0:000:00

0:00

Profesor Zybertowicz ma ostatnio dobrą passę. Wprowadził do obiegu nie tylko słowo „MaBeNa” - „Maszyna bezpieczeństwa narracyjnego” - ale również odkrył, że bez PiS naród polski zginie marnie. „Bez sukcesu dobrej zmiany nie będzie zatem nie tylko narodu polskiego, lecz być może nawet tkanki narodotwórczej zdolnej do kolejnego zrywu” - pisał prof. Zybertowicz w felietonie dla tygodnika „Sieci” w kwietniu 2018 roku. Tę myśl naukowca rozbieraliśmy już na drobne w OKO.press (tutaj). Wspominaliśmy również pozostałe ekscentryczne wypowiedzi doradcy prezydenta, autora m.in. obserwacji, że PiS łączą z wyborcami nie tyle więzi głębokie, ile „głębinowe”.

Z przyjemnością informujemy czytelników OKO.press, że prof. Zybertowicz podobnie wypuścił się na głębiny swojej myśli.

27 kwietnia prof. Zybertowicza zaproszono do audycji „Gość Radia ZET” (pełen zapis rozmowy można przeczytać na stronie stacji). Na zakończenie socjolog przedstawił prowadzącemu Konradowi Piaseckiemu swoją interpretację konfliktu dyplomatycznego pomiędzy Polską i Izraelem, wywołanego nowelizacją ustawy o IPN. Konflikt, jak pamiętamy, zajmował polską i międzynarodową opinię publiczną w lutym i marcu, wywołując w światowej prasie falę artykułów zarzucających m.in. rządowi PiS tłumienie swobodnej dyskusji o przeszłości, próbę zastraszania naukowców odkrywających niewygodne fakty o Polakach pomagających Niemcom w przeprowadzeniu Zagłady Żydów oraz, co niebagatelne, także przypominających ludziom na całym świecie, że niektórzy Polacy w czasie wojny wydawali i zabijali Żydów nie tylko bez oporu, ale z zaangażowaniem. Jakby tego było mało, konflikt z Izraelem odbił się na relacjach RP z USA, naszym głównym sojusznikiem, i spowodował – według licznych doniesień, które rząd PiS uparcie próbował dementować – blokadę spotkań polsko-amerykańskich na najwyższym szczeblu.

Był to więc triumf dyplomatyczny całą gębą, w dodatku wywołany przez nas samych – bo nikt rządu PiS nie zmuszał do uchwalania nowelizacji ustawy o IPN, która wywołała całą awanturę.

Tak w każdym razie mogło się wydawać – dopóki nie posłuchaliśmy profesora Zybertowicza w Radiu ZET.

Zacytujmy fragment:

Konrad Piasecki: Warto było iść na taką wojnę jak ta wojna o historię, Holokaust i ustawę o IPN?

Prof. Andrzej Zybertowicz: To nie myśmy poszli na tę wojnę.

KP: To myśmy ją zaczęli - ustawą.

AZ: Absolutnie nie.

KP: Ustawa wywołała tę wojnę.

AZ: Absolutnie nie.

KP: A co ją wywołało?

AZ: To nie był kryzys polsko-izraelski. To był kryzys izraelsko-polski”.

Profesor wyjaśnił, że konflikt naprawdę rozpoczął Izrael, którego premierowi był on potrzebny ze względu na trapiące go korupcyjne skandale, od których chciał odwrócić uwagę (był to często powtarzany przez polityków PiS pogląd). To Izrael, jak powiedział, „wyprowadził rozmowę o tej ustawie poza obszar spokojnych konsultacji”.

Znów: nam w OKO.press wydawało się, że to rząd PiS wyprowadził ustawę poza obszar spokojnych konsultacji – ponieważ to sejm PiS ją uchwalił i wówczas konsultacje przestały mieć sens, ponieważ nie było już co konsultować. Najwyraźniej byliśmy w błędzie.

