Dwa tygodnie temu pisaliśmy o założeniach budżetu, nad jakimi pracował rząd. Według nich wysokość płacy minimalnej miała wynieść jedynie ustawowe minimum, czyli 2716 złotych.
Wywołało to oburzenie pracowników, ponieważ rząd w kampanii wyborczej przed wyborami parlamentarnymi obiecał 3000 złotych brutto płacy minimalnej w 2021 roku. Obniżanie tego pułapu ze względu na kryzys może być zrozumiałe. Natomiast problematyczne było założenie, że jednocześnie rząd zachowywał 13. i 14. emeryturę oraz zamrażał podwyżki w całej sferze budżetowej (ok. 550 tys. pracowników).
W zatwierdzonych przez rząd założeniach, które wysłano do Rady Dialogu Społecznego wysokość płacy minimalnej wzrosła. Teraz rząd proponuje 2800 złotych. Nie zmienia się natomiast nic w kwestii emerytur (obietnice wyborcze o tzw. 13 i 14 emeryturze mają zostać zrealizowane) i płac budżetówki (rząd odmawia podwyżek).
Podsumowując: pracownicy dalej muszą ponosić koszty kryzysu, podczas gdy obietnice wobec emerytów zostaną spełnione. Kryzysowy budżet robi pod tym względem wrażenie mało solidarnego.
Pracodawcy i pracownicy
Jak związki zawodowe odnoszą się do tej propozycji? Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych pisze:
„Rządowa propozycja oznacza wzrost płacy minimalnej o 141 zł netto do poziomu 2062 zł netto. To niewiele, jeśli uwzględnimy wysoką inflację oraz rosnące koszty utrzymania. Propozycja OPZZ odpowiada w większym stopniu nie tylko na społeczne oczekiwania, ale również na zagrożenia płynące z gospodarki.
Zamiar oparcia wzrostu gospodarczego o konsumpcję prywatną, co sygnalizuje rząd, musi być powiązany ze wzrostem najniższych płac, dlatego proponowana przez OPZZ podwyżka płacy minimalnej o 19,2 proc. do poziomu 3100 zł, zapewni pracownikom, że ich wynagrodzenie minimalne wzrośnie o 353 zł netto do poziomu 2273 zł”.
NSZZ „Solidarność” jest jak zwykle bardziej zachowawcza – zaproponowana przez rząd minimalna 2800 brutto jest zgodna z oczekiwaniami centrali.
„Mamy świadomość skomplikowanej i trudnej sytuacji na rynku pracy, która w pracach nad przyszłorocznym budżetem wymaga od wszystkich partnerów społecznych odpowiedzialności i rozwagi. Biorąc jednak pod uwagę zapowiedzi rządu o aktywnym stymulowaniu gospodarki w walce z kryzysem, nie można pomijać istotnej roli płacy minimalnej w tym procesie. Dlatego moim zdaniem jej wzrost nie powinien być niższy niż 200 zł, co oznacza, że przyszłoroczna płaca minimalna powinna wynosić co najmniej 2800 zł”
– napisał Piotr Duda, szef „Solidarności” i wiceprzewodniczący Rady Dialogu Społecznego.
Pracodawcy stoją na stanowisku, że podwyżka płacy minimalnej powinna zostać w przyszłym roku zamrożona. A jeśli to niemożliwe, to chociaż pozostać na ustawowym limicie 2716 złotych.
„Niepewność związana z rozwojem pandemii oraz jej konsekwencjami dla gospodarki globalnie, będą korygowały te prognozy dalej w dół. Najlepszym rozwiązaniem byłoby więc utrzymanie płacy minimalnej na poziomie z 2020, gdyż recesja dotyka solidarnie pracowników i pracodawców” – piszą członkowie konfederacji Lewiatan w oświadczeniu.
