0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Jakub Porzycki / Agencja Wyborcza.plJakub Porzycki / Age...

14 grudnia Kraków wyprzedził Lahore w Pakistanie i Delhi w Indiach, najbardziej zasmogowane miasta świata. O 6 rano na stacji przy ulicy Bulwarowej w Nowej Hucie odnotowano stężenie pyłów PM10 na poziomie 221 μ/m3. Godzinę później przy alei Krasińskiego w centrum miasta było 229,9 μ/m3. Norma godzinowa dla PM10 nie istnieje, ale wyznaczono maksymalne stężenie dobowe: 50 μ/m3. W poniedziałkowy poranek Kraków oddychał kilkukrotnie bardziej zatrutym powietrzem.

Na mapach pomiarów jakości powietrza południe Polski już pod koniec weekendu było fioletową plamą. Ten kolor oznacza, że stężenia pyłów są bardzo wysokie.

Smog w połączeniu z mgłą spowodował, że widoczność w Krakowie była fatalna. Szare, gęste, duszące powietrze mogło powodować u mieszkańców bóle głowy, kaszel, zapalenie spojówek czy objawy infekcji wirusowych.

"Od kilku dni mamy mnóstwo pacjentów, którzy dzwonią przerażeni, że mają koronawirusa. Mówią, że choć ograniczają kontakty, siedzą w domu, są nawet po trzeciej dawce szczepionki na COVID-19, to jednak się zakazili koronawirusem. Ale to wcale nie to. Ich samopoczucie wywołane jest bardzo wysokim zanieczyszczeniem powietrza" - mówiła w rozmowie z "Wyborczą" alergolożka ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, prof. Ewa Czarnobilska.

Przeczytaj także:

Kraków poza rankingiem

Zaledwie kilka dni przed falą trującego smogu Polski Alarm Smogowy opublikował ranking najbardziej zanieczyszczonych miast. Krakowa w pierwszej piętnastce zabrakło. Dlaczego?

Powietrze w samym mieście jest znacznie lepsze niż jeszcze kilka lat temu. Od 1 września 2019 roku obowiązuje zakaz ogrzewania domów węglem i drewnem - a to główne źródła tzw. niskiej emisji, czyli tego rodzaju smogu, który w Polsce jest największym problemem. Miasto samo stworzyło program dotacji, dzięki którym można było uzyskać zwrot nawet 100 proc. kosztów poniesionych w związku z wymianą pieca. W raporcie prof. Piotra Kleczkowskiego i mgr inż. Katarzyny Kotarby z Akademii Górniczo-Hutniczej z początku 2021 czytamy, że przy porównaniu sezonów grzewczych 2012/2013 i 2019/2020 średnie stężenie pyłów PM10 spadło o 45 proc.

Problem w tym, że pomimo czystszego (choć wciąż oczywiście nieidealnego) powietrza, w sezonie grzewczym Kraków nadal ma dni z rekordowymi stężeniami pyłów. Miasto leży w niecce, otoczonej gminami nazywanymi "obwarzankiem". Smog z wyżyn nawiewany jest do położonego znacznie niżej Krakowa, gdzie kumulują się zanieczyszczenia.

Obwarzanek kopci z kominów

A obwarzanek z wymianą pieców radzi sobie znacznie gorzej niż stolica Małopolski. Na przykład Zabierzów, który w rankingu najbardziej zanieczyszczonych miejscowości w Polsce znalazł się w czołówce. W 2020 roku średnia pyłów PM10 wyniosła 33 μ/m3. Zanotowano tam 67 dni z przekroczonymi normami jakości powietrza.

Po pierwszej połowie 2021 roku wymieniono tam zaledwie 33 piece. Mieszkańcy złożyli 222 wnioski o dofinansowanie, a w całej gminie wciąż zostało prawie 2,5 tys. "kopciuchów", czyli najbardziej zanieczyszczających powietrze pieców. Jeszcze gorzej jest w Biskupicach - małej gminie obok Wieliczki.

Dotychczas wymieniono tam zaledwie 9 pieców. 1341 czeka na wymianę. W samej Wieliczce wciąż kopci 4281 pieców, a zlikwidowano dopiero 39.

Po grudniowej fali smogu Andrzej Guła, szef Krakowskiego Alarmu Smogowego, napisał na Facebooku:

"Jako mieszkaniec Krakowa poważnie zastanawiam się nad pozwaniem gmin ościennych za zaniechania w walce ze smogiem".

"Nie wiem, co więcej mogę zrobić"

„Obecnie prowadzę konsultacje z prawnikami, sprawdzamy, jakie mamy opcje. Zastanawiamy się, czy bardziej odpowiedni będzie pozew zbiorowy, czy indywidualny” – mówi w rozmowie z OKO.press. Jak dodaje, zwycięska sprawa Oliwera Palarza z Rybnika utorowała drogę do postępowań sądowych w sprawie smogu. Przypomnijmy: 9 grudnia 2021 Sąd Okręgowy w Gliwicach zasądził 30 tysięcy zł zadośćuczynienia od Skarbu Państwa na rzecz mieszkańca Rybnika. Palarz przez sześć lat udowadniał w sądzie, że fatalna jakość powietrza w mieście ogranicza jego dobra osobiste.

