0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Dawid Zuchowicz / Agencja Wyborcza.plFot. Dawid Zuchowicz...

„W związku z najnowszymi odczytami inflacji oraz prognozami dynamiki cen podstawowych produktów spożywczych objętych przejściową stawką VAT 0 proc., Ministerstwo Finansów podjęło decyzję o nieprzedłużaniu po 31.03.2024 roku okresowego obniżenia stawki VAT na podstawowe produkty spożywcze” – poinformowało dziś w krótkim komunikacie Ministerstwo Finansów.

Inflacja w styczniu wyniosła 3,9 proc. Wynik z lutego poznamy 15 marca, najpewniej czekają nas dalsze spadki, być może nawet poniżej 3 proc.

Zerowy VAT na żywność obowiązywał od stycznia 2022 roku. Rząd PiS zdecydował się wówczas na taki ruch, by obniżyć ceny żywności dla konsumentów, gdy inflacja stawała się coraz bardziej uciążliwa i zbliżała się do 10 proc.

Bez zaskoczenia

Decyzja nie jest zaskakująca – od początku wiadomo było, że jest to rozwiązanie tymczasowe. Na ostatniej comiesięcznej konferencji prasowej szef NBP Adam Glapiński mówił:

„Mamy przekonanie, że inflacja w drugiej połowie roku wzrośnie. Powód? Podatek VAT na żywność sprowadzony do zera mówi się, że wróci do 5 proc. Z dużym prawdopodobieństwem wróci to do 5 proc. To by oznaczało podniesienie poziomu inflacji o 0,9 pkt proc.”.

Jasne było, że w pewnym momencie podatek VAT na żywność zostanie przywrócony. Nikt nigdy nie mówił, że była to stała reforma, wręcz przeciwnie – podkreślano, że jest to rozwiązanie tymczasowe. Jednak PiS próbuje za decyzję MF atakować rząd.

Przeczytaj także:

PiS: wina Tuska

W mediach społecznościowych Mariusz Błaszczak napisał:

„Rząd PiS robił wszystko, by zapewnić niższe ceny żywności. Wystarczyło, że do władzy dorwali się dyletanci i zerowy VAT przestał obowiązywać. Ten sam los wkrótce spotka zamrożone ceny energii”.

To wpis Piotra Müllera:

„Jak tam Lewico? VAT na żywność w górę. Miliony Polaków dostaną po kieszeniach. To będzie dotkliwe w szczególności dla mniej zamożnych. Co zrobiliście żeby powstrzymać Donalda Tuska i Platformę przed tą decyzją?”.

A tak zareagował Mateusz Morawiecki:

„Od 1 kwietnia zniknie zerowa stawka VAT na żywność. I niestety nie będzie to żart na prima aprilis. Koalicja drożyzny – na 100 dni rządu – ponownie drenuje portfele Polaków!”.

PiS planował budżet 2024 z 5 proc. VAT

To oczywiste prawo opozycji – atakować rząd za działania, które mogą dotknąć Polaków. Jest to jednocześnie pokaz hipokryzji.

Gdy rząd PiS pisał w 2023 roku ustawę budżetową na 2024 roku, planowano w niej zniesienie zerowego VAT na żywność. Tak zapisano w nowelizacji ustawy o finansach publicznych z sierpnia 2023 roku. PiS przedłużył obowiązywanie zerowego VAT na żywność dopiero po przegranych wyborach, gdy formował się już nowy rząd dotychczasowej opozycji. Najpewniej liczono na dokładnie taki efekt – przesunięcie momentu przywrócenia VAT na żywność tak, by zrobił to już nowy rząd, by można było go za to krytykować.

Dla rządu to oczywiste rozwiązanie również dlatego, że potrzebuje środków na liczne obietnice wyborcze.

Ekspert: z inflacją nie walczy się podatkami

Czy to dobry ruch rządu? Pytany o to przez nas dr Wojciech Paczos, ekonomista z Cardiff University, odpowiada, że tak. Ale powód jest przewrotny: jego zdaniem w walce z inflacją nie powinno używać się obniżek podatków, więc powrót do wcześniejszych stawek jest pożądany.

Dlaczego decyzję rządu Mateusza Morawieckiego sprzed dwóch lat uważa za błąd?

„Z trzech powodów” – wylicza ekspert. – „Po pierwsze podatek VAT to nie jest narzędzie do walki z inflacją – to zadanie polityki pieniężnej i banku centralnego.

Po drugie – nawet jeśli rząd chciał „pomagać” NBP w walce z inflacją, to taka walka wymaga zastosowania narzędzie obniżających popyt, czyli wzrostu podatków, a nie ich spadku (tutaj najjaskrawiej widać braki merytoryczne poprzedniej ekipy).

I po trzecie takie zmiany lepiej by zadziałały po stronie podatków dochodowych, a nie podatków pośrednich. Mówiąc w bardzo uproszczony sposób – rolą podatków pośrednich (VAT) jest finansowanie usług publicznych, rolą podatków bezpośrednich (PIT) jest redystrybucja, a rolą stóp procentowych jest zapewnienie stabilności cenowej. Morawiecki z Glapińskim to wszystko pomieszali”.

Jaki wpływ na inflację?

Pozostaje więc pytanie, jak dalece wpłynie to na inflację. Model teoretyczny jest prosty – 5 proc. podatek powinien oznaczać, że ceny produktów wzrosną o 5 proc., by sprzedawcy mogli przerzucić koszt podwyżki na konsumenta i zebrać środki konieczne do zapłacenia podatku bez uszczerbku dla własnych zysków. W praktyce jest to nieco bardziej skomplikowane.