Posiedzenie RDS 11 sierpnia
Rada Dialogu Społecznego spotkała się we wtorek 11 sierpnia. OPZZ zgodnie z wcześniejszą deklaracją domaga się 10 proc. podwyżki dla pracowników budżetówki. Rząd dalej stoi na stanowisku, że żadnych podwyżek nie będzie. Jednak związki i pracodawcy zgodnie popierają pomysł OPZZ – za są zarówno „Solidarność”, Forum Związków Zawodowych, a także organizacje pracodawców – Lewiatan i Pracodawcy RP.
W kwestii płacy minimalnej strony pozostały na swoich stanowiskach. Kolejne spotkanie w RDS w czwartek. Będziemy śledzić rozmowy.
Średnia płaca – w 2021 dogonimy plany na 2020
Co jeszcze znajduje się w założeniach makroekonomicznych rządu na 2020 i 2021 rok?
Rząd zakłada wzrost PKB o 4 proc. w 2021 roku i inflację na poziomie 1,8 proc.
Przeciętne wynagrodzenie w gospodarce narodowej w 2020 ma wynieść – 5090 zł. To wzrost w stosunku do 2019 roku, ale znacznie mniejszy niż w ostatnich latach. W 2019 roku średnie wynagrodzenie wynosiło 4918 złotych. W 2021 roku średnia płaca ma wzrosnąć – 5259. Przed pandemią w 2020 roku ministerstwo prognozowało 5227 zł. To znaczy, że według tych założeń pod koniec 2021 roku osiągniemy to, co mieliśmy zarabiać już w tym roku. Jeśli oczywiście koronawirus nie wpłynie na gospodarkę jeszcze silniej, niż się dotychczas zakładało.
Bezrobocie 8 proc. na koniec roku
Bezrobocie rejestrowane w 2020 ma wynieść 8 proc., w 2021 – 7,5 proc. To najpewniej oznacza, że rząd zakłada znaczną liczbę rejestracji w najbliższych miesiącach. Liczby nie wzrosły znacznie w trakcie miesięcy z najcięższymi obostrzeniami. W marcu bezrobocie rejestrowane wynosiło 5,4 proc. W czerwcu – 6,1 proc. Wzrost do końca roku o kolejne dwa punkty procentowe oznaczałby, że w drugim półroczu 2020 roku przybędzie ok. 300 tys. nowych bezrobotnych. Łącznie, wobec końcówki 2019 roku, mielibyśmy pod koniec tego roku ok. pół miliona zarejestrowanych bezrobotnych więcej.
W czerwcu prof. Ryszard Szarfenberg komentował dla OKO.press:
„Mając dane z kolejnych miesięcy, widzimy, że stopa bezrobocia rejestrowanego rośnie wolno. Zgadzam się z tymi, którzy mówili, że wzrost rejestracji będzie w pierwszych miesiącach koronakryzysu powolny – są okresy wypowiedzenia, ale też wiele osób zapewne nie wierzy w pomoc urzędu pracy i samemu szuka pracy”.
Dodatkowo, od września zauważalnie podniesie się wysokość zasiłku dla bezrobotnych. Od 1 września przez pierwsze 90 dni bezrobotny będzie pobierał 1200 złotych brutto. Później – 942,30 zł. Dotychczas podstawowa kwota zasiłku wynosiła 861 zł. Więc chociaż 1200 zł to wciąż nie jest dużo, mamy jednak do czynienia ze znaczną podwyżką. Dlatego osoby bezrobotne mogą się rejestrować chętniej.
Rząd zakłada natomiast, że bezrobocie będzie spadać powoli. Przez cały rok 2021 ma spaść zaledwie o 0,5 pkt proc.
Ekspert – 8 proc. bezrobocia to niewiele
Czy w te liczby można wierzyć? Zapytaliśmy o to eksperta rynku pracy, Łukasza Komudę:
„Bardzo trudno orzec, bo:
- nie mieliśmy podobnego kryzysu do tej pory,
- trudno ocenić wpływ wszystkich instrumentów Tarczy Antykryzysowej,
- nie wiemy, jaka będzie siła drugiej fali pandemii i jakie będą reakcje zarówno gospodarcze, jak i polityczne,
- nie wiemy, jak będzie wyglądała wysokość i dostępność świadczeń dla bezrobotnych i czy będą wypłacane przez urzędy pracy, czy – jak Dodatek Solidarnościowy – przez ZUS”.
