Wciąż nie wiemy, jakie są realne cele ukraińskiej operacji ofensywnej w rosyjskim obwodzie kurskim. Nadal jednak inicjatywa na tym nowym froncie wojny pozostaje w rękach Ukraińców
Czwarty dzień ukraińskiej operacji ofensywnej w obwodzie kurskim nie przynosi wiarygodnych wiadomości o nowych postępach Sił Zbrojnych Ukrainy. Potwierdzają się natomiast informacje dotyczące osiągnięć z poprzedniej doby. Ukraińcy zdołali opanować pas terenu o szerokości od 10 do kilkunastu kilometrów wzdłuż granicy. Utworzyli korytarze wzdłuż ważniejszych dróg sięgające do nawet ok. 30 km w głąb rosyjskiego terytorium.
W całym obszarze objętym ukraińską operacją walki mają wciąż charakter raczej ciągu potyczek, zasadzek i zażartych, lecz krótkich bojów spotkaniowych. Nie jest to regularna bitwa w rodzaju tej, która toczy się obecnie w Donbasie.
Po części to wynik ukraińskiej taktyki — Ukraińcy prowadzą walkę małymi, bardzo mobilnymi zespołami liczącymi po kilka pojazdów pancernych i opancerzonych.
Po części natomiast charakter walk w obwodzie kurskim determinuje fakt, że rosyjska obrona wciąż jest bardzo chaotyczna. Do boju Rosjanie rzucają siły, które dowódcy akurat mają pod ręką dowódców. Albo te, które właśnie dojechały z Donbasu w ramach pospiesznie ściąganych uzupełnień. Skutki takich działań są łatwe do przewidzenia. Zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę, że w operacji w obwodzie kurskim po ukraińskiej stronie biorą udział głównie (a może wyłącznie) zaprawieni w boju i dobrze wyposażeni weterani.
Wiadomo więc na przykład, że doszło do desperackiej próby rosyjskiego kontrataku w rejonie miejscowości Martyniwka nieco na północ od Sudży (a zatem w miejscu, w którym dobrze przygotowany rosyjski kontratak mógłby doprowadzić do tego, że Ukraińcy stracą kontrolę nad drogą do Kurska). Został on jednak ze względną łatwością odparty przez Ukraińców.
Do obwodu kurskiego ściągają rosyjskie posiłki. Są wśród nich zarówno doborowe oddziały, które do tej pory walczyły w Donbasie, jak i jednostki sformowane ze świeżo zmobilizowanych poborowych. A te mogą mieć bardzo niską wartość bojową. Te uzupełnienia transportowane są zwartymi kolumnami ciężarówek po głównych drogach.
Rosyjskie konwoje stają się więc łatwym celem dla ukraińskich dronów i artylerii lufowej i rakietowej. Co najmniej jeden z takich transportów został całkowicie zniszczony (najprawdopodobniej pociskami rakietowymi z HIMARS-ów, choć nie można wykluczać również wspartej uderzeniem dronowym ukraińskiej zasadzki), miało to miejsce w rejonie Rylska. Kilkunastoma ciężarówkami transportowany był tam liczący około 400 rosyjskich żołnierzy batalion, zginąć miało nawet 200 z nich.
Rosjanie tracą też śmigłowce bojowe. Już dwa z nich zostały zniszczone w powietrzu poprzez bezpośrednie uderzenie specjalnie przygotowanego drona FPV. W środę dowiedzieliśmy się o zniszczeniu w ten sposób śmigłowca szturmowego Ka-52, dziś był to prawdopodobnie wielozadaniowy Mi-8.
Niektóre doniesienia z obwodu kurskiego są jednak raczej niepokojące. Po pierwsze, mimo silnej i skutecznej ukraińskiej obrony przeciwlotniczej, wciąż jest tam w stanie operować rosyjskie lotnictwo. Samoloty Su-34 zrzuciły już co najmniej kilka najcięższych konwencjonalnych bomb, jakimi dysponują rosyjskie siły powietrzne, czyli FAB-3000 (liczba oznacza wagę bomby w kilogramach). Brak wiadomości o skutkach tych uderzeń z powietrza.
Po drugie — Rosjanie najprawdopodobniej przygotowują już operację kontrofensywną, by wyprzeć Ukraińców poza granicę. Gdyby przygotowali taką operację profesjonalnie (a mimo obecnego chaosu w rosyjskich szeregach nie można tego wykluczyć), jej pozycje wyjściowe i rejony rozwinięcia oddziałów do kontruderzenia byłyby poza obecnym bezpośrednim zasięgiem jednostek ukraińskich. Zaangażowane do niej siły byłyby kilkakrotnie większe od ukraińskich.
Niemniej dla Rosjan zwłaszcza to ostatnie może być bardzo poważnym wyzwaniem.
