0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Michal Ryniak / Agencja Wyborcza.plFot. Michal Ryniak /...

Międzynarodowe dane pokazują skokowy wzrost mocy odnawialnych źródeł energii. Cena uzyskanego dzięki nim prądu z kolei lawinowo spada. Kraje najwięcej inwestujące w fotowoltaikę i turbiny wiatrowe coraz częściej notują przewagę tych instalacji w miksie energetycznym. Jak radzi sobie Polska? Wiatraki odblokowaliśmy połowicznie, a eksperci ostrzegają, że rządowe plany na przyszłość nie są dostosowane do rzeczywistości.

Odnawialne źródła energii rosną jak na drożdżach

Stan gry na światowym rynku odnawialnych źródeł energii sprawdził Rocky Mountain Institute (RMI), amerykańska organizacja zajmująca się działalnością proklimatyczną i transformacją energetyczną. Z opracowania przygotowanego przez ekspertów instytutu wynika, że ostatnich kilkanaście lat można uznać za okres „odnawialnego boomu”. Badacze oparli się między innymi na danych think-tanku Ember.

Pokazują to statystyki podsumowujące, ile prądu wyprodukowały instalacje słoneczne i wiatrowe nieco ponad dekadę temu i w zeszłym roku. Panele fotowoltaiczne jeszcze w 2010 roku wyprodukowały 31,5 terawatogodzin (TWh) prądu. W 2022 roku liczba ta sięgnęła niemal 1300 TWh. Skokowy wzrost widać również w produkcji prądu z wiatru. 12 lat temu było to nieco poniżej 346 TWh. W zeszłym roku było to aż 2139 TWh. Mimo że odnawialne źródła energii wciąż przegrywają konkurencję z tymi kopalnymi o kilka długości (w 2022 roku świat wyprodukował prawie 10,2 tys. TWh prądu z węgla i 6,3 tys. TWh z gazu), to rokroczny wzrost możliwości OZE wygląda imponująco.

wykres przyrostu mocy odnawialnych
wykres przyrostu mocy odnawialnych

Wrażenie może robić również podsumowanie możliwości instalacji OZE w poszczególnych krajach. Jak zwracają uwagę eksperci RMI, odnawialne źródła są na wznoszącej fali nie tylko w bogatych krajach Zachodu. Produkcja energii słonecznej w Wietnamie skoczyła do 25 TWh, a jeszcze kilka lat temu wynosiła równe zero. W Indiach wartość ta sięga niemal 70 TWh, a w Brazylii produkuje się już powyżej 70 TWh prądu z wiatru.

Liderzy budują swoją siłę na elektrowniach wodnych

Liderów wykorzystania odnawialnych źródeł powinniśmy jednak szukać przede wszystkim w Europie Zachodniej. Znakomite wieści płyną na przykład z Niemiec. W pierwszym kwartale 2023 roku źródła odnawialne stanowiły tam o niemal 50 proc. miksu energetycznego. W czerwcu najwięcej energii wytworzyły moce słoneczne — było to aż 26 proc. całej produkcji. To rekord, który przełożył się na produkcję rzędu 9,3 TWh. Trzeba jednak wspomnieć o zerowym udziale w miksie, który przypadł wyłączonym, a przecież również nieemisyjnym mocom atomowym.

Jak wygląda sytuacja w innych krajach?

Według Eurostatu w 2021 roku cała Unia Europejska wyprodukowała 21 proc. ze swojej energii elektrycznej z odnawialnych źródeł. W Europie w dużej mierze zawdzięczamy to jednak elektrowniom wodnym, a także biomasie.

Najwięcej OZE miała Szwecja, która z tych źródeł produkowała 63 proc. swojej energii. Wśród poza unijnych europejskich krajów w wykorzystaniu odnawialnych źródeł przodowały inne nordyckie państwa – Islandia (83 proc.) i Norwegia (74 proc.).

Północ Europy jest jednak specyficznym obszarem, mocno stawiającym na wykorzystanie elektrowni wodnych (40 proc. miksu Szwecji, 88 proc. miksu Norwegii i 70 proc. Islandii). Na drugiego z liderów wśród krajów UE – choć również w związku z wykorzystanie energii z wody, a także z biomasy – wyrasta Łotwa.

Wśród europejskich krajów o największym udziale OZE i bez dominującego znaczenia elektrowni wodnych najwyżej – na dziesiątym miejscu – jest Dania, z 35-procentowym udziałem odnawialnych źródeł w 2021 roku.

Polska daleko od schyłku węgla

Jak w tym towarzystwie wypada Polska? Według danych Eurostatu jesteśmy w ogonie zestawienia, z 16-procentowym udziałem OZE. Wykresy przygotowane przez Ember pokazują bardzo powolny wzrost znaczenia energii słonecznej i wiatrowej i stopniowy, ale również powolny spadek produkcji z węgla.