Gdyby jednak rządowe prognozy się sprawdziły, Komuda uważa, że byłby to sukces Polski.
„Uważam, że z dużym prawdopodobieństwem powinniśmy spodziewać się stopy bezrobocia rejestrowanego przebijającej 10 proc. Jeśli uda się uniknąć dwucyfrowego wyniku, to będzie dowód na niezwykłą odporność naszej gospodarki na szoki. Stopa na poziomie 7,5 proc. na koniec 2021 oznacza, że do tego czasu przybędzie nam zaledwie ćwierć miliona zarejestrowanych bezrobotnych.
Przypomnę, że po poprzednim kryzysie, gdy gospodarka zaczęła rosnąć w tempie ponad 2 proc. rok do roku (wzrost realny PKB), czyli w IV kwartale 2013 roku, mieliśmy 2,2 mln bezrobotnych w urzędach pracy (bezrobocie ponad 13 proc.), choć przecież kryzys przeszedł ze sfery finansowej i rozlał się paniką po innych sektorach – nie było zamykania całych branż, wstrzymania ruchu międzynarodowego, zapaści w całych branżach wywołanych ograniczeniami administracyjnymi”.
Z rządowych prognoz dowiadujemy się jeszcze, że w 2020 roku spadek zatrudnienia w gospodarce narodowej ma wynieść 2,4 proc. a w 2021 – 0,7 proc.
Na razie nowe obostrzenia bez znaczenia. Ale uważajmy
„Uwzględniając skalę tąpnięcia gospodarczego oraz sytuację na rynku pracy w innych krajach, wzrost bezrobocia w Polsce będzie relatywnie niewielki, co może mieć związek z działaniami antykryzysowymi podjętymi przez rząd (Tarcza Antykryzysowa, Tarcza Finansowa)” – piszą autorzy założeń.
Rząd ma racje, że możemy przez kryzys przejść bardzo dobrze na tle całej Europy. Komisja Europejska prognozuje spadek polskiego PKB w 2020 roku o 4,6 proc., najmniej w całej Unii (choć jeśli porównamy różnicę między wzrostem w 2019 roku a spadkiem w 2020, to Polska jest już na siódmym miejscu).
Ale ostateczne wyniki gospodarcze Polski będą zależeć od tego, jak poradzimy sobie z epidemią. Walka z nią nie zakończyła się w maju, gdy zniesiono większość obostrzeń z marca i kwietnia. Kolejne fale na całym świecie i rekordowe liczby zarejestrowanych zachorowań w Polsce doskonale pokazują, że przed nami jeszcze długa droga, zanim będziemy bezpieczni.
6 sierpnia rząd nałożył dodatkowe ograniczenia na mieszkańców 19 powiatów. Według obliczeń analityków banku Pekao, w tych powiatach mieszka ok. 5 proc. populacji Polski, ale odpowiadają one za ok. 3 proc. polskiego PKB. Dlatego, według specjalistów z Pekao, na razie wpływ tych obostrzeń na prognozy makroekonomiczne jest zaniedbywalny. Ale wzrost liczby zakażeń z ostatnich tygodni jest niepokojący a owoce wakacyjnej beztroski i dużych zgromadzeń będziemy liczyć w kolejnych tygodniach. Jeśli ten wzrost nie zwolni, być może niezależni i rządowi analitycy będą zmuszeni rewidować swoje prognozy. A budżet trzeba będzie nowelizować.
Budżetówka w dużej większości nie glosuje na PIS. Zatem zamrożenie Im płac jest dla PIS nisko kosztowe. Co do wypłaty tej 13 to jeszcze rozumiem, bo to była obietnica wyborcza. Po kiego 3 lata przed wyborami dają jeszcze 14 ? Te kilka miliardów można było znacznie lepiej zagospodarować.