Ostatnie wojny cenowe wielkich sieci sklepów spożywczych pokazują, że sklepy mogą nieco obniżyć swoje marże, by konkurować między sobą cenami. Jak bardzo – to pytanie, na które nie znamy odpowiedzi. Wojna między dyskontami na jak najniższe ceny może jednak utrudnić im silną podwyżkę cen od kwietnia – chyba że zrobią to wszystkie razem. Wszystko zależy od tego, jakie sieci mają rezerwy.

Dr Paczos: „Przywracanie normalnej stawki VAT mechanicznie będzie miało efekt odwrotny do jej wcześniejszego obcinania – w tym samym miesiącu podwyższy odczyt inflacji. To raczej nie odwróci trendu spadającej inflacji (tak obniżanie VAT nie odwróciło trendu rosnącej inflacji), ale lepiej by było rozłożyć ten efekt stopniowo na kilka miesięcy”.

Piotr Arak, główny ekonomista w VeloBank, napisał w mediach społecznościowych:

„Szybko się wszystkie projekcje inflacji zestarzały. Od kwietnia zobaczymy CPI wyższe o około 1 pkt proc. efekty wojny cenowej w dyskontach zostaną zminimalizowane przez próby poprawy marży przy powrotach cen z wyższym VAT”.

Z kolei ekonomista Mikołaj Raczyński uważa, że lepszego momentu na powrót do poprzedniej stawki VAT nie będzie.

„Drobna wojna cenowa w sektorze, globalne ceny żywności spadają, dołek inflacji rocznej, niższe oczekiwania inflacyjne. A, że trzeba go będzie przywrócić, wiadomo od samego początku” – pisze.

Różne stawki VAT na żywność w UE

Dodajmy jeszcze, że zerowy VAT na żywność w Unii Europejskiej jest wyjątkiem, nie regułą. Wśród wszystkich krajów wspólnoty, jedynie Malta ma zerowy VAT na wszystkie produkty żywnościowe. Zerową stawkę na niektóre produkty (obok trzech kolejnych: 4,5 proc., 13,5 proc., 23 proc.) ma jeszcze Irlandia.

Poza tym najniższa stawka w krajach UE waha się od 3 proc. w Luksemburgu do 20 proc. (jedyna stawka w Bułgarii).

Utrzymując więc zerowy VAT na żywność, Polska stosowałaby nietypowe rozwiązania w UE. W innych krajach UE również stosowano obniżki podatków na żywność do zera, tam również podkreślano, że jest to rozwiązanie tymczasowe. Tak było choćby w Portugalii.

Na co dodatkowe miliardy z VAT na żywność?

Rząd zyskuje w ten sposób nowe środki. Poprzednie kierownictwo MF szacowało, że obniżenie VAT na żywność kosztowało budżet państwa 8,5 mld zł w 2022 roku i 11 mld zł w 2023 roku. Teraz państwowy budżet zyska nieco mniej, bo przywrócony VAT będzie obowiązywał dziewięć miesięcy. Tak czy inaczej, to najpewniej wartość w okolicach 10 mld zł.

I tutaj pojawia się kwestia, na co rząd potrzebuje tych środków. Można oczywiście mówić, że w państwowej kasie wszystko trafia do jednego rachunku, a środków nie przesuwa się z jednego programu na drugi. Jednocześnie, rząd sporo mówi o swoich priorytetach i obietnicach do spełnienia.

Decyzja ta może więc zostać odebrana bardzo negatywnie, szczególnie że nie została zakomunikowana z wyprzedzeniem, a wyższa stawka będzie obowiązywać już za trzy tygodnie. W tym samym czasie rząd obniża VAT dla branży beauty, co może budżet kosztować około 2 mld zł. Mówi też o zniesieniu lub poważnych zmianach w podatku Belki, czyli podatku od zysków kapitałowych. To źródło około 6-8 mld zł dla budżetu.

Skąd ten pośpiech?

Łatwo więc o wrażenie, że rząd nie koordynuje tych działań i nie potrafi ich przygotować narracyjnie. Wiele rzeczy robi się z dnia na dzień, bez wcześniejszych zapowiedzi. A ostatecznie wygląda to tak, jakby rząd chciał podnieść VAT na tak podstawowy produkt jak żywność, by móc ulżyć tym, którzy osiągają zyski z własnego kapitału.

Szerokie rzesze elektoratu mogą tego nie zrozumieć i słusznie mogą być na rząd zirytowane. Nawet jeśli straty przeciętnego gospodarstwa domowego nie będą duże – wiele zależy od tego, jak do sprawy podejdą sprzedawcy, a szczególnie duże sieci handlowe.

Zwiększenie miesięcznych wydatków na żywność o 50-100 zł miesięcznie dla części gospodarstw domowych może być niezauważalne, dla najuboższych może być jednak dotkliwe. Szczególnie w momencie, gdy to najubożsi wydają na żywność większą część budżetu domowego, niż bogaci. A ci dodatkowo zyskają po ewentualnym zniesieniu podatku Belki. Nawet jeśli uznamy, że zgodnie ze słowami wielu ekonomistów, VAT na żywność należało w końcu przywrócić, można było tę zmianę przygotować znacznie lepiej.

;

Udostępnij:

Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.

Komentarze