„Mam obawy, że mimo złożenia od razu ustawy liberalizującej prawo aborcyjne, może się nie udać zmienić prawa tak szybko (...) Wiele rzeczy trzeba będzie negocjować, ale im więcej progresywnych kobiet w parlamencie, tym będzie nam łatwiej” – mówi Barbara Nowacka.
Dominika Sitnicka, OKO.press: Zostało tylko kilka dni do wyborów. Czy uda się zmobilizować kobiety? Zwłaszcza młode?
Barbara Nowacka, Inicjatywa Polska, Koalicja Obywatelska*: Wierzę w to. Po 2020 roku, po protestach bardzo wiele kobiet zauważyło, że musi walczyć o siebie. Że wynik tych wyborów to jest kwestia ich zdrowia i bezpieczeństwa. I widzę w nich taką determinację jak podczas Strajków Kobiet.
Ale w badaniach widać było, że to młode kobiety były do tej pory jedną z najbardziej zdemobilizowanych grup. I przyczyny upatrywano między innymi w tym, że protesty proaborcyjne nie zakończyły się zmianą prawa.
Tak, bo poczuły się głęboko rozczarowane tym, co się stało. Bo ich zryw został przez rządzących nie tylko zignorowany. One zostały zaszczute, były systemowo zastraszane. Wybory są dla nich momentem zemsty za to upokorzenie, za strach. Dzisiaj trudno powiedzieć, jak to wyjdzie, ale wydaje mi się, że ta determinacja jest większa. Zwłaszcza wśród młodych kobiet.
A jak wygląda pani zdaniem układanka opozycyjna? Po marszu wyglądało na to, że pozycje mniejszych partii się stabilizują, a PiS już tak nie rośnie.
Gdyby się okazało, że któraś z list opozycji nie przekroczy progu, to byłaby katastrofa. Na szczęście sondaże wyglądają stabilnie, nie ma zagrożeń dla mniejszych, a my zbliżamy się do PiS. Pytanie tylko, kto ostatecznie się w tym Sejmie znajdzie.
Osobiście wolałabym, żeby mandaty zdobywały progresywne kobiety, a nie konserwatywni mężczyźni. Mam tu na przykład na myśli Trzecią Drogę, gdzie również kandydują progresywne kobiety.
Czyli istnieje zagrożenie, że wielu obietnic, które składają partie opozycji, nie uda się spełnić, nawet w przypadku zwycięstwa z PiS?
Zawsze jest to zagrożenie, że większość parlamentarna nie będzie wyglądała tak, jak byśmy chcieli. Ale to jest w rękach wyborców, a właściwie wyborczyń. Stąd też nasza akcja zachęcania do głosowania na kobiety.
To w szczególności dotyczy KO i Lewicy, gdzie te kobiety są bardziej widoczne. Trzeba głosować na te osoby, które mają w sobie determinację, żeby te zmiany przeprowadzać. Żeby Polki zaczęły się czuć bezpiecznie. Chodzi nie tylko o aborcję, ale i in vitro, antykoncepcję, realizację konwencji antyprzemocowej, zawalczenie z biedą kobiet. Te rzeczy elementarne.
Bo gwarancje programowe są ważne, ale ważne jest też tempo ich realizacji.
A jakie będą najważniejsze kroki ewentualnego przyszłego opozycyjnego rządu?
Po pierwsze to głęboki audyt. Tyle pieniędzy jest wyprowadzonych poza budżet, że musimy najpierw dowiedzieć się, jak możemy rozporządzać tymi środkami długofalowo. Jednym z pierwszych kroków w polityce międzynarodowej będzie odblokowanie KPO, żeby dać ludziom nadzieję, że ten współczesny plan Marshalla nie przepadnie przez PiS.
Ale to chyba nie będzie takie proste. KPO jest blokowane od miesięcy przez decyzję prezydenta Dudy. To on nie zgodził się na wynegocjowane przez rząd z Komisją zmiany w ustawach sądowych. Nagle miałby odpuścić?
