Ma być mniej testów, krótsze kwarantanny, chorzy będą trafiać do lekarzy rodzinnych, a potem do szpitali z innymi chorymi. "Elastyczne zarządzanie ryzykiem" - ogłasza minister Niedzielski
Na początek wielkie liczby: mamy w Polsce już 69 820 wykrytych przypadków SARS-CoV-2. Zmarło 2 100 osób, a wyzdrowiało 49 820. Aktywnych przypadków jest 17 900.
O ile tydzień temu widać było zahamowanie liczby nowych wykrytych przypadków – ten „wakacyjny" wzrost, który zaczął się pod koniec lipca, przeszedł w plateau, teraz ich liczba zaczęła spadać.
Ten dobry trend widać również w saldzie aktywnych przypadków, które od trzech dni jest ujemne. Dlaczego w piątek 4 września liczba aktywnych przypadków zmniejszyła się aż o rekordowe 544, wyjaśnimy w dalszej części raportu.
Od soboty zmniejszy się również liczba powiatów znajdujących się w strefie czerwonej – z 7 do 3, a w strefie żółtej – z 11 do 10.
https://twitter.com/MZ_GOV_PL/status/1301780562940747776?s=20
Zmiany w liczbie nowych przypadków można by tłumaczyć nieco mniejszą liczbą wykonywanych testów:
Jednak również dane ze szpitali świadczą o tym, że wakacyjne ogniska wirusa są - jak na razie - opanowywane: od końca sierpnia liczba chorych na COVID-19 w szpitalach spadła o 70 osób, do 2 179.
Co najważniejsze, znacząco spadła również liczba osób pod respiratorami – z 89 do 75.
A jeśli chodzi o zgony, średnia ruchoma z ostatniego tygodnia jest prawie poziomą linią – ich liczba ani nie rośnie, ani nie maleje. Warto zwrócić uwagę, że każda kolejna „górka" zgonów jest coraz niższa.
Taki sam trend widzimy w krajach Europy zachodniej, które wiosną SARS-CoV-2 dotknął najbardziej. To bez wątpienia dobra wiadomość, choć nie wiemy jeszcze, dlaczego tak się dzieje. Najprawdopodobniej umiemy wykrywać więcej przypadków i lepiej leczyć chorych. Opinie ekspertów na temat tego, czy zjadliwość wirusa osłabła, są podzielone – według ostatniego dużego badania zmutował w ciągu ostatnich miesięcy w minimalnym stopniu.
To jednak nie żaden cud, tylko pierwszy efekt nowej strategii walki z koronawirusem – kwarantanny zostały skrócone z 14 do 10 dni. Zmieniono również zasady wychodzenia z izolacji w przypadku zakażonych wirusem SARS-CoV-2 – można przestać się izolować najwcześniej po 10 dniach, ale co najmniej 3 dni po ustąpieniu objawów. Zakończyło to domowe więzienie wielu osób, które wciąż miały dodatnie wyniki testu z powodu zbyt dużej czułości testów PCR. W ich organizmie wciąż były pozostałości wirusów, ale nie zarażały.
Dzięki wprowadzeniu tego zarządzenia ostatniej doby „wyzdrowiało" 1 227 osób. To największy dobowy przyrost ozdrowieńców od początku epidemii – tak ministerstwo pochwaliło się na TT.
Te elementy nowej strategii zostały pozytywnie przyjęte przez ekspertów. Wątpliwości i protesty budzi natomiast pomysł ministerstwa na ścieżkę, jaką ma przejść osoba podejrzewająca u siebie zakażenie. Do tej pory musiała zgłosić się do szpitala albo/i do Sanepidu. Teraz pierwszy kontakt z pacjentem przejmie lekarz POZ, Podstawowej Opieki Zdrowotnej. Takie rozwiązanie funkcjonuje w wielu krajach i na pewno odciążenie i szpitali, i Sanepidu wyjdzie tym placówkom na dobre. Pomoże również pacjentom, którzy miotali się od Annasza do Kajfasza – zwłaszcza kontakt telefoniczny z Sanepidem graniczył z niemożliwością.