Najlepsze socjolog zostawił jednak na koniec. W odpowiedzi na pytanie prowadzącego, czy Polska tę „wojnę” medialną wygrała, doradca prezydenta RP odpowiedział:

„Nie, ponieśliśmy poważne straty, ale nauczyliśmy się bardzo dużo. Co więcej, jak powiedział mój kolega, który uczestniczył w bardzo wielkim forum, chyba miesiąc temu, w Indiach - dzięki temu konfliktowi weszliśmy na radar. Mówili: "Może zaproście kogoś tam z Polski". Nagle Polska jako kraj, który jest istotny w debacie międzynarodowej, się pojawił. Więc te minusy liczne, które można długo wyliczać, nie sprowadzają się do samych minusów”.

Spróbujmy teraz rozszyfrować, co profesor naprawdę powiedział. W punktach.

  • przegraliśmy wojnę z Izraelem (prawda);
  • nauczyliśmy się bardzo dużo (to się okaże);
  • „dzięki temu konfliktowi weszliśmy na radar (…) nagle Polska pojawiła się jako kraj istotny w debacie międzynarodowej”.

To ostatnie zdanie, przyznajmy uczciwie, nie jest osiągnięciem wyłącznie profesora Zybertowicza. Kiedy konflikt dyplomatyczny z Izraelem rozwijał się w najlepsze, politycy PiS mówili niekiedy, że „co prawda przegraliśmy, ale pokazaliśmy, że istniejemy” albo „atakują nas dlatego, bo pokazaliśmy, że trzeba się z nami liczyć”.

Przeczytaj także:

Jest to logika absurdalna i opisująca świat zupełnie postawiony na głowie. Profesor mówi bowiem naprawdę coś takiego:

„co prawda Polska uchwaliła prawo potępione przez demokratyczną opinię publiczną i zrażającą naszych sojuszników, ale dzięki temu się o nas mówi na świecie i to jest sukces”.

Rzeczywiście: kraje, które robią rzeczy skandaliczne i nieodpowiedzialne, stają się „istotne w debacie międzynarodowej” - w tym znaczeniu, że o nich się mówi. Mówi się jednak źle.

Z tej perspektywy rząd PiS odnosi same sukcesy.

Mówi się o wycince Puszczy Białowieskiej? Doskonale, to znaczy, że „liczymy się” w debacie o ekologii. Mówi się o skoku PiS na Trybunał Konstytucyjny? Jeszcze lepiej, bo to znaczy, że „liczymy się” w debacie do demokracji. Wszyscy o Polsce piszą – to prawda. Fakt, że przy okazji załamują ręce albo stukają się w czoło. Doradca prezydenta Dudy uznaje to jednak za sukces.

Cały świat mówił w 1994 roku o Rwandzie, bo jej obywatele zaczęli się wyrzynać nawzajem maczetami na masową skalę. Gdyby wówczas prof. Zybertowicz był doradcą prezydenta Rwandy, uznałby, że Rwanda odniosła sukces, bo „pojawiła się jako kraj istotny w debacie międzynarodowej”. Pojawiła się? Prawda, a jakże, nikt nie może zaprzeczyć.

Niemal w tym samym momencie, w którym prof. Zybertowicz odsłaniał słuchaczom Radia ZET tajniki odnoszenia sukcesów w dyplomacji, w USA kończył oficjalną wizytę wicepremier Jarosław Gowin. 29 kwietnia „Rzeczpospolita” opublikowała z nim wywiad. Gowin mówił w nim, że spór o ustawę o IPN jest niezwykle ważny dla Amerykanów i bardzo źle wpływa na wzajemne stosunki:

„Faktycznie przyjaciele Polski w USA uważają, że kontrowersje wokół nowelizacji ustawy o IPN w istotny sposób ograniczają szanse na stałą obecność. Ale rozwiązanie tego problemu otwiera drogę do osiągnięcia jednego ze strategicznych celów polskiej polityki zagranicznej, jakim jest ścisła współpraca militarna z USA. W tym też stała obecność wojsk USA w Polsce”.

Oto sukces dyplomatyczny na miarę prof. Zybertowicza: Polska stała się tak bardzo „obecna w debacie międzynarodowej”, że nasze szanse na wynegocjowanie z USA stałej obecności ich wojsk na polskim terytorium spadły.

Był to zaiste ogromny sukces.

Przyszłe pokolenia Polaków będą wspominały trzy wielkie wiktorie – pod Grunwaldem, pod Wiedniem i pod Ipeenem.

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Przeczytaj także:

Komentarze