W Polsce liczba osób ubogich i zagrożonych ubóstwem spadła o 4,8 mln w ciągu 11 lat - wynika z najnowszego raportu. Silny spadek zaczął się w 2012 roku. Ale obecny kryzys może ubóstwo zwiększyć. Potrzebujemy ambitniejszych celów redukcji ubóstwa - mówią eksperci
Pokaźnej ilości danych na temat zmniejszania się ubóstwa daje nam opublikowany właśnie raport EAPN Polska „Poverty Watch 2020”.
EAPN (European Anti-Poverty Network – Europejska Sieć Przeciwdziałania Ubóstwu) to europejska federacja organizacji walczących z ubóstwem. Polski komitet Sieci został powołany w 2007 roku. Jej celem jest: „monitorowanie i recenzowanie działań zadań państwa w sferze walki z ubóstwem i wykluczeniem społecznym oraz współkształtowanie polityki społecznej w tym zakresie na poziomie ogólnopolskim oraz europejskim”.
W 2011 roku Polska zobowiązała się do zmniejszenia o 1,5 miliona liczby osób ubogich i wykluczonych społecznie w ramach unijnej strategii „Europa 2020”. To dużo czy mało? Unia Europejska zobowiązała się w całości ograniczyć tę liczbę o 20 milionów, a więc 1,5 miliona dla Polski odpowiadało udziałowi naszej populacji w Unii. A te 20 milionów to około 4 proc. populacji całej Unii.
Z dzisiejszej perspektywy widać jednak, że cel był mało ambitny. Polska zredukowała tę liczbę o 4,8 miliona. I to jest jednoznacznie dobra wiadomość, choć eksperci mają sporo zastrzeżeń do polskich polityków.
Częścią historii tego sukcesu jest Rodzina 500+, ale redukowanie go wyłącznie do tego programu byłoby niesłuszne.
Unijny wskaźnik ubóstwa i zagrożenia wykluczeniem społecznym daje nam nieco inne informacje niż gusowski wskaźnik ubóstwa.
Jak więc jest mierzony? Składa się on z trzech składników:
Spełnienie któregokolwiek kryterium oznacza, że dana osoba jest w grupie ubogich i zagrożonych wykluczeniem społecznym. W 2008 roku (rok bazowy dla strategii „Europa 2020”) było to w Polsce 11,5 miliona. W 2019 roku – 6,7 mln.
Zasięg pogłębionej deprywacji materialnej spada w Polsce od 2012 roku. Ten wskaźnik w unijnym programie definiowany jest jako odsetek osób niemogących zaspokoić co najmniej czterech z dziewięciu potrzeb:
Pod tym względem jest w Polsce znacznie lepiej niż 10 lat temu. Wówczas takich osób było 14,2 proc. Dziś zaledwie 3,6 proc. – prawie 4 razy mniej.
Warto zauważyć, że spadek między 2012 a 2015 był większy niż w kolejnych trzech, a nawet w kolejnych pięciu latach.
Z drugiej strony, ryzyko ubóstwa pozostaje na bardzo zbliżonym poziomie przez całą dekadę.
Dlaczego jeden z trzech wskaźników spada tak dynamicznie, a dwa pozostałe dużo wolniej?
„Poprawa jest dużo bardziej widoczna w odczuciach ludności, gdyż na tym oparty jest wskaźnik pogłębionej deprywacji materialnej” – komentuje dla OKO.press prof. Ryszard Szarfenberg z UW, przewodniczący EAPN Polska, autor raportu „Poverty Watch 2020”
„W Polsce dosyć dynamicznie rosły płace i świadczenia na dzieci. Sytuacja na rynku pracy była coraz lepsza. I to jest odczuwalne w gospodarstwach domowych - ludzi stać było na coraz więcej.
Stąd też coraz mniej z nich spełnia kryterium, że nie stać ich na co najmniej cztery z dziewięciu potrzeb. Dlatego subiektywne odczucia spadają szybciej niż ubóstwo relatywne. To z kolei dość szczególny wskaźnik - zależy od mediany zarobków, więc gdy mediana idzie w górę, to do góry idzie też ta granica. Dlatego bardzo trudno się je redukuje.
Z kolei bardzo niska intensywność pracy w gospodarstwach domowych spada też w ostatnich latach, ale ten wskaźnik był na niższym poziomie i zmniejszał się też w mniejszym zakresie".
