0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Agata KubisAgata Kubis

28 czerwca Naczelny Sąd Administracyjny rozpatrzył skargi kasacyjne dotyczące unieważnienia uchwał anty-LGBT w gminach Serniki, Osiek, Istebna i Klwów. Wcześniej wojewódzkie sądy administracyjne po skardze Rzecznika Praw Obywatelskich orzekły, że dokumenty naruszały konstytucyjną gwarancję ochrony godności i zasadę równego traktowania (art. 30 i 32 Konstytucji). I nakazały ich uchylenie.

Widżet projektu Aktywni Obywatele - Fundusz Krajowy, finansowanego z Funduszy EOG

Ponownego rozpatrzenia spraw domagały się homofobiczne gminy, a także prokuratura krajowa oraz Instytut na Rzecz Kultury Prawnej - Ordo Iuris. W sumie unieważnionych uchwał jest dziewięć, ale dziś NSA merytorycznie zajął się czterema z nich. Wyroki w tych sprawach są prawomocne.

NSA: naruszenie godności, czci i dobrego imienia osób LGBT

W pierwszym z postępowań, dotyczącym gminy Serniki na Lubelszczyźnie, sędzia Małgorzata Masternak-Kubiak odwołała się przede wszystkim do ogólnych ram prawnych, wyznaczonych przez Konstytucję czy Europejską Konwencję Praw Człowieka.

„W ocenie NSA niezależnie od tego, jakie były intencje radnych, społecznym skutkiem uchwały jest naruszenie godności, czci, dobrego imienia oraz ściśle związanego z tymi dobrami życia prywatnego określonej grupy mieszkańców"

— mówiła podczas ustnego uzasadnienia wyroku.

"NSA zgodził się też, że uchwały są aktem o charakterze władczym, który podlega kognicji, czyli rozpoznaniu przez sądy administracyjne i możliwe jest sądowa kontrola ich legalności. W tej sytuacji, NSA nie miał wątpliwości, że postanowienia uchwał są sprzeczne z obowiązującymi przepisami prawa" — mówi OKO.press, adwokat Paweł Knut z Kampanii Przeciw Homofobii.

Według sądu celem władz publicznych powinno być dobro wspólne, które wyznacza granice ingerencji w prawa i wolności jednostki. "W ocenie NSA nie tylko nikt nie może być dyskryminowany, ale państwo ma obowiązek chronić wszystkich obywateli, w tym należących do mniejszości" — tłumaczy Paweł Knut. I dodaje, że sędziowie nie mieli wątpliwości, że w uchwała nie odnosi się do żadnej ideologii, ale do osób LGBT.

Sąd skomentował też wyrażane w uchwale obawy na temat nauczania o seksualności człowieka w szkołach.

Według NSA, skoro seksualność jest przedmiotem badań naukowych, nie może być wykluczona z programów nauczania ze względu na arbitralną ocenę.

NSA tworzy nową opowieść o równym traktowaniu

Pozostałe sprawy NSA rozstrzygnął dziś na posiedzeniach niejawnych. Wiemy jednak, że sąd utrzymał w mocy unieważnienie uchwał, a to według Pawła Knuta drogowskaz w kolejnych postępowaniach.

"Zobaczymy, czy NSA będzie konsekwentny i wszystkie uchwały zaskarżone przez RPO znikną z obrotu. Wyrok ma też znaczenie w walce o równe traktowanie w Polsce, nie tylko wobec osób LGBT, ale wszystkich grup dyskryminowanych. Potrzebujemy, by najważniejsze organy sądowe w państwie nazywały rzeczy po imieniu. I to właśnie się dziś stało.

Sąd odniósł do ogólnych zasad prawa i powiedział, jak należy je rozumieć w kontekście ochrony praw osób LGBT. W ten sposób tworzy się nowa opowieść - opowieść o równym traktowaniu w Polsce" — komentuje adwokat.

Już wojewódzkie sądy administracyjne w uzasadnieniach wyroków nie zasłaniały się względami formalnymi, ale odnosiły się wprost do praw człowieka, a także sytuacji społecznej osób LGBT.

Tak np. brzmiała część uzasadnienia WSA w Gliwicach ws. uchwały gminy Istebna:

"Uważna lektura uchwały wskazuje na sposób podejścia jej autorów tak do społeczności LGBT, jak do poszczególnych osób z tego grona. Wynika z niej bowiem, że są to radykałowie, którzy atakują wolność słowa, niewinność dzieci (szczególnie czuły punkt w naszej świadomości społecznej), autorytet rodziny i szkoły oraz swobodę przedsiębiorców, że problemy tego środowiska są wyolbrzymione, a konflikty sztuczne. Mowa w tej uchwale o gorszycielach zainteresowanych wczesną seksualizacją dzieci i o szerzeniu »homopropagandy«. Redakcja zaskarżonej uchwały narusza godność osób, które opisuje i do których się odnosi. Stawia im bez jakiegokolwiek uzasadnienia ciężkie zarzuty, posługując się sloganami i przypisując niegodne intencje i działania, co jest naruszeniem art. 30 Konstytucji”.

Przeczytaj także:

Resztę samorządów pogrąży KE?

Sprawy rozpatrywane przed sądami administracyjnymi dotyczą dziewięciu najbardziej drastycznych uchwał przyjętych przez polskie samorządy w latach 2019-2020. W obrocie prawnym wciąż pozostaje ponad 80 podobnych dokumentów.

Do wycofania się z homofobicznych uchwał może zmusić samorządy Komisja Europejska, która w Umowie o Partnerstwie z Polską ws. funduszy spójności zapisała klauzulę niepozwalającą przekazać pieniędzy samorządom, które swoimi działaniami dyskryminują. Brzmi ona dokładnie tak: „Wsparcie polityki spójności będzie udzielane wyłącznie projektom i beneficjentom, którzy przestrzegają przepisów antydyskryminacyjnych, o których mowa w art. 9 ust. 3 Rozporządzenia PE i Rady nr 2021/1060. W przypadku, gdy beneficjentem jest jednostka samorządu terytorialnego (lub podmiot przez nią kontrolowany lub od niej zależny), która podjęła jakiekolwiek działania dyskryminujące, sprzeczne z zasadami, o których mowa w art. 9 ust. 3 rozporządzenia nr 2021/1060, wsparcie w ramach polityki spójności nie może być udzielone”.

Więcej pisaliśmy o tym tutaj:

Jednak były RPO, prof. Adam Bodnar w rozmowie z OKO.press przekonywał, że z uchwałami wciąż można walczyć przed sądami.

"Skoro nie ma dziś woli politycznej, by uchylać resztę szkodliwych dokumentów, trzeba iść za ciosem. Formalnie drogi są dwie: uchylić dokument mógłby wojewoda w ramach czynności nadzorczych. Ale wiemy, że to polityczne science fiction.

Dlatego to RPO powinien skorzystać ze swoich kompetencji i zaskarżyć resztę dokumentów” — mówił Adam Bodnar.

Udostępnij:

Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Komentarze