Ursula von der Leyen mówi o „watahach”, które stają się zagrożeniem dla ludzi i proponuje poluzowanie ochrony wilków. Organizacje społeczne protestują i piszą do KE: „Wilki nie stanowią zagrożenia dla życia ludzi, a szkody gospodarcze powodowane przez te zwierzęta są znikome”
„Skupienie watah wilków w niektórych regionach Europy stało się realnym zagrożeniem dla zwierząt gospodarskich i potencjalnie także dla ludzi. Wzywam władze lokalne i krajowe do podjęcia działań tam, gdzie jest to konieczne” – to słowa przewodniczącej Komisji Europejskiej, Ursuli von der Leyen.
W piątek 22 września mija termin przesyłania przez organizacje społeczne, społeczności lokalne i naukowców uwag w sprawie statusu ochrony wilka.
Ochrony, którą KE chce poluzować.
Wilk jest wpisany do dyrektywy siedliskowej – jednego z najważniejszych unijnych dokumentów dotyczących ochrony przyrody – jako gatunek priorytetowy.
Odstrzał, jak wyjaśnia dr hab. Sabina Nowak ze Stowarzyszenia dla Natury „Wilk”, „może być realizowany na podstawie derogacji, jednak tylko wówczas, gdy nie ma to negatywnego wpływu na właściwy stan ochrony gatunku”.
W Polsce wilki od 1998 roku są objęte ochroną ścisłą. W ustawie o ochronie przyrody jest jednak zapis, który dopuszcza odstrzał. Musi zgodzić się na niego Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska, a odstrzał jest możliwy jedynie w przypadku wilków, które stanowią zagrożenie dla człowieka lub powodują szkody w inwentarzu. „Zgody mogą być wydane w przypadku braku rozwiązań alternatywnych, jeżeli nie są szkodliwe dla zachowania we właściwym stanie ochrony populacji wilków, a zastosowane metody ochrony inwentarza okazały się nieskuteczne” – wyjaśniała w swoim opracowaniu dr hab. Nowak.
Co proponuje Komisja Europejska?
Po pierwsze, „wzywa władze lokalne do pełnego wykorzystania istniejących odstępstw”. Po drugie: chce zgromadzić dane na temat populacji wilka, żeby dokonać ewentualnej „zmiany statusu ochrony” oraz wprowadzić „dalszą elastyczność w świetle ewolucji tego gatunku”.
„Komisja jest świadoma, że powrót wilka do regionów UE, w których był nieobecny przez długi czas, może prowadzić do konfliktów z lokalnymi społecznościami rolniczymi i łowieckimi, zwłaszcza tam, gdzie nie są powszechnie wdrażane środki zapobiegające atakom na zwierzęta gospodarskie” – czytamy w komunikacie.
Na razie KE nie przesądza, czy dopuszcza możliwość polowania na wilki tak jak na gatunki łowne.
To nie jest pierwszy raz, kiedy przewodnicząca Komisji Europejskiej zapowiada możliwe osłabienie statusu ochrony wilka. Już pod koniec 2022 roku wzywała unijnych urzędników do ponownej oceny przepisów chroniących te zwierzęta.
W mediach pojawiły się przypuszczenia, że jej zainteresowanie tematem jest związane z tragiczną śmiercią kucyka Dolly.
Dolly miała 30 lat i mieszkała w Dolnej Saksonii. Była ukochanym zwierzęciem Ursuli von der Leyen. We wrześniu 2022 znaleziono szczątki Dolly w jej zagrodzie. Szybko znaleziono sprawcę: wilka oznaczonego numerem GW950m. Miał już na koncie kilka takich zabójstw i był wpisany na listę wilków do odstrzału.
Komisja Europejska przekonuje, że sprawa Dolly nie ma nic wspólnego z rewizją przepisów dyrektywy siedliskowej. Wiemy za to, że lobby łowieckie od lat zabiega o umożliwienie polowania na wilki.
„Wilki cieszą się powodzeniem wśród myśliwych, ustrzelenie dużego samca to prestiż” – mówił w rozmowie z OKO.press dr Robert Maślak, biolog z Uniwersytetu Wrocławskiego. „PZŁ i Lasom Państwowym zależy na organizacji polowań dewizowych na wilki, bo one zasilają finansowo konta kół łowieckich” – dodawał.
Jak wyjaśniał, myśliwi sami chcieliby mieć wilcze, „prestiżowe”, trofea. Dodatkowo wilki są dla nich konkurencją – zabijają te zwierzęta, na które można polować.
Jednak nie tylko w Polsce widoczna jest presja. Polowań na wilki chcą także inne kraje.
Francuski rząd opublikował 18 września 2023 plan dotyczący wilków. Proponuje w nim, aby odstrzał wilków był łatwiejszy, co umożliwi „ustanowienie nowej równowagi”. Francja chce również dopuścić do używania termowizji podczas polowań oraz zmienić sposób liczenia populacji wilków. Obecnie ocenia się, że we Francji żyją 1104 wilki.
W tym roku przepisy dotyczące wilków poluzowała Austria. Nie mogła zezwolić na polowania na ten gatunek, bo łamałaby tym samym unijne przepisy. Lokalne władze korzystają jednak z zawartych w dyrektywie odstępstw. W czerwcu 2023 media informowały o pięciu wilkach zabitych legalnie od początku roku w prowincji Karyntia i zezwoleniach na odstrzał kolejnych ośmiu.
Rząd w Sztokholmie zezwolił na odstrzelenie 75 wilków w 2023 roku. To ponad dwukrotnie więcej niż w zeszłym roku. Już w styczniu odbył się największy w historii odstrzał – życie straciły 54 wilki. W tym przypadku KE rozpoczęła procedurę naruszeniową, badając, czy Szwecja nie nadużywa prawa do odstępstw od zapisów dyrektywy siedliskowej.
W naszym kraju populacja, dzięki zakazowi polowań, osiągnęła poziom ponad 2 tys. osobników.
Jak wyliczyła dr hab. Sabina Nowak, rocznie wydaje się od jednego do kilkunastu zezwoleń na odstrzał. Dla przykładu: w latach 2014-2015 wydano siedem decyzji dotyczących odstrzału 17 wilków. Sześć z nich zostało zabitych. W 2016 roku wydano zezwolenie na zabicie dwóch wilków wyrządzających szkody w Lutowiskach (woj. podkarpackie).
W tym roku, do końca maja, GDOŚ wydał 16 zgód na odstrzał.
"Odstrzał osobników, które są problematyczne, a szczególnie niebezpieczne dla mieszkańców, jest narzędziem, z którego można i należy korzystać. Jest to jednak rozwiązanie ostateczne” – komentował w OKO.press dr hab. Michał Żmihorski, dyrektor Instytutu Biologii Ssaków PAN. “Natomiast diabeł tkwi w szczegółach.
W takich sytuacjach kontrowersyjna jest identyfikacja osobnika, który sprawia problemy.
Dobre zidentyfikowanie osobnika wymaga badań czy monitoringu. To nie powinno polegać na wysłaniu myśliwych, którzy odstrzelą dwa osobniki, choć nie mają pewności, czy to te dwa, które sprawiały społeczności jakiś problem” – wyjaśniał ekspert.
Jak dodawał, największym zagrożeniem dla populacji wilka jest odstrzał nielegalny. Naukowcy oszacowali, że w Polsce rocznie co najmniej 140 wilków jest zabijanych przez kłusowników. Pracownia Na Rzecz Wszystkich Istot podaje, że w sześciu na siedem przypadków, w których skazano kogoś za zabicie wilka, sprawcami byli myśliwi.
Przeciwko unijnemu pomysłowi poluzowania przepisów chroniących wilka opowiedziały się organizacje społeczne, a także naukowcy. Wyjaśniają, że – wbrew temu, co mówi Ursula von der Leyen, wilki nie są zagrożeniem.
Skupienie watah wilków w niektórych regionach Europy stało się realnym zagrożeniem dla zwierząt gospodarskich i potencjalnie także dla ludzi.
Stowarzyszenie Dla Natury „Wilk” opublikowało oświadczenie, w którym czytamy:
"Ataki wilków na zwierzęta gospodarskie stanowią zaledwie 0,08 proc. wszystkich upadków bydła w polskich gospodarstwach, około 0,12 proc. padnięć cieląt, oraz kilka procent śmiertelności owiec.
Za resztę przypadków śmierci inwentarza odpowiadają choroby, komplikacje przy porodach, brak opieki weterynaryjnej i zaniedbania hodowców.
Zatem to nie wilki stanowią zagrożenie dla prowadzonych w Polsce hodowli zwierząt gospodarskich".
Jak podają eksperci, za zabite przez wilki zwierzęta hodowcy otrzymują odszkodowania z budżetu państwa. W 2020 roku cała roczna kwota wyniosła 32,3 mln zł. Szkody spowodowane przez wilki stanowiły jednak mniej niż 5 proc. tej kwoty: za resztę odpowiadają bobry, żubry, niedźwiedzie i rysie.
Stowarzyszenie Dla Natury „Wilk” wymienia szereg korzyści z obecności wilka w ekosystemie:
Podobne argumenty, bazując na analizie Stowarzyszenia Dla Natury „Wilk”, podnosi ponad 100 polskich organizacji zajmujących się ochroną środowiska w swoim stanowisku przekazanym KE.
„Wilki nie stanowią zagrożenia dla życia ludzi. Szkody gospodarcze powodowane przez te zwierzęta w Polsce są znikome i można im skuteczniej zapobiegać. Jednocześnie redukcja liczebności populacji poprzez odstrzał nie zapobiega sytuacjom konfliktowym na linii człowiek-wilk (a wręcz może je generować). Jest szkodliwa dla utrzymania właściwego stanu ochrony tego gatunku oraz godzi w utrzymanie wielu usług ekosystemowych świadczonych przez wilki” – piszą na wstępie.
Aktywiści zwracają również uwagę na to, że wilki nie stanowią zagrożenia dla człowieka. Wyliczają, że w ostatnich latach zarejestrowano w Polsce zaledwie dwa przypadki pogryzienia człowieka przez wilki. Odpowiedzialni byli ludzie, którzy przez miesiące dokarmiali zwierzęta, skracając dystans tych osobników do człowieka.
W stanowisku czytamy: „Polska jest modelowym przykładem na zgodną koegzystencję dużych drapieżników i człowieka. W naszym kraju zamieszkałym przez 37 milionów ludzi żyje ponad 2 tysiące wilków. Podlegają one ścisłej ochronie od 25 lat. Zwierzęta te unikają kontaktu z człowiekiem i ich naturalną reakcją podczas interakcji z ludźmi jest ucieczka”.
Prawa zwierząt
Ursula von der Leyen
Komisja Europejska
dyrektywa siedliskowa
ochrona wilków
polowanie na wilki
wilki
Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.
Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.
Komentarze