0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: "Wiesti" 18.12.23 /A.Jędrzejczyk"Wiesti" 18.12.23 /A...

Propaganda Kremla świetnie sprzęgła się z narastającym tzw. zmęczeniem zachodniej opinii publicznej w sprawie Ukrainy (czyli nastrojem pt. “nie ma spektakularnego zwycięstwa Ukrainy w wojnie z Rosją, to włączymy sobie inny film”). Propaganda robi to tak sprawnie, że jej bajania o sukcesie Putina kupuje sporo obserwatorów. Bo Putin o swoim "zwycięstwie” opowiada teraz codziennie. I codziennie zachodnie, w tym polskie media powtarzają “Putin powiedział, że zwycięża”.

Tymczasem Putin ma po prostu od dwóch tygodni kampanię wyborczą i to “zwycięstwo” jest jej objawem. Putin sprzedaje się jako najlepsze rozwiązanie dla Rosji. Do wyścigu na stanowisko prezydenta zgłosiło się w Rosji 16 kandydatów, ale propaganda nawet nie wymienia ich nazwiska. Kandydat jest jeden.

Lufzie na sali wstają z krzeseł i podnoszą do góry czerwone kartki
Komitet inicjatywny jednomyślnie zgłasza kandydaturę Putina. "Wiesti", 17 grudnia 2023 roku. Zgodnie z procedurą następnie zgłosić się do komisji wyborczej musi sam kandydat, a potem trzeba mu nazbierać podpisy poparcia. To będzie dopiero spektakl!

Zbieranie podpisów pod kandydaturą Putina zacznie się 23 grudnia. Jak to ujął znany aktor i reżyser Nikita Michałkow, „dziś Putin jest jedynym, prawdziwym, potężnym przywódcą światowej polityki. I nikogo nie powinno dziwić, że tak wiele osób chce go poprzeć. Bo ci, którzy go nie popierają, albo nie są mądrzy, albo szkodzą”.

Zwycięstwo jest więc teraz Putinowi niezbędne, bo to coś, czego podczas największej nędzy w Rosji nie brakowało.

To, że Putin w żaden sposób nie wygrał, nie przeszkadza. Propaganda mówi, że to, co teraz jest, to właśnie zwycięstwo. I już.

Co tak naprawdę mówi propaganda?

W opowieści o „zwycięstwie”

jest komunikat do aparatu:

Do czasu wyborów planowanych na 17 marca nie ma mowy o zakończeniu konfliktu w Ukrainie. Nie będzie rozmów pokojowych, bo reżim by się od tego wywalił. Przy czym propaganda cały czas znowu się z tej wojny tłumaczy. Dosyć rozpaczliwie wyglądają zapewnienia, że gdyby Putin nie najechał Ukrainy, wojna trwałaby już na terytorium Rosji. A ona tam już trwa i nawet propaganda tego nie ukrywa (o czym niżej).

Jednocześnie propaganda jednak, że Putinowi chodzi tylko i wyłącznie o tę jedną wojnę i nie planuje obecnie napadać na NATO. Do tych zapewnień – podobnie jak do zapewnień o zwycięstwie – też podchodziłabym z dużą ostrożnością.

Dla poddanych przekaz jest prosty:

W związku z nieustającym „zwycięstwem” nie będzie lepiej, ale gorzej też nie. Przynajmniej na razie. Nie będzie nowej mobilizacji i zakazu aborcji. A jeśli komuś brakuje do pierwszego, to niedostatek umocni go w tradycyjnych wartościach rosyjskich.

Rzuca się przy tym w oczy ostrożność i umiar, z jaką propaganda promuje samego Putina

Nie ma tłumów rzucających się Putinowi na szyję. W rządowym sondażu Putin został uznany za polityka roku ledwie przez 55 proc. ankietowanych. Mamy też reportaż telewizyjny z tego, jak Putin poszedł do komisji wyborczej zarejestrować się jako kandydat i pokazał dowód osobisty! Osobiście! On, sam Putin.

