0:000:00

0:00

Nurmagomeda M. w ostatniej chwili wyprowadzono 21 czerwca 2019 z samolotu, który miał go zabrać do Rosji, gdzie grożą mu tortury i nieludzkie traktowanie. Straż Graniczna, która dotychczas zapowiadała, że deportację doprowadzi do końca - mimo wyraźnego zakazu Europejskiego Trybunału Praw Człowieka - nagle zmieniła decyzję. Telefon Czeczena i bagaż poleciały do Moskwy.

Ekspresową deportację udało się zatrzymać przynajmniej na czas dokładnego rozpatrzenia jego sprawy. Nurmagomed jeszcze do niedawna objęty był przyznaną przez Polskę ochroną międzynarodową. Nagle ją cofnięto, argumentując, że cudzoziemiec stanowi zagrożenie. Na jakiej podstawie? Nie wiadomo, akta sprawy są w takich wypadkach utajnione. Wydano decyzję o deportacji.

Nawet jeśli pominiemy zasadę, że nikogo nie można pozbawiać prawa do życia i wolności od tortur, a więc nie można deportować do kraju, w którym grozi mu nieludzkie traktowanie, sposób rozwiązywania przez obecny rząd spraw obcokrajowców deportowanych z racji bezpieczeństwa narodowego, budzi poważne wątpliwości.

„Jeśli polskie organy uważają, że mają na tyle mocne dowody, żeby kogoś deportować, mimo że zagraża to jego bezpieczeństwu, to tym bardziej powinny to być dowody wystarczające do postawienia takiej osoby przed sądem. W Polsce organy ścigania mają przecież obowiązek wszczęcia postępowania, jeśli podejrzewają popełnienie przestępstwa” - mówi mec. Małgorzata Jaźwińska ze Stowarzyszenia Interwencji Prawnej, pełnomocniczka Nurmagomeda M.

„A jeśli stwierdzenie, że ktoś stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa oparte jest na domysłach, a nie na twardych dowodach, to o czym w ogóle mówimy? To nie może być przesłanką do wydalenia kogoś w ręce oprawców".

Cofnięcie ochrony

O Nurmagomedzie M. wiemy, że przyjechał do Polski z Rosji w 2009 roku wraz z matką. Miał wtedy 21 lat, a za sobą doświadczenie tortur i wojny czeczeńsko-rosyjskiej. Jego brat był bojownikiem o niepodległość Czeczenii (czyli wrogiem Rosji oraz namaszczonego przez nią Szefa Republiki Czeczeńskiej - Ramzana Kadyrowa). Zgodnie z do dziś szeroko stosowaną przez czeczeńską władzę zasada odpowiedzialności zbiorowej - konsekwencje ponoszą całe rodziny.

Urząd ds. Cudzoziemców przyznał Nurmagomedowi ochronę międzynarodową, uznając, że grozi mu w Rosji nieludzkie traktowanie, potwierdzono też, że był ofiarą przemocy. Czeczen zamieszkał później w Niemczech, gdzie ma żonę i trójkę dzieci.

Do Polski przyjeżdżał regularnie, żeby przedłużyć kartę pobytu. Jednak w czerwcu 2018 roku Szef Urzędu ds. Cudzoziemców decyzję o udzieleniu ochrony uzupełniającej cofnął. Zmianę podtrzymała Rada ds. Uchodźców.

W decyzji argumentowano, że sytuacja w Rosji uległa zmianie oraz że cudzoziemiec stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa. Dlaczego? Nie wiadomo. Akta sprawy są utajnione.

30 stycznia 2019 Nurmagomed został zatrzymany (bez ochrony międzynarodowej stracił możliwość legalnego pobytu) i umieszczony w Strzeżonym Ośrodku dla Cudzoziemców w Przemyślu. Tego samego dnia dostał od Komendanta Placówki Straży Granicznej decyzję o zobowiązaniu do powrotu. Uznano, że stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa. Wciąż nie wiadomo, o co konkretnie się go oskarża, w aktach sprawy jest tylko notatka o informacji z ABW. Nie wszczęto wobec niego żadnego postępowania karnego.

