko PO. Ale jeden z członków zespołu dopowiada za niego: "W nasze działania wkradł się lobbing. Doświadczyliśmy dużych nacisków - głównie ze strony przemysłu futrzarskiego. Do klubów dotarły duże organizacje. Jako zespół zawsze byliśmy bezstronni - zapraszaliśmy producentów i obrońców zwierząt. Dołączenie Ajchlera jest zaskakujące, on ma interesy w tym przemyśle. Wszyscy są skonsternowani".

Czy to ma być sygnałem, że PO zadba o interesy branży futrzarskiej, zdusi projekt w zarodku i nie dopuści do ponadpartyjnej inicjatywy na rzecz zmiany prawa? Ciekawy pomysł w sytuacji, gdy Platforma walczy o wizerunek partii otwartej. Głosów obrońców zwierząt taką taktyką na pewnie nie zdobędzie.

Ferma norek w Lubosinie dla syna

Z przemysłem futrzarskim łączy Ajchlera rodzinna inwestycja, w Lubosinie (w gminie Pniewy, w wielkopolskiem). W 2010 roku Piotr Ajchler (syn posła) postanowił założyć fermę norek w ramach prowadzonej przez ojca spółdzielni (zajmującej się hodowlą świń). W tym celu złożył wniosek o wydanie warunków zabudowy. Z relacji mieszkańców wynika, że ówczesny burmistrz Pniew, dzień przed zakończeniem kadencji, w ekspresowym tempie wydał zgodę.

W maju 2011 inwestor wystąpił do nowego burmistrza Pniew o wydanie dla inwestycji decyzji o warunkach środowiskowych, która - zgodnie z obowiązującym prawem - powinna poprzedzać decyzję o wydaniu warunków zabudowy.

Jest niezbędna w przypadku inwestycji "mogących zawsze znacząco oddziaływać na środowisko lub mogących potencjalnie znacząco oddziaływać na środowisko" i powinna poprzedzać inne decyzje np. wydanie warunków zabudowy (postępowania nie mogą toczyć się też równolegle).

Raport do wniosku Ajchlera został sporządzony w maju 2011 roku, jednak zawierał błędy. To stanowiło podstawę do oprotestowania fermy norek przez sąsiadów.

O działalności Ajchlerów mówili: "ich gospodarstwo i bez fermy norek jest już większe od całej wsi, a z budynków gospodarczych unosi się uciążliwy odór od świń".

To był początek otwartego sporu lokalnej społeczności z Ajchlerami. Na Facebooku założyli profil "STOP fermie norek w Lubosinie", a czerwcu 2011 zorganizowali pierwszy protest.

W grudniu 2011 nowy burmistrz Pniew wydał odmowną decyzję. Wtedy Ajchler na łamach lokalnej prasy opublikował list, w którym odnosił się do "nieprawdziwych zarzutów" i tłumaczył swój innowacyjny pomysł na "inwestycję".

Ajchler odwołał się od decyzji burmistrza.

30 milionów inwestycji

28 lutego 2013 roku Zbigniew Ajchler wyjawił mediom kwotę inwestycji: "będzie rzędu 30 milionów złotych. Mamy już wszystkie uzgodnienia środowiskowe, czekamy jeszcze na decyzję burmistrza miasta i gminy w Pniewach. Szacujemy, że przyniesie trzydzieści miejsc pracy w okresie docelowym, czyli pięciu lat.”

Zgodnie z oczekiwaniami ojca, w maju 2013 Ajchler junior uzyskał od urzędu gminy decyzję o zgodzie na realizację inwestycji. Jednak mieszkańcow nie uwiodła wizja "30 miejsc pracy" i zaskarżyli decyzję. Wojewódzki Sąd Administracyjny w lipcu 2014 roku przychylił się do wniosku mieszkańców, lecz inwestor wniósł skargę kasacyjną. W czerwcu 2016 roku zapadł wyrok Najwyższego Sądu Administracyjnego uchylających decyzję sądu wojewódzkiego. 5 kwietnia 2017 do starostwa wpłynął wniosek o pozwolenie na budowę. Mieszkańcy nie ustają w protestach jednak ich jedyną nadzieją jest teraz wprowadzenie do ustawy zakazu hodowli zwierząt futerkowych.

Pomocna dłoń Hodowców Norek

Od stycznia 2016 asystentką „społeczną” w biurze posła Zbigniewa Ajchlera jest Klaudia Gołąbek, która równolegle jest zaangażowana w hodowlę norek. To:

Jako asystentka posła ma dostęp do Sejmu. Wraz z Ajchlerem brała udział w posiedzeniach komisji rolnictwa i rozwoju wsi – na zmianę jako dyrektor biura Polskiego Związku Hodowców i Producentów Zwierząt Futerkowych oraz dyrektor Fundacji Wsparcia Rolnika Polska Ziemia. Prezesem zarządu tej drugiej jest Szczepan Wójcik - właściciel ferm norek i były wiceprezes Polskiego Związku Hodowców.