Andrzejowi Dudzie zdarza się zmieniać zdanie. Będziemy z nim musieli negocjować. I zdajemy sobie sprawę z tego, że to nie będzie takie łatwe. Chodzi tu przecież nie tylko o KPO. Mam obawy, że mimo złożenia od razu ustawy liberalizującej prawo aborcyjne, może się nie udać zmiana prawa tak szybko. Przyczyną jest tu między innymi to, jaką sytuację konstytucyjno-prawną wykreował pseudo Trybunał Konstytucyjny. Ale też możliwy opór części zwolenników referendum w sprawie praw kobiet.
To, co gwarantujemy szybciej, to elementarne bezpieczeństwo. Policja nie będzie dostawała polecenia ścigania kobiet, które chcą przerwać ciążę, nie będzie prześladować lekarzy, przetrzymywać ich kart. Będziemy jak najszybciej wprowadzali refundację in vitro i antykoncepcję awaryjną.
Wiele rzeczy trzeba będzie negocjować, ale powtórzę – im więcej progresywnych kobiet w parlamencie, tym będzie nam łatwiej.
To przykazanie, żeby głosować na progresywne kobiety, a nie konserwatywnych mężczyzn, dotyczy wszystkich list? Koalicji też?
Wszystkich. Polecam prześwietlać kandydatów, kandydatki, ich poglądy. To, jaką mają determinację, co rzeczywiście zdziałali na polu, które nas interesuje.
Wszystko jedno, jakie barwy ma konserwatywny mężczyzna. Jako kobieta, matka potrzebuję w Sejmie osób, które mogą zagłosować za zmianami w prawie, które zapewnią nam bezpieczeństwo.
Roman Giertych bardzo zaszkodził progresywnym kandydatom i kandydatkom Koalicji? Czy muszą tłumaczyć się swoim wyborczyniom z tego, co właściwie robi na listach?
Nie zajmuję się Romanem Giertychem. Mam swoje poglądy i jeśli byłabym mieszkanką województwa świętokrzyskiego, zagłosowałabym na Marzenę Okłę-Drewnowicz. Znam ją, widziałam, jak przechodziła ewolucję poglądów od umiarkowanych po progresywne. W jej środowisku to nie jest takie proste. Ona jest odważną kobietą.
Istnieje taki scenariusz, że to jednak głosy Konfederacji mogłyby decydować o tym, komu uda się utworzyć rząd – PiS-owi, czy partiom opozycyjnym. Czy wyobraża sobie pani współpracę z Konfederacją?
Uważam, że opozycja demokratyczna to taka, która jest za prawami człowieka. Nie wyobrażam sobie żadnej współpracy z partią Janusza Korwin-Mikkego. Zresztą, nie tylko jego. Widzimy przecież, kogo wystawiają na listach.
To się po prostu nie mieści w żadnym kanonie cywilizacyjnym. Ani w kwestiach praw kobiet, ochrony zdrowia, bezpieczeństwa…
Ale nawet Jan Grabiec z KO mówił o takim scenariuszu, w którym Konfederacja pomogłaby KO po prostu oczyścić TVP, spółki Skarbu Państwa i na takim polu zorganizować ponowne wybory.
Być może kilka miesięcy temu różne osoby rozważały różne scenariusze. Ale z dzisiejszych sondaży widać, że KO, Lewica i Trzecia Drogą są w stanie wywalczyć większość sejmową. Naprawdę, szkoda czasu na zastanawianie się, czy Korwin-Mikke będzie ministrem edukacji albo zdrowia.
Poza tym, jak można cokolwiek oczyszczać z ruską agenturą? Z ludźmi, którzy mają kontakty z Rosjanami podejrzanymi o szpiegostwo, którzy mówią w Sejmie przekazami z Kremla? To nie jest żadna demokratyczna opozycja.
A czy jest jakiś wątek, który Koalicja Obywatelska chciałaby zaakcentować na koniec, który mógłby przesądzić o dobrym wyniku wyborczym?
Kampania trwa już długo, bo wliczam do niej też ten okres prekampanii. Myślę, że poruszyliśmy już większość interesujących i ważnych tematów. PiS cały czas idzie w narrację o bezpieczeństwie. Ona od początku była dziurawa, bo gdzie w tej opowieści jest bezpieczeństwo Polek? Gdzie jest bezpieczeństwo ekonomiczne? Co w związku z nielegalnym handlem polskimi wizami? Nie wspominając już o sytuacji w armii.
