Nowelizacja budżetu zakłada dosypanie pieniędzy cierpiącym przez zmiany podatkowe samorządom. Lepsze to, niż nic, ale nie możemy polegać na kolejnych turach jednorazowej pomocy — mówi OKO.press Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich. Pojawiają się też pytania o rozdział środków
Rząd zdecydował o zwiększeniu puli pieniędzy w tegorocznym budżecie — ogłosił to na konferencji w piątek 9 czerwca. Na zmianach zapisanych w nowelizacji budżetu mają skorzystać między innymi sędziowie, nauczyciele i samorządowcy. Ci ostatni będą mogli liczyć na finansową kroplówkę — na pomoc jednostkom samorządu ma pójść 14 miliardów złotych.
Nawet tak duże pieniądze nie zasypią jednak dziur budżetowych w samorządach.
Jakie dokładnie zmiany według zapowiedzi rządu ma przynieść nowelizacja budżetu?
Wszystkie z czterech pierwszych punktów nowelizacji znalazły się w treści środowego (7.06) porozumienia rządu z „Solidarnością”. Porozumienie jest ostro krytykowane przez inne centrale związkowe – tak ze względu na treść, jak i styl, w jakim zostało zawarte.
„Decydując się na jednostronne porozumienie tylko z jedną organizacją związkową, rząd nie tylko osłabił fundament ustrojowy ładu społeczno-gospodarczego, ale także pogwałcił Ustawę o związkach zawodowych” – napisał przewodniczący OPZZ Piotr Ostrowski.
Przewodnicząca Forum Związków Zawodowych Dorota Gardias napisała o kolejnym, skandalicznym udziale premiera, „w wyreżyserowanym przez samego siebie serialu, w którym strona rządowa omija zdecydowaną większość ruchu związkowego i rozmawia wyłącznie z jedną organizacją".
Więcej o porozumieniu rządu z „Solidarnością” nad głowami innych central związkowych piszemy tu:
Wróćmy jednak do ogłoszonej w piątek (9.06) nowelizacji budżetu. Jest w niej jeszcze jeden punkt.
Ten transfer może nieco poprawić stan finansów jednostek samorządu terytorialnego, które mocno ucierpiały na zmianach podatkowych i podwyżkach cen energii. Rządowe miliardy to jednak pierwsze takie wsparcie w tym roku, a obiecane środki mogą jednak nie pokryć wszystkich potrzeb samorządów, od zeszłego roku liczących pokaźne straty.
„Przewidujemy, że w roku 2023 roku stracimy z dochodów PIT około 30 mld zł. Koszty rosną, a dochody samorządów się zatrzymały. Sytuacja jest fatalna” – mówił OKO.press Zbigniew Frankiewicz, prezes Związku Miast Polskich. Samorządowcy zwracali uwagę na niespinające się budżety i alarmowali, że w grę wchodzi wstrzymanie kluczowych inwestycji, zarzucenie utrzymywania zajęć pozalekcyjnych w szkołach czy masowe cięcia w komunikacji zbiorowej.
To skutek zmian podatkowych wprowadzonych przez rząd Zjednoczonej Prawicy. Samorządy utraciły dużą część dochodów z podatku PIT.
Po pierwsze, podatku nie płacą osoby do 26 roku życia, które nie przekraczają kwoty 85 528 zł rocznych przychodów. Po drugie, podniesiono kwotę wolną od podatku do 30 tys. zł, podstawowa stawka podatku dochodowego spadła z 17 do 12 proc. a drugi próg podatkowy przesunięto z 85 tys. do 120 tys. zł. Likwidacja odliczenia składki zdrowotnej od podatku równoważy te straty jedynie częściowo.
Według Związku Miast Polskich w 2019 roku udział dochodów z PIT w budżetach ogółem wyniósł 20,2 proc. Dla porównania, w 2022 roku spadł on do 16,9 proc., w 2023 wyniesie 16,1 proc. Czyli mniej pieniędzy z podatków zostaje w samorządach w stosunku do rosnących wydatków budżetowych.
Samorządowe finanse wreszcie dobija niepewność związana ze środkami unijnymi. Zablokowanie środków z Krajowego Planu Odbudowy oznacza wstrzymanie planowanych inwestycji. Do samorządów z Brukseli miało trafić 31 mld euro. Na razie nie wiadomo jednak kiedy i czy w ogóle tak się stanie.
„Dobrze, że pieniądze dla samorządów się znalazły, nowelizacja budżetu przynosi jednak jedynie częściową rekompensatę utraconych wpływów z podatków” – zauważa w rozmowie z OKO.press Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich.
„Pierwotnie rozmawialiśmy o 10 mld zł, zwracaliśmy jednak uwagę, że taka rekompensata to zdecydowanie za mało. W końcu udało się uzyskać 14 mld zł. To dobrze, że są te pieniądze. Pomogą nam one bilansować budżety. W związku miast polskich mamy 354 samorządy, z których 351 miast uchwaliło w tym roku budżet z deficytem. Tak nie było dotąd nigdy” – mówi Wójcik.
„To dopiero początek drogi. By te środki rzeczywiście pomogły, należałoby spełnić dwa warunki. Po pierwsze, powinniśmy móc przeznaczyć je na wydatki bieżące, mamy nadzieję, że nie będzie regulacji, która nakazywałaby część z nich przekierować na wydatki majątkowe. Największy problem mamy ze zbilansowaniem dochodów i wydatków bieżących, na rzecz których nie możemy się zadłużać” – zauważa ekspert Związku Miast Polskich ds. legislacyjnych.
