0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Krzysztof Cwik / Agencja GazetaKrzysztof Cwik / Age...

Dziś, 27 lipca 2020, minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro złoży wniosek do Ministerstwa Rodziny ws. wypowiedzenia konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej.

Konwencja jest znana także pod skrócona nazwą jako Konwencja Antyprzemocowa lub Stambulska (została otwarta do podpisu 11 maja 2011 roku w Stambule).

W wywiadzie dla Polskiego Radia Krzysztof Sobolewski, szef komitetu wykonawczego PiS, tłumaczył, że wniosek Ziobry będzie przedmiotem wewnętrznych, rządowych analiz.

Potwierdził to też rzecznik PiS, Radosław Fogiel. Wciąż jest to więc etap przygotowań do wypowiedzenia Konwencji. A jak brzmi uzasadnienie?

56 płci, czyli co kryje się w głowach polityków PiS

Jeszcze przed ratyfikacją dokumentu przez polski rząd i prezydenta w 2015 roku, osią jej krytyki ze strony prawicy było sławne „gender". Dziś także politycy Zjednoczonej Prawicy chórem mówią o ideologii, która kryje się w Konwencji.

„Wiele osób nie jest poinformowanych czym różni się konwencja od polskiego ustawodawstwa" - mówił 27 lipca w TVN24 wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik.

„Na ideologię nie ma zgody, nie ma trzeciej płci, jest tylko mężczyzna i kobieta". Dopytywany o to, w jaki sposób Konwencja zaszkodziła polskim rodzinom przez te 5 lat obowiązywania, odbijał piłeczkę. „Zapytam inaczej, a czy konwencja cokolwiek zmieniła na lepsze w Polsce? To są pewnego rodzaju zalecenia, jeśli chodzi o ochronę życia i zdrowia ofiar, ale nie ma zgody na trzecią płeć, na uderzenie w płeć uwarunkowaną biologicznie, na uderzenie w instytucję rodziny” - pokrzykiwał wiceminister.

Dzień wcześniej, 26 lipca, autorską teorię gender wykładał na antenie Polsat News poseł PiS Jacek Ozdoba. „Ta konwencja z założenia ideę ma słuszną, tylko jak się wczytamy, to zauważamy, że są tam pewne elementy związane z podważaniem biologicznej płci".

"Mamy społeczno-kulturowe pojęcie, więc rozumiem, że w szpitalu położna biorąc dziecko nie będzie mogła powiedzieć, czy to jest chłopiec, czy dziewczynka, zgodnie z biologią, tylko będzie trzeba poczekać aż dziecko określi te 56 płci".
W Konwencji nie ma słowa o negowaniu różnicy biologicznej, tylko o stereotypach i rolach społecznych nabudowanych nad płeć biologiczną
Polsat ,26 lipca 2020

Wiceminister Wójcik pytany o 56 płci dorzucił, że słyszał nawet o 70. „To zatarcie różnic między kobietą a mężczyzną, nie ma na to zgody, to prowadzi do małżeństw jednopłciowych".

Straszny „gender” nie neguje różnicy biologicznej

Czym jest więc ten straszny „gender” i po co znalazł się w Konwencji? Polska wersja dokumentu mówi wprost o przemocy ze względu na płeć lub uwzględniającej płeć (angielska wersja gender based).

W polskiej wersji nie ma słowa gender, które oznacza płeć społeczno kulturową, czyli

"społecznie skonstruowane role, zachowania, działania i atrybuty, które dane społeczeństwo uznaje za odpowiednie dla kobiet lub mężczyzn".

To nie jest żadna trzecia płeć, jak próbują wmawiać przeciwnicy Konwencji.

Jak tłumaczyła Joanna Gzyra-Iskandar z Centrum Praw Kobiet, nawiązanie do uwarunkowań wynikających z płci społeczno-kulturowej pojawia się w dokumencie, by podkreślić, że istnieje przemoc ze względu na płeć, a przemoc wobec kobiet jest specyficznym i szczególnie powszechnym rodzajem przemocy, wynikającym ze stereotypowego podziału i hierarchii płci oraz kulturowego przekonania o niższości kobiet.