Biorąc założenia budżetu na "dziś" , budżet wygląda dobrze i realnie.
Jednak jest tyle rożnych zmiennych, że to może wyglądać znacznie inaczej.
Jak będzie naprawdę, tego nie wie ani rząd, ani żaden analityk.
Adam KE napisal "Biorąc założenia budżetu na "dziś" , budżet wygląda dobrze i realnie."
–
Polemizuje. Deficyt w budżecie (06.2020) jest zawrotne 114 MILIARDÓW, do tego 200 miliardów ukrytego w PFR i BGK.
–
Czyli rząd PiS w tylko ciągu połowy roku 2020 zadłużył tyle i PO PSL przez OSIEM lat (w tym w okresie DWOCH kryzysow swiatowych).
–
Po mojemu nie wyglada to "dobrze".
Mnie to też nie cieszy, ale niech Pan zobaczy jak to wygląda w Niemczech, a później Francja, i Włochy. To co by Pan chciał ( i w sumie ja też) jest nie do zrobienia, chyba, ze znajdziemy w Polsce naprawę duże pokłady, złota, platyny i paru jeszcze, łatwo i tanio dostępne.
Taaa… Niemcy i Francja najwieksze gospodarki w Unii i ty chcesz Polske z nimi porownywac? Powaznie?
–
Nie ten rzad wielkosci.
Porównaj zatem Hiszpanię – ten sam rząd wielkości – tak gospodarki, jaki ludności.
Podejmuje się szanowny dokonania oceny założeń i nie mając merytorycznej wiedzy i niezbędnych do tego umiejętności odwołuje się do Francji i Niemiec. Jaka to szkoda, że nie można już mówić o winie Tuska, chociaż w Polsce AD 2020 wszystko jest możliwe. A poważnie, czarna dziura przed nami.
Sam nie ma Pan żadnej wiedzy ekonomicznej o czy dobitnie ten komentarz świadczy.
Adam KE Podaj dane jak głosowała budżetówka.
Zawsze ja mam coś podawać -ani razu od Pana nic tylko obrażanie po kolei nie tylko mnie.
No ale ok – https://www.money.pl/gospodarka/wybory-parlamentarne-2019-budzetowka-zawiodla-pis-6434992545273473a.html – artykuł jak glosowały grupy wyborców w 2019. Nie wiem czy ktoś się bardziej dokładnie pyta, gdzie kto pracuje, by dokładnie określić ile procent urzędników, a ile nauczycieli, lekarzy itd na kogo glosowało.
Nie ma tam żadnych konkretnych liczb. Duża większość to pojęcie względne.
Przecież to napisałem, że nie wiem czy ktoś o to pyta, gdzie kto pracuje i w związku z tym jak glosuje. A było by to ciekawe.
KE Nie masz pojęcia co to znaczy "budżetówka". Ile w niej niebywałe niezbędnych pracowników administracji rządowej i ile to kosztuje. Nie dociera do ciebie, że w budżetówce najlepiej wynagradzana jest "nauka", przynosząca zero korzyści temu krajowi. Za to ogromne rządowi. Nie masz pojęcia jak kontrowersyjne są starania o wzrost płacy minimalnej. Podobnie jak red Szymczak powinieneś zająć się dojeniem wielbłądów.
Wiem co to jest budżetówka – moja żona pracuje w urzędzie na stanowisku kierowniczym. zarabia 1/4 tego co ja bez premii i nagród. W gospodarce ze swoimi kwalifikacjami mogła by zarabiać więcej niż połowę mojego uposażenia.
Ale Pan oczywiście może tylko po obrażać i nic merytorycznego nie napisać.
Trzeba było się uczyć.
Ciekawe jakie Pan ma wykształcenie, bo żona skończyła 3 kierunki studiów i tylko z powodu dzieci przerwała przewód doktorski. No ale Pan ma oczywiście lepsze wykształcenie niż moja żona, to tylko pogratulować.
To dlaczego pracuje w budżetówce? Bo za nic nie odpowiada, nie przepracowuje się, intersanci się kłaniają i co nieć przynoszą.
