0:000:00

0:00

29,1 tys. nowych i potwierdzonych przypadków zakażenia przy wykonaniu 97,4 tys. testów - to dane dotyczące epidemii koronawirusa podane przez Ministerstwo Zdrowia w poniedziałek 24 stycznia. Niemal 30 proc. udział testów pozytywnych w ogólnej liczbie przebadanych próbek oznacza, że epidemia jest w rozkwicie.

Potwierdza to także wzrost nowych przypadków tydzień do tygodnia: 17 stycznia 2022 mieliśmy 10 445 zakażeń, co oznacza niemal potrojenie zachorowań w ciągu 7 dni. Gwałtownie wzrasta dynamika epidemii:

  • 17 stycznia tydzień do tygodnia zakażenia wzrosły o 34 proc.
  • 18 stycznia - o 72 proc.
  • 19 stycznia - o 89 proc.
  • 20 stycznia - o 94 proc.
  • 21 stycznia - o 128 proc.
  • 22 stycznia - o 142 proc.
  • 23 stycznia - o 138 proc.
  • 24 stycznia - o 178 proc.

Jeśli powyższa dynamika się utrzyma, we wtorek 25 stycznia przekroczymy 50 tys. nowych i potwierdzonych zakażeń.

Najlepiej wzrost fali omikrona widać na wykresach. Oś pokazująca przyrost nowych przypadków dosłownie "wypłaszcza się" pionowo:

Jeśli porównamy początek poprzednich fal epidemii i obecnej fali omikrona, również wyraźnie widać różnicę:

Nic nie wskazuje na to, by fala omikrona szybko zaczęła opadać - przy braku jakichkolwiek realnych obostrzeń lub choćby tylko stosowania środków ostrożności wirus będzie zakażał, dopóki się nie nasyci, a to oznacza, że najprawdopodobniej w lutym przekroczymy granicę 100 tys. nowych dziennych zakażeń (o ile system będzie w stanie przetestować odpowiednią liczbę osób).

W tej chwili w ujęciu tydzień do tygodnia jeszcze spada liczba hospitalizacji i zgonów. Jak to możliwe, skoro zakażenia rosną tak gwałtownie? To mechanizm, który obserwowaliśmy już przy poprzednich falach: najważniejsze i najtragiczniejsze liczby przychodzą z co najmniej tygodniowym opóźnieniem. Brutalnie rzecz ujmując, nowi zakażeni muszą mieć czas, by rozchorować się na dobre i trafić do szpitala. Na razie statystyki hospitalizacji i zgonów pochodzą wciąż z czwartej fali, a to niestety oznacza, że w falę omikrona wchodzimy z bardzo wysokiego pułapu:

Pytanie kluczowe brzmi: czy pod względem hospitalizacji i zgonów fala omikrona będzie analogiczna do poprzednich? Najprawdopodobniej - i tego na razie się trzymajmy jako nadziei - nie. Doświadczenia innych krajów wskazują, że ten wariant choć bardziej zakaźny, jest mniej zjadliwy. W grę wchodzi jednak polska specyfika, czyli relatywnie niski odsetek zaszczepionych Polaków i przede wszystkim budzący największe zaniepokojenie niski odsetek osób zaszczepionych dawką przypominającą w przeliczeniu na 100 mieszkańców.

Liczba zaszczepionych dawką przypominającą w przeliczeniu na 100 mieszkańców

To bardzo ważna statystyka, bo dawka przypominająca znacząco redukuje ryzyko ciężkiego przebiegu zakażenia omikronem.

O tym, co będzie prawdziwym wyznacznikiem przebiegu piątej fali w Polsce i czy omikron skończy epidemię już na zawsze, wkrótce przeczytają Państwo na łamach OKO.press w szczegółowej analizie Miłady Jędrysik.

Udostępnij:

Michał Danielewski

Wicenaczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi

Komentarze