„Sformułowanie użyte przez ministra sugeruje, że zapytał on Stowarzyszenie We Are Monitoring o okoliczności lub listę śmierci i w odpowiedzi otrzymał potwierdzenie swoich informacji. Pan minister nigdy się z nami nie kontaktował” – pisze Stowarzyszenie We Are Monitoring w odpowiedzi na wywiad z min. Maciejem Duszczykiem, który ukazał w OKO.press
21 i 22 marca 2025 roku opublikowaliśmy duży wywiad z podsekretarzem stanu w MSWiA, Maciejem Duszczykiem, odpowiedzialnym w rządzie za sprawy migracji. Dziennikarki Magdalena Chrzczonowicz i Regina Skibińska rozmawiały z ministrem m.in. o ustawie zawieszającej prawo do azylu, pushbackach na granicy polsko-białoruskiej, relacjach z organizacjami społecznymi. W rozmowie pojawił się też temat śmierci na granicy z Białorusią. W tym fragmencie minister wymienia Stowarzyszenie We Are Monitoring, które zbiera dane z granicy dotyczące ofiar śmiertelnych, pushabcków, przemocy.
Po publikacji wywiadu z ministrem Duszczykiem otrzymaliśmy od WAM odpowiedź, którą publikujemy w całości.
Wywiad z ministrem znajdziecie tutaj:
Na zdjęciu: ślady migrantów w Puszczy Białowieskiej w Narewce, jesień 2021. Fot. Agnieszka Sadowska Agencja / Wyborcza.pl
Z ogromnym zdumieniem i niedowierzaniem przeczytaliśmy wywiad z Ministrem Maciejem Duszczykiem opublikowany w portalu OKO.press w dn. 21-23.03.2025. Czujemy się zobowiązani do sprostowania zawartych w nim twierdzeń.
Najważniejsze, z naszej perspektywy, przekłamania dotyczą kwestii śmierci na granicy polsko-białoruskiej.
Pan Minister swoją wypowiedź dotyczącą liczby ofiar śmiertelnych formułuje w następujący sposób:
Gdy powiedziałem: zero śmierci, patrzyli na mnie jak na wariata. Ale udało się to osiągnąć. Potwierdziła mi to organizacja We Are Monitoring. Otrzymałem informację, że w 2024 roku była jedna śmierć po stronie polskiej i jedna znaleziona czaszka, pozostałe śmierci były po stronie białoruskiej. A my nie ponosimy żadnej odpowiedzialności za stronę białoruską.
W odpowiedzi dziennikarki prowadzące wywiad Magdalena Chrzczonowicz i Regina Skibińska skontrowały, że po polskiej stronie znaleziono w poprzednim roku szczątki trzech osób – Pakistańczyka i Erytrejczyka oraz czaszkę człowieka pochodzącego z Bliskiego Wschodu o nieznanej tożsamości.
Sformułowanie użyte przez ministra sugeruje, że zapytał on Stowarzyszenie We Are Monitoring o okoliczności lub listę śmierci i w odpowiedzi otrzymał potwierdzenie swoich informacji. Nie jest to prawda. Pan minister nigdy się z nami nie kontaktował.
Podczas wspomnianego w wywiadzie wysłuchania obywatelskiego, Aleksandra Gulińska ze Stowarzyszenia We Are Monitoring zwróciła uwagę na to, że w odróżnieniu od poprzednich lat, w 2024 nie organizowano systematycznych poszukiwań zwłok w rejonach trudno dostępnych (chodzi przede wszystkim o tereny podmokłe – Wysokie Bagno, Rezerwat Ścisły Puszczy Białowieskiej czy Topiło). Podkreślała, że ze względu na to liczba nieodnalezionych ofiar po polskiej stronie może być wyższa. Pan minister podczas wysłuchania siedział w pierwszym rzędzie. Był to jedyny komunikat, jaki mógł usłyszeć ze strony Stowarzyszenia.
Lista ofiar śmiertelnych, wraz z przyjętą metodologią, jest publiczna i znajduje się na naszej stronie [1]. Została przygotowana przez interdyscyplinarny Zespół Monitoringu Śmierci na Granicy (BDMG), w skład którego wchodzą przedstawicielki organizacji społecznych oraz akademiczki. Na liście znajdują się informacje o szczątkach odnalezionych w lutym, a także o dwóch ciałach znalezionych po stronie polskiej – w marcu i grudniu – oraz o trzynastu zmarłych odnalezionych po stronie białoruskiej. Nie uwzględniając szczątków odnalezionych w lutym, w 2024 roku zmarło co najmniej piętnaście osób.
W wywiadzie ze strony ministra pada stwierdzenie dotyczące odpowiedzialności za zmarłych odnalezionych po drugiej stronie płotu – że to Białoruś bierze za nich odpowiedzialność.