W 2022 roku paliwo to wciąż stanowiło o niemal 70 procentach całkowitej generacji energii w Polsce. Nadzieję niosą bardzo dobre jak na nasze warunki wyniki instalacji fotowoltaicznych. Czerwiec 2023 roku przyniósł rekord ich udziału w ogólnej produkcji prądu – a wyniósł on powyżej 17 proc.

wykres
wykres

Zmiany mogłaby przynieść opublikowana w ostatnich tygodniach propozycja aktualizacji Polityki Energetycznej Polski do 2040 roku. Co dokładnie zakłada opublikowana przez rząd wersja dokumentu?

  • Wzrost mocy elektrowni wiatrowych, szczególnie tych zbudowanych na Bałtyku, oraz elektrowni słonecznych. W 2030 roku mają one stanowić o 47 proc. naszego miksu energetycznego, w 2040 wartość ta ma wzrosnąć do 50,8 proc. Za 17 lat mamy mieć 45 gigawatów zainstalowanych mocy fotowoltaicznych, 20 GW mocy wiatrowych na lądzie i 18 GW mocy wiatrowych na morzu.
  • Rozwój instalacji atomowych, które w 2040 roku mają produkować 22,6 proc. generowanej w Polsce energii.
  • Brak perspektywy zupełnego odejścia od mocy węglowych do 2040 roku. Za 17 lat z tego surowca mamy produkować ok. 8 proc. energii.
  • Inwestycje w transformację sektora elektroenergetycznego mają pochłonąć 726 mld złotych, które w 86 proc. mają wesprzeć inwestycje w zeroemisyjne źródła.

Odnawialne źródła energii przyblokowane przez rząd?

Dokument idzie w dobrym kierunku, ale ma poważne wady – zauważają eksperci Fundacji Instrat. Według rządowego dokumentu odnawialne źródła mają zyskiwać na znaczeniu, ale zbyt wolno – ocenia Bernard Swoczyna z Instratu.

„Doceniam rozwój bezemisyjnych źródeł w planach ministerstwa, ale nie dotyczy to wszystkich mocy. Plany zakładają jedynie umiarkowany przyrost mocy wiatrowych na lądzie, choć są one najtańszym źródłem energii elektrycznej i moglibyśmy uzyskać je niskim kosztem” – ocenia ekspert Instratu.

Jak dodaje, powolny wzrost mocy wiatrowych zainstalowanych na lądzie może wskazywać, że rząd prognozuje dużą skuteczność nowelizacji ustawy odległościowej, nazywanej również ustawą 10H. Przypomnijmy: do niedawna zakładała ona, że wiatrak może znajdować się w dystansie równym 10-krotności jego wysokości od najbliższych zabudowań. Nowelizacja prawa nieco je łagodzi, wyznaczając granicę na 700 metrach od budynków mieszkalnych.

Według Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej aktualizacja ustawy wiatrakowej tylko nieznacznie poprawia sytuację branży, przekreślając 84 proc. planów inwestycyjnych.

Przeczytaj także:

Kolejnym zagrożeniem miałoby być niewykorzystanie pełnych możliwości mocy fotowoltaiki. Polityka Energetyczna Polski przyblokowuje możliwości produkcji prądu ze słońca i da priorytet w dostępie do sieci energetycznej elektrowniom atomowym, ale i tradycyjnym „węglówkom” – twierdzą analitycy Instratu.

Moglibyśmy produkować więcej ze słońca i wiatru

„Rządowe plany zakładają, że za kilkanaście lat w pierwszej kolejności zapotrzebowanie odbiorców pokrywane będzie z atomu. W efekcie produkcja z OZE odpowiadająca aż 40 proc. całkowitego obecnego zapotrzebowania będzie tracona. To całkiem szokujące, że oficjalne strategie zakładają planowane marnotrawstwo energii” – mówi Swoczyna.

W ten sposób rocznie od 2040 roku możemy marnować powyżej 70 terawatogodzin prądu. „Elektrownie wiatrowe i słoneczne muszą mieć możliwość dostarczania energii na maksymalnym możliwym do przyjęcia przez system poziomie. Inne źródła energii powinny być wykorzystywane w dalszej kolejności” – ocenia ekspert Instratu.

Według analizy fundacji w obecnej wersji rządowej strategii system energetyczny stoi na głowie – pierwszeństwo mają w nim stanowiące według planów mniejszość mocy elektrownie jądrowe. Te za 13 lat mają pracować na pełnej mocy przez 7051 godzin w roku.

„To oznacza w praktyce, że każda z nich ma pracować niemal non-stop na pełnej mocy – bez względu na to, czy jest potrzebna” – wskazuje Swoczyna w swojej analizie.

„Kluczowym mankamentem scenariusza do aktualizacji PEP2040 jest przechodzenie do porządku dziennego nad potężnymi stratami taniej energii. Zaniżanie mocy energetyki odnawialnej oznacza stratę pieniędzy. Względy ekonomiczne, ale też ochrona środowiska i bezpieczeństwo energetyczne wymagają, aby jak największy udział w miksie energetycznym miała wytwarzana w kraju energia o blisko zerowych kosztach zmiennych” – podsumowuje ekspert.

;
Na zdjęciu Marcel Wandas
Marcel Wandas

Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska, Radiu Kraków i Off Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl.

Komentarze