Z informacji wydanej 3 maja 2017 roku przez władze rosyjskie wynika, że Czeczen jest poszukiwany. Jest oskarżony o ukrywanie przestępców i pomocnictwo w popełnieniu przestępstwa, chociaż od 2009 roku nie był w Rosji. Nie wiadomo czy miało to wpływ na decyzję polskich urzędników, bo nie rozważa się ekstradycji.

Europejski Trybunał Praw Człowieka: nie można deportować

Deportacja Czeczena to dla niego wyrok, chociaż żadnych zarzutów się mu w Polsce nie stawia. Sytuacja w Czeczenii od czasu wojny domowej ustabilizowała się, ale wciąż jest to część Rosji, w której prawa człowieka są nagminnie łamane, stosowane są tortury i wymuszone zniknięcia.

Przeczytaj także:

„W naszej ocenie deportacja cudzoziemca może narazić go na ryzyko naruszenia art. 2 i art. 3 Konwencji o Prawach Człowieka. W Rosji osoby podejrzewane o działalność terrorystyczną są szczególnie zagrożone naruszeniem ich praw. Co więcej, wobec cudzoziemca wydano nakaz aresztowania, pomimo iż od ponad 10 lat nie przebywał w swoim kraju. Decyzja, która może skazać cudzoziemca na nieludzkie traktowanie nie może być podejmowana na podstawie notatki i bez możliwości obrony” - mówi mec. Jaźwińska.

Według prawa międzynarodowego taka decyzja nie może zapadać na żadnej podstawie - prawo do życia i wolności od tortur jest niezbywalne. Nic dziwnego, że Europejski Trybunał Praw Człowieka zainterweniował od razu wydając zarządzenie tymczasowe (interim measure) i zakazując deportacji przynajmniej do 25 czerwca.

Kolejne zarządzenie przedłuża ten okres ochronny aż do czasu zakończenia postępowania sądowo- administracyjnego w sprawie deportacji (może to potrwać 2 miesiące albo 2 lata).

„Trybunał rzadko wydaje tego typu zarządzenia - tylko jeśli uznaje, że czyjeś prawo do życia i wolności od tortur jest poważnie zagrożone” - informuje mec. Jaźwińska.

Straż Graniczna: I tak deportujemy

Straż Graniczna zakazem ETPCz się nie przejęła. 19 czerwca 2019 roku jeden z pracowników Ośrodka w Przemyślu poinformował Nurmagomeda, że jego deportacja planowana jest na 21 czerwca 2019 (piątek). Powiedziano mu, że w piątek o 07:00 zostanie dowieziony na Okęcie, skąd odleci do Moskwy lotem ok. 10:00.

Na maila SIP, który przypominał o zarządzeniu Trybunału, odpowiedziano: „Sprawa osoby, o której mowa w korespondencji, została szczegółowo przeanalizowana. Mając na uwadze wszystkie okoliczności sprawy [...] rozpoczęto działania zmierzające do wykonania tej decyzji [deportacji]". Nic nie wskazywało na to, że wszystko zmieni się w ostatniej chwili.

„W piątek rano, zgodnie z zapowiedzią, został zawieziony na lotnisko, ale z samolotu w ostatniej chwili go wyprowadzono. Wrócił do Ośrodka w Przemyślu” - mówi Aleksandra Chrzanowska doradczyni integracyjna i członkini zarządu SIP.

„Nie wiemy, co się stało. To musiała być chyba jakaś odgórna interwencja, bo nic nie wskazywało na to, że Straż Graniczna uwzględni nasze argumenty" - dodaje Jaźwińska.

Karanie bez wyroku

„Ponieważ akta w jego sprawie były utajnione nie można z pewnością stwierdzić, na jakiej podstawie został uznany za zagrożenie dla bezpieczeństwa” - mówi Jaźwińska. „Z informacji PAP wynika natomiast, że mogło to być powiązane ze sprawą Pana Azamata Bajdujewa".

W informacji czytamy, że „wyniku współpracy funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Placówki Straży Granicznej w Warszawie został zatrzymany Nurmagomed M., obywatel Federacji Rosyjskiej pochodzenia czeczeńskiego. Cudzoziemiec był powiązany z organizacjami o charakterze terrorystycznym oraz zaangażowany w udzielanie wsparcia logistycznego tego typu organizacjom.