„Zdecydowałem się na taki krok, bo nie wiem, co więcej mogę zrobić. W Krakowie jest pewien schemat: powietrze za oknem jest słabe, ale nie fatalne - powiedzmy 70-80 mikrogramów na m3. Jednocześnie ościenne gminy dokładają do pieców i kominków, a odczyty są znacznie gorsze, 150 mikrogramów i więcej. Już wtedy wiem, że za godzinę to, co wyprodukował taki Zabierzów czy Zielonki trafi do naszych płuc. Cały ten smog przywieje do Krakowa” – opowiada Guła.

Jak mówi, po wpisie na Facebooku, w którym poinformował o planowanym pozwie, dostał mnóstwo pozytywnych reakcji. „Dawno nie czułem takiej energii” – dodaje Guła. „Zaczęli do mnie dzwonić mieszkańcy Krakowa i obwarzanka, deklarując, że chcą się przyłączyć. Uważają, że to, co się dzieje - a raczej nie dzieje – wymaga interwencji. Że wymiany kopciuchów są zbyt wolne” – podkreśla.

20 tysięcy kopciuchów

W całym obwarzanku wciąż kopci ponad 20 tysięcy pieców. Do tego – wyjaśnia Guła – trzeba doliczyć kolejne dziesiątki tysięcy kominków. Uchwała antysmogowa przyjęta dla całego województwa (choć gminy mogą wnioskować do Urzędu Marszałkowskiego o jej zaostrzenie) przewiduje, że kopciuchy znikną z Małopolski do końca 2022 roku. Kominki mogą zostać, ale muszą spełniać wymagania ekoprojektu – czyli klasyfikacji określającej ich emisyjność. Zdaniem Guły kominki nie powinny być uruchamiane, jeśli jakość powietrza jest słaba. Niektóre z nich emitują jeszcze więcej drobnych pyłów niż piece węglowe.

„Oczywiście, gminy mają jeszcze rok na wymianę kopciuchów. Ale nie wierzę, że to się uda, jeśli wszyscy zostawią likwidację starych pieców na ostatnią chwilę. To nierealne do wykonania, chociażby przez brak terminów u instalatorów” – komentuje Guła. „Urząd Marszałkowski i Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska powinny do tego czasu bardziej zainteresować się tym, dlaczego wymiany pieców idą tak powoli. Szczególnie, że w sąsiednim woj. śląskim likwidacja kopciuchów jest znacznie szybsza – to powinno dać władzom wojewódzkim do myślenia” – dodaje.

Odpowiedzialność leży również po stronie władz samorządowych.

„Jeśli sprzedawca nie wierzy w swój towar, to go nie sprzeda. Tutaj towarem jest czyste powietrze. Jeśli włodarze gmin nie wierzą w czyste powietrze, to mieszkańcy też nie będą przekonani” – mówi Andrzej Guła.

Skawina protestuje

"Tego rodzaju podejście jest krzywdzące" - mówił w Radiu Kraków burmistrz gminy Skawina, Norbert Rzepisko. Urząd miasta wysłał do mediów swoje stanowisko, w którym informuje, że budżet na działania antysmogowe wyniósł w 2020 roku 15 mln zł, a "liczba dni z przekroczonymi normami PM10 spadła dwukrotnie. W 2013 roku było to 120 dni, a w 2020 już 60. Od 2019 roku średnie stężenie pyłu PM10 mieści się w normie".

Andrzej Guła przyznaje, że Skawina jest jedną z nielicznych aktywnych gmin w obwarzanku. "Chce całkowicie zakazać spalania węgla (uchwała wojewódzka dopuszcza piece węglowe najwyższej, V klasy - od aut.). Jako pierwsza z podkrakowskich gmin otworzyła lokalny punkt obsługi beneficjantów programu Czyste Powietrze, od lat prowadzi antysmogową kampanię" - wymienia. Jednak w Skawinie wciąż jest do wymiany 2,5 tys. pieców. W pierwszym półroczu 2021 złożono ponad 400 wniosków.

Obwarzanek nie tylko krakowski

Problem "obwarzanków" dotyczy nie tylko Krakowa. Również gminy sąsiadujące z Warszawą trują bardziej niż sama stolica. Dowiodły tego m.in. pomiary prowadzone na początku 2021 roku przez aktywistów Polskiego Alarmu Smogowego. W okresie od 11 stycznia do 9 marca w czterech (Otwock, Chotomów, Brwinów i Milanówek) z ośmiu monitorowanych miejscowości zanotowano wyższe średnie stężenia pyłów niż w Warszawie.

"Z pomiarów wynika, że np. w Chotomowie 5 lutego średnie stężenie PM10 (godz. 21) wyniosło 215 ug/m3 i było 6-krotnie wyższe niż w centrum Warszawy. Podobnie Brwinów, gdzie 6 lutego zmierzono stężenie osiągające aż 306 ug/m3 (19:00), które przewyższało warszawskie pomiary aż 7.5-krotnie! Według szacunków Urzędu Marszałkowskiego Województwa Mazowieckiego w Brwinowie działa około 1750 kotłów na paliwa stałe, a w gminie Jabłonna (Chotomów) ok. 2200. Większość z nich to kopciuchy” - pisali aktywiści PAS.

Udostępnij:

Katarzyna Kojzar

Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.

Komentarze