Diabeł tkwi jednak w szczególe: osoba, która poczuje się źle i zgłosi się do lekarza, zostanie wstępnie zaopiekowana podczas telewizyty. Jeśli po 3-5 dniach jej stan nie ulegnie poprawie, będzie musiała wybrać się do lekarza. Ten po bezpośrednim badaniu zleci test.
https://twitter.com/MZ_GOV_PL/status/1301495324658282496?s=20
Przeciwko temu rozwiązaniu protestują lekarze, obawiając się, że wizyta w przychodni zakażonej osoby może doprowadzić do zakażenia i personelu medycznego, i innych pacjentów. Federacja Związków Pracodawców Ochrony Zdrowia, tzw. Porozumienie Zielonogórskie, apeluje do nowego ministra zdrowia Adama Niedzielskiego o „rozwagę i wspólne wypracowanie rozwiązań".
„W przeciwnym przypadku nasze praktyki i przychodnie zamienią się w wylęgarnię COVID-19 i powiększą liczbę obecnie stwierdzanych ognisk zakażeń o następne prawie dziesięć tysięcy miejsc, gdzie obecnie udzielane są świadczenia podstawowej opieki zdrowotnej" - ostrzega PZ w piśmie do ministra zdrowia.
To nie koniec zmian. Wraz z przerzuceniem na POZ pierwszego kontaktu z osobą mającą symptomy zmienią się też zasady testowania.
Od tej pory testowani będą przede wszystkim chorzy, a nie osoby bezobjawowe.
"Będziemy chcieli przede wszystkim testować tych pacjentów, którzy pokazują standardowe objawy, czyli gorączka, duszność, kaszel" – powiedział na czwartkowej (3 września) konferencji prasowej minister Niedzielski. Kontruje go Porozumienie Zielonogórskie, pytając: „W jaki sposób lekarz POZ ma różnicować i kwalifikować pacjenta infekcyjnego do wykonania lub nie diagnostyki molekularnej, skoro nie istnieją żadne algorytmy kliniczne zróżnicowania w badaniu fizykalnym infekcji wywołanej przez koronawirus, od infekcji wywołanej przez inne patogeny?".
Innymi słowy, nie wiadomo, jak lekarz POZ ma odróżnić COVID-19 od grypy.
W pozostałych przypadkach kwestia testowania ma zostać rozwiązana następująco:
W planach resortu jest za to rozbudowa sieci mobilnych testów. "W tej chwili w całym kraju jest więcej niż 260 punktów, ale 91 proc. z nich jest czynnych zaledwie 2 godziny. Będziemy chcieli rozbudować gęstość tej sieci, ale przygotowaliśmy nowe rozwiązania, by punkty były czynne dwie, cztery, a może nawet więcej godzin w zależności od skali zapotrzebowania" - mówił Niedzielski.
I to jeszcze nie koniec rewolucji. Od jesieni pacjent z koronawirusem może trafić do trzech rodzajów szpitali.
Najpierw, jeśli lekarz POZ zleci wykonanie testu, trafi do szpitala powiatowego, gdzie mają być utworzone „na podstawie produktu od NFZ" (cokolwiek by to miało znaczyć) specjalne izolatki.
Jeśli stan pacjenta będzie wymagał hospitalizacji, zostanie przewieziony do jednego z 87 oddziałów zakaźnych i obserwacyjno-zakaźnych, w których znajduje się ok. 4 tys. miejsc dla pacjentów wymagających opieki internistycznej, ale także np. podłączenia do respiratora.
Jeśli inne schorzenia chorego wymagają kompleksowej opieki, może zostać przewieziony do szpitala wielospecjalistycznego. Będą w nich m.in. oddziały: internistyczny i chorób zakaźnych, chirurgii ogólnej, położnictwa i neonatologii, kardiologiczny, intensywnej terapii i ortopedyczny. Takich szpitali będzie w Polsce dziewięć.
W tych placówkach przygotowano ponad 2 tysiące miejsc, ale będą one leczyły również osoby niezakażone koronawirusem.