Putin siedzi przy biurku przed dwojgiem urzędników
Putin zgłasza się z dowodem. "Wiesti" 18 grudnia 2023. Wszystko to filmuje propaganda, która przechodziła przypadkiem. A najśmieszniejsze, że nadworny "dziennikarz" opowiada do mikrofonu, co widzi, szeptem. Żeby nie zakłócić misterium władzy.

Owszem, uzupełnieniem reportażu był wywiad z pracownikiem komisji, który tłumaczył się gęsto, że oczywiście zna Putina, a o dowód poprosił tylko dlatego, że takie są przepisy.

A zatem Putin prezentuje się skromnie i prosi, by do marca nie poruszać trudnych tematów. A opowieść o “zwycięstwie” ma utrwalać u podanych przekonanie, że Putin wybory wygra, więc nie ma co z tym dyskutować.

Jak do tego doszłam? W propagandowej narracji o “zwycięstwie” są dziury. Argumenty o “zwycięstwie” się wzajemnie wykluczają. Prawdopodobnie produkowane są na szybko, odkąd padło polecenie, by pat na froncie pokazywać jako sukces.

Dziewięć zwycięstw Putina – a żadne nie jest pobiedą

Propaganda równocześnie mówi o zwycięstwie, które:

  1. nastąpi wkrótce (choć w nieokreślonej przyszłości);
  2. już nastąpiło, gdyż Putin swoją specjalną operacją zjednoczył cały rosyjski naród;
  3. polega na tym, że rosyjska armia ma obecnie inicjatywę na linii frontu w Ukrainie oraz odparła ukraiński letni kontratak;
  4. objawia się tym, że po dwóch latach wojny i liczonych w setkach tysięcy ofiar, Putin nie zmienia zdania (“Rosja osiągnie wszystkie swoje cele oraz będzie chronić swoją suwerenność i bezpieczeństwo");
  5. jest po prostu „swobodą”, z jaką "Rosja prowadzi specjalną operację wojskową według własnego uznania, zgodnie ze swoimi normami moralnymi i wartościami”;
  6. jest zwycięstwem, bo nie jest klęską. Rosja się nie rozpadła i do tej pory przegrała (“Próby pokonania Rosji nie powiodły się”);
  7. oznacza, że na podbitych terenach Ukrainy mimo stanu wojennego można będzie głosować na Putina;
  8. liczy się w metrach kwadratowych: na koniec 2023 roku zdobycze Putina są pięciokrotnie większe niż to, co Rosja zagarnęła w 2014 roku (to “zwycięstwo” jest możliwe po wygumkowaniu ukraińskich zdobyczy terytorialnych z 2022 roku).

Mamy więc aż osiem różnych, wykluczających się zwycięstw zamiast obiecywanego przez propagandę w 2022 roku i wciąż pozostającego w sferze marzeń zdobycia Kijowa.

Jest jeszcze jedno “zwycięstwo”, któremu warto się przyjrzeć

W styczniu w serii “Zbieracze ziem ruskich” ukaże się publikacja „Władimir Putin. Z Kroniki XXI wieku”. Widać, że Putin chce zapisać się do szeregu carów “zbieraczy ziem ruskich”, więc brak sukcesu w Ukrainie musi zostać unieważniony.

Z tych opowieści o “zwycięstwie” warto zapamiętać jedną rzecz: są to opowieści dużo bardziej stonowane niż przed rokiem, choć dużo częściej powtarzane.

Przed rokiem propaganda mówiła po prostu tak: „Powiem absolutnie jasno, co się stanie w najbliższym czasie – ukraińska armia i ukraińska państwowość tej zimy nie przetrwają. W ciągu najbliższych kilku tygodni załamanie w sektorze gospodarczym i energetycznym osiągnie swój szczyt, a siły zbrojne Ukrainy będą nadal ponosić porażki. Już dzisiaj armia ukraińska traci kontrolę nad wieloma osadami w Donbasie i ta tendencja będzie się tylko nasilać”.