Dla większości osób, z którymi teraz się spotykam w trakcie kampanii, podstawowym zagadnieniem jest stabilna przyszłość w Polsce. Głównie w aspekcie gospodarczym. Ludzie pytają nas o konkretne rozwiązania – przedsiębiorcy o stabilny porządek podatkowy, pracownicy o wynagrodzenia, o to, jak mogą dojechać do pracy ze swojej miejscowości. To są prawdziwe tematy kampanii.
Rząd straszy, że jeśli wygra opozycja, to tej stabilizacji właśnie nie będzie. Bo to koalicja partii od Sasa do lasa. Jedni mówią, że sprzeciwiają się podwyższeniu 500 plus do 800 plus, drudzy mówią, że trzeba to było zrobić już w czerwcu. Jedni mówią o obniżaniu podatków, drudzy o zwiększaniu wydatków.
Nawet jeśli ktoś prowadzi w tej chwili dyskusje na temat 800 plus, to Koalicja jako największy komitet gwarantuje – nie będzie odbierania żadnych transferów socjalnych. To po pierwsze.
Po drugie, jesteśmy zgodni w tych najbardziej podstawowych kwestiach – jak na przykład co trzeba zrobić, żeby odblokować wreszcie KPO i sprowadzić do Polski inwestycje, rozwijać się w kierunku zrównoważonego miksu energetycznego, usamodzielnienia się energetycznego.
Oczywiście, będziemy toczyli ze sobą spory o ostateczny kształt podatków. Ale jednym głosem mówimy w edukacji, kwestii naprawy ochrony zdrowia, wykluczenia komunikacyjnego, podstawowych zabezpieczeń społecznych.
A w czym dogadani są ludzie Zjednoczonej Prawicy? Łukasz Mejza z Adamem Bielanem i Ziobrą? Ich łączy bliskość do spółek Skarbu Państwa i rządowych funduszy.
*Barbara Nowacka startuje do Sejmu z pierwszego miejsca listy KO w okręgu 26 na Pomorzu.
W polityce jest od wielu lat. W wyborach parlamentarnych w 2015 była liderką koalicji wyborczej Zjednoczona Lewica i jej kandydatką do Sejmu w okręgu warszawskim. Zdobyła 75 813 głosów, lecz nie uzyskała mandatu, ponieważ ZL nie przekroczyła wtedy progu wyborczego. W lutym 2016 współtworzyła stowarzyszenie Inicjatywa Polska, którego została przewodniczącą.
W grudniu 2016 amerykańskie czasopismo „Foreign Policy” umieściło Barbarę Nowacką, wraz z Agnieszką Dziemianowicz-Bąk, na liście FP Top 100 Global Thinkers, uzasadniając to ich udziałem w organizacji czarnego protestu przeciwko projektom zaostrzenia prawa antyaborcyjnego w Polsce.
W styczniu 2017 wraz z komitetem inicjatywy ustawodawczej „Ratujmy Kobiety” otrzymała międzynarodową nagrodę „Dla wolności kobiet” im. Simone de Beauvoir „za działania w ochronie praw kobiet i sprzeciwu wobec prób wprowadzenia całkowitego zakazu aborcji”.
W lipcu 2017 została pełnomocniczką komitetu „Ratujmy Kobiety 2017”, postulującego projekt ustawy m.in. liberalizującej ustawodawstwo dotyczące aborcji. We wrześniu 2018 przystąpiła wraz ze swoim stowarzyszeniem do Koalicji Obywatelskiej. W czerwcu 2019 Inicjatywa Polska została zarejestrowana jako partia polityczna, w której Barbara Nowacka objęła funkcję przewodniczącej. W wyborach parlamentarnych w 2019 otwierała listę Koalicji Obywatelskiej w okręgu gdyńskim. Uzyskała mandat posłanki IX kadencji, otrzymując 88 833 głosy. Zdobyła wówczas najlepszy wynik indywidualny w okręgu, pokonując startującego z pierwszego miejsca PiS Marcina Horałę o ponad 2,5 tysiąca głosów.
Kobiety
Wybory
Barbara Nowacka
Koalicja Obywatelska
Konfederacja
Nowa Lewica
Prawo i Sprawiedliwość
Trzecia Droga
aborcja
referendum aborcyjne
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Komentarze