„Zaczynamy w sposób elastyczny zarządzać ryzykiem. To ogromna zmiana jakościowa. Do tej pory broniliśmy się przed koronawirusem, często redukując do najniższych poziomów ryzyko zakażenia. Czeka nas nowe podejście, kiedy musimy podejmować decyzje ważące ryzyko oraz koszty i zyski – w gospodarce, społeczeństwie. Dobrym przykładem tego podejścia jest decyzja o pójściu dzieci do szkoły" – mówił w czwartek minister Niedzielski.
„Jesienną" strategię ministerstwa zdrowia można jednak również interpretować następująco: wraz z sezonem grypowym i możliwą sezonowością koronawirusa musimy przygotować się na gwałtowny wzrost zakażeń i zachorowań. Tego system może nie wytrzymać. Dlatego trzeba odciążyć Sanepid, odciążyć laboratoria.
Czy w ten sposób uda się również skutecznie dławić ogniska zakażeń, pokaże czas. Polska strategia, która przypomina teraz np. holenderską na początku epidemii (z tą różnicą, że w Holandii nie prowadzono w ogóle wywiadu epidemiologicznego), zakłada teraz, że większa niż do tej pory liczba zakażonych pozostanie niewykryta – bo np. nie będą testowane osoby w kwarantannie i badane ich kontakty.
Dobry jest na pewno pomysł głównego inspektora sanitarnego Jarosława Pinkasa, który w piątek zapowiedział w Radiu ZET, że złoży rządowi rekomendację, by w całym kraju trzykrotnie zmniejszyć maksymalną liczbę gości na weselach. Ze 150 do 50 osób. Obecnie ograniczenia dotyczą tylko stref żółtej i czerwonej, czyli powiatów z największą liczbą zakażeń. W strefie żółtej na weselach może się bawić maksymalnie 100 osób, w czerwonej - 50.
Pinkas chciałby też obowiązku rejestracji listy gości na weselu, żeby ułatwić pracę inspekcji sanitarnej. Wesela od początku były jednymi z głównych ognisk zakażeń. O ograniczenie liczby gości apelowali epidemiolodzy, m.in. w OKO.press prof. Maria Gańczak z Uniwersytetu Zielonogórskiego.
Najnowszy przykład to wesele w Grodzisku Dolnym w województwie podkarpackim 23 sierpnia, gdzie koronawirusem zaraziło się 67 z 96 uczestników.
Ponieważ spodziewana fala zakażeń SARS-CoV-2 nałoży się na jesienny sezon grypy, eksperci rekomendują jak najszersze szczepienia przeciwko tej ostatniej. Prof. Maria Brydak, szefowa Krajowego Ośrodka ds. Grypy postulowała w OKO.press, by zaszczepić wszystkie dzieci i nauczycieli.
Tymczasem media obiegła informacja, że do Polski trafi zaledwie 2 mln szczepionek. W odpowiedzi na pytanie OKO.press ministerstwo zdrowia wyjaśnia, że takie ilości, składając wniosek na refundację zgłosili producenci.
Szczepionka ma być w tym roku refundowana w 100 proc. dla osób w wieku 75+, w 50 proc. dla 65+, przewlekle chorych i kobiet w ciąży oraz dla dzieci od 3. do 5. roku życia.
Poza tym będzie można ją zakupić bez refundacji, i tu podaż powinna zależeć od zainteresowania. W zeszłym roku przeciw grypie zaszczepiło się zaledwie 4,12 proc. mieszkańców Polski. Sprzedano 1 582 mln szczepionek.
Gdy wieczorem wrzucaliśmy ten tekst do sieci, sytuacja pandemiczna na świecie wyglądała następująco:
Stany Zjednoczone przekroczyły barierę 6 mln przypadków, a Brazylia – 4 mln. Do 4 mln zbliżają się również Indie. O ile jednak w USA czy w Brazylii liczba nowych przypadków teraz spada, w Europie zachodniej koronawirus rozhulał się na nowo.