Ryzyko utraty suwerenności

Oprócz bajania o tym, że porażka jest zwycięstwem, mamy też w propagandzie Kremla inne znajome chwyty. Jednym z nich jest “obrona suwerenności”.

Chodzi o to, że wedle Kremla, jeśli władca danego kraju nie może robić tego, co chce i jak chce, to jego kraj nie jest suwerenny, a jego mieszkańcy przestają być narodem. Czyli jeśli Putin nie może napadać, kogo chce, to Rosjanie przestaną być Rosjanami.

Suwerenność kontra kiełbasa

"Musimy pamiętać, nigdy nie zapominać i karać nasze dzieci – Rosja albo będzie suwerenną, samowystarczalną potęgą, albo w ogóle nie będzie istnieć. Rosja nie może, jak niektóre kraje, oddać swojej suwerenności za kiełbasę. Wszystko, co drugorzędne, zbędne, co nas dzieli, należy odrzucić. Wszystkie decyzje musimy i będziemy podejmować wyłącznie sami, bez podpowiedzi z zagranicy”.

Ponieważ Putin opowiada takie rzeczy często w obecności patriarchy Cyryla, łatwo skojarzyć, że władzę wyobraża sobie na kształt boskiej mocy. Która stwarza, zarządza, a potem delektuje się tym, “że to było dobre” (co Putin czyni obecnie w przypadku najazdu na Ukrainę). Ale ponieważ Putin opowiada o suwerenności, nawiązując do swojej przeszłości na podwórkach Petersburga i w KGB, widzimy tu, jak ogranicza go bandyckie przekonanie, że jeśli ktoś nie bije, to jest słaby. Putin obsesyjnie powtarza też, że ustąpienie o krok grozi “podziałem Rosji”. Większość komentatorów widzi wtedy mapę Rosji z nowymi granicami, ale chyba nie o to tu chodzi. Istotą Rosji jest jej niepodzielność jej władzy. Gdyby Putina w czymś ograniczyć, oznaczałoby to nie tylko utratę “suwerenności”, ale i “podział Rosji”. Bo Putin to Rosja.

Prawoslawny duchowny w białym nakryciu głowy siedzie obok wojskowych
Cyryl na naradzie w rosyjskim MON słucha opowieści o sytuacji na froncie i zwycięstwach Putina. "Wiesti" 19 grudnia 2023

Suwerenność jako Putin

Co by się stało, gdyby próbować jedynowładcę powstrzymać? Putin rozwinął tę myśl w ciekawy sposób – na przykładzie USA. Jest to – tłumaczy Putin – imperium. Odpowiada ono za to, że Putin nie podporządkował sobie jeszcze Ukrainy. Jest to więc imperium agresywne, ale – UWAGA –

agresja leży w naturze imperiów. Bez agresji na zewnątrz w imperium załamie się wewnętrzna spójność władzy i władza upadnie.

Jaśniej aparatowi powodu prowadzenia wojny nie da się wyjaśnić.

Rosja niewinną ofiarą spisku i łamania prawa

To jest kolejny bardzo ciekawy wątek propagandowy. Pokazuje, że wedle Putina prawo jest ważne wtedy, gdy jest po jego stronie. Nie ma zasad poza tymi, które on ustala. A jeśli ktoś się na takie zasady powoła, to mamy do czynienia z zamachem.

Przed tygodniem czterogodzinny spektakl z zadawaniem pytań Putinowi zakończyło pytanie o to, co Putin doradziłby swojemu o 20 lat młodszemu ja. Odpowiedź pokazywała horyzonty myślowe Putina.

Spisek

Zachód zdradził Putina. Mimo doświadczenia w pracy w KGB Putin okazał się zbyt łatwowierny. Myślał bowiem, że powodem konfliktu między ZSRR a Zachodem była ideologia. A skoro komunizm upadł, to każdy powinien wrócić do swoich zajęć, czyli do podbijania i podporządkowywania sobie słabszych w ramach swoich stref wpływu.

