Projekt dotyczący przedsiębiorców jest pełen niebezpiecznych błędów, ostrzegają radcy prawni. Niesprecyzowane pojęcia, działanie prawa wstecz, domniemanie winy – to może nie być przypadek. PiS będzie mógł przejmować firmy „za złotówkę” dla swoich ludzi, jak na orbanowskich Węgrzech. A krytyków z organizacji pozarządowych uciszać
11 stycznia 2019 do Sejmu trafił zatwierdzony przez rząd projekt Ministerstwa Sprawiedliwości, który ma zwiększyć efektywność walki z przestępstwami gospodarczymi i skarbowymi. Daje on jednak prokuraturze uprawnienia, które mogą zagrozić „niewygodnym” firmom, fundacjom i stowarzyszeniom.
Nad projektem Ustawy o odpowiedzialności podmiotów zbiorowych resort Zbigniewa Ziobry pracuje od maja 2018 roku. Na wcześniejszym etapie prac krytykował go Rzecznik Praw Obywatelskich.
W opublikowanym w październiku 2018 wystąpieniu do Ministra Sprawiedliwości ostrzegał, że projekt stanowi
„zerwanie z obowiązującą w prawie karnym zasadą legalizmu oraz powoduje poważne zagrożenie, że odpowiedzialność podmiotów zbiorowych będzie stosowana wybiórczo i instrumentalnie”.
Dziś, zgodnie z ustawą z 2002 roku, aby podmiot zbiorowy (tj. firma, fundacja czy stowarzyszenie) mógł zostać pociągnięty do odpowiedzialności, konieczne jest wcześniej wydanie wyroku skazującego wobec konkretnej fizycznej osoby, która działała w jego imieniu.
Można uważać, że zmiana jest tu potrzebna – zgodnie z argumentacją Rządowego Centrum Legislacji, projekt pozwoli odejść „od obecnej wadliwej i nieefektywnej koncepcji odpowiedzialności podmiotów zbiorowych”.
Taki stan rzeczy potwierdzają w ekspertyzie dla OKO.press zrzeszeni w Okręgowej Izbie Radców Prawnych w Łodzi prawnicy: „Nie ma żadnych wątpliwości, i to nie tylko na gruncie głośnych afer gospodarczych, że
istniejące rozwiązania są nieefektywne i w dużej części są to przepisy martwe”
– pisze radca prawna Anna Kaczyńska. Kiedy nie da się wskazać konkretnego winowajcy, mamy do czynienia z – jak pisze – „całkowitą bezkarnością”, nawet jeśli dany podmiot zbiorowy zatrudniający skazaną osobę odniósł ogromną korzyść majątkową.
Jest też drugi problem z obecnie obowiązującą ustawą: kara dla podmiotu zbiorowego nie może przekraczać 3 proc. przychodu za rok, w którym złamał prawo. Jak podaje Ministerstwo Sprawiedliwości, najczęściej orzekana kara to 1000 złotych (to mniej niż może wynosić mandat za naruszenie przepisów ruchu drogowego), a najwyższa dotąd opiewała na 12 tys. złotych.
„Często chociażby wykazanie braku lub bardzo niskiego przychodu jest istotną przeszkodą w ukaraniu karą finansową, która miałaby choćby minimalny stopień realnej dolegliwości” – pisze radca Kaczyńska.
Teraz kara wynosiłaby minimum 30 tys. zł, a górną granicą byłoby 30 mln.
Niestety, ministerialny projekt zawiera szereg wad, które w najlepszym wypadku negatywnie wpłyną na swobodę i bezpieczeństwo działalności gospodarczej, a w najgorszym
pozwolą zamykać usta organizacjom krytykującym władzę albo przejmować majątek przedsiębiorstw,
na które chrapkę mają przedstawiciele władzy.
Oto dlaczego:
Art. 57 ustawy wymienia szereg środków zapobiegawczych, które może zastosować prokuratura przed rozpoczęciem właściwego postępowania:
„Zastosowanie takich środków zapobiegawczych może oznaczać całkowity paraliż prowadzonej działalności gospodarczej
co spowoduje brak przychodów na pokrycie stałych kosztów działalności gospodarczej i faktyczną likwidacją podmiotu, pomimo formalnego trwania jego bytu prawnego” – ocenia w ekspertyzie dla OKO.press radczyni prawna Barbara Nowicka-Dyśko.
Środki zapobiegawcze musi zatwierdzić sąd. Nie wiemy jednak, czy program losujący sędziów wprowadzany przez ministerstwo nie zawiera możliwości ingerencji w to, kto orzeka w danej sprawie.
W ustawie zapisano, że „postępowanie w sprawie odpowiedzialności podmiotu zbiorowego za czyn zabroniony prowadzi się, jeżeli zachodzi uzasadnione podejrzenie popełnienia czynu zabronionego” oraz „przemawia za tym interes społeczny”.