PS g… mnie obchodzi ile zarabiasz, nie musisz tego z uporem powtarzać, z twoich tekstów nie wygląda, abyś się nie nadawał a dojarkę wielbłądów.
Być może twoja żona pracuje w służbie zdrowia, edukacji, sądownictwo. Wtedy sprawa wygląda nieco inaczej. Ja mam głównie zastrzeżenia do administracji państwowej i nauki. Postaraj się rozumieć, co czytasz. Albo poproś żonę, by wytłumaczyła.
Pracuje tam, głównie z powodu stałych godzin pracy ( w biznesie tak nie ma, coś o tym wiem), i godzin zaczynania pracy i kończenia, gdzie można dzieci do szkoły i ze szkoły zawieść i odbierać.
Czyli wykształcenie nie zawsze idzie w parze z inteligencją. No chyba, że w prawilno-patriarchalny sposób trzymasz ją pod butem, byleby nie była lepsza od ciebie (co nie jest trudne). Przy takich kokosach jakie zarabiasz powinno cię stać na opiekunkę na pełny etat. Wszyscy jesteśmy tym faktem co najmniej zaskoczeni, a rzekłbym nawet, że wstrząśnięci.
Sam wychowuj dzieci przez opiekunkę i do niej a nie do żony będą mówić mama. (Tak było u kolegi). Skąd też będziesz wiedzieć co i jak robi jak tego nie widzisz ?
Jest coś takiego jak wewnętrzna kamerka neandertalu. I wiesz co jeszcze : możesz dzięki niej śledzić co się dzieje w domu. Woow takie cuda.
Tak – wszystko sobie okameruj, wyjścia na place zabaw czy do centrów zabaw itd. Tak może Pisać tylko ktoś, kto nie ma dzieci i nie wie co się z nimi robi.
Ale dla przedsiębiorców to dobra wiadomość (jeśli chodzi o wolniejszy wzrost płacy minimalnej), bo mniej w tej sytuacji pójdzie w górę ZUS. A przedsiębiorcy są i tak w trudnej sytuacji. I mam tu na myśli tych prowadzących jednoosobowa działalność nie zatrudniających pracowników. Mogą sobie pomarzyć o takiej pomocy, jak ci co zatrudniają pracowników. Dlaczego mam wrażenie, że znów nikogo nie obchodzą przedsiębiorcy i nikt nie rozumie tej zależności?
KE Widziałes projekt BUDŻETU?
Widziałem założenia – projekt będzie dopiero w sejmie glosowany.
Kłamiesz jak pies. Komentujesz artykuł. Kaczor nie jest idiotą, aby pokazywać złożenia byle komu.
Nie doradzam nikomu stosowania metforminy lub insuliny w leczeniu cukrzycy, ponieważ stosuję metforminę od ponad 15 lat i doprowadziło to do zaburzeń erekcji. Podziękowania dla doktora Nelsona Salima, specjalisty zielarstwa z Maroka, z którym w radiu natknąłem się na jego świadectwo pacjenta, który w ciągu 21 dni został całkowicie wyleczony z cukrzycy i przerostu prostaty. Dane kontaktowe lekarza zostały udostępnione tym, którzy chcą spróbować jego leczenia i zrobiłem to, dziś jestem całkowicie wyleczony z cukrzycy typu 2 i zaburzeń erekcji dzięki naturalnym ziołom. Wysłał do mojego kraju swoje Ziołolecznictwo, które otrzymałem w ciągu 3 dni za pośrednictwem serwisu Dhl i zgodnie z jego instrukcją zastosowałem kurację przez 21 dni i jestem tutaj, aby zeznawać. Jego lek ziołowy jest niedrogi i działa skutecznie i nie ma skutków ubocznych. Jego oficjalny e-mail; [email protected]
lub WhatsApp / zadzwoń +212612145772.
Powiedział, że ma lekarstwo na; Choroby nerek, borelioza, zapalenie wątroby, rak piersi i bezpłodność