Tak się jednak nie stało. Zachód powoływał się na “zasady”, których przecież Putin nie ustanawiał, a do tego Zachód zaczął organizować tzw. kolorowe rewolucje. Putin wie bowiem, że żeby ludzie zorganizowali się do protestu przeciwko władzy, potrzebne jest CIA. “Szczególny nacisk, jeszcze przed upadkiem Związku Radzieckiego, wróg zawsze kładł na Ukrainę” – wyjaśnił Putin (i wyjaśnia dzień po dniu, odkąd ma kampanię wyborczą).

Ofiara

W ten oto sposób niewinna, hołdująca tradycyjnym wartościom Rosja została zaatakowana przez Zachód i po prostu musiała się odwinąć. Ale przecież to nie jej wina. To ona jest ofiarą.

„Rozpętawszy wobec nas prawdziwą agresję, która z roku na rok narastała, elity Zachodu miały nadzieję nie tylko na zniszczenie gospodarki i sfery społecznej Rosji, ale także naszego systemu państwa politycznego. Wierzyli i nadal wierzą, że mogą siać wśród nas wewnętrzne zamieszanie. Metody takiej destabilizacji są dobrze znane i wielokrotnie sprawdzane przez elity zachodnie w wielu regionach świata podczas tzw. kolorowych zamachów stanu. Ale takie recepty nie sprawdziły się i jestem pewien, że nie sprawdzą się w stosunku do Rosji, wolnego, niepodległego i suwerennego państwa”.

Tylko Putin jest gwarancją praw. W tym praw Ukrainy

To nie jest koniec opowieści o niewinnej, zwiedzionej na manowce ofierze. Putin przypomniał sobie w kampanii wyborczej swoją opowieść z początku najazdu z 2022 roku, że Ukraina tak naprawdę nie istnieje. Gdyż Rosjanie i Ukraińcy są jak północni i południowi Koreańczycy albo jak NRD i RFN. “To wszystko ruskije liudi, niezależnie od tego, co mają napisane w paszporcie” (“Wiesti”, 19 grudnia). Z drugiej strony – Ukraina istnieje, ale tylko dlatego, że Chruszczow, Stalin i Lenin podarowali jej ruskie ziemie. Które na zachodzie zabrali Polakom. Więc tylko Putin może gwarantować suwerenność Ukrainie (suwerenność to – przypomnijmy – to, że Putin roi co i jak chce).

“Polacy ciągle śnią o odebraniu Lwowa” – znowu przypomina siebie Putin. Ale jak Ukraina nie chce, to nie będziemy tego bronić. Natomiast zajmiemy się tym, co historycznie ruskie. Czyli wschodnią i południową Ukrainą.

Przeczytaj także:

Rosyjska “historyczność” tych ziem polega na tym, że 250 lat temu podbiła je caryca Katarzyna. Ale – o czym nam, widzom Netfliksa zapominać nie wolno – starsze prawa do tych ziem mają władcy Stambułu (dawniej Konstantynopola) oraz duńska królowa Małgorzata (dzięki przodkom-wikingom). Więc jest to prawdziwie historyczny argument za włączeniem wschodniej Ukrainy do NATO.

Dziury w Matriksie

Putin i jego propaganda opowiadają nam wiec o suwerenności, złamanym prawie i niewinnej, zdradzonej Rosji, która mimo wszystko zwycięża(y), ale przez dziury z opowieści tej przeziera zupełnie inna rzeczywistość. Stawia ona “zwycięstwo” pod dużym znakiem zapytania, a nie jest to opowieść podziemna, drugoobiegowa. To opowiada propaganda.

Jaja Putina

Mamy więc w Rosji problem z jajami. Pod wpływem sankcji (które wedle oficjalnej wersji nie działają) drastycznie zdrożały i nie ma ich na rynku. A idą święta, czyli Nowy Rok.

