Zamiast przeprosić wyborców za nieodpowiedzialność i składanie obietnic, których nie da się spełnić, prezydent i jego urzędnicy uparli się, aby wmawiać frankowiczom, że skorzystają na złamaniu przez Dudę obietnicy przewalutowania kredytów
Decyzja prezydenta o złamaniu obietnicy ustawowego przewalutowania kredytów jest korzystna dla banków. Z punktu widzenia około 600 tysięcy „frankowiczów” to zdrada. Zamiast 40–100 miliardów złotych – taki jest rozstrzał szacunków kosztu przewalutowania, które proponował Andrzej Duda – dostaną 3–4 miliardów zwrotu nadpłacanych w latach 2001–2011 różnic kursów walutowych.
Prawu i Sprawiedliwości wielokrotnie zarzucano, że składa w kampanii zbyt kosztowne obietnice. Skoro Andrzej Duda, który obiecywał frankowiczom złote góry, nie jest w stanie ich przeprosić i przyznać, że krytycy mieli rację, to mógłby chociaż przestać traktować ludzi jak głupców.
Cytat z komunikatu Kancelarii Prezydenta: „długofalowo zaproponowane rozwiązania są korzystne dla samych kredytobiorców, bo uwzględniają dbałość o rozwój gospodarczy".
3 sierpnia 2016 minister Andrzej Dera kontynuował w Polsat News tę karkołomną narrację. Powiedział coś, czego OKO.press nie może nie oznaczyć „dyzmą” za bezwzględną manipulację prawdą.
Inaczej się patrzy na stan państwa będąc kandydatem na prezydenta, a inaczej jak się już jest prezydentem i widząc, jakie skutki to przynosi.
Minister wyłożył też nową definicję spełnienia obietnicy wyborczej: „To nie tak, że prezydent nie realizuje swoich obietnic, bo zrealizował ją w takim zakresie, w jakim ona jest w stanie nie zrujnować systemu bankowego” – mówił Dera. Zapomniał, że PiS wypominano, że obietnice Dudy razem wzięte (m.in. obniżenie wieku emerytalnego, 500+, ) kosztują więcej,niż cały budżet Polski, a obietnica frankowa nie była obojętna dla gospodarki – miała wpływ na kurs akcji banków.
W kampanii wyborczej Andrzej Duda nie przejmował się kondycją banków i obciążał je winą za sytuację frankowiczów. Na spotkaniu z działaczami STOP Bankowemu Bezprawiu mówił: „palącym problemem milionów Polaków, którzy znaleźli się w rozpaczliwej sytuacji z winy banków i z powodu kompletnej bezczynności państwa” i obiecywał: „te kredyty mogłyby być przewalutowane według kursu, po jakim były brane. Prezydent ma olbrzymią legitymację, żeby załatwiać trudne sprawy na poziomie państwowym”.
Tak złożonej obietnicy nie da się realizować z uwzględnieniem interesów sektora bankowego. Można ją spełnić albo złamać.
Socjolog, publicysta. Publikuje na łamach Gazety Wyborczej. Doktorant w ISNS UW.
Socjolog, publicysta. Publikuje na łamach Gazety Wyborczej. Doktorant w ISNS UW.
Komentarze