Jak dodaje Wójcik, ważny będzie też sposób rozdziału pieniędzy. Najwięcej powinny dostać te samorządy, które najwięcej straciły na zmianach podatkowych. W zeszłym roku miliardowe straty liczyły przede wszystkim największe miasta. Bywało jednak, że wypłacane przez rząd rekompensaty stawiały w lepszej sytuacji mniejsze i biedniejsze samorządy, które proporcjonalnie nie straciły na braku zysków z PIT-u tak dużo, jak większe ośrodki.
Podsumowuje to zestawienie Związku Powiatów Polskich z kwietnia 2022 roku. Na czele listy miast, które mimo rekompensaty straciły najwięcej, znajduje się Warszawa. Stolica, po podliczeniu rządowej rekompensaty, nadal znajduje się pod kreską i traci 84,28 proc. potencjalnych zysków z PIT. Na drugim miejscu znajduje się Konstancin-Jeziorna pod Warszawą, 25 na liście najbogatszych gmin w Polsce. Straty na zmianach podatkowych, nawet po rządowej rekompensacie, wynoszą tam 81,15 proc. Na drugim biegunie znajdują się małopolska Pałecznica (w rankingu zamożności za 2022 rok na 1964 na blisko 2,5 tys. miejsc), która według obliczeń ZPP zyskała 4128,7 proc. Blisko 4000 proc. utraconych dochodów trafiło do obecnej w ostatniej setce zestawienia podkarpackiej gminie Jaśliska, powyżej 3,5 tys. proc. dostała leżąca w tym samym województwie Krempna (2283 miejsce).
Związek Miast Polskich zwracał uwagę, że kryteria przyznawania środków były powiązane nie tylko z kwotą utraconą na zmianach podatkowych. Ministerstwo Finansów wprowadziło również „zasadę zrównoważonego rozwoju”, według której 5,6 mld złotych przypadło przede wszystkim najbiedniejszym jednostkom samorządu terytorialnego.
„Tu wspieramy samorządy małe, które nie mają możliwości wygenerowania dochodów własnych, np. większość gmin wiejskich nie ma możliwości pobierania opłat z tytułu stref płatnego parkowania” – zaznaczał wiceminister finansów Sebastian Skuza.
Według wyników dotychczasowych rozmów resortu z samorządowcami tegoroczna pula środków również zostanie podzielona na dwie części. Dwie trzecie z 14 miliardów rozdzielonych proporcjonalnie względem utraconych wpływów z PIT. Reszta podzielona będzie z zastosowaniem mechanizmu wyrównawczego, który podwyższy kwoty przekazane najmniejszym gminom.
W wyborze gmin, które na rekompensatach zyskały najwięcej, można dopatrywać się klucza politycznego — mówi nam Marek Wójcik.
„Zeszłoroczna praktyka była taka, że pieniądze szły przede wszystkim do samorządów bardziej »miłych sercu« obecnej władzy. Życie jest jednak sztuką kompromisu, więc w Związku Miast Polskich uznaliśmy, że trzeba znaleźć środki dla słabszych samorządów, ale suwak wskazujący proporcje pomocy nie powinien przesunąć się za daleko. Nie można karać samorządów za to, czy są poprawne względem linii rządu, bo karani są tak naprawdę ludzie i lokalne społeczności” – zauważa Wójcik.
„Nie może też być tak, że opieramy naszą przyszłość i system finansowania samorządów na jednorazowych operacjach. Mamy problemy z wydatkami bieżącymi, ale i kłopoty z własnym wkładem w wydatki majątkowe, inwestycje, projekty rozwojowe” – zauważa ekspert. „Nie mamy dochodów z PIT-u, ale również środków z Krajowego Planu Odbudowy. Nie możemy oczekiwać, że radni zgodzą się na wydatkowanie milionów na dokumentację projektów modernizacyjnych z dużym wyprzedzeniem, gdy nie wiadomo, czy będziemy mieć środki na realizację tych przedsięwzięć. Musimy mieć stabilizację”.
Dlatego ZMP proponuje, by samorządy miały udział we wpływach z podatku ryczałtowego. W ostatnich miesiącach wielu przedsiębiorców zdecydowało się rozliczać właśnie ryczałtem. Ta forma opodatkowania jest zresztą wyraźnie promowana przez rząd. Udział takiej formy opodatkowania wśród wszystkich przedsiębiorców wzrósł z 5,5 proc. w 2021 roku do 16,3 proc. w 2022. Po wejściu w życie przepisów Polskiego Ładu to właśnie ryczałt okazał się najkorzystniejszą opcją dla przedsiębiorców nieprzedstawiających znaczących kosztów swojej działalności. Podział środków z tego podatku byłby lepszy niż jednorazowa reakcja na kryzys, jaką przynosi czerwcowa nowelizacja budżetu.
„Według nas należy wypracować rozwiązania prawne, które gwarantowałyby udział samorządów w podatku ryczałtowym. Po zmianach podatkowych przedsiębiorcy masowo przeszli na to rozwiązanie, które jest dla nich korzystne. A samorządy z ryczałtu nie mają ani ułamka procentu. Proponujemy, by państwo dzieliło się tymi zyskami z nami po połowie najpóźniej od 1 stycznia przyszłego roku. W tym roku udział ten oznaczałby prawie 10 mld złotych dodatkowego wpływu” – zaznacza Marek Wójcik.
„Dwie trzecie projektów rozwojowych to projekty samorządowe. Te inwestycje napędzają gospodarkę. Ich powstawanie jest ważne również dla skarbu państwa, bo przecież płacimy VAT, którego w przeciwieństwie do przedsiębiorców nie odbierzemy. Apelujemy o systemowo trwałe rozwiązania” – podsumowuje ekspert Związku Miast Polskich.
Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska, Radiu Kraków i Off Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl.
Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska, Radiu Kraków i Off Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl.
Komentarze