Sytuacja jest na tyle poważna, że w czasie “pytań do Putina” propaganda musiała dopuścić do głosu emerytkę z Krasnodaru, panią Irinę Akopową, która poskarżyła się na problem. Podkreśliła oczywiście, że popierała i zawsze będzie popierać Putina, ale z jej emeryturą nie stać ją na jajko.

Kobieta o siwo-fioletowych włosach nagrywa wypowiedź do Putona
Skarga w sprawie jaj. Rossija1, 14 grudnia 2023

Propaganda spanikowała po raz pierwszy

Najpierw ogłosiła, że po tym, jak Putin publicznie obiecał zająć się sprawą, jaja na targu w Krasnodarze (i kurze skrzydełka) staniały o 30 rubli (z 220).

Trzy dni później doniosła jednak, że stanieją dopiero za jakiś czas – na razie do Rosji dotarło 612 tys. sztuk jaj z Azerbejdżanu, a to za mało (transport jak z Azerbejdżanu był możliwy dzięki heroicznym negocjacjom. “W ramach operacyjnych działań w celu nasycenia rynku krajowego podjęto decyzję o zniesieniu ceł importowych na jaja kurze, toczyły się także negocjacje z zaprzyjaźnionych krajów w celu zwiększenia dostaw tych produktów z Azerbejdżanu i Turcji”. Jaja z Turcji zaczną docierać do Rosji za dwa–trzy tygodnie).

Sprawa jest tak trudna, że wyjaśniał ją osobiście rzecznik Putina Pieskow: „Powodów wzrostu [cen] jest wiele. Dlaczego mówią, że nie da się od razu obniżyć cen? Jest pewna pojemność rynku, proces nasycenia, inercja. Towar trafia do sprzedaży hurtowej, a sprzedaż hurtowa przekłada się na sprzedaż detaliczną, czas mija. Dlatego też są to procesy całkowicie naturalne”.

Minister rolnictwa powiedział reporterom, że po uwagach prezydenta Władimira Putina na temat wzrostu cen jaj po prostu poczuł, że musi lepiej pracować.

Historia żołnierza

Drugą ludzką historią, która zrobiła w ostatnich dniach furorę w putinowskich mediach, jest historia żołnierza Romana Rudakowa. Miał 22 lata i zginął na froncie w Marijnce w czerwcu. Teraz do sieci trafiło zdjęcie pustaka, na którym umierający Rudakow napisał ostatnią prośbę, by otoczyć opieką jego mamę i rodzeństwo.

Prezenter telewizyjny pokazuje napis na pustaku
Umierający 22-letni Roman Rudakow napisał: "Kto mnie znajdzie, niech zatroszczy się o moją matkę, siostrę i brata. Rudakow Roman Aleksandrowicz" i numer jednostki. "Wiesti", 18 grudnia 2023

Propaganda spanikowała po raz drugi w tym samym tygodniu

Najpierw – bez żadnego wstępu, o co chodzi (co musi świadczyć o tym, że historia Rudakowa krąży po Rosji) – doniosła, że chodzi o to, że rodzina Rudakowa była w głębi Rosji atakowana przez Ukraińców. Nieźle, bo całkiem bez sensu.

Potem jednak ogarnęła się i dowiedzieliśmy się, co się stało. Oddział Rudakowa wpadł w śmiertelną ukraińską pułapkę. Żołnierz wiedział, że prawdopodobieństwo znalezienia jego ciała jest nikłe, a w tej sytuacji armia po prostu nie wypłaci rodzinie odszkodowania. I dokładnie tak się stało.

Ciała Rudakowa nie ma do tej pory

Rodzina nie dostała kopiejki. Jest jednak kamień i na jego podstawie sam Szojgu już w pół roku po śmierci chłopaka osobiście kazał się zaopiekować rodziną. "Polecił spełnić ostatnią prośbę poległego żołnierza Romana Rudakowa o opiekę nad rodziną”.

Ta historia ma potencjał na stanie się ludową legendą o żołnierzu, który umiera, wiedząc, że jego śmierć pójdzie na marne, a państwo oszuka jego bliskich, więc ostatkiem sił próbuje ich uratować.