Wiadomo już, że w ukraińskiej operacji uczestniczy na obecnym etapie kilka tysięcy — a według niektórych źródeł nawet około 10 tysięcy — żołnierzy. Początkowo podawane w mediach szacunkowe dane mocno zaniżały więc skalę ukraińskich działań. Działo się tak głównie dlatego, że przy całkowitym milczeniu ukraińskich wojskowych dysponowaliśmy jedynie danymi (prawdziwymi i nieprawdziwymi) ze źródeł rosyjskich. Te zaś najpierw podawały informacje o „dwóch plutonach” Ukraińców, następnie o „kilkuset” żołnierzach SZU, wreszcie o „około tysiącu”.
Nie jest to wcale wynik planowej akcji dezinformacyjnej — po prostu tak pierwszego i drugiego dnia operacji wyglądało jej rosyjskie rozpoznanie. Ukraińcom udało się niemal całkowicie zaskoczyć Rosjan, a także ukryć przed nimi ruchy wojsk w trakcie podejścia na pozycje wejściowe. Stąd też, gdy operacja się już rozpoczęła, rosyjskie źródła mogły się opierać wyłącznie na doniesieniach od jednostek, z którymi Ukraińcy weszli w bezpośredni kontakt bojowy.
Trzeciego i czwartego dnia operacji na opanowany już teren fragmentu obwodu kurskiego wkroczyły z kolei ukraińskie uzupełnienia. Prawdopodobnie Ukraińcy zrotowali większość jednostek pierwszego rzutu. Nie można wykluczać, że Siły Zbrojne Ukrainy mają w odwodzie w pobliżu rejonu działań kolejne jednostki. Ale jest też możliwe, że zaangażowali już większość dostępnych oddziałów.
Sytuacja na głównym dotąd polu bitwy tej wojny — czyli w Donbasie — pozostaje przecież skrajnie trudna dla Ukraińców, Rosjanie odnotowują tam kolejne postępy w działaniach ofensywnych w kierunku Pokrowska i Torecka a spójność ukraińskiej obrony jest mocno zagrożona. W czwartek Rosjanie osiągnęli pozycje oddalone już tylko o 5 km od strategicznie ważnej dla obrony Donbasu szosy Pokrowsk-Konstantynówka. Obserwując dość spektakularne ukraińskie sukcesy w obwodzie kurskim, nie możemy zapominać o tym, że na froncie w Donbasie sytuacja wygląda wciąż zgoła inaczej.
Niemniej to, co się obecnie dzieje w obwodzie kurskim, może mieć bardzo duży wpływ na przebieg wojny na jej pozostałych frontach.
By skutecznie zmusić Ukraińców do odwrotu z obwodu kurskiego, Rosjanie muszą skierować tam kilkadziesiąt tysięcy żołnierzy. W zdecydowanej większości wycofają tych żołnierzy z Donbasu. Osłabienie rosyjskich sił zaangażowanych w działania ofensywne w kierunku Pokrowska i Torecka w Donbasie wydaje się więc niemal nieuniknione. By to choć w części zniwelować, Rosjanie prawdopodobnie przerzucą do Donbasu jednostki stacjonujące w obwodzie chersońskim i stanowiące ich odwód strategiczny.
To z kolei może stworzyć Ukraińcom warunki do skutecznego kontrataku gdzieś na południu kraju.
Bezpośrednie cele operacji prowadzonej przez Siły Zbrojne Ukrainy w obwodzie kurskim pozostają niejasne. Wciąż nie wiemy,
Tym razem na terytorium uważanym dotąd przez Rosjan za niemal całkowicie bezpieczne.
Z całą pewnością jednak uderzenie na obwód kurski może mieć rozległy wpływ na sytuację na pozostałych odcinkach frontu tej wojny.
O mapie: Mapa jest aktualizowana w rytmie odpowiadającym publikacji kolejnych analiz z cyklu SYTUACJA NA FRONCIE – za każdym razem przedstawia zatem ten względnie bieżący stan działań wojennych, nie zaś ten historyczny zgodny z datami publikacji poszczególnych odcinków. Dla wygody korzystania mapę zdecydowanie warto rozwinąć – służy do tego przycisk w jej lewym dolnym rogu.
Świat
Władimir Putin
Wołodymyr Zełenski
NATO
agresja Rosji na Ukrainę
Rosja
Sytuacja na froncie
Ukraina
wojna w Ukrainie
Dziennikarz, publicysta. Pracował w "Dzienniku Polska Europa Świat" i w "Polsce The Times". W OKO.press pisze o polityce i sprawach okołopolitycznych.
Dziennikarz, publicysta. Pracował w "Dzienniku Polska Europa Świat" i w "Polsce The Times". W OKO.press pisze o polityce i sprawach okołopolitycznych.
Komentarze