„Konwencja nakazuje zwalczać tego rodzaju przekonania, które mogą służyć usprawiedliwianiu przemocy lub być jej źródłem” - dodawała Gzyra-Iskandar.

Przeczytaj także:

Prof. Małgorzata Fuszara, pełnomocniczka ds. równości w rządach PO-PSL, na antenie TOK FM opowiadała o źródłach pojęcia gender. W naukach społecznych funkcjonuje ono od lat 60. XX wieku.

Pierwszy raz opisała ją jeszcze przed II Wojna Światową antropolożka Margaret Mead, która badając różne kultury zauważyła, że role kobiet w poszczególnych plemionach są inaczej skonstruowane. „To, co w jednym plemieniu uważa się za właściwe dla kobiet, w innym było właściwe dla mężczyzn” — tłumaczyła Fuszara.

„Największa bzdura, którą opowiadają tzw. przeciwnicy gender polega na tym, że nauka społeczna, która mówi o płci społeczno-kulturowej, przeczy różnicy biologicznej między płciami. Chcę od razu państwu powiedzieć: to jest absolutna nieprawda, kłamstwo, nie wierzmy temu.

W naukach społecznych gender to wszystko, co jest nadbudowane nad płcią biologiczną".

Innymi słowy, rozpoznanie istnienia "genderu" pozwala spojrzeć krytycznie na stereotypy i role, które pełnią kobiety i mężczyźni.

Zbitki prawicowych lęków

Narracja polityków Zjednoczonej Prawicy opiera się więc na fałszywym argumencie, który opakowany jest typowymi lękami sączonymi przez obóz rządzący. Z Konwencją stambulską skleiły się fantazje prawicy na temat ludzkiej płciowości.

Choć współczesna seksuologia odchodzi od binarnego podejścia do płci, a niektóre państwa (m.in. Niemcy) wprowadzają do porządku prawnego inny niż kobieta i mężczyzna oznacznik płci, polscy politycy prawicy pozostają odporni na postępy w wiedzy o człowieku i świecie nie tylko w tym przypadku.

Ale - przypomnijmy - w Konwencji Stambulskiej nie ma słowa na ten temat. Fantazjowanie na temat 70 płci przypomina najwyżej obiecane przez proroka 70 hurys dla poległych w obronie wiary.

Jeszcze inną kwestią jest to, o czym mówił wiceminister Wójcik. „Czy Konwencja cokolwiek zmieniła na lepsze w Polsce?” - pytał.

W wywiadzie dla OKO.press opowiadała o tym Renata Durda z Pogotowia dla ofiar przemocy „Niebieska Linia".

„Polska jeszcze przed ratyfikacją, inspirowana jej treścią, zmieniła tryb ścigania przestępstwa zgwałcenia. Powstał też całodobowy, państwowy telefon dla ofiar przemocy w rodzinie.

Mamy też, uchwalone w ostatnich miesiącach, zmiany w ustawie o policji, które pozwalają na natychmiastową izolację sprawców przemocy na etapie interwencji służb.

Zakreśliła też standardy pomocy oraz najlepsze praktyki korekcyjne, które pomagają zmieniać zachowania sprawców.

Pozwoliła też lepiej badać zjawisko przemocy, dostarczając jasnych wytycznych związanych ze sposobem zbierania danych, na przykład podzieliła ofiary ze względu na płeć, czego wcześniej nie było” - tłumaczyła ekspertka.

Czy Konwencja cokolwiek zepsuła? Na to pytanie politycy PiS nie są w stanie odpowiedzieć, zamiast tego karmią nas podszytymi lękami opowieściami o rzekomym ataku na rodzinę i tradycję. Ograniczając znów debatę do sporu aksjologicznego.

;

Udostępnij:

Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Komentarze