Zatrzymany 30 stycznia 2019 r. Czeczen był także członkiem rozpracowanej przez ABW w 2018 r. zorganizowanej grupy przestępczej składającej się z obywateli Rosji pochodzenia czeczeńskiego, która wspierała organizacje terrorystyczne. Kooperował z Azamatem B., wydalonym z Polski w sierpniu 2018 r. na wniosek Szefa ABW".

W całej tej historii jest jeden problem: jeśli Nurgamomed M. rzeczywiście został rozpracowany przez ABW, które podejrzewa go o popełnienie przestępstwa, dlaczego nie postawiono mu zarzutów? Czy deportacja to forma kary bez wyroku, aktu oskarżenia ani prawa do obrony?

„Mamy tutaj przypadek osoby, która niby uznana jest za zagrożenie, ale żadne postępowanie karne nie zostało wobec niej wszczęte. Jeśli polskie organy uważają, że mają na tyle mocne dowody, żeby kogoś deportować, mimo że zagraża to jego bezpieczeństwu, to tym bardziej powinny to być dowody wystarczające do postawienia takiej osoby przed sądem. W Polsce organy ścigania mają przecież obowiązek wszczęcia postępowania, jeśli podejrzewają popełnienie przestępstwa” - zauważa mec. Jaźwińska.

„Prawo do życia i wolności od tortur to prawa, które są niezbywalne. Nikogo nie można ich pozbawić, nawet jeśli stanowi zagrożenie. Od tego są organy ścigania, żeby w przypadku, gdy istnieją przesłanki mówiące, że ktoś przygotowuje albo popełnił przestępstwo, żeby ścigać taką osobę w trybie karnym i postawić przed sądem z zachowaniem procesowych gwarancji".

„A jeśli stwierdzenie, że ktoś stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa oparte na domysłach, a nie na twardych dowodach, to o czym w ogóle mówimy? To nie może być przesłanką do wydalenia kogoś do kraju, w którym grożą mu tortury".

Tajne notatki i deportacje na tortury

Tajne notatki o zagrożeniach, brak możliwości obrony i deportacja bez postawienia zarzutów, to żadna nowość w polskim postępowaniu z uchodźcami. W podobnej sytuacji znajduje się dzisiaj mieszkający w Polsce bloger, o którym pisaliśmy już wielokrotnie.

Azamat Bajdujew został z Polski wydalony w podobnych okolicznościach. Deportowano go 31 sierpnia 2018. W drodze na lotnisko próbował popełnić samobójstwo, podcinając sobie żyły. Świadkowie relacjonowali potem, że 1 września kilkudziesięciu uzbrojonych mężczyzn noszących emblematy Federalnej Służby Bezpieczeństwa i Ministerstwa Spraw Wewnętrznych zjawiło się w jego domu w Rosji i zabrało go nie informując rodziny dokąd i w jakim celu. Tydzień później okazało się, że jest więziony w Czeczenii, a czeczeński MSW poinformował, że Bajdujew przyznał się do działalności terrorystycznej.

W kwietniu 2017 na postawie niejawnych dokumentów i zagrożenia stwierdzonego w notatce ABW z Polski deportowano też irackiego doktoranta. Sąd uznał jakiś czas później, że dowody przedstawione przez ABW były niewystarczające. Doktorantowi niewiele to pomogło, był już w Iraku.

Nurmagomed znajduje się obecnie w ośrodku strzeżonym dla cudzoziemców (chociaż tego również zabrania polskie prawo). Jak informuje mec. Jaźwińska, na poziomie krajowym trwają starania o złożenie odwołania od decyzji deportacyjnej (są wątpliwości czy zostało złożone w terminie, część wniosków, które miał wysłać cudzoziemiec, nie trafiła do Urzędu ds. Cudzoziemców). Cudzoziemiec złożył też skargę do ETPCz.

Udostępnij:

Marta K. Nowak

Absolwentka MISH na UAM, ukończyła latynoamerykanistykę w ramach programu Master Internacional en Estudios Latinoamericanos. 3 lata mieszkała w Ameryce Łacińskiej. Polka z urodzenia, Brazylijka z powołania. W OKO.press pisze o zdrowiu, migrantach i pograniczach więziennictwa (ośrodek w Gostyninie).

Komentarze