Środki zapobiegawcze stosuje się, gdy „jeżeli zachodzi duże prawdopodobieństwo”, że może dojść do kolejnych przestępstw lub utrudniania postępowania. To bardzo ogólne stwierdzenia.
Według radczyni Anny Kaczyńskiej (cytowanej wcześniej), używanie „generalnych, niedoprecyzowanych pojęć i zbyt dużej dowolności stosowania wspomnianych środków zwłaszcza zapobiegawczych przez organy ścigania” stanowi ryzyko dla obywateli i
„może to w istocie prowadzić do ograniczania własności i wolności gospodarczej”.
Według zapisów projektu, „oceny interesu społecznego dokonuje wyłącznie prokurator”. A w styczniu 2016 roku rząd PiS połączył stanowisko prokuratura generalnego z urzędem ministra sprawiedliwości. Zbigniew Ziobro ma obecnie nad prokuraturą pełną kontrolę.
Projekt zaostrza odpowiedzialność karną, „zatem powinien być stosowany tylko do czynów i zdarzeń mających miejsce już po wejściu w życie ustawy nowej” – ostrzega radca Nowicka-Dyśko.
Art. 72 projektu ustawy, stanowi jednak, że (pod warunkiem, że czyn można przypisać konkretnej osobie fizycznej) stosuje się nowe zapisy.
„Nie ma wątpliwości, że przepis ten narusza art. 42 ust. 1 Konstytucji i podstawową zasadę porządku prawnego nie działania prawa wstecz”.
„To złamanie podstawowych zasad rządzących odpowiedzialnością karną” – pisze radca prawna Barbara Nowicka-Dyśko.
Art. 6 projektu ustawy zakłada, że podmiot zbiorowy nie ponosi odpowiedzialności, jeśli „wszystkie organy i osoby uprawnione do działania w jego imieniu lub interesie zachowały należytą staranność wymaganą w danych okolicznościach”.
„To odwraca cały system odpowiedzialności karnej, gdzie winę trzeba udowodnić. Nieznane prawu karnemu jest domniemanie winy oskarżonego. Istotą odpowiedzialności karnej jest domniemanie niewinności”.
„Podmiot zbiorowy ma ponosić także odpowiedzialność za czyn zabroniony popełniony przez inną osobę fizyczną lub nawet inny podmiot zbiorowy, jeżeli osiągnął z czynu zabronionego, choćby pośrednio, korzyść majątkową” – pisze radca Nowicka-Dyśko.
Wynika to art. 9. – i znów, to na oskarżony podmiot ma udowodnić, że zachował „należytą staranność”.
„Przy Prokuraturze podległej Ministrowi Sprawiedliwości jako Prokuratorowi Generalnemu
zachodzi ryzyko np. wydania polecenia służbowego wszczęcia postępowania w stosunku do podmiotów, stanowiących konkurencję w stosunku do spółek Skarbu Państwa i całkowitego paraliżu ich działalności,
a w konsekwencji skutecznemu wyeliminowaniu ich z rynku” – pisze radca Nowicka-Dyśko.
„Po roku trwania zabezpieczenia polegającego na zakazie reklamy i zakazie zawierania umów danego rodzaju – a stanowiących istotę działalności gospodarczej danego podmiotu – nie ma wątpliwości, że podmiot stanie na skraju upadłości”.
W tym momencie z „ratunkiem” może przybyć państwo, wykupując upadające przedsiębiorstwo. Afera KNF pokazała, że w ten sposób działają instytucje kontrolowane przez PiS. Właśnie w taki sposób na Węgrzech działacze skupieni wokół Viktora Orbána przejmowali tamtejszy biznes.
Gospodarka
Sądownictwo
Władza
Zbigniew Ziobro
Ministerstwo Sprawiedliwości
Prokuratura
kary
oszustwa podatkowe
prawo gospodarcze
prawo karne
projekt ustawy
przedsiębiorcy
Maciek Piasecki (1988) – studiował historię sztuki i dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim, praktykował m.in. w Instytucie Kultury Polskiej w Londynie. W OKO.press relacjonuje na żywo protesty i sprawy sądowe aktywistów. W 2020 r. relacjonował demokratyczny zryw w Białorusi. Stypendysta programu bezpieczeństwa cyfrowego Internews.
Maciek Piasecki (1988) – studiował historię sztuki i dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim, praktykował m.in. w Instytucie Kultury Polskiej w Londynie. W OKO.press relacjonuje na żywo protesty i sprawy sądowe aktywistów. W 2020 r. relacjonował demokratyczny zryw w Białorusi. Stypendysta programu bezpieczeństwa cyfrowego Internews.
Komentarze