Najgorzej sytuacja wygląda w Hiszpanii, gdzie w ciągu ostatnich 14 dni zanotowano 100 tys. nowych przypadków. Władze regionu madryckiego zapowiedziały w piątek, że znów wprowadzą ograniczenia – tylko 10 osób będzie mogło się spotykać w przestrzeniach zamkniętych, zostanie również zmniejszona liczba osób, które będą mogły uczestniczyć w ceremoniach religijnych i pogrzebach. Jednak sytuacja jest nieporównywalna z tą z wiosny, kiedy trzeba było dla chorych urządzać szpitale polowe w halach wystawowych – liczba zgonów wzrosła zaledwie nieznacznie. W regionie Madrytu pacjenci z COVID-19 zajmują 16 proc. łóżek, w całej Hiszpanii – 6 proc.
Sytuacja w szpitalach pogarsza się za to w Korei Południowej, bo nowa fala koronawirusa zaatakowała przede wszystkim seniorów. Tymczasem koreańscy lekarze skończyli w piątek trzydniowy strajk, podczas którego domagali się, by rząd zrezygnował z planów utworzenia kolejnego uniwersytetu medycznego. W Korei wykryto do tej pory 20,8 tys. przypadków SARS-CoV-2.
83-letni Silvio Berlusconi, magnat prasowy i były premier Włoch trafił w piątek do szpitala w Mediolanie z początkami obustronnego zapalenia płuc wywołanego przez koronawirusa. Zakażony jest również aktor Robert Pattinson, który właśnie kręci nowego „Batmana". Zdjęcia przerwano.
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) zaleciła stosowanie sterydów u pacjentów z ciężkim, zagrażającym życiu zapaleniem płuc COVID-19. Eksperci podjęli taką decyzję po publikacji siedmiu badań klinicznych w „Journal of the American Medical Association". Wynika z nich, że sterydy zmniejszają ryzyko śmierci osób najciężej chorujących na COVID-19. Nie należy natomiast podawać ich osobom przechodzącym chorobę lekko, bo to może doprowadzić do pogorszenia ich stanu.
To dobra wiadomość. Jest i zła: oddala się w czasie wprowadzenie na rynek szczepionki przeciwko SARS-CoV-2.
Rzeczniczka WHO Margaret Harris powiedziała w piątek, że nie oczekują powszechnych szczepień przed połową przyszłego roku.
Jej zdaniem trzecia faza badań klinicznych, czyli testowanie szczepionki na dużej ilości ochotników, powinno trwać jak najdłużej. Chodzi o to, żeby mieć pewność, że szczepionka jest bezpieczna. Wcześniej firmy, które są najbardziej zaawansowane w badaniach, jak AstraZeneca, zapowiadały zakończenie trzeciej fazy pod koniec roku.
Jest jednak jeszcze jedna dobra wiadomość – z Islandii. Badanie 30 tys. mieszkańców wyspy pokazało, że po czterech miesiącach od zakażenia mają przeciwciała będące w stanie zwalczyć wirusa. To kolejna przesłanka ku temu, że przyszła szczepionka może być skuteczna.
Miłada Jędrysik – dziennikarka, publicystka. Przez prawie 20 lat związana z „Gazetą Wyborczą". Była korespondentką podczas konfliktu na Bałkanach (Bośnia, Serbia i Kosowo) i w Iraku. Publikowała też m.in. w „Tygodniku Powszechnym", kwartalniku „Książki. Magazyn do Czytania". Była szefową bazy wiedzy w serwisie Culture.pl. Od listopada 2018 roku do marca 2020 roku pełniła funkcję redaktorki naczelnej kwartalnika „Przekrój".
Miłada Jędrysik – dziennikarka, publicystka. Przez prawie 20 lat związana z „Gazetą Wyborczą". Była korespondentką podczas konfliktu na Bałkanach (Bośnia, Serbia i Kosowo) i w Iraku. Publikowała też m.in. w „Tygodniku Powszechnym", kwartalniku „Książki. Magazyn do Czytania". Była szefową bazy wiedzy w serwisie Culture.pl. Od listopada 2018 roku do marca 2020 roku pełniła funkcję redaktorki naczelnej kwartalnika „Przekrój".
Komentarze