Loża obrońców interesów

Zbigniew Ajchler przewodzi też Loży Laureatów Nagrody Gospodarczej Województwa Wielkopolski skupiającej ponad 100 rolniczych zakładów Wielkopolski.

Zasiada w niej też Rajmund Gąsiorek, właściciel ferm norek, radny PO, znany z wojowniczej postawy względem organizacji prozwierzęcych ujawniających warunki panujące na fermach. W 2014 roku oskarżył Stowarzyszenie "Otwarte Klatki" o to, że opublikowane przez nich w 2013 roku filmy z ferm w Pawłowie godzą w jego dobre imię.

W 2010 roku na spotkaniu Loży Ajchlera z Zarządem Polskiego Związku Hodowców i Producentów zwierząt futerkowych, loża przyjęła, że:

"hodowla zwierząt futerkowych zasługuje na wsparcie i uznanie. [Loża] podejmie się wspólnych działań ze Związkiem na rzecz upowszechnienia hodowli w Wielkopolsce.

W tym celu zostanie przeprowadzonych cykl konferencji dla rolników w wybranych powiatach, mających na celu przedstawienie rzetelnych informacji na temat hodowli zwierząt futerkowych. (...) W sposób bardzo przystępny zostaną przedstawione niezbędne procedury do założenia fermy zwierząt futerkowych i inne szczegóły związane z prowadzeniem hodowli. Daleko idącą pomoc i opiekę początkującym farmerom zapewni Polski Związek Hodowców i Producentów Zwierząt Futerkowych".

W 2014 roku Loża wydała stanowisko wobec "restrykcji Ministerstwa Środowiska ws. hodowli zwierząt futerkowych". Chodziło o pracę nad projektem nowelizacji rozporządzenia w sprawie listy roślin i zwierząt gatunków obcych, które w przypadku uwolnienia do środowiska przyrodniczego mogą zagrozić gatunkom rodzimym lub siedliskom przyrodniczym.

W projekcie zaproponowano dodanie do listy m.in. norki amerykańskiej. Celem nowelizacji było ograniczenie negatywnego oddziaływania ferm norek na środowisko oraz zwrócenie większej uwagi na prowadzenie hodowli zgodnie z zasadami bezpieczeństwa i higieny.

Członkowie Loży zwrócili się z prośbą do Ministra o "wstrzymanie prac legislacyjnych Ministerstwa Ochrony Środowiska w tym kierunku, aby uchronić polskie fermy zwierząt futerkowych przed ich likwidacją, co byłoby ogromną stratą dla polskiej gospodarki i dla nas wszystkich".

Tak też się stało. Z list zniknęły norki i jenoty, a jak podawała "Gazeta Wyborcza", lobbingowi środowiska sprzyjała Platforma Obywatelska.

Rodzinna tradycja "troski" o zwierzęta

Udokumentowana historia powiązań rodziny Ajchlerów z branżą futrzarską zaczyna się już w 2004 roku. 26 maja Romuald Ajchler, brat Zbigniewa, poseł SDPL (później SLD), podczas posiedzenia Komisji Rolnictwa i Rozwoju wsi przytoczył treść listu, który otrzymał od hodowców zwierząt futerkowych, w którym skarżą się na podatek akcyzowy nałożony na wyroby futerkowe.

"Akcyza bardzo podrożyła naszą produkcję, co powoduje, że rozważamy możliwość przeniesienia naszych zakładów poza teren RP. Polska jest poważnym producentem naturalnych skór futerkowych. Hodujemy sporo lisów i norek. Większość skór jest eksportowana. Jest to też najlepsza forma zamiany odpadów drobiowych, którymi karmi się lisy i norki, na dolary lub euro". Ajchler zapowiedział, że przygotuje w tej sprawie interpelacje.

Romuald Ajchler działał w Sejmie i równolegle w Loży. 11 lipca 2011 roku, do Sejmu trafił Obywatelski projekt nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt – Koalicji dla Zwierząt. Pod projektem podpisało się ponad 200 tysięcy osób, a wśród innych zawierał między innymi zapis o zakazie hodowli zwierząt na futro.

W styczniu 2012 odbyło się pierwsze czytanie projektu. W debatę zaangażował się Romuald Ajchler: „nie rozumiem autorów tego projektu zakazujących na przykład hodowli zwierząt futerkowych w celu pozyskiwania futer.

Jako rolnik od razu zastanawiam się - ta hodowla to nie tylko hodowla dla futer, to nie tylko mordowanie tychże zwierząt itd. To nie jest tylko ten cel, widzę bowiem także hałdę kilkuset tysięcy ton niewykorzystywanych odpadów porzeźniczych. Przecież te zwierzęta te odpady zjadają.”

W marcu 2012 komisja rolnictwa omawiała wyniki kontroli ferm norek, przeprowadzonej przez NIK, która wypadła bardzo na niekorzyść hodowców. Ajchler wyśmiał pomysł kontrolowania ferm norek i apelował o "docenienie" tego rodzaju hodowli”.

;

Udostępnij:

Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Komentarze