Kwestia odpowiedzialności za śmierci na granicach nie jest tak zero-jedynkowa jak próbuje to przedstawić pan minister. Warto w tym kontekście wspomnieć orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który w ostatnich latach kilkukrotnie rozważał tę kwestię. Najsłynniejszą sprawą z tego zakresu jest M.H. i inni przeciwko Chorwacji (15670/18 i 43115/18) – dotyczyła ona śmierci 6-letniej Afganki pod kołami pociągu w pobliżu chorwacko-serbskiej granicy. Rodzina dziewczynki została wcześniej zawrócona z Chorwacji do Serbii, pomimo zadeklarowania chorwackim służbom granicznym chęci ubiegania się o ochronę międzynarodową. Funkcjonariusze zignorowali złożony przez rodzinę wniosek i nakazali jej powrót do Serbii wzdłuż torów kolejowych. Podczas tej przeprawy, już po stronie serbskiej, jedno z dzieci zostało potrącone przez pociąg. Trybunał uznał, że władze chorwackie nie przeprowadziły rzetelnego śledztwa w sprawie śmierci dziecka, pomimo podejrzenia, że do śmierci doszło w wyniku dokonania niezgodnego z prawem zawrócenia rodziny do Serbii. Tym samym uznał, że Chorwacja naruszyła art. 2 Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności, gwarantujący prawo do życia.
W powyższym kontekście warto zwrócić uwagę, że w minionym tygodniu Grupa Granica udzieliła pomocy dwóm mężczyznom, którym udało się przepłynąć Bug. Według ich relacji Białorusini zmusili do wejścia do wody cztery osoby – dwóm udało się wydostać z wody na drugim brzegu, dwóm – niestety nie. Od roztrzęsionych i przemokniętych ludzi polskie służby najpierw agresywnie domagały się szczegółów zdarzenia po białoruskiej stronie. Później ich spushbackowały.
Opublikowane dotąd raporty [2] wskazują, że jednym z istotniejszych czynników podnoszących ryzyko śmierci na granicach jest właśnie pushback.
Według informacji zgromadzonych przez BDMG, co najmniej 17 z 48 zmarłych po stronie białoruskiej osób doświadczyło przed śmiercią pushbacku z Polski. W 2024 roku, w przypadku 6 z 13 zmarłych po stronie białoruskiej osób zebrałyśmy informacje świadczące o tym, że były one wcześniej pushbackowane. Informacje te pochodzą z relacji towarzyszy podróży lub wynikają z faktu, że zmarłe osoby zgłaszały wcześniej potrzebę wsparcia z terytorium Polski organizacjom humanitarnym. O kolejnym, siódmym pushbacku osoby, która później zmarła, wiemy tylko z doniesień GPK (Komitetu Granicznego Republiki Białorusi). Ponieważ w tym przypadku nie jesteśmy w stanie zweryfikować czy osoba ta była wcześniej wypchnięta z Polski, nie wliczamy jej w powyższą statystykę. Zwracamy jednak uwagę, że sam brak możliwości potwierdzenia pushbacku nie jest równoznaczny z tym że informacja o nim jest fałszywa.
Podkreślamy też ponownie, że to nie dokładna liczba osób zmarłych jest kluczowa w dyskusji o sytuacji na granicy, ale sam fakt, że jej ustalenie jest praktycznie niemożliwe. Pisząc o tym, o ilu śmierciach udało się nam dowiedzieć, pamiętamy jednocześnie, że każda liczba zmarłych podana do publicznej wiadomości jest zaniżona i arbitralna.
Instrumentalne i wybiórcze posługiwanie się przez ministra raportami organizacji pozarządowych, a w szczególności informacjami o śmierciach i przemocy na granicy, budzi naszą głęboką niezgodę.
Stowarzyszenie We Are Monitoring
Zespół Monitoringu Śmierci na Granicy
Jesteśmy obywatelskim narzędziem kontroli władzy. Obecnej i każdej następnej. Sięgamy do korzeni dziennikarstwa – do prawdy. Podajemy tylko sprawdzone, wiarygodne informacje. Piszemy rzeczowo, odwołując się do danych liczbowych i opinii ekspertów. Tworzymy miejsce godne zaufania – Redakcja OKO.press
Jesteśmy obywatelskim narzędziem kontroli władzy. Obecnej i każdej następnej. Sięgamy do korzeni dziennikarstwa – do prawdy. Podajemy tylko sprawdzone, wiarygodne informacje. Piszemy rzeczowo, odwołując się do danych liczbowych i opinii ekspertów. Tworzymy miejsce godne zaufania – Redakcja OKO.press
Komentarze