Pomnik zamiast zasiłku

Propaganda próbuje temu przeciwdziałać: po kilku dniach pojawiły się reportaże z domu rodzinnego, wywiady z matką. 20 grudnia mieliśmy już pompatyczny reportaż o bohaterze Rudakowie, w którym propaganda zapewniła, że wszyscy uczestnicy tej wojny dostaną po zwycięstwie osobne pomniki (na razie polegli dostają tylko minuty ciszy – dla wszystkich hurtem. I oczywiście nie wiadomo, ilu ich jest, ale raczej 300-400 tysięcy. To wynika z liczb, które podaje sam Putin: na front zebrał milion ludzi, a walczy tam teraz nieco ponad 600 tys.).

Wojskowi stoją na baczność w sali konferencyjnej
Wojskowi na naradzie z Putinem czczą pamięć poległych. "Wiesti", 19 grudnia 2023

Ta historia – podobnie jak wiele “pytań do Putina" sprzed tygodnia – pokazuje, że system świadczeń dla rodzin żołnierzy nie działa. I choć Putin codziennie już powtarza, że świadczenia powinni dostawać wszyscy walczący i wszystkie rodziny, to ważniejsze jest to, co napisał Roman Rudakow.

Aha, a w Omsku doszło do awantury, czy na budynku szkoły powiesić portret poległego absolwenta. Otóż dyrekcja szkoły odmówiła, tłumacząc, że “jeśli wszystkich powiesimy, nie starczy ścian”. Portret zawisł po interwencji władz zwierzchnich.

Na zachodzie bez zmian

Zapewnienia Putina i Szojgu, że na froncie wszystko idzie świetnie („Rozumiemy, że nikt na świecie nie ma takiego doświadczenia w prowadzeniu nowoczesnej walki zbrojnej jak armia rosyjska” – powiedział Putin) sama propaganda ciągle podważa.

Bo tej najlepszej armii świata brakuje podstawowego zaopatrzenia (“Konieczne jest niezwłoczne zaopatrzenie żołnierzy uczestniczących w Północnym Okręgu Wojskowym we wszystko, co niezbędne" – rozkazał Putin 19 grudnia). A Rosja – mimo wojny rozpoczętej po to, by nie toczyła się ona na jej terytorium – ma wojnę u siebie.

„Chciałbym podkreślić, że konieczne jest wzmocnienie działań antyterrorystycznych we wszystkich obszarach” – powiedział Putin 20 grudnia. Gdyż ukraińska dywersja i ataki stają się poważnym zagrożeniem. „Jest to sabotaż obiektów cywilnych, infrastruktury transportowej i energetycznej, ataki terrorystyczne na ludność cywilną, urzędników państwowych i osoby publiczne”. Niebezpiecznie jest też na terenach przyfrontowych w Rosji.

Dronów ma Putin za mało, zaś drony ukraińskie, mimo codziennych triumfalnych doniesień o ich niszczeniu nad Rosją, wyrządzają jednak szkody.

Jeśli więc chodzi o zwycięstwo (bez cudzysłowu), to – jak to ujął sam Putin-

"Specjalna operacja wojskowa pozwoliła zidentyfikować pewne problemy”.

Jeśli więc ktoś chce dyskutować, czy Ukrainę warto wspierać, niech to robi na własną odpowiedzialność. I nie podpiera się „zwycięstwami” Putina.

***

Od początku pełnoskalowej napaści Rosji na Ukrainę w lutym 2022 roku śledzimy, co mówi na ten temat rosyjska propaganda. Jakich chwytów używa, jakich argumentów? Co wyczytać można między wierszami?

UWAGA, niektóre z wklejanych do tekstu linków mogą być dostępne tylko przy włączonym VPN.

Grafika: rozbłysk a w srodku oko (Saurona?)
Rosyjska propaganda: rys. Weronika Syrkowska/OKO.press 
;
Na zdjęciu Agnieszka Jędrzejczyk
Agnieszka Jędrzejczyk

Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)

Komentarze