Na szczęście grupa ludzi, która spełnia wszystkie trzy warunki (zagrożenie ubóstwem, deprywację materialną, niska intensywność pracy) stanowi zdecydowaną mniejszość. Są to jednak wciąż setki tysięcy osób. W 2010 roku 1,7 proc., w 2019 – 0,6 proc. czyli 224 tys. osób.
Polski wynik wygląda jeszcze bardziej imponująco, jeśli porówna się go z europejskim. Do 2018 roku udało się go zmniejszyć w UE o jedynie 7,2 mln osób. A to oznacza, że do 2020 celu nie uda się osiągnąć, bo trudno wyobrazić sobie, że w tym roku uda się zredukować tę liczbę o 13 milionów.
Prof. Szarfenberg: „Jeśli chodzi o ubogie osoby w całej Unii, to spory odsetek to właśnie Polacy. Dlatego spadek w Polsce jest tak ważny dla wskaźnika unijnego. Ale to jest tylko wskaźnik. Działania państw Unii nie były ukierunkowane na jego redukowanie. Dla nas, w EAPN, to jest kluczowy cel. Dla państw niekoniecznie. Nawet dla PiS nie jest to priorytet polityczny.
O ubóstwie dzieci wspominają głównie przy okazji kampanii wyborczej, a nie w normalnej komunikacji. Nikt ze strony rządu nie mówi nam, co udało się osiągnąć, czego nie i dlaczego. Gdyby to był priorytet, to przynajmniej w wypowiedziach Ministerstwa Rodziny słyszelibyśmy o tym regularnie.
Sądzę, że tak jest w większości krajów, szczególnie w tych bogatszych. Tam mamy raczej dyskusję, czy w ogóle mają oni u siebie ubóstwo. A jeśli już, to winni są imigranci z licznymi rodzinami”.
W Polsce liczba osób ubogich lub zagrożonych wykluczeniem społecznym spadła o 4,8 mln i to najlepszy wynik w Europie, ale jesteśmy sporym krajem. W Rumunii ten spadek to nieco ponad 3 mln i w stosunku do populacji to lepszy wynik. 4,8 mln i 3 mln dają łącznie 7,8, a to więcej niż redukcja tego wskaźnika w całej Europie. Jak to możliwe?
Otóż w części krajów, szczególnie na Zachodzie, ubóstwo wzrosło. W Hiszpanii o prawie milion, we Włoszech w 2018 roku - o 1,3 mln. Ale to kraje, w które mocno uderzył kryzys po 2008 roku i jeszcze kilka lat temu te liczby były znacznie gorsze. We Włoszech jeszcze w 2016 były to 3 miliony.
Problemem jest więc kryzysowy rok bazowy. W pierwszych latach ubóstwo rosło. Gdyby przyjąć za początek rok 2012, wówczas spadek tego wskaźnika w UE27 wyniósłby prawie 14 mln. A gdyby spojrzeć na redukcję ubóstwa między 2016 a 2018 - wówczas liderem są właśnie Włosi. Czyli w ostatnich latach wszystko szło w dobrym kierunku.
EAPN stoi na stanowisku, że cele na rok 2020 były mało ambitne i do kolejnej dekady trzeba podejść inaczej. Dlatego organizacja proponuje, żeby w Polsce do 2030 roku (rok bazowy to 2019):
Dążenie do tych celów może jednak w pierwszym okresie być spowolnione przez kryzys wywołany pandemią. Według raportu ubóstwo mierzone dochodami w II kwartale 2020 roku się zwiększyło. Choć ten wzrost był hamowany przez tymczasowe świadczenia w ramach tarczy antykryzysowej oraz w rodzinach z dziećmi m.in. przez 500 plus.
W raporcie czytamy, że jeśli sytuacja na rynku pracy w III i IV kwartale będzie się poprawiała, to wzrost ubóstwa nie będzie tak duży jak początkowo szacowano. III kwartał rzeczywiście był stosunkowo dobry.
IV kwartał zaczyna nam się jednak fatalnie, a rząd znów co tydzień ogłasza nowe obostrzenia. Trudno w tym momencie przewidzieć, jak odczuje to gospodarka w najbliższych miesiącach. Ten kryzys ma zupełnie inną przyczynę niż poprzedni, ale pozostaje mieć nadzieję, że gdy ustanie, Polska i Europa będą w stanie w kwestii ubóstwa podnieść się tak, jak